Czy Ford i Hyundai faktycznie są zainteresowani wejściem do F1?
W ostatnich dniach znacząco na sile przybrały sugestie, jakoby kolejne wielkie firmy zamierzały dołączyć do królowej motorsportu jako producent jednostek napędowych. Obie marki być może zrobiły już pierwsze podchody w tym kierunku, natomiast nadal brakuje "oficjalnych" konkretów.Działania F1 i FIA mające na celu przyciągnąć nowych producentów póki co przyniosły dość mizerny efekt. Tylko Audi postanowiło skorzystać z wszelkich udogodnień, jakie dla nich przewidziano i zgłosiło chęć wejścia przed pierwotnym do tego deadlinem, czyli 15 października. Później Niemcy formalnie potwierdzili współpracę z Suaberem od sezonu 2026.
W obliczu małej liczby chętnych, a także oporu obecnych dostawców (Ferrari, Red Bull, Alpine i Mercedes nie złożyli swoich zgłoszeń przed pierwotną datą) Federacja postanowiła dwukrotnie przesunąć ten termin i ostateczny - 15 grudnia - upłynął wczoraj. Wykorzystała to Honda, która na początku tego tygodnia zgłosiła się jako kolejny producent.
Sęk w tym, że Japończycy na razie nie mają realnego partnera do współpracy od 2026 roku. Do tej pory wiele wskazywało na to, iż będą pomagać w kwestiach hybrydowych Red Bullowi, ale ostatnio temat ten całkowicie ucichł, a dodatkowo sam Helmut Marko ujawnił, że jego team rozmawia z innymi ewentualnymi sojusznikami.
Nietrudno było wówczas domyślić się, że chodzi o kogoś z dwójki Ford/Hyundai. O obu markach głośno zrobiło się po przerwie wakacyjnej, gdy kolejne źródła zaczęły potwierdzać zainteresowanie F1 z ich strony. Natomiast parę dni temu zaczęto otwarcie mówić o Amerykanach w kontekście rzekomego dealu z... Red Bullem.
Poinformował o tym serwis Motorsport, który zaznaczył, że ich zaangażowanie dotyczyłoby kwestii marketingowych i brandowania marki (coś w stylu Alfa Romeo i Sauber). A właśnie na tym zależy bykom, które po założeniu własnej spółki silnikowej są w stanie samodzielnie przygotować jednostkę napędową. Dzięki temu byłaby ona mocno promowana na całym świecie.
Na potwierdzenie tych pogłosek miały służyć wcześniejsze wspólne działania obu firm. Przypomnijmy, że to właśnie Ford sprzedał swój ówczesny team F1 Jaguar w 2004 roku Red Bullowi. Co więcej, amerykański koncern wydał też oświadczenie, w którym nie zaprzeczył tym doniesieniom. Przekazał jedynie, że "nie będzie komentował historii, które są spekulacjami".
Wszystkich zwolenników takiej relacji szybko na ziemię sprowadził jednak Dieter Rencken z RacingNews365. Znany żurnalista w swoim raporcie jasno zakomunikował, że w całej sprawie chodzi o czysty rozgłos w mediach, na którym zależy i ekipie z Milton Keynes, i producentowi z Michigan, i Liberty Media. Jest bowiem mało prawdopodobne, aby to partnerstwo się ziściło.
Ford nie zgłosił się jako twórca silników na sezon 2026 i obecnie jest już to niemożliwe z powodu wspomnianego wyżej terminu ostatecznego. Rencken zwrócił uwagę na to, że tak naprawdę amerykański przypadek jest podobny do Porsche, które niby ciągle próbuje wejść do F1 i rozmawia z różnymi partnerami, ale nic formalnego nie ogłosiło. Niemcy również nie złożyli swojego zgłoszenia przed 15 grudnia.
Pod tym względem zdecydowanie większe szanse na prawdziwe zaangażowanie w królową motorsportu ma Hyundai. Jest to spowodowane tym, że o Koreańczykach od początku mówi się w kontekście sezonu 2027 i tutaj należy wspomnieć, iż kluczową datą jest 30 czerwca 2023 roku. Do tego terminu zainteresowany producent musi złożyć wszystkie potrzebne dokumenty do FIA.
Co więcej, firma z Seulu w najbliższym czasie wykona pierwszy nieświadomy ruch w tę stronę. Mowa o zatrudnieniu byłego szefa Renaulta, Cyrila Abiteboula, który ma zostać nowym bossem koreańskiego zespołu WRC. Mało wątpliwe natomiast jest to, aby tak doświadczoną osobę związaną z F1 ściągano do serii, w której nigdy nie działał.
Tak przynajmniej stwierdził serwis The Race, który powołując się na swoje informacje, dodał, że zainteresowanie Hyundaia jest prawdziwe. Z drugiej strony wejście w świat mistrzowskiej serii byłoby dla całej firmy ogromnym przedsięwzięciem, więc nie wiadomo, jak to wszystko dalej się potoczy.
komentarze
1. Grzesiek 12.
Mam wrażenie, wręcz jestem pewien, że producentom samochodów chodzi tylko i wyłącznie o reklamę. Jak się będzie opłacać, to będą się bawić w F1, jeśli nie to zabiorą swoje zabawki i odejdą jak Toyota i BMW ...
Jak widać na przykładzie Porsche, samo przyklejenie się do F1 już jest opłacalne. A nawet jeśli się z kimś dogadają , to wejdą z silnikiem zrobionym przez Audi...
2. Andrzej369
Jean Todt też wszedł jako szef Ferrari z zupełnie innej serii (doprowadził Peugeota do sukcesów w WRC)
3. VinniV
@1
Wszystko rozbija się zawsze o kasę :)
4. Grzesiek 12.
@3
Dlatego drażni mnie ze F1 zamknęła się w bańce 10 zespołów. Jak grupa Volkswagen wejdzie do F1 z dwoma zespołami, wystarczy jedno pstrykniecie palcem zarządu i dwa zespoły będą na wylocie. Kolejnym agrożeniem jest nowy zarząd Red Bulla który też jest właścicielem dwóch zespołów..., i chyba raczej nie są pasjinatami F1 jak nieżyjący już Mateschitz. Dlatego, za jakiś czas, żeby się nie okazało że FIA znowu będzie szukać zespołów bo nie będzie komu jeździc. - Wiem że to czarny scenariusz, ale kto wie czy nierealny
Dzisiaj wszyscy raptem chcą budować silniki. A żeby nie było tak, że jak tred się odwróci, to wszyscy zaczną hurtowo odchodzić...
5. Grzesiek 12.
* trend
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz