Red Bulla nie obchodziły plany Toto Wolffa dotyczące nowej umowy F1
Helmut Marko zdradził, że Red Bull nie popierał chęci przełożenia w czasie podpisania nowego Concorde Agreement, do czego zmierzał Toto Wolff z Mercedesem.Ostatecznie nowe Concorde Agreement zostało podpisane z lekkim poślizgiem w zeszłym miesiącu przez wszystkie zespoły, w tym Mercedesa, którego szef publicznie wyrażał niezadowolenie z wynegocjowanych warunków.
Jak się okazuje Toto Wolff zabiegał również u swoich odpowiedników w innych zespołach, aby zbojkotować podpisanie nowego dokumentu w celu wprowadzenie zmian w niektórych zapisach.
"Nie obchodziło nas to czego chciał Toto" mówił Marko dla Motorsport-total.com. "Przy dwóch ekipach i torze wyścigowym, mieliśmy własne interesy i udało nam się je stosowanie zabezpieczyć."
"To co było dla nas ważne zostało uwzględnione w Concorde Agreement" dodawał.
Austriak zdradził, że jedną z kluczowych kwestii było dla Red Bulla podpisanie umowy, która pozwala na jej rozwiązanie, gdyż "obecny kontrakt zespołu z Hondą wygasa w 2021 roku".
Marko potwierdził również wcześniejsze doniesienia Christiana Hornera, który twierdził, że jego zespół mimo iż nie ogłosił tego faktu, jako pierwszy podpisał nową umowę z Liberty Media. Do czasu kiedy pod Barceloną Toto Wolff wytoczył swoje działa, Red Bull miał już podpisany kontrakt z F1.
"Właśnie dlatego nawet do tego nie dołączyliśmy" mówił pytany wprost o plan Wolffa, mający opóźnić negocjacje z właścicielem praw komercyjnych F1. "To się nie sprawdza. Jest zbyt wiele interesów. Wiele razy próbowaliśmy tego i nigdy się nie udało."
Marko przyznał, że nowa umowa na goszczenie wyścigów F1 na Red Bull Ringu oraz kontrakt na transmisje F1 w Servus TV także zostały uzgodnienie ponieważ Red Bull "posiada dobre relacje z Liberty."
Dodatkowo zespół Dietricha Mateschitza wierzy, że nowa struktura zarządzania sportem pozytywnie wpłynie na jego przyszłość.
"Niektóre rzeczy będą forsowane przytłaczającą większością głosów a nie tak jak do tej pory jednomyślnie" wyjaśniał. "Dla przykładu, mieliśmy pomysł rozegrania wyścigu w Austrii z odwróconą kolejnością, który został zablokowany tylko przez Mercedesa."
Marko twierdzi, że Red Bull nie widzi nic złego w tym, że Ferrari cały czas zachowuje swoje historyczne bonusy: "Ferrari to Ferrari. Gdy zapytacie każdego małego chłopca co dla niego jest samochodem wyścigowym, wskaże na Ferrari."
"To fakt i trzeba to zaakceptować."
komentarze
1. ekwador15
chyba za jego czasów, kazdy powie ze samochod wyścigowy to ferrari. niech spyta dzisiejszych 10-latkow ktorzy od urodzenia nie widzieli sukcesow ferrari. teraz ferrari kolejne 20 lat nie zdobędzie tytulu i nadal bedziemy mowic ze to legenda. taka legenda, ze od 2009 roku nic nie wygrali. dostaja tyle kasy z FOM, maja najwiekszy budzet i nie potrafia nic wygrac. taka to legenda. inne zespoly odchodza przychodza i od zera zaczynaja i osiagaja wiecej niz ferrari.
a co do tej umowy to absurdalna ta umowa skoro i tak po kazdym sezonie zespol moze odejsc. to po co ta umowa.
2. devious
@ekwador15
Gadasz właśnie jakbyś sam miał 10 lat...
Nie chodzi tutaj o wygrywanie, Red Bull wygrywał 4 lata pod rząd i czy ktoś nie śledzący motosportu będzie kojarzył Red Bulla w wyścigami czy z napojami w pierwszej kolejności?
Tak samo Merc - wygrywają i wygrywają ale jak zapytasz kogoś na ulicy "z czym ci się kojarzy Mercedes" to każdy powie, że z luksusowym sedanem, jakimś biznesmenem ew. bogatym emerytem...
A jak zapytasz o Ferrari, to każdy odpowie "super szybkie auta sportowe, czerwone oczywiście, no i Formula 1".
Ferrari nie wygrywało tytułu między 1980 a 1999 rokiem, czyli przez ponad 2 dekady. I nic to nie zmieniło w kwestii ich wizerunku.
Tak wiec to, że obecnie Ferrari nic nie wygrywa nie ma w sumie znaczenia, bo nadal to legenda. Póki nie updaną tak nisko jak WIlliams na wiele lat, to ta legenda się utrzyma. A jednak przez ostatnich 15 sezonów wywalczyli 3 tytuły (2 konstruktorów), wygrali masę wyścigów, zdobywali wicemistrzostwa wśród kierowców wiele razy (2008, 2010, 2012, 2013, 2017, 2018) - cały czas byli w grze.
Tak naprawdę przez ostatnie 3 dekady mieli całe 3 nieudane sezony - 1992, 2014 i obecny 2020. I nawet w tych sezonach stawali na podium. Poza tym zawsze są bliżej lub dalej czołówki, wygrywają wyścigi, często liczą się w walce o tytuł.
Tak wiec nie przesadzaj, że Ferrari to jakaś przebrzmiała legenda jak choćby Williams, bo daleko im do takiego upadku. Też nie jestem fanem "płacenia im ekstra' za to, że po prostu są, ale jednak nie ma co popadać w skrajoność i robić z nich jakieś totalne g*wno bo nagle mają słabszy sezon (wynikły m.in. ze skręcenia silników, prawdopodobnie "za karę" za ub. roczny przekręt). Może już w przyszłym roku ich forma się poprawi i co wtedy? Będziesz odszczekiwał?
Ja wcale nie jestem pewien, że nie wygrają tytułu przez kolejne 20 lat... Byli blisko już wiele razy, w 2010 i 2012 to było dość pechowe, za czasów Vettela zabrakło trochę jakości po stronie kierowcy jak i po stronie zespołu (strategie) ale mają Leclerca, jak znowu zrobią dobry bolid to mogą powalczyć nawet w 2022.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz