Albon wskazał główną różnicę między pracą w Red Bullu a Williamsie
Tajsko-brytyjski kierowca ujawnił, dlaczego tak dobrze czuje się w ekipie z Grove. Podoba mu się bowiem sposób, w jaki cieszy się ona z "drobnych sukcesów" i ma być to największa różnica w porównaniu z tym, czego doświadczył w Red Bullu.Sezon 2022 jest pierwszym, w którym Alex Albon nie reprezentuje barw Red Bulla. W latach 2019-2020 miał możliwość etatowych startów w głównej ekipie byków po tym, jak ta zdecydowała się zastąpić Pierre'a Gasly'ego. Niestety, Taj nie radził sobie za dobrze w pojedynku z Maxem Verstappenem i w związku z tym został odesłany na ławkę rezerwowych w 2021 roku.
Przerwę 26-latka postanowił wykorzystać Williams, który zaangażował go na tegoroczne zmagania. W Grove Albon zyskał drugie życie i stał się zdecydowanym liderem teamu, regularnie pokonując Nicholasa Latifiego. Niedawno zaowocowało to podpisaniem wieloletniego kontraktu.
Mówiąc o powodach swojej dobrej dyspozycji, Taj zdradził bardzo ciekawą rzecz, która różni się z tym, czego doświadczył w Milton Keynes:
"Jeśli jest zespół, który chce wygrywać, to oczywiście finisz na 6. czy tam 7. pozycji nie jest świetny. Tymczasem my w tym sezonie nie jesteśmy tam, gdzie chcielibyśmy być, aczkolwiek gdy robimy wszystko perfekcyjnie i bolid znajduje się w odpowiednim oknie pracy, możemy zdobywać punkty i walczyć w środku stawki", powiedział Albon w wywiadzie dla Motorsport.
"Największą różnicą, kiedy zmieniasz ekipy, jest postrzeganie słowa: "sukces" i tego, co można nazwać znakomitym weekendem. Czasami możesz odpaść już na etapie Q1, ale możesz odnieść wrażenie, że okrążenie było na tyle dobre, jak twój samochód. Jako team czujesz, że zmaksymalizowałeś wszystko. Potem trzeba to przyjąć jako coś pozytywnego, nawet jeśli na zewnątrz to tak nie wygląda."
Kolejnym tematem, jaki poruszył zawodnik Williamsa, była presja. Jest ona zdecydowanie mniejsza, gdy rywalizuje się przede wszystkim z tyłu stawki:
"Można jasno powiedzieć, że mniej znajdujesz się w centrum uwagi. Dotyczy to presji, oczekiwań i innych rzeczy. Jest zdecydowanie mniej szumu. Z drugiej strony wtedy pojawia się krytyka, która pochodzi od samego siebie."
"Mówiłem to już wcześniej. Jestem moim najostrzejszym krytykiem. I owszem nie brzmi to najlepiej, aczkolwiek nie obchodzi mnie to, co ludzie o tym myślą. To po prostu rodzaj samooceny. Jest mniej szumu, ale nigdy też nie jesteś do końca zadowolony."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz