Parę dni temu świat ujrzał dokument Liberty Media, wedle którego, w niedalekiej przyszłości w kalendarzu Formuły 1 pojawi się wyścig w Rio de Janeiro. Na przeszkodzie do realizacji planu Brazylijskich promotorów stoją jednak ekolodzy, z którymi łączy się Lewis Hamilton.

Aby cyrk F1 zawitał do drugiego największego miasta Kraju Kawy, promotorom potrzeba najpierw uzyskania odpowiedniej zgody od Rządowego Instytutu Środowiskowego. Opinia organu stanowi obecnie sporą przeszkodę, ponieważ projekt budowy toru byłby okupiony wycinką sporego fragmentu lasu, co naturalnie podnosi wiele głosów sprzeciwu.

Lewis Hamilton, który znany jest ze swojego ekologicznego stylu życia i wyraźnych poglądów, stanowczo sprzeciwił się zamysłowi władz Królowej Motorsportu.

"Moja osobista opinia jest taka, że świat nie potrzebuje nowego toru wyścigowego. Uważam, że jest już wystarczająco dużo świetnych torów", stwierdził w czwartek kierowca Mercedesa.

"Kocham Interlagos [obecne miejsce rozgrywania Grand Prix Brazylii - przyp. red.]. Odwiedziłem też kiedyś Rio i to naprawdę przepiękne miejsce. Nie znam żadnych szczegółów tej sprawy, ale usłyszałem, że może być to coś nienaruszającego równowagi ekologicznej."

"Jednakże największą rzeczą jaką można w tej kwestii zrobić, jest zaprzestanie wycinki drzew, szczególnie w czasie walki z pandemią i nadchodzącego globalnego kryzysu. Nie sądzę, by wylesianie było mądrym posunięciem. Nie znam szczegółów, ale osobiście tego nie popieram."

Szczegóły nieznane Hamiltonowi wyglądają tak, że według promotora wyścigu, Rio Motorsport, obiekt może powstać na powierzchni 55 hektarów, na której obecnie znajduje się około 70 000 drzew. Zapowiedziano jednak, że w ramach rekompensaty uszczerbku na ekologii, zostanie posadzony większy od poprzedniego las, z ponad 700 000 roślin.

Na wiążące decyzje odnośnie powstania toru wyścigowego w dzielnicy Deodoro trzeba będzie jeszcze poczekać.