Sargeant praktycznie porzucił marzenia o dostaniu się do F1 w 2021 roku
Nowy nabytek Williamsa ma za sobą pierwszą medialną sesję, podczas której opowiedział o swojej drodze do zostania kierowcą F1. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu Amerykanin był pewny, że nie będzie miał już szans na dostanie się na sam szczyt sportów motorowych.Droga Logana Sargeanta do F1 nie przebiegła tak płynnie jak chociażby w przypadku drugiego tegorocznego debiutanta, Oscara Piastriego. Najlepszym tego dowodem było to, że musiał spędzić aż trzy lata w F3, aby wreszcie awansować na zaplecze królowej motorsportu.
Wpływ na to miały względy finansowe, ponieważ po sezonie 2020, w którym notabene o włos przegrał mistrzostwo serii ze wspomnianym Australijczykiem, wydawało się, że przeniesie się nieco wyżej. Tak się jednak nie stało i kampanię 2021 musiał spędzić w F3 w zespole Charouza. Jak sam przyznał na poniedziałkowym spotkaniu z mediami, był wówczas pewny, że nie znajdzie się już w F1:
"Szczerze mówiąc, byłem wtedy pewny, że to umarło [marzenie o F1]. W tamtym momencie pomyślałem sobie, że moja kariera będzie zmierzać w stronę klasy LMP albo IndyCar. Czułem po prostu, że są to jedyne dwa miejsca, do jakich mogłem zawsze wrócić. A fotel w F3 to było po prostu takie trochę zabicie czasu", mówił Sargeant, cytowany przez RaceFans.
"Zostałem tam, by pomóc zespołowi ruszyć do przodu i było to zupełnie inna dla mnie pozycja. W wyścigach LMP2 oraz GT chodziło natomiast o odrobinę zabawy i zdobycie trochę doświadczenia w zmaganiach długodystansowych i samochodów sportowych. Teraz mam takie wrażenie, że to wszystko było niezwykle korzystne i bardzo mi pomogło, więc jestem zadowolony, że tak to się potoczyło."
Pierwszy amerykański kierowca w F1 od 2015 roku przyznał także, że musiał naprawdę wiele poświęcić, by w końcu spełnić swoje marzenie:
"Opisałbym siebie jako kogoś, kto włożył mnóstwo w to pracy i wiele poświęceń. Już w młodym wieku przeprowadziłem się do Europy, żeby mogło to w ogóle się ziścić. I nie wspominając już o większych szczegółach, uważam po prostu, że poświęciłem wiele, by otrzymać tę szansę. Czuję też, że miałem dość dobrą juniorską karierę", dodawał zawodnik z Florydy, cytowany z kolei przez oficjalną stronę F1.
Dalej skupiono się już na sprawach stricte związanych z mistrzowską serią. Media szczególnie dopytywały Sargeanta o jego mocne strony, a ten za jedną z nich uznał czasówki:
"Mam nadzieję, że wszystkiego po trochu! Jednakże jeśli mam być szczery, czuję, że kwalifikacje to mój chleb powszedni. To zawsze mój ulubiony element weekendu, gdyż wówczas samochód jest lekki, założone są nowe opony i masz szansę postawić wszystko na jedną kartę i dać z siebie absolutnie wszystko. Uznałbym to za moją największą siłę, bo zawsze sprawia mi to największą radość."
Amerykanin był jednak daleki od tego, aby mówić otwarcie o jasnych celach na debiutanckie zmagania w F1:
"Nie ma sensu przyporządkowywać temu jakichś pozycji. Koniec końców, muszę wejść w ten sezon z chęcią wyciągnięcia jak najwięcej, bycia otwartym i gotowym na adaptację. Dzięki temu wydobędę jak najwięcej osiągów z samochodu. Naturalnie chcę znaleźć się na szczycie tak szybko jak to tylko możliwe, jeżeli nie od razu. Nie zamierzam podawać żadnych dat ani niczego. Chodzi o przyśpieszenie tego procesu."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz