Steiner wytłumaczył, dlaczego Haas postawił na Hulkenberga
Wyścigowy weekend w Abu Zabi już od samego początku wzbudza niemałe emocje. W czwartek rano ekipa Haasa potwierdziła rozstanie z Mickem Schumacherem, a wkrótce potem oficjalnie poinformowała o zatrudnieniu Nico Hulkenberga.Szef zespołu, Gunther Steiner, przekonuje, że nawet gdyby to Mick Schumacher w zeszłym tygodniu zdobył pole position, a nie jego zespołowy kolega, jego dni w amerykańskiej ekipie byłyby policzone, ale decyzja o zakończeniu z nim współpracy wcale nie zapadła dawno temu.
"Nic by tego już nie zmieniło" mówił. "Takich decyzji nie można podejmować kierując się emocjami na podstawie jednego wyścigu czy kwalifikacji. To byłoby złe podejście z jednej i z drugiej strony."
Steiner przyznaje, że wypadki Schumachera z początku sezonu nie pomagały mu, ale decyzja o rozstaniu również nie była podjęta tylko z tego powodu.
"To tylko część tego, ale nie możemy powiedzieć, że on się rozbijał. To nie było nic dobrego."
"Nie chcę, aby to teraz wyglądało dobrze, ale widzieliście jak duży wpływ miały jego dobre wyniki. Trzeba znaleźć jakąś równowagę. Z jednej strony był bardzo dobry wtedy, gdy finiszował [w punktach] w Austrii i na Silverstone."
"Z drugiej było źle, gdy się rozbijał. Chodzi o mix tych rzeczy. Nie było pojedynczego wyścigu, który sprawił, że podjęliśmy taką decyzję. To wpływ różnych czynników a najważniejsze było to, że chcieliśmy przebudować zespół."
"Mick bardzo się poprawił w trakcie sezonu. Wszyscy to wiedziecie i nie muszę wam tego mówić."
"Właśnie dlatego tak długo czasu zajęło nam podjęcie tej decyzji. Nie zrobiliśmy tego, jak niektórzy sugerowali, przed przerwą wakacyjna. Określenie tego czego potrzebuje zespół zajęło nam sporo czasu. Czasami miał dobre wyścigi."
Zapytany o to czego w taki razie zabrakło Schumacherowi, odpierał: "Myślę, że wieloletniego doświadczenia w F1 i tego, że nigdy nie ścigał się dla innego zespołu niż nasz."
"To co do zespołu wnosi Nico to doświadczenie z pracy z trzema czy czterema ekipami, więc na pewno je ma, a my nie mamy już czasu, gdyż chcemy przeć do przodu. Nie chcemy być tu gdzie jesteśmy, ale chcemy być lepsi."
Zanim jednak Haas potwierdził swój skład wiele mówiło się o możliwości zaangażowania także innego wyjątkowo doświadczonego kierowcy, Daniela Ricciardo. Sam zawodnik szybko jednak uciął wszelkie spekulacje twierdząc, że jeżeli miałby jeździć dla zespołu ze środka stawki to wolałby zrobić sobie roczną przerwę od F1.
Steiner przyznał, że jeszcze zanim cała afera z jego posadą w McLarenie została na dobre rozdmuchana miał z nim kontakt.
"Na początku kontaktowałem się z nim. Zanim jeszcze to wszystko w McLarenie się wydarzyło. Chciałem dowiedzieć się co planuje na przyszły sezon, ale sprawy nie ruszyły z miejsca" mówił Steiner.
Zapytany o to dlaczego tak się stało, odpierał: "Nie wiem, zapytajcie go."
Szef zespołu Haasa dodał także, że Australijczyk prawdopodobnie i tak przegrałby walkę o fotel w Haasie z Nico Hulkenbergiem, żartując, że ten stał się mało popularnym kierowcą "w firmie" po ostatnim wyścigu, kiedy to uderzył w Kevina Magnussena na pierwszym okrążeniu.
"Nigdy ze mną nie rozmawiał" mówił Steiner. "Nadal ze mną nie rozmaiwa i lepiej żeby po ostatnim weekendzie tego nie robił, bo wjechał w nas! Nie odbieram już telefonu od niego."
"Danny w tym roku nie radzi sobie dobrze, w przeciwnym wypadku nadal byłby w McLarenie" mówił. "Musielibyśmy również rozważyć tę kwestię, ale mielibyśmy z tyłu głowy to, że obecnie nie jest w szczycie swojej kariery."
"Nadal tego nie rozumiem, gdyż to bardzo dobry kierowca. Ma na swoim koncie zwycięstwa z Red Bullem i wtedy był bardzo dobry. W tym roku coś nie poszło."
"Więc, gdy decydujesz się na kogoś takiego, podejmujesz ryzyko- czy uda się mu odzyskać formę, czy nie?"
komentarze
1. hubertusss
Generalnie to dobije i tak słaby zespół. A Riccardo t mistrz nie trafionych decyzji. uciekł z RB czym się przekreślił a teraz uciekł z f1. I myśli, że wróci? Trzeba było brać tego Haas a jak chce jeszcze jeździć w f1 chyba, że mu już nie zależy. Po roku przerwy żaden lepszy zespół Daniela i tak nie weźmie. A pewnie żaden nie weźmie już
2. Michael Schumi
Niestety Australia ma chyba pecha do swoich kierowców. Ostatni mistrz świata z Australii to był dopiero Alan Jones z 1980 r. Mark Webber jeździł dobrze, ale po 2010 r. totalnie się pogubił. Riciardo jeździł fenomenalnie, gdy przeszedł do Red Bulla to po prostu zdeklasował Vettela, więc trochę dziwne, że przegrał potem z Kvyatem, a następnie przyszedł Max, przez co zamienił zespół. Szkoda, że nie pozostał w Renault, bo w McLarenie niestety się pogrążył. Na szczęście, co by nie mówić - to on, a nie Lando Norris - zdobył dla McLarena pierwsze zwycięstwo od aż 9 lat.
3. dexter
@hubertusss
Ricciardo w Haas to utopia! Australijczyk kasowal szacunkowo 22 mln. euro na sezon albo wiecej. Haas to maly zespol z najmniejszym budzetem. Juz tylko z monetarnego punktu widzenia zespol nie moze pozwolic sobie na takiego kierowce po prostu.
W topowych, duzych lub w zespolach o strukturze finansowej opartej na inwestorach z Bahrajnu, Kataru czy Arabii Saudyjskiej, dwucyfrowa milionowa gaza nie powinna byc problemem (choc tez nie jest regula). Jednakze kierowcy, ktorymi Haas jest zainteresowany powinni ewentualnie wniesc pieniadze do zespolu. Po prostu sa zespoly gdzie jeden lub drugi patrzy z olowkiem w reku, tj. patrzy gdzie stoimy w kwestii polityki wydatkowej.
Haas to zespol gdzie producent np. moze ulokowac swojego juniora, aby mogl sie tam rozwijac. Z drugiej strony zespol rowniez liczy na rozne rabaty, np. na leasingu silnikow etc. I nie widze tutaj nastepnego etapu. Filozofia Haasa polega na tym, aby dac szance mlodym kierowcom i takim sposobem zobaczyc gdzie wyladujemy w tabeli na koncu roku.
A ten rynek w srodkowym segmencie (nie ten na gorze, gdzie niektorzy popychaja swoja mape tam i z powrotem) zalamal sie calkowicie. Oznacza to, ze jesli odchodza ci kierowcy, ktorzy nie sa juz poszukiwani przez zespoly wyscigowe albo dyplomatycznie mowiac: dla ktorych byloby lepiej, aby zaczac od nowa gdzie indziej - w tym segmencie wiele rzeczy nie funkcjonuje. Konsekwencje koronawirusa sa dlugie ...
Ricciardo bedzie mial trudno. Gdzie On ma pojsc? Osobiscie zycze mu, aby znalazl sobie cockpit, bo to b. dobry kierowca wyscigowy i jeden z najbardziej popularnych sportowcow w Formule 1. Ricciardo byl szybki, zawsze potrafil wyprzedzic unikajac kolizji i od lat pokazywal swietne wystepy w F1 (choc jego koncowka w McLarenie nie byla zolta czescia jajka, ze tak powiem).
4. hubertusss
@3 aby wymagać dwucyfrowej gaży trzeba coś sobą prezentować. A Riccardo aktualnie nie wiele prezentuje jeśli chodzi o wyniki. Jeśli chciał by zostać w f1 i szukać czegoś lb jeszcze pojeździć rok czy dwa trzeba było brać Haas a. A jeśli chce skończyć z f1 to ok rozumiem bo jakiś powrót za rok czy dwa to mrzonki. Zwlaszcza z dwu cyfrową gażą.
5. belzebub
@3 dexter, będąc obiektywnym, Ricciardo błyszczał tylko w RBR, bo mu ten bolid pasował pod kątem prowadzenia. Potem była już tylko równia pochyła w dół, nawet jeśli w Reno miał przebłyski dobrej jazdy i potrafił kończyć na podium. W Mclarenie to dno, podobnie jak ostatnie lata Kimiego w Alfie. Mówienie więc, że po roku przerwy będzie miał szansę wrócić do jakiegokolwiek zespołu i to jeszcze z dwucyfrową gażą to czyste mrzonki. Który czołowy zespół byłby nim zainteresowany po tak słabej końcówce kariery, bazując że kiedyś tam z kimś wygrywał. Dzisiaj nikt o tym nie pamięta rozważając jego ewentualny angaż, biorąc chociażby pod uwagę co mówi tylko Steiner mając wątpliwości o jego zatrudnieniu. Idąc dalej, Ricciardo to nie Alonso który po powrocie potrafi być dalej bardzo szybki mając ponad 40 lat na karku. Gdyby tylko dostał konkurencyjny bolid mógłby spokojnie walczyć o majstra z dużo młodszymi od siebie. A Ricciardo? Z Verstappenem? Dzisiaj byłby pogrom.
Kolejna sprawa, gdzie z czołowych zespołów mógłby trafić? Po kolei, Ferrari - przegrał angaż z Sainzem. Mercedes - zabetonowane, Ham chce jeszcze się ścigać parę sezonów. RBR, jak napisałem wcześniej, mało realne żeby był szybszy niż Perez, a mógłby być nawet gorszy uwzględniając że Norris go rozjechał na miazgę. Inne zespoły? Z czołówki pozostaje Alpine, ale oni mają już swój w pełni francuski skład. Inne zespoły Ricciardo nie interesują.
I na koniec, na rynku jest wystarczająca ilość debiutantów i prędzej do stawki trafi np. jakiś amerykański kierowca, niż Ricciardo.
Tak więc, jeśli Ricciardo mógłby mieć minimalne szanse na powrót mógłby trafić tylko do zespołu z dołu stawki, ale wtedy za o wiele niższą kasę, tak więc pogódź się że już nie wróci.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz