Ferrari nie wykorzystało atutu startu z dwóch pierwszych pól w Chinach
Zespół Ferrari po wywalczeniu wczoraj dwóch pierwszych pól startowych z pewnością nie liczył iż na mecie GP Chin na podium stanie tylko jeden jego zawodnik i to na najniższym stopniu. Kimi Raikkonen w początkowej fazie wyścigu został poświęcony przez zespół po tym jak Valtteri Bottas przeskoczył w boksach Sebastiana Vettela. Okres naturalizacji toru przywrócił go jednak do rywalizacji, podczas gdy Vettel zaliczył kolizję z Maksem Verstappenem, która uszkodziła jego auto i pozwoliła na finisz tylko na 8 miejscu."Miałem szczęście, że ukończyłem wyścig. Po takiej kolizji mogliśmy się tam zatrzymać. Oczywiście szczęściem jest to, że bolid dalej pracował, ale nie miałem balansu. Po pit stopie straciliśmy prowadzenie co nie było idealnym scenariuszem. Byliśmy niemal pewni, że wyjedziemy z przodu, ale tak się nie stało. Czas wyjechania samochodu bezpieczeństwa był niekorzystny zarówno dla mnie, jak i Valtteriego, gdyż nie mieliśmy szansy zareagować. Potem jasne stało się, że Red Bull jest szybszy i nie było sensu go wstrzymywać. Postąpiłem tak gdy dojechał do mnie Daniel a potem to samo starałem się zrobić z Maksem. Zostawiłem mu miejsce na wypadek, gdyby zblokował koła, ale on mocno przesadził i uderzył we mnie. Myślę, że wie iż źle postąpił. Obaj mieliśmy szczęście, że mogliśmy dalej jechać, ale coś takiego nie było konieczne. Doceniam jednak fakt, że zaraz po wyścigu przyszedł do mnie, gdyż takie rzeczy trzeba w ten sposób rozwiązywać- twarzą w twarz. Jasne jest jednak, że nie na taki wynik liczyliśmy."
Kimi Raikkonen, P3
"To był dość bolesny wyścig i nie sprawił mi wiele przyjemności. Na starcie dobrze ruszyłem, ale potem musiałem odpuścić co kosztowało mnie kilka pozycji. Po pit stopie bolid był całkiem szybki a ja miałem niezłe odczucia. W tej chwili byliśmy z tyłu, ale widziałem rywali na końcu prostej. Samochód bezpieczeństwa pomógł nam, ale mieliśmy już świeże opony. Powiedziałbym, że pomógł nam powrócić do wyścigu. Pod koniec miałem przyzwoite tempo na średnich oponach i goniłem chłopaków jadących z tą samą strategią, ale utrzymanie się za nimi było trudne, gdyż tracimy dużo docisku podążając za innymi bolidami, zwłaszcza na takim torze jak ten. Nie mogłem wystarczająco się napędzić. Dzisiaj zdobyliśmy trzecie miejsce, ale po starcie z pierwszego rzędu nie na taki wynik liczysz. Postaramy się lepiej spisać następnym razem."
komentarze
1. RoyalFlesh F1
Gdyby nie SC to RAI dojechałby na pozycji 6. Zespół go poświęcił.
2. turismo
Ferrari już prawie całkowicie zepsuło wyścig Raikkonenowi, tylko po to aby poblokować Bottasa przez 2 zakręty... Na całe szczęście samochód bezpieczeństwa odwrócił sytuacje.
Vettel dzisiaj przegrał nie ze swojej winy, ale z drugiej strony ani przez chwile nie pokazał że na zwycięstwo zasługuje.
3. mcjs
Ferrari dziś dało ciała ze strategią. Start był koszmarny, nie rozumiem czemu Seb zajechał drogę Kimiemu, najwyżej straciłby pozycję na rzecz kolegi z zespołu. Okropne to było, czysta głupota. Potem brak reakcji przy podcięciach uwalił zupełnie Raikkonena, a Vettelowi odebrał pierwsze miejsce. Jak pojawił się SC na torze, to mogli chociaż Kimiego ściągnąć, myślę że na świeżych oponach byłby w stanie powalczyć o zwycięstwo. Podsumowując cały wyścig, to była strategiczna katastrofa. No i niby dwa wyścigi wygrane, a już są za Mercedesem, a przewaga Sebastiana niewielka. Miał szansę na lepsze punkty, ale wyścig już do końca zrujnował mu Verstappen. Najbardziej szkoda jednak Kimiego. Praktycznie na nic nie miał wpływu, a trzecie miejsce to dla niego żadne pocieszenie.
4. Del_Piero
Rozumiem podziały na nr 1 i nr 2, ale to przecież dopiero początek sezonu. Równie dobrze może się okazać, że to Kimi będzie o coś walczył i to jemu będą bardziej potrzebne punkty. Ferrari dało dupy, ale to nic nowego. Zawsze znajdą sposób by spaprać wyścig. Vettel miał pecha, ale też nie miał tempa na zwycięstwo. Raikkonen tradycyjnie poświęcony. Dobrze, że karma częściowo wróciła. Strategicznie ten zespół leży od odejścia Schumachera, Todta i Brawna.
5. nonam3k
Niestety kimi to jest mistrz jednego szybkiego okrazenia . W wyscigiu gosciu jezdzi tak słabo ze szok . Od poczatku bottas i vettel uciekali stawce a kimmi nawet nie mogł sie utrzymac za redbullem . Kimi to drugi botas nadaje sie tylko jako 2 kierowca.
6. Mat5
Ferrari zepsuło sobie wyścig już na starcie. Vettel słabo wystartował i zaczął blokować Raikkonena, co wykorzystali Bottas i Verstappen. Później widać było, że gdyby nie trzymali tak długo Kimiego, to Bottas dawno odjechałby Vettelowi. Dodatkowo kolizja Verstappena z Vettelem pogorszyła sytuację Ferrari podczas wyścigu. Dzisiaj Red Bull pokazał jak dobrze rozegrać wyscog
7. orzeszkuwloski
Ferrari ewidentnie nie jest zainteresowane tytułem w klasyfikacji konstruktorów.
8. Fanvettel
Panowie przeciez to nie jest wina Vettela ze ukończył wyscig dopiero na 8 miejscu........... Szkoda ze tak sie stalo ale na szczęście Hamilton nie stanął na podium .
9. Jameson
Karma panie i panowie, karma. Wincej niech Vettel blokuje Kimiego na starcie to na pewno dobrze to się skończy. Jeszcze potem bezczelnie użyli go jako mięso armatnie licząc, że na to się coś zda. Karma panie Sebastianie, najpierw SC, a potem Verstappen poprawił. I dobrze.
Sam Verstappen jak Marquez tydzień temu w Argentynie, szybszy o 1.5 sek na okrążeniu a i tak wbija się w innych.
10. jogi2
Jaki był cel Ferrari z Raikonenem ? Pomijam fakt wcześniejszego mięsa armatniego dla buca blokującego już na starcie swojego kolegę.
Przecież miana kapci podczas SC prawdopodobnie pozwoliłaby mu wygrać ten wyścig.
11. Polak477
Ludzie wyluzujcie z tymi komentarzami o jakimś zepsuciu wyścigu Kimiego, bo Ferrari niczego nie zepsuło. Kimi zepsuł sobie wyścig tracąc sporo na starcie. Czekanie z boksem tego nie zmieniło, bo i tak wyjechałby na tej samej pozycji (ewentualnie zyskałby 1 pozycję zjeżdżając wcześniej). Kalkulacja była po prostu taka, że więcej punktów daje zwycięstwo niż 1 pozycja wyżej w środku stawki. Może nieładne zachowanie względem kierowcy, ale jeśli chodzi o zysk zespołu to była to prawidłowa decyzja.
12. elin
@ 11. Polak477
" Może nieładne zachowanie względem kierowcy, ale jeśli chodzi o zysk zespołu to była to prawidłowa decyzja. "
Jaki zysk ?
Zespół nic nie zyskał. Blokowanie Bottasa przez Kimiego nic nie dało, Vettel i tak nie wyprzedził Valtteriego. Raikkonen tylko stracił przez to dwie pozycje i mnóstwo cennych sekund.
Jedynie późniejszy wyjazd SC uratował wynik drugiego kierowcy Ferrari.
13. Polak477
12. elin
Ale dzięki temu stworzyli na to szansę. Ferrari spóźniło się ze zmianami obu kierowców, więc mogli już tylko i wyłącznie próbować ratować wygraną, bo było to cenniejsze niż +/- 1 pozycja w środku. Nawet to nie wyszło, ale raz, że totalnie skopali strategie to dwa, że jeszcze SC pomieszał.
14. jogi2
@11
Kimi sobie zepsuł na starcie ? Chyba Vettel w dużej części do tego się przyczynił.
SC uratował na szczęście trzymanie Raik dla płaczka na siłę na torze .
...a punktów Raik mógł przywieźć 25 dla ferrari gdyby choć trochę się na nim skupili ,a nie ślepo patrzyli na pomazańca
15. elin
@ 13. Polak477
Szansa była, ale bardzo wątpliwa ... Vettel prowadził po starcie, ale nie narzucił super tempa. Nie odjechał Bottasowi na jakąś bezpieczną odległość. Mercedes radził sobie całkiem dobrze, więc szansa, że Sebastian zdoła wyprzedzić Valtteriego na torze, od początku była niewielka.
Rozumiem, że Ferrari bardzo potrzebuje sukcesu ( tytułu ), ale granie pod jednego kierowcę, raczej im tego nie zapewni. Raikkonen w tym sezonie jeździ dobrze i nie wykorzystując tego, zespół więcej traci, niż zyskuje.
16. nonam3k
14. Ty jestes jakis ograniczony czy jak ? To ze jezdza w jedym zespole to nie znaczy ze jeden ma puszczac drugiego jak ty ludzi na pasach. To sa wyscigi i kazdy walcz6 o jak najlepsza pozycje . Tak samo jest w rbr i tak samo jest w mercu. Sebastian nawet bez kimiego j3chal. Aly czas za botasem w oknie 1,2-1,5s. Mozliwe jest to ze vettel wyprzedzilby botasa w dalszej czesci wyscigu poniewaz mial lepsze tempo.
17. TomPo
Na strategow Ferrari zawsze mozna liczyc... potrafia przegrac wygrany wyscig.
ALe dobrze, to sie nazywa karma. To co zrobil Vet po starcie i co zrobil zespol z RAI... to bylo zalosne.
Oczywiscie VER udowodnil (nie po raz pierwszy) ze jego goraca glowa nie potrafi sie scigac i popsul wyscig VET, ale dzieki temu RAI skonczyl na podium - i bardzo dobrze.
18. orzeszkuwloski
@11. Polak477
"Kalkulacja była po prostu taka, że więcej punktów daje zwycięstwo niż 1 pozycja wyżej w środku stawki."
Oglądaliśmy chyba różne wyścigi. W tym co ja widziałem Ferrari walczyło o dublet. Byli faworytami do sięgnięcia po dwa pierwsze miejsca. Przez swoją taktykę stracili na to szanse. Nawet gdyby SC nie było to byliby tylko jednym bolidem na podium tylko oczko wyżej. Kalkulacja się nie spina.
19. mcjs
Jeszcze wczoraj sporo komentujących uważało, że teraz rozpocznie się okres czerwonej dominacji. Pisałem, że zbyt wcześnie na takie spostrzeżenia. Dzisiaj wszystko się obróciło o 180 stopni. W Ferrari chyba już uwierzyli, że po świetnej strategicznie Australii, wyścigi wygrywać będą się same. Spaprali całe ściganie dokumentnie, od startu do neutralizacji. Wszystko zrobili źle. Che casino!
@15 elin
W Ferrari role zostały rozdzielone przed sezonem. Zespół stawia na Vettela, jego pozycja jest niepodważalna. Kimi ma być solidnym dostarczycielem punktów, ewentualnie dostanie szansę na zwycięstwo jeśli losowe okoliczności nie pozwolą na to Vettelowi. W dodatku wszystko sprzysięgło się przeciwko niemu, zespół zawalił mu zarówno dzisiejszy wyścig (taktyczna klapa) jak i poprzedni (incydent w pit lane). Chciałbym żeby los wynagrodził mu to, jak chociażby dzisiaj Danielowi, ale ciężko być optymistą, ścigając się w takich okolicznościach.
Liderem Ferrari jest Sebastian Vettel. Przyszedł do zespołu jako czterokrotny mistrz żeby być numerem 1 i odzyskać tytuł dla Ferrari. Tu nie będzie żadnych sentymentów. Liczy się tylko wynik. Jeśli mu się powiedzie, ludzie nie będą rozpamiętywać nierównego traktowania kierowców. Powiedzą: "Vettel odzyskał mistrzostwo dla Ferrari" i tylko to będzie miało znaczenie. Czy to sprawiedliwe? Nie wiem, ale sprawiedliwość jest zawsze sprawiedliwością zwycięzców...
20. elin
@ 19. mcjs
Racja, jest dokładnie tak jak napisałeś, ale ... Dla mnie takie podejście do kierowców jakie ma Ferrari, już się nie sprawdza. Sprawdzało się w czasach Schumachera i Barrichello, jednak obecnie zespół powinien być bardziej elastyczny wobec kierowców.
Dla porównania - w Mercedesie również jest podział na Nr 1 i Nr 2, liderem jest Hamilton i ( raczej ) nic tego nie zmieni, ale zespół potrafi reagować na sytuację, która jest w danym momencie, czyli wspierać zawodnika, który ma większe szanse na lepszy wynik. Stawiają na Lewisa, jednak jeśli szanse na dobry wynik ma Valtteri, to wspierają Jego. Zespół z każdego wyścigu stara się wycisnąć jak najwięcej punktów z obu kierowców.
Natomiast w Ferrari mam wrażenie, że liczy się tylko Vettel i jedynie na Jego wyniku koncentruje się zespół. Co obecnie już się nie sprawdza, ponieważ żeby wygrać oba tytuły mistrzowskie, team powinien zdobywać jak najwięcej punktów, a do tego potrzeba dwóch zmotywowanych kierowców. Tymczasem rola Raikkonena sprowadza się głównie do pomagania Sebastianowi. Jak dla mnie to raczej marnowanie umiejętności Fina i niepotrzebna strata cennych punktów. Z takim podejściem, to Ferrari ostatni tytuł kierowców świętowało w 2007r. i w 2008r. konstruktorów.
No ale to już decyzja zespołu, może ja się mylę i Vettelowi uda się jednak znowu sprowadzić tytuł mistrzowski do Maranello ...
Mnie ( jako, że kibicuję Raikkonenowi ) pozostaje jedynie nadzieja, że jeszcze kiedyś zobaczę Kimiego na najwyższym stopniu podium w jakimś wyścigu :-).
21. KolczastyKaktus
Sytuacje Ferrari komplikuje ciągle przeciętny start do wyścigu. Kimi został poświęcony przez zespół bo nie potrafi utrzymać pozycji. Swoją drogą jakoś tydzień temu gdy poświęcono Hamiltona w Mercedesem to nie było krzyk ów oburzenia. O ile można zrozumieć, że Bottas znalazł się w lepszym miejscu o lepszym czasie to pozycji na rzecz Verstappena Kimi nie powinien stracić. Ale jemu ciągle brakuje jaj i jeździ po prostu nijak. Swoją drogą szef od strategii w Ferrari dał ciała za każdą swoją decyzją. Raikkonen powinien podcinać i ewentualnie jechać na 2 pit stop a Vettel powinien zjechać zaraz po Bottasie no ale w Ferrari jak zwykle wszystko stoi do góry nogami i takim sposobem to mając nawet najlepszy bolid nic nie zdobędą.
22. Grafii
Kibicuje Ferrari, ale to barany. VET to baran do potęgi, widać nie wyciągnął lekcji z GP Singapuru, gdzie w podobny sposób wyeliminował siebi, RAI i VER.
Strategia Ferrari co najmniej lipna, wszystko robią pod dupka VET a ten i tak jest cienki w tym roku. W 2 wyścigach niczym się nie wykazał, ale fartneleo mu się wygrać. Tutaj bardzo się cieszę ze spadł na 8 miejsce, może Ferrari zacznie myśleć, w końcu maja 2 kierowców a nie jednego. RAI w tym roku jeździ lepiej niż VET w treningach, kwali i wyścigu, tylko burak ma farta. Po co blokować kolegę skoro wiadomo ze ten i tak odda pozycje? Po co trzymać RAI tak długo na torze? Żeby burak dogonił BOT? I po co?
Przy SC dali dupy jak i Merc, nie ściągając RAI i HAM do boksu. Nawet kibice wiedzieli ze zaraz będzie SC, a stratedzy spali? Ferrari zawsze plan który obmyślili przed wyścigiem, nie ważne co się dzieje ma torze.
Co do tracenia pozycji na starcie to zauważcie ze wszyscy w czołówce startujący z parzystych misjach 2,4,6 tracą pozycje na rzecz tych z niepiarzystych i to nie tylko w tym wyścigu. Czy to kwestia opon i słabej przyczepności na nienagumowanej części toru?
23. PawlowskyF1
@22. Grafii
Sam jesteś baranem do potęgi, jestem ciekawy czy kiedykolwiek zauważyłeś, że zapewne twój ulubieniec Hamilton też często zajeżdza innym drogę na starcie, kiedy startuje z pole position, hmm?
24. mcjs
@20 elin
Przepraszam za tak późną odpowiedź, ale czasu brak, a chciałem się rozpisać ;)
Myślę, że na postępowanie Ferrari warto spojrzeć w szerszej perspektywie. Można powiedzieć, że to jak sezon będzie się rozwijał, zadecyduje jak duże zajdą zmiany. Vettel ma niepodważalną pozycję, ale kolejny brak tytułu na pewno ją osłabi. Jeśli mu się uda, będzie dalej rozdawał karty. Jeśli nie, Ferrari może przestać na niego jednoznacznie stawiać. Tu otwierają się różne opcje. Czerwoni np. zakontraktują Daniela Ricciardo, widząc go na pozycji partnera Sebastiana, albo wręcz i lidera zespołu (na pomagacza Daniel się nie zgodzi). To może być koniec Vettela, zostanie postawiony pod ścianą. Pójście do Red Bulla będzie równoznaczne z przyznaniem się do porażki. Do Mercedesa by pasował, ale Hamilton postawi veto. Reasumując, to jego być albo nie być. Pikanterii całej sytuacji dodaje też fakt, że zarówno Sebastian jak i Lewis, walczą o piąty tytuł. To niesamowicie dodaje prestiżu starciu dwóch najlepszych zespołów.
Wydaje mi się, że dla Ferrari ważniejszy jest tytuł dla kierowcy. Mercedes ma duże doświadczenie, bardzo szybki bolid i ciężko będzie ich pokonać. Inaczej też patrzy się na partnerów zespołowych. Kimi to były mistrz świata, super zdolny kierowca jeżdżący przez wiele lat na najwyższym poziomie. Valtteri Bottas jest utalentowany, szybki, ale nie ma na koncie nawet połowy osiągnięć Raikkonena. Dlatego z wielkim niesmakiem obserwuje się zagrywki Ferrari. Do tego dochodzi jeszcze oczywiste partactwo w ostatnim wyścigu, które paradoksalnie wyszło Finowi na dobre. Co nie oznacza, że było rzeczywiście dobre, dla kierowcy startującego z drugiego miejsca, trzecia lokata to tak czy siak porażka.
Kimi w przyszłym roku skończy 40 lat, to poniekąd tłumaczy dlaczego Ferrari reaguje jak reaguje. Nie odmawiając mu oczywiście umiejętności i talentu, jego czas nieubłaganie przemija. Mam nadzieję, że los się do niego uśmiechnie i jeszcze będziemy mogli cieszyć się Kimim na najwyższym stopniu podium :)
Paradoksalnie w 2008 roku kierowcy Ferrari zdobyli tytuł konstruktorów w stylu jaki chciałabyś oglądać (współpracując ze sobą). W 2007, zdaje się, zdyskwalifikowano McLarena.
25. elin
@ 24. mcjs
Spokojnie :-). Rozumiem brak czasu i też ( niestety ) mam z tym częsty problem ...
Właściwie zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Rozumiem dlaczego Ferrari stawia na Vettela, a nie będącego tuż przed " emeryturą " Raikkonena. Uważam jednak, że takie stawianie tylko na jednego kierowcę może się obrócić na niekorzyść zespołu, ponieważ :
- Kimi jest w formie jaką w ostatnich latach rzadko pokazywał. Natomiast Ferrari zamiast to wykorzystać do budowania przewagi punktowej nad Mercedesem, raczej ograniczyło Jego rolę do pomagania Vettelowi ( co po ostatnim wyścigu skrytykowała nawet włoska prasa ). I tutaj pytanie - czy jeśli zespół tak podchodzi do zawodnika, to Raikkonen nie straci motywacji i nie zacznie jeździć, aby tylko dojechać do mety ? Wątpię czy jakikolwiek kierowca w podobnej sytuacji nie zanotuje zniżki formy, wiedząc, że team stawia tylko na Jego zespołowego kolegę.
- Ferrari oprócz zespołu F1 jest również podobnie jak Mercedes producentem samochodów. I w takim przypadku największy prestiż, to wygranie obu tytułów mistrzowskich ( kierowców i konstruktorów ). A żeby to osiągnąć ( nadal się upieram ;-) ) potrzeba dwóch w pełni zmotywowanych zawodników.
Podsumowując - w Mercedesie liderem jest Hamilton, w Ferrari Vettel. Obaj walczą o piąty tytuł i jak napisałeś " To niesamowicie dodaje prestiżu starciu dwóch najlepszych zespołów. " - zgadzam się z tym całkowicie.
Pomagać w osiągnięciu tego celu mają Bottas i Raikkonen. Jednak ten pierwszy dostaje od swojego zespołu szansę, aby przynajmniej czasem " skubnąć " coś dla siebie, pokazać się z lepszej strony. Natomiast Ferrari jasno pokazuje, gdzie jest miejsce Kimiego. Jak dla mnie lepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu, jest metoda Mercedesa.
Na koniec sezonu przekonamy się, czy uważam słusznie, czy nie ...
" Paradoksalnie w 2008 roku kierowcy Ferrari zdobyli tytuł konstruktorów w stylu jaki chciałabyś oglądać (współpracując ze sobą). W 2007, zdaje się, zdyskwalifikowano McLarena. "
Wśród konstruktorów - Tak :-).
Ale najważniejsze dla mnie było to, że Kimi i Felipe mogli walczyć na swoje konto. TO i pomoc koledze z zespołu zostało wprowadzona dopiero, kiedy tylko jeden z kierowców liczył się w walce o tytuł. I jak widać przynosiło to najlepsze efekty :
Raikkonen zdobył tytuł w 2007, a Massa tylko przez pech ( Singapur - i przygoda Ferrari z wężem do tankowania i Węgry - silnik, chyba 3 okrążenia przed metą ) tego tytułu nie zdobył.
PS:
Również bym widziała Ricciardo jako następcę Kimiego w Ferrari.
26. mcjs
@25 elin
Oczywiście zgadzam się z Tobą. W zasadzie mój wywód, to bardziej ocena z boku, niż tłumaczenie, że to co robią, jest słuszne. Nie jest. Uważam Kimiego za kierowcę lepszego od Valtteriego Bottasa, wręcz stawiam go na równi z Alonso, Hamiltonem, Ricciardo i Vettelem. Kimi ma jeden problem, jest dosyć chimeryczny. Nie ma pazura, instynktu zabójcy. Zdarza się, że jedzie za kimś, musi go wyprzedzić (dla dobra opon, tempa, dalszej strategii w wyścigu etc.) i nie jest w stanie, a będąc na jego miejscu któryś z powyższych kierowców po prostu to robi. Ostatnie lata też mu nie pomogły, przez częste skoki formy, czy niepasujący samochód. Wydaje mi się, że Kimiemu dobrze jeździło z Felipe Massą, bo nagle zespół Ferrari został bez lidera i znalazł się w nowej dla siebie sytuacji. Kimi przychodził jako gwiazda, ale dołączał do Felipe, którego namaścił sam Schumacher. Obaj kierowcy czuli się dobrze w swoim towarzystwie, co zaowocowało wynikami (choć trzeba przyznać, że bratobójczy pojedynek w Mercedesie też pracował na korzyść Ferrari).
Kimi jest specyficzny. Może wydawać się mrukiem, ale jestem pewny, że jest stuprocentowym profesjonalistą i współpracuje z inżynierami nie gorzej niż Vettel. Co zresztą widać po tegorocznym samochodzie, który niesamowicie mu pasuje. Szkoda gdyby stało się tak jak napisałaś i motywacja opadła. Pytanie czy Ferrari przełamie się i da Finowi zwyciężać, kiedy będzie to możliwe. Czego Tobie i Ferrari życzę :)
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz