Mark Webber o Michaelu Schumacherze w swojej książce
Za kilka dni do księgarni w całej Polsce trafi autobiografia Marka Webbera „Moja Formuła 1”. Prezentujemy kolejny fragment książki, w której Australijczyk opowiada m.in. o kwalifikacjach do wyścigu w Monako z 2006 roku, kiedy to Michael Schumacher uniemożliwił jadącym po nim kierowcom wykręcenie lepszego czasu. Ci, którzy zamówili wspomnienia Webbera w przedsprzedaży, lada dzień mogą spodziewać się przesyłki, gdyż rozpoczęła się już wysyłka zamówień.- z kodem DZIELWEBBER rabat 25% (nie obowiązuje na pakiety)
- cena po obniżce: 29,90 zł – oszczędzasz aż 10 zł od ceny okładkowej!
- wysyłka od zaraz – książka jeszcze przed premierą w Twoich rękach!
Fragment książki:
To właśnie wtedy Schumacher rozczarował mnie najbardziej. Wiedziałem, co z niego za człowiek. Postanowiłem sobie wówczas: „Kiedyś powiem mu parę słów od serca, na osobności. Powiem mu, co o tym wszystkim myślę”.
Tak też zrobiłem. Podczas kolejnego weekendu Grand Prix na Silverstone poszedłem do jego menedżerki, Sabine Kehm, i zapytałem, czy Michael znajdzie dla mnie chwilę. Wcześniej wielokrotnie rozmawiałem z nim w różnych sprawach, w końcu to on namówił mnie na szefowanie GPDA. Tym razem chodziło jednak o coś innego.
– Michael, chcę porozmawiać z tobą o Monako i proszę, pozwól mi skończyć. Przerywać to on umiał jak mało kto!
– Daj mi powiedzieć, co mam do powiedzenia – powtórzyłem. – Wiedziałeś, że kwalifikacje nie układają się po twojej myśli, podjąłeś decyzję. Myślałeś wtedy: „Co mogę zrobić, żeby zyskać kontrolę nad resztą stawki?”. Przede wszystkim chcę ci powiedzieć, że to niesamowite, że starczyło ci przytomności umysłu, aby nie rozbić samochodu. Myślałeś o swoich mechanikach. Postanowiłeś nie rozbijać samochodu, żeby zaoszczędzić im roboty i ostatecznie właśnie dlatego ten manewr nie do końca ci się udał.
Następnie dodałem:
– Byłem rozczarowany twoją postawą, naprawdę rozczarowany. Nie oczekuję, że zdradzisz mi, czy zrobiłeś to celowo, czy nie, po prostu chciałem ci to wszystko powiedzieć na osobności, a nie na forum GPDA, bo tam ten temat z pewnością też zostanie podniesiony.
Schumacher odparł na to:
– Mark, czasem wchodzi się na drogę, z której nie można już zawrócić.
Dokładnie to chciałem od niego usłyszeć. Powiedział mi to prosto w oczy i pokazał, co jest gotowy zrobić, żeby wygrać. Cieszyło mnie, że miał do mnie wystarczająco dużo szacunku, aby wyznać mi prawdę. Michael to absolutny fenomen, ale czasami decydował się na skrajnie kontrowersyjne zagrania, byle tylko podtrzymać pasmo swoich sukcesów… Taki już był, niezwykle zacięty konkurent, zawsze robił wszystko na maksa. Pytanie, kto czułby się dobrze sam ze sobą, spoglądając w lustro i mówiąc: „Oto co zrobiłem, aby osiągnąć niektóre z moich sukcesów”.
O książce:
"Jakim, k***a, cudem zamierzasz dostać się z Queanbeyan do F1?" – pytali go wszyscy, gdy opowiadał o swoich planach na przyszłość. Kiedy jako 11-latek wspinał się na drzewa, by stamtąd obserwować Grand Prix Australii, nie marzył nawet, że 15 lat później stanie na starcie tego wyścigu i zdobędzie pierwsze punkty w Formule 1.
Marka Webbera od zawsze interesowało tylko jedno: ŚCIGANIE. Nie wewnętrzne gierki i strategie. Zawsze chciał po prostu jechać jak najszybciej i dotrzeć do mety przed innymi. Właśnie dlatego po dołączeniu do Red Bull Racing stracił całą miłość do F1...
Ta książka jest taka jak on: szczera, bezkompromisowa, PRAWDZIWA. To opowieść o pracy kierowcy wyścigowego, samotności w kokpicie, ciągłej presji, maksymalnym skupieniu. To spojrzenie za kulisy padoku F1. Wreszcie – to szansa poznania prawdziwego oblicza gwiazd tego sportu: aroganckiego Sebastiana Vettela, bezwzględnego Michaela Schumachera, "cholernie twardego" Roberta Kubicy.
Jeśli zawsze marzyłeś o wniknięciu w fascynujący i bezwzględny świat Formuły 1, to dzięki autobiografii Webbera znajdziesz się w jego środku. Zapnij dobrze pasy, to będzie długi wyścig z wieloma ostrymi zakrętami.
komentarze
1. belzebub
Ja myślę, że Mark Webber ma zbyt naiwne pojęcie do tego sportu i po prostu od samego początku nie nadawał się już pod tym względem do F1. W tej serii trzeba trzeba umieć kombinować, czasami nie do końca fair, ale tutaj rządzi przede wszystkim kasa, prestiż, różnego rodzaju gierki i wygrywanie za wszelką cenę. Umiejętności, talent też oczywiście są ważne, ale raczej na kolejnych miejscach. Zespoły rownież cały czas kombinują, jak ominąć przepisy też nie do końca przejrzyście, jak np to było w przypadku RBR przy tworzeniu swoich konstrukcji. To jest zbyt skomplikowany świat dla takiego prosto i infantylnie myślącego Webbera. Dlatego zespół nigdy nie postawił na niego, a na Vettela - pomijając większy talent, to jednak przede wszystkim nauczył się grać w tym światku.
2. PiotrasLc
Na pewno chętnie kupię jego książkę.
3. ds1976
Książek o F1 w języku polskim jest tak mało na rynku, że każdy kto zagląda na tą stronę powinien kupić to wydawnictwo niezależnie czy Webbera lubi czy też nie. Zawsze kilka ciekawostek można się dowiedzieć i miło poczytać słowa prostolinijnego kierowcy, może nawet nieco idealisty, który nijak nie pasował do brutalnych realiów F1.
4. tonia24
Nie powiedziałabym, że Webber był naiwny, on po prostu święcie wierzył w zasadę fair-play i nie łamał "przykazań" zespołu. ;) Niestety nie potrafił się odnaleźć w polityce tego sportu i brakowało mu "genu zwyciężania".
A co do Schumachera, to książka Webbera potwierdza tylko, że styl Vettela jest (a przynajmniej za czasów Red Bulla był) bardzo zbliżony do stylu Michaela.
Z innej beczki- czy ktoś w swojej biografii wspomina o Webberze? Np. Schumacher? (Jeszcze nie czytałam jego biografii)
5. jogi2
Strcił w RB całą miłość do F1?
Czyżby potwierdzało się to o co większość podejrzewała ?...bezpardonowe pchanie Vettela bez ukrywania tego przed Webberem ?
6. elin
@ 1. belzebub
Webber jeździł w F1 przez 12 lat ... Gdyby był taki jak napisałeś, " wypalił by się " i odszedł dużo wcześniej, a tego nie zrobił.
Każdy z kierowców w stawce ma swój sposób na przetrwanie w tym sporcie. Jeden myśli tylko o sobie, nie angażując się w sprawy innych - Raikkonen, Hamilton, a drugi chce mieć swój głos odnośnie tego co się dzieje - Webber, Vettel. Obaj aktywnie działali w GPDA, często aktywnie włączając się w negocjacje między kierowcami, a FIA czy Bernie Ecclestonem.
Jak dla mnie, to Mark właśnie za bardzo interesował się polityką F1, zamiast skoncentrować się głównie na swoich wynikach.
@ kempa007
Może lepiej fragment - " Mark Webber o Robercie Kubicy " ... będzie lepsza reklama i zachęta do kupienia książki ;-).
7. jogi2
Na szczęście przyszedł Ricccardo i pozwollil dwóm bolidom robić to na co ich stać .Dostawał manto co weekend ten pupilek i jakoś arogancja z niego szybko wyparowała :-) .Dotarło wreszcie do niego ile jest wart
8. elin
* Obaj aktywnie działali w GPDA, często włączając się w negocjacje między kierowcami, a FIA czy Bernie Ecclestonem.
9. tommek7
No tak genu zwyciężania to mu brakowało to trzeba sobie jasno powiedzieć. Lubiłem go jako zawodnika. Rosberga natomiast teraz kompletnie nie trawię....
10. elin
@ 4. tonia24
" Nie powiedziałabym, że Webber był naiwny, on po prostu święcie wierzył w zasadę fair-play i nie łamał "przykazań" zespołu. "
Już pod wcześniejszym newsem o książce Webbera, zastanawiało mnie - czy to aż tak źle mieć i kierować się takimi zasadami ...
11. Levski
Co do omijania przez RBR zasad, da ktos linka do artykulu opisujacego to ?
12. belzebub
@6 elin... Webber napisał, że stracił dobre zdanie o F1, dopiero jak trafił do Red Bulla, co nie zmienia rzeczy, że wcześniej musiał widzieć co się dzieje w F1. Tylko starał się pewnie tego nie dostrzegać, najwidoczniej chęć jeżdżenia w tej serii była silniejsza. Red Bull był jednak kroplą, która przelała czarę goryczy albo po prostu wiedział, że nic więcej nie osiągnie. Prawda jest też taka, że Webber do najlepszych kierowców nigdy nie należał. Książka to pewnie albo jakaś forma odreagowania tych wszystkich lat albo chęć pokazania jaki ten świat wg niego jest zepsuty albo po prostu ze względu na chęć dorobienia trochę kasy. Mnie ten fragment o Schumacherze trochę rozbawił, Michael po prostu idealnie wpasował się w ten świat, a nagle przyszedł Webber i starał się go moralizować... Może te jego wylewanie żalów to też zazdrość, bo nigdy nie osiągnął choć części tego co Schumi.
13. belzebub
@10 elin. Był i jest naiwny. W F1 nie było i nie będzie nigdy zasad. Za dużo tutaj kasy i prestiżu. Tutaj, żeby wygrywać trzeba być cwanym, przebiegłym i inteligentnym. Webber to inny świat, infantylny.
14. jogi2
...to Kubica też musiałby być infantylny ,bo na pewno nie zrobiłby tego co Schummacher na kwalifikacjach czy płaczek Vettel wjeżdżając w tył dublowanego bolidu z własnej ewidentnej ciapowatej winy nazywając go jednocześnie ogórekiem.
15. belzebub
@14 Nie rozumiesz.... Kubica dostał się do F1, bo miał talent którego nie miał Webber. Tylko Robert zaakceptował to środowisko i robił swoje. Oczywiście miał tarcia z Heidfeldem i też zgłaszał, że Niemiec miał być lepiej traktowany. A Vettel? Jak walczysz o majstra to jest adrenalina, nerwy, niektórzy nie potrafią w pewnych sytuacjach być opanowani i zdarzają się i takie sytuacje, o której piszesz. Zresztą on akurat nie jest wyjątkiem, Alonso, Kimi, Hamilton też zdarzało im się narzekać na dublowanych kierowców. Ale tutaj trochę zaczynamy odbiegać od tematu.
16. elin
@ 12. belzebub
W sumie muszę się z Tobą zgodzić. Chociaż myślę, że Webber nie był i nie jest aż taki naiwny ... Przedstawia fakty od swojej strony, kreując się właśnie na takiego pozytywnego, uczciwego bohatera. Ale chyba nie do końca taki był, skoro dał radę przeżyć w F1 tyle lat, a światek tego sportu jest taki jak napisałeś - z czego Webber zdecydowanie musiał sobie zdawać sprawę.
Według mnie raczej nie przeszkadzały Mu te wszystkie wewnątrzzespołowe gierki dopóki sprawa nie dotyczyła bezpośrednio jego. A stało się tak dopiero w Red Bullu,, po przyjściu Vettela ... Wtedy z jednej strony, zespół ewidentnie postawił na młodszego i zdolniejszego Sebastiana, a z drugiej cały czas próbował wszystkich przekonywać, że nikogo nie faworyzuje ... i chyba ta sytuacja najbardziej " dobiła " Webbera.
Co do fragmentu o Schumacherze - również nieco mnie to rozbawiło. Zwłaszcza ...
" Pytanie, kto czułby się dobrze sam ze sobą, spoglądając w lustro i mówiąc: „Oto co zrobiłem, aby osiągnąć niektóre z moich sukcesów”. "
Jeżdżąc z Michaelem w stawce i wiedząc jakie są realia F1, Mark powinien znać go ( i innych kierowców, czy szefów zespołów ) na tyle dobrze, żeby nie zadawać podobnych pytań ;-).
@ 13. belzebub
" W F1 nie było i nie będzie nigdy zasad " - z tym się nie zgodzę.
Jest przynajmniej jedna zasada, której kierowca powinien przestrzegać - " Jeździsz dla zespołu ".
Nawet Schumacher musiał się temu podporządkować i odegrać rolę kierowcy-pomocnika, kiedy Eddie Irvine walczył o mistrza z Ferrari.
Dlatego sytuacja z " Multi 21 ", kiedy jeden kierowca się podporządkowuje woli zespołu, a drugi nie ... - nie do końca przemawia do mnie na korzyść walczącego ( tylko ) o swoje Vettela.
17. belzebub
@16 elin Vettel był tak samo faworyzowany w zespole, jak Schumi w Ferrari. Vettel miał za plecami Marko, a Schumi Jeana Todta. Zobacz sytuację Webbera i Barichelo - była taka sama. Jeden i drugi musieli robić pod dyktando tych pierwszych i nie tylko dla zespołu. Sytuacja z Irvinem to wcześniejsze czasy, a warto tutaj wspomnieć późniejsze. Kolejna para Alonso i Massa - tak sama sytuacja. To jest ta jedna zasada, zasada pierwszego ważniejszego kierowcy tutaj istnieje. Drugi robi tylko za pomagiera i zbiera punkty dla zespołu. Nie we wszystkich zespołach jest oczywiście aż tak wyraźna sytuacja, ale jak jest to ten pierwszy ma zawsze większe fory w zespole i jest traktowany lepiej. Dlaczego? Bo zwykle to jest lepszy kierowca z większym talentem, który jest o wiele cenniejszy dla zespołu. To dlatego Vettel mógł sobie pozwolić na złamanie Multi 21, bo wiedział że zespół go nie ukarze. Może trochę się źle wyraziłem w poprzednich wypowiedziach, w F1 nie ma zdrowych i do końca sprawiedliwych dla wszystkich zasad. Zasady, jakieś oczywiście są, ale głównie takie które faworyzują jednego kierowcę. Zresztą to nie tylko chodzi o relacje zespół kierowca, ale również FIA, Bernie, włodarze F1, reklamodawcy i reszta. Wszystko się kręci wokół kasy.
18. belzebub
Webber pisząc tą książkę nie napisał nic odkrywczego. W F1 oprócz normalnej rywalizacji istniały nie do końca czyste układy, układziki, ustępstwa itp kwestie. Webber, powtórzę to jeszcze raz, był przeciętnym kierowcą i tak był traktowany w Red Bullu. To Vettel był gwiazdą i dla niego zespół mógł nawet poświęcić drugiego kierowcę. Nie Mark, to wzięli by kogoś innego godzącego się na rolę pomagiera. Zresztą dzięki przede wszystkim komu zespół miał czterokrotnego majstra? Webbera psującego niemal co drugi start i popełniającego błędy czy Vettela, który jeździł niemal bezbłędnie w zasadzie niezależnie od panujących warunków na torze? Webber dobrze wiedział na co się pisze, więc niech nie robi teraz jakieś ofiary z siebie i niech nie moralizuje wszystkich dookoła. Powtórzę to jeszcze raz, ta seria nigdy nie była do końca czysta. I ci co chcieli w niej jeździć musieli dostosować się do panujących w niej warunków. Niestety, ale tak to wygląda.
19. tonia24
@10. elin
"Już pod wcześniejszym newsem o książce Webbera, zastanawiało mnie - czy to aż tak źle mieć i kierować się takimi zasadami ..."
Pod żadnym pozorem. Ale nie zawsze opłaca się być ok. Przykra prawda nie tylko w sporcie, ale i w życiu. :(
20. tomasss
Komentarze niektórych mnie tutaj naprawde rozbawiły (najbardziej to, ze Kubica znalazł sie w F1 dzięki talentowi, tak jakby Webber znalazł się przypadkiem...ale to, że F Briatore byl jego managerem to tylko przypadek, Flavio wziął go pod swoje skrzydła z czystej litości;) M. Webber początki swojej kariery w Jaguarze miał naprawde bardzo obiecujące ale niestety był zbyt miekki.. Najwyraźniej było widać to za czasów Red Bulla kiedy jeździł jeszcze z DC (Coulthard swoje najlepsze lata miał już daaaawno za sobą a i tak potrafil w niejednym wyścigu utrzeć mu nosa ).
Prawdę mówiac sezon 2010 był dla mnie ogromnym zaskoczeniem bo naprawdę nie doceniałem kangura.. a spisywał się naprawdę dobrze (w tym sezonie nie było ŻADNEGO faworyzowania) jednak to Vettel zdobył tytuł. Poźniej zaczęła się prawdziwa deklasacja/dominacja niemca gdzie Webber nie miał nic do powiedzenia.
Najbardziej chce mi się śmiać kiedy słysze płacze tych wszystkich Rubensów, Webberów czy Felipów którzy kruszą kopie o jakiś jeden "wybryk" na torze prawdziwej gwiazdy.. Rubens jeżdził całymi latami dysponjąc najlepszy sprzęt w stawce (Ferrari czy Brown GP) a i tak wygrał tylko parę razy wyścig i zaledwie 2 razy był VC mistrzem świata w generalce! (skandal z GP Austrii urasta do rangi zdrady narodowej;)
Identyczna sytuacja z Webberem - gość nie potrafił dotrzymac kroku Vettelowi i teraz za wszelką cenę stara się znależć winnych. Co nas kibiców interesuje jakies "Multi 21" - to nawet lepiej, przynajmniej coś się dzialo (dzisiaj nikt by nie pamietal tego GP).
Ktoś jeszcze przywołał przypadek pary Alonso - Massa. Gdyby wtedy w Niemczech Massa nie puścił Alonso mogło by to mieć kolosalne konsekwencje później w mistrzostwach (uważam, ze decyzja Ferrari była słuszna!). Dlaczego nikt nie porusza sprawy GP Brazylii 2007, w której ewidentnie Massa puscił Raikkonena a z tego co wiem polecenia zespolowe były wtedy zakazane!
Panie Marku - grzał pan dupe w RBR zabierając miejsce prawdziwym fighterom i nie potrafil tego wykorzystac! ;)
21. Vendeur
@20. tomasss - dokładnie, jak można twierdzić, że Webber nie miał talentu? Skoro się dostał do F1 to talent miał. I nawet nie mały, skoro się tyle lat w niej utrzymał. Nikt by mu z litości tego miejsca nie dał. A do tego Kubica... To najwspanialsza cecha Polaków, wychwalanie swoich pod niebiosa. Jesteśmy najlepsi we wszystkim, w piłce nożnej, ręcznej, siatkówce, tenisie, F1 i w ogóle pozjadaliśmy już wszystkie rozumy. Oczywiście Robert ma talent, ale czy większy od Webbera? Nie zdążył się niestety wykazać, może nie miał szansy, nigdy się tego nie dowiemy i może tak jest lepiej.
Co do F1 i braku zasad. Zawsze można mieć swoje zasady i się ich trzymać. Trzymał się ich właśnie Mark oraz Robert. Choć Mark chyba brał sobie zbytnio do serca niektóre rzeczy. Nie zmienia to faktu, że moim zdaniem pozostawił po sobie dobre wrażenie i wytykanie mu czegokolwiek, obniżanie jego wartości jest kolejną polaczkowatą domeną.
22. belzebub
@21 Webber nie miał talentu na miarę Vettela, Hamiltona, Alonso, Senny , Schumiego i paru innych. Trafił do F1 czy później trzymał go Red Bull, bo idealnie nadawał się na kierowcę nr 2, jak to okreslilem - pomagiera. Tacy kierowcy nigdy nie zdobędą majstra, bo są na to zbyt słabi, ale dowożą punkty potrzebne dla zespołu. F1 to przecież nie tylko kierowcy pokroju tych najlepszych, ale również druga grupa. I tu się mylisz, nikt specjalnie nie obniża jego umiejętności, po prostu takie były jego rzeczywiste umiejętności, co znalazło potwierdzenie w jego karierze na torze. No chyba, że zaczniesz podważać fakty...
23. tomasss
@Vendeur - zgadzam sie co do Kubicy - kierowcą był dobrym co nie zmienia faktu, ze często w generalce byl niżej niż partner zespolowy Nick Heidfeld..
24. elin
@ belzebub
" Vettel był tak samo faworyzowany w zespole, jak Schumi w Ferrari. Vettel miał za plecami Marko, a Schumi Jeana Todta. Zobacz sytuację Webbera i Barichelo - była taka sama ".
Prawda, ale jest różnica między Barrichello, a Webberem. Pierwszy miał w kontrakcie bycie nr 2, zgodził się na taką rolę w zespole i jeśli ma pretensje o niesprawiedliwe traktowanie w Ferrari - to może je mieć tylko do siebie. Sam podjął taką decyzję.
Natomiast Webber, biorąc pod uwagę jego zachowanie i wypowiedzi ... nigdy się na taką rolę nie zgodził. Dodatkowo, Red Bull na każdym kroku podkreślał o równym traktowaniu obu kierowców. Co dawało tylko złudne nadzieje Markowi, że faktycznie ma szansę walczyć z Vettelem.
Oczywiście zgadzam się, że Sebastian umiejętnościami przewyższał Webbera i doskonale rozumiem dlaczego zespół postawił na młodszego i zdolniejszego. Nie wiem tylko po co było to " mydlenie oczu " przez Red Bull i przekonywanie wszystkich o nie faworyzowaniu żadnego z kierowców ( chyba po każdym GP o tym słyszeliśmy i czytaliśmy ). Po co szopka z " Multi 21 ", skoro lider był jeden i pod niego pracował zespół ...
" Sytuacja z Irvinem to wcześniejsze czasy, a warto tutaj wspomnieć późniejsze "
Oczywiście racja. Jednak nie zmienia to faktu, że Schumacher musiał w tej sytuacji podporządkować się Ferrari. Dołączył do zespołu z Maranello jako dwukrotny mistrz z Benettonem i to on był wskazywany na lidera, który przywróci Czerwonych do wygrywania. Jednak kiedy nadarzyła się okazja zdobycia tytułu z przeciętnym Irvinem, Michael zrobił to czego oczekiwał od niego team ... - chciał, nie chciał, ale pojechał zespołowo.
@ 19. tonia24
Niestety racja. Chociaż temat ciężki i bardzo dyskusyjny - być fair-play i mieć zasady, czy po " trupach do celu " ... Ja mimo wszystko wybieram to pierwsze.
@ 20. tomasss
" Ktoś jeszcze przywołał przypadek pary Alonso - Massa. Gdyby wtedy w Niemczech Massa nie puścił Alonso mogło by to mieć kolosalne konsekwencje później w mistrzostwach (uważam, ze decyzja Ferrari była słuszna!). "
Mogło, ale nie miało ... Alonso nie przegrał tytułu w Abu Zabi przez Pietrowa. Tylko przegrał przez własne błędy np. w Monako, czy na Silverstone. Szkoda, bo w tamtym sezonie Red Bull i Vettel byli do pokonania i Fernando mógł zdobyć mistrza. A tak, TO w Niemczech okazał się kompletnie niepotrzebny. Massa mógł zostawić sobie wygranie tego wyścigu.
" Dlaczego nikt nie porusza sprawy GP Brazylii 2007, w której ewidentnie Massa puscił Raikkonena a z tego co wiem polecenia zespolowe były wtedy zakazane! "
W tym przypadku sytuacja była całkowicie inna. Massa nie liczył się już w walce o tytuł, jedynie Raikkonen mógł go zdobyć. Nie było również tak widocznego TO. Ferrari załatwiło wszystko w " białych rękawiczkach " minimalnie przedłużając czas pit-stopu Felipe. A co ważniejsze zespół nie zrobił tego w środku sezonu, ani nawet na początku wyścigu w Brazylii, chociaż była okazja w pierwszym zakręcie ... Ale dopiero wtedy, kiedy było już pewne na jakich pozycjach dojadą do mety Alonso i Hamilton, i że Raikkonen naprawdę może zdobyć mistrza.
W tym przypadku Ferrari nie popełniło żadnego błędu, zagrało zespołowo i to się opłaciło.
Na marginesie - Kimi zrobił to samo dla Felipe w Chinach 2008. I w tym przypadku również nikt nie mógł się doczepić ... Fin oświadczył, że zrobił to z własnej woli, czyli oficjalnie nie było złamania zakazu TO.
25. belzebub
@24 elin
"Natomiast Webber, biorąc pod uwagę jego zachowanie i wypowiedzi ... nigdy się na taką rolę nie zgodził. Dodatkowo, Red Bull na każdym kroku podkreślał o równym traktowaniu obu kierowców. Co dawało tylko złudne nadzieje Markowi, że faktycznie ma szansę walczyć z Vettelem."
Tak, tylko chyba mylisz oficjalne wypowiedzi zespołu do wewnętrznych ustaleń w zespole o których części nie powinna wychodzić na zewnątrz. Webber musiał wiedzieć, że będzie de facto robił za numer 2, a Vettel za jedynkę. Godził się tym samym na takie, a nie inne warunki. Poza tym my nie wiemy, a Mark tego pewnie nie mógł ujawnić, że takie zapisy miał w swoim kontrakcie. Pamiętaj, że niektóre klauzule nie mogą ujrzeć światła dziennego. Kolejna rzecz, skoro mu warunki te nie odpowiadały, to dlaczego po prostu nie odszedł z zespołu wcześniej? A może dlatego, że nie miał lepszej alternatywy? Lepszej posady w tym czasie by raczej nie znalazł, być może doszedł do wniosku, że lepiej robić już za drugiego, niż tułać się gdzieś w połowie stawki - o ile znalazł by wolne miejsce.
26. belzebub
Nie zapominajmy jednego, to jest punkt widzenia jednej osoby...
27. elin
@ belzebub
Nie mylę ;-). Jednak nie znamy ustaleń wewnątrz zespołu, o których jak sam napisałeś - " części nie powinna wychodzić na zewnątrz " - były takie, czy nie ... tego nie wiemy. Mogę bazować jedynie na oficjalnych wypowiedziach Red Bulla i kierowcy - a te wskazują jasno, że obaj powinni być równo traktowani. Dlatego podchodzę do sprawy od tej strony ... i dlatego zaznaczyłam - " biorąc pod uwagę jego ( Webbera ) zachowanie i wypowiedzi ... nigdy się na taką rolę nie zgodził ".
Natomiast jeśli Mark faktycznie miał taki zapis w kontrakcie ... - wtedy nie ma o czym dyskutować, sytuacja jak z Barrichello w Ferrari. Tylko o ile w przypadku Brazylijczyka wiem o takim zapisie, to o Australijczyku nie.
Dodatkowo, jeśli Mark miałby w kontrakcie nr 2, to chyba raczej nie byłby tak odważny w krytyce zespołu. Zwłaszcza kiedy jeszcze dla nich jeździł, ponieważ wtedy sam łamałby warunki umowy.
Inną sprawą jest to o czym napisałeś - " ... skoro mu warunki te nie odpowiadały, to dlaczego po prostu nie odszedł z zespołu wcześniej ? "
W tym przypadku Webbera nie będę bronić, ponieważ uważam jak Ty. Skoro nie pasowała mu sytuacja w Red Bullu, mógł odejść ( jak np. Alonso z McLarena po 2007 ), zamiast przedłużać kontrakt. Mark jeździł dalej ... dlaczego ? ... może liczył, że Vettel będzie miał gorszy sezon i to jemu ( Webberowi ) uda się zdobyć tytuł ... Na to odpowiedź zna tylko Mark.
" Nie zapominajmy jednego, to jest punkt widzenia jednej osoby... "
Oczywiście, ale całą historię znamy tylko od strony Webbera ... Zespół, czy Vettel nie wypowiadają się w temacie. Jeśli w którymś momencie wyjdą na jaw nowe fakty, wtedy będzie można zweryfikować słowa Marka.
28. dexter
@elin
„Red Bull na każdym kroku podkreślał o równym traktowaniu obu kierowców. Co dawało tylko złudne nadzieje Markowi, że faktycznie ma szansę walczyć z Vettelem“.
Bez przesady, elin ;-))
A ja mam pytanie - kto powiedzial ze Vettel po wyprzedzeniu Webbera ktory nie jechal bardzo dobrym tempem (nie wiem, czy trafil w dobra mieszanke ogumienia) musi sluchac polecenia zepolu: „Multi 21“ ?
Z punktu widzenia kierowcy chcesz sie scigac, tak. Wlasciwie nie powinno kierowce interesowac ze auto nr. 2, czyli twoj partner jest od ciebie wolniejszy. Jak widzis swoja szanse to cisniesz. Nie pamietam dokladnie, ale wydaje mi sie ze Vettel byl juz po zmianie ogumienia, takze na opone nie musial kurczowo uwazac. Zjazdy do boksow mial juz tez chyba za soba, takze taktyki nie musial sie trzymac. Paliwa mial pod dostatkiem, do konca wyscigu zostalo kilka okrazen, obaj kierowcy dysponowali odpowiednim buforem - no to dlaczego Sebastian mial na Webbera zwracac uwage?
Oczywiscie ja w pelni moge zrozumiec punkt widzenia zespolu wyscigowego.
W sytuacji gdy 2 wlasne auta jada podczas wyscigu na pozycji nr. 1 i nr. 2 i jest duza szansa utrzymania takiego wyniku do mety, to zaden zespol nie chce niepotrzebnie ryzykowac. Ja bardzo dobrze zdaje sobie z tego sprawe co moze sie stac gdy kierowcy rozpoczna miedzy soba walke i beda udowadniac kto z nich ma wieksze jaja. A szczegolnie w momencie gdy ten wolniejszy ktory jedzie z przodu bedzie probowal za wszelka cene przyblokowac szybszego kierowce (bo np. ma swieza opone, wykorzystuje cien aerodynamiczny, jedzie w oknie DRS itd.itp. Po prostu jest szybszy). Takie sytuacje przewaznie dobrze sie nie koncza. Ja juz nie wspomne ze taka zabawa kosztuje zawsze drogocenny czas - ale przyjmijmy ze masz odpowiednio duzy bufor i jestes bezpieczna. Bo tak tez sytuacja na torze w tym wyscigu wygladala.
I tutaj po zacieklej ale sprawiedliwej walce Vettel wyprzedzil Webbera i nie doszlo miedzy nimi do kontaktu! Z punktu widzenia zawodnika jesli masz swoj sezon i jedziesz o mistrzostwo (tzn. sytuacja punktowa pozwala) to bez wzgledu na „straty“ atakujesz drugi samochod. Co ci zespol zrobi? Najwyzej za pierwszym razem moze postraszyc kara finansowa. Ty jedziesz o swoje punkty i mistrzostwo swiata. I kazdy z kierowcow wie ze na koncu sezonu kazdy jeden punkt moze byc decydujacy. Nie wiesz, czy w nastepnym wyscigu nie bedziesz miala awarii technicznej ? Nie wiesz, czy nie bedziesz miala kolizji albo wypadku i wtedy jestes tam gdzie slonce juz nie dochodzi ? Ja sie podporzadkuje, ale skad bede mial pewnosc ze drugi samochod (partner) innym razem zrobi to samo? Chyba ze jest to gdzies na pismie napisane...
Jezeli nie ma jasnych podpisanych regul, to czego sie ma zawodnik trzymac? Jak ma szanse i warunki sa korzystne to atakuje, w koncu to sa wyscigi samochodowe, sport motorowy. I w takiej sytuacji moge zrozumiec atak Vettela. A ze Webber nie potrafil go zatrzymac to juz jest jego problem.
29. jogi2
O czym ty bajdużysz ..jakim wolniejszym tempem jechał wtedy Webber. Po poleceniu teamu mieli poskręcane silniki aby oszczędzać jednostki
Tylko parówa vetel tego nie mógł znieść
Webber jakby zrobił ustawienia takie jak Vettel to mógłby go cmoknąć
Przecież sam o tym wspomina ,że żałuje
Jakieś pierdoły olepszym tempie Vet wypisujesz ..chyba nie oglądałeś wyścigu
30. elin
@ dexter
Miałam nadzieję, że się odezwiesz pod tym newsem. Ostatnio przez problemy techniczne, nie udało nam się dokończyć dyskusji ... i temat wrócił ;-).
" A ja mam pytanie - kto powiedzial ze Vettel po wyprzedzeniu Webbera ktory nie jechal bardzo dobrym tempem (nie wiem, czy trafil w dobra mieszanke ogumienia) musi sluchac polecenia zepolu: „Multi 21“ ? "
@ dexter, ja doskonale rozumiem podejście Vettela - miał okazję, więc z niej skorzystał, każdy punkt jest ważny na koniec sezonu ...
Jednak rozumiem też Webbera ... Po usłyszeniu " Multi 21 " poczuł się pewnie, nie musiał już naciskać ... ani uważać na bolid z tyłu. Mógł zwolnić i spokojnie dowieźć wygraną do mety. I nagle widzi w lusterku, że kierowca w drugim bolidzie nie posłuchał, tylko atakuje. Czy w takiej sytuacji nie poczujesz się oszukany ?
Ja właśnie tak bym odebrała podobną sytuację na miejscu Webbera.
Zresztą była już podobna historia w F1 - Gilles Villeneuve i Didier Pironi. Jeden kierowca posłuchał polecenia zespołu i został na pozycji, drugi zignorował. Jak pokazał przykład Kanadyjczyka, nie jest łatwo tak zwyczajnie tego nie odczuć i się z tym pogodzić.
Po za tym zespół ... Sam wiesz, kierowca jadąc na torze nie ma wglądu we wszystkie dane ... oszczędzanie opon, silnik, czy inne sprawy związane z bolidem. Nie wiesz wszystkiego, a już tym bardziej nie wiesz co się dzieje u drugiego kierowcy zespołu. Dlatego kiedy słyszysz na kilka okrążeń przed metą, aby zachować pozycję ... i nie do końca wiesz jakim czynnikiem jest podyktowane takie polecenie, to raczej nie ignorujesz wszystkiego i nie stawiasz siebie ponad zespołem.
31. belzebub
@30 elin, dlatego w F1 nie ma czystych zasad i takie sytuacje będą się powtarzać.
32. elin
@ 31. belzebub
Czyste zasady też są, ale F1 to głównie wielki biznes, prestiż i pieniądze ... Dlatego faktycznie, takie sytuacje były i będą w tym sporcie.
33. devious
@elin
Ależ hipokryzją zawiało z Twojej wypowiedzi nt. Team Orders :)
Mówiąc w skrócie jak Team Orders dotyczy kierowców, których lubisz (Kimi, Massa) to jest nie tylko OK ale wręcz chwalisz takie zachowanie - natomiast jak dot. kierowcy, którego nie znosisz (Alonso) to jest to karygodne i nie powinno mieć miejsca :D Śmiać mi się chce - jak zwykle... I jeszcze ten argument, że na koniec Alonso nie zdobył tytułu (oczywiście TYLKO I WYŁĄCZNIE ze swojej winy - a Ferrari tutaj nic nie zawaliło ze strategią, Rubens w Belgii też nie staranował Ferdka, to błąd z treningu z Monako zadecydował a jakże :P) więc Team Orders było bezzasadne... tylko skąd stratedzy Ferrari mieli o tym wiedzieć nie znając przyszłości? To chyba oczywiste, że zawsze stawia się na konia, który nadal bierze udział w wyścigu - Massa nie walczył o tytuł wiec dostał proste polecenie. To chyba było proste i oczywiste dla każdego. Tak samo jak Team Orders Ferrari z lat poprzednich.
No a ten tekst o tym, że Kimi sam z własnej woli przepuścił Massę wiec wszystko było OK i to nie było TO to chyba żart - ile Ty masz lat, 12? Przecież to chyba oczywiste, że zespoły mają na takie wypadki ustalenia i nic nie dzieje się przypadkiem, Kimi sobie może dowolne historyjki opowiadać a wiemy jak za kulisami to wygląda... W F1 nikt nie rozdaje pozycji za darmo może poza emerytowanym Schumacherem przepuszczającym "kolegę" Vettela by pomóc mu w walce o tytuł - ale w zespołach takich jak Ferrari nie ma przypadkowych aktów koleżeństwa :) W takie historie mogą wierzyć chyba tylko bardzo naiwni ludzie :)
A całej histerii z TO z Niemiec 2010 by nie było gdyby nie głupek Smedley i głupek Massa, którzy nie potrafili zachować się zespołowo tak jak na nich przystało - i albo spuścić głowę i oddać pozycję albo się postawić. Zamiast tego zrobili operę mydlaną właśnie w stylu Webbera pt. "ale jestem poszkodowany, musicie mi współczuć!" - tylko dziwnym trafem i Massa i Webber po tych dramatach zostali na kolejne lata w tych samych zespołach... Skoro było im tak źle, czemu nie uciekali? No wlaśnie... Widać chłodna kalkulacja zarówno sportowa (lepiej wygrać 1-2 wyścigi i kilka razy być na podium jako nr2 w czołowym zespole - a moze jakimś cudem wygrać jeszcze tytuł - niż ścigać się w połowie lub ogonie stawki w biedniejszej ekipie) jak i finansowa (co oczywiste w Ferrari i RBR dobrze płacą nawet nr2) zwyciężyły na "honorem" i "godnością" :)
Tutaj oczywiście muszę dodać, ze nie jestem fanem Team Orders i nie jestem fanem zachowania Vettela, które te TO łamał - jak i nie podobało mi się zachowanie RBR w sprawie Webbera - ale doskonale rozumiem w jakim celu te polecenia były wydawane i sam na miejscu szefa zespołu bym takie instrukcje wydawał - tytuł jest najważniejszy, jesteśmy jedną drużyną, razem przegrywamy i razem wygrywamy. Jak w kolarstwie - ktoś się poświęca by wygrał ktoś inny. F1 to sport zespołowy, sam kierowca nigdy by nic nie osiągnął bo sam nie wyjechałby nawet z garażu - nie miałby czym :)
Pisanie dyrdymałów o tym, że TO w Niemczech było złe bo Alonso rozbił się w treningu w Monako więc i tak nie miał szans na tytuł - a jednocześnie chwalenie Ferrari za TO dające tytuł Kimiemu (który też miał "sezon w kratkę" w 2007 i po prostu miał masę farta a nie jakiś wyjatkowy sezon - ale tego się juz nie pamięta) jest po prostu śmieszne i żenujące.
Swoją drogą Massa w 2010 2 razy odebrał punkty Alonso przyjeżdżając tuż przed nim (Australia - 1,9s przed Fernando, Turcja - 10s przed nim) - gdyby tam też Ferrari zastosowałoby Team Orders, to mieliby tytuł w 2010... Czy wtedy te TO też byłyby takie złe?
Kolejna sprawa - Ferrari i Alonso przegrali też oba tytuły w 2010 i 2012 m.in. poprzez udane Team Orders Red Bulla - gdzie Webbera poświęcono strategicznie jako "przynętę" w 2010 a w 2012 zarówno Webber jak i obaj kierowcy Toro Rosso w drugiej połowie roku nie stanowili zagrożenia dla Vettela gdy tylko ten miał kłopoty (Webber był ściągany do boksu by nie wejść w paradę, kierowcy STR wręcz dramatycznie zwalniali i zjeżdżali na pobocze przed Vettelem - jakby ten ich dublował a nie wyprzedzał) - to też jest OK? Czyli wszystko jest OK póki wygrywają Vettel, Kimi lub Massa, natomiast jak TO ma być na korzyść Alonso, to wtedy jest złe i niedopuszczalne?
Jak mówiłem - śmierdzi hipokryzją na kilometr :)
34. dexter
@jogi2
Widze ze respekt do drugiej osoby juz pomalu zostaje tutaj totalnie zatracony? Ja chyba nie jestem tutaj w przedszkolu aby ludzi maniery uczyc. I nie zarzucaj komus czegos, tylko najpierw spytaj sie grzecznie, co druga osoba ma na mysli.
Tak. Przebieg tego bulwersujacego wyscigu jest mi znany. Co oznacza pozycja Multi 21 jak i odwrotna pozycja czyli Multi 12 na przelaczniku wielofunkcyjnym na kierownicy bolidu wyscigowego przypadkowo tez wiem. W takim przypadku systemy w aucie beda ustawione na cykl oszczednosci.
Ja tylko sie grzecznie zapytalem dlaczego Vettel nie mogl wyprzedzic Webber'a?
@elin
„Jednak rozumiem też Webbera ... Po usłyszeniu " Multi 21 " poczuł się pewnie, nie musiał już naciskać ... ani uważać na bolid z tyłu. Mógł zwolnić i spokojnie dowieźć wygraną do mety. I nagle widzi w lusterku, że kierowca w drugim bolidzie nie posłuchał, tylko atakuje. Czy w takiej sytuacji nie poczujesz się oszukany ?“
Oszukany? Coraz bardziej ciekwiej sie tutaj robi...
On jest kierowca wyscigowym i powinien sie z tym liczyc ze jego partner gdy walka toczy sie o mistrzostwo swiata moze pojechac „po bandzie“. Ale czy Vettel cos zlego zrobil? Byl szybszy, mial lepsza opone, mial wystarczajaca ilosc paliwa na pokladzie. I kazdy kierowca wyscigowy chce wygrywac, taki ma instynkt.
Juz po drugim zjezdzie do boksow gdy odleglosci na szpicy sie zmniejszyly Sebastian zadal od zespolu „Get him out of the way", poniewaz Mark byl dla niego zbyt wolny. Jednak zespol nie zalecil „order“.
Tak, zgadza sie. W momencie gdy Webber zobaczyl w lusterku Tripel-Championa, przycisnal. Vettel na koncu prostej start/meta wyskoczyl z cienia aerodynamicznego i sprobowal zaatakowac Webbera. Walka toczyla sie przez ladnych kilka zakretow.
„Sam wiesz, kierowca jadąc na torze nie ma wglądu we wszystkie dane ... oszczędzanie opon, silnik, czy inne sprawy związane z bolidem. Nie wiesz wszystkiego, a już tym bardziej nie wiesz co się dzieje u drugiego kierowcy zespołu. Dlatego kiedy słyszysz na kilka okrążeń przed metą, aby zachować pozycję ... i nie do końca wiesz jakim czynnikiem jest podyktowane takie polecenie, to raczej nie ignorujesz wszystkiego i nie stawiasz siebie ponad zespołem“
Jezeli zespol zagwarantowal mu,ze nie bedzie przez kolege w koncowej fazie wyscigu atakowany i Vettel o tym wiedzial, to tak. A co poza tym mialo sie przydarzyc? Opony kierowca ma pod kontrola, poniewaz sam wyczuwa przyczepnosc. Dodatkowo Vettel podczas treningu ekstra zaoszczedzil sobie jeden zestaw „miekkiej“ mieszanki. A w odroznieniu do opony „twadej“, opona „medium“ przy nizszych temperaturach posiadala lepsza przyczepnosc i dluzsza zywotnosc. Webber jechal na oponie „twardej“, takze... Na okrazeniu zjazdowym do boksow Vettel juz przycisnal, wtedy jeszcze Webber'a nie mial na celowniku, ale nadrobil juz prawie sekunde.
Podczas wyscigu Vettel podrozowal przez 12 okrazen w cieniu aerodynamiczynym i czesciowo z otwartym systemem DRS, takze paliwa powinien miec troche wiecej, tzn. wystarczajaca ilosc aby zaatakowac w odpowiednim momencie Marka Webbera. Czy Webber ktory z przodu jechal mial wystarczajaca ilosc paliwa, nie mam pojecia. Przyjmijmy ze tak, bo przycisnal, dojechal do mety i paliwa mu nie zabraklo.
35. dexter
Gdyby jednak podrozowal na resztkach paliwa, to wtedy zespol musialby glebiej sie zastanowic co zrobic. Bo w interesie zaspolu utrata jednego auta przez „ego“ zawodnikow tzn. kolizje albo inne okolicznosci nie wchodzi w gre. Nie mam pojecia, czy taki fakt nie byl podstawa aby wydac polecenie Multi 21. Wtedy mozna na kierownic odpowiednio przekrecic przelaczniki i systemy beda pracowac oszczedniej tzn. obroty silnika tez beda zmniejszone. Ale to sa tylko spekulacje!
Poza tym z taktycznego punktu widzenia wszystko bylo pozamiatane, zjazdy do boksow byly wykonane. Za plecami byl spokoj (oba Mercedesy 10 sek. z tylu). No chyba ze zawodnik atakujac/broniac juz prawie na samej karkasie pojedzie i bedzie sie masywnie slizgal - wtedy jest po ptokach. Ale taka sytuacja tutaj nie grozila.
I ja taki glupi nie jestem - oczywiscie ze bezsensowna walka kolo w kolo miedzy kolegami z zespolu zawsze kosztuje zywotnosc jednostki napedowej, zywotnosc ogumienia, jest zawsze strata czasu itd. itp. A takie rzeczy mozna wykorzystac bardziej w racjonalny sposob np. na bezposrednim rywalu ktory zagraza w klasyfikacji konstruktorow. Ale zeby wydac „Team-Order“ musi byc pewien powod. Zeby atakowac kolege z zespolu musi byc tez pewien powod, takze...
Vettel startowal do wyscigu z PP, takze mogl cisnac. Jego nie powinno obchodzic co sie dzieje z Webberem, tylko zwyciestwo w wyscigu, ewenualnie dobro calego zespolu. Z punktu widzenia Vettela sama osoba Webbera nie powinna odgrywac najmniejszej roli, bo on nie jezdzi dla Webbera. Chyba ze jest jakis masywny problem, wtedy zawodnik musi podporzadkowac sie poleceniom zespolu.
Apropos: Wiesz elin, kiedy podczas wyscigu mowi sie „zachowaj pozycje“ - ewentualnie 3 okrazenia przed meta. Ale to tez nie jest regula, poniewaz kazdy zespol podchodzi do tego inaczej. Ale mniej wiecej od tego momentu kierowca ktory prowadzi w wyscigu zaleznie od sytuacji i tak jak mowie wewnetrznych zalecen w zespole ma spokoj.
elin, widze ze Ty sie troche kurczowo trzymasz tego co powiedzial Webber. Ale jest jeszcze zespol, jest drugi zawodnik, takze... Ksiazka przedstawia obraz tylko z jednej strony. I pamietaj ze on nie byl w F1 ofiara poszkodowana przez zespol i los, tylko byl kierowca wyscigowym. Los chcial ze mial top-zespol i top-samochod, a co kierowca z tego zrobi lezy w jego rekach i wynikach na torze.
Mark mial to szczescie ze jezdzil w zespole tylko z grzecznym Vettelem, a nie z kierowca pokroju Schumacher, Senna, Prost, Piquet czy nawet Alonso albo Hamilton, poniewaz z taka sytuacja z pewnoscia czesciej by sie spotkal.
Jak tak czlowiek na palcach reki policzy, to Vettel moze w calej karierze 2 razy pojechal po bandzie. Zawsze byl grzeczy, usmiechniety, nigdy publicznie nie krytykowal zespolu, tylko przez lata wygrywal. A jak wygrywasz to automatycznie masz dookola siebie ludzi ktorzy pozazdroszcza sukcesu. Oczywiscie, calosc jest tym ukoronowana ze kolega z zespolu ma caly czas pecha i jeszcze na koncu zostal „okradziony“ z komfortowej sytuacji, czyli pewnego zwyciestwa, poniewaz Vettel nie wywiazal sie z wewnetrznych ustalen zespolu...
36. elin
@ dexter
Ja doskonale rozumiem zachowanie Vettela, ale staram się też spojrzeć na sprawę od strony Webbera. Nie trzymam się kluczono tego co powiedział. To ma drugorzędne znaczenie - przecież wiadomo, że każdy powie to, co będzie dla niego korzystne ( a nie jestem aż tak naiwna ;-) ).Bardziej starałam się spojrzeć na ten wyścig z trzech stron :
- Red Bull, - Webber, - Vettel
Każdy z nich miał powody, aby postąpić tak a nie inaczej. Jednak kiedy czytam tutaj opisane argumenty, to są tylko świadczące o tym, że Vettel postąpił słusznie egoistycznie nie słuchając TO ...
Tylko po co w takim razie zespół w ogóle wydał " Multi 21 " ? Skoro Vettel miał wszystkie atuty po swojej stronie i bez TO mógł spokojnie wyprzedzić Webbera ?
37. elin
@ devious
Aby na pewno zawiało Ci hipokryzją ? ... czy raczej przeczytałeś ( odebrałeś mój wpis ) tak jak chciałeś przeczytać ?
Stawiam na to drugie ;-).
Gdybyś nie miał takiej " alergii " na fanów Fina, od razu inaczej byś odebrał co napisałam ;-).
Od mojego pierwszego wpisu na tym forum, niezmiennie - moje zdanie na temat TO jest :
Jestem PRZECIWNA TO ( rozumiem dlaczego zespoły je stosują, ale jestem PRZECIW ). Jedyne TO które akceptuję, to takie kiedy już TYLKO jeden kierowca zespołu ma MATEMATYCZNE ( podkreślam MATEMATYCZNE ) szanse na zdobycie mistrza.
I w tym przepadku nie ma nic do rzeczy czy dany kierowca wzbudza moja sympatię, czy antypatię.
Jest różnica między wydaniem TO w środku sezony, a wydaniem go w ostatnim, czy przedostatnim wyścigu.
Kiedy Ferrari nakazało Massie przepuścić Alonso było ( dla mnie ) zdecydowanie zbyt wcześnie. Kiedy zrobiło to z Raikkonem, czy Massą, już tylko jeden z nich miał MATEMATYCZNE szanse na mistrza.
Po za tym przepraszam, ale od kiedy ja sympatyzuje z Massą ? Pierwsze słyszę ( czytam ).
Jeśli już, to zawsze bardziej takie podejście mam do odbiegających od typowych ugrzecznionych standardów kierowcy F1 - czyli bliżej mi do Hamiltona, niż Massy.
Jeśli zaś chodzi o Alonso ... " nie znosisz ", to zdecydowanie zbyt mocne określenie. Nie uważam też żebym kiedykolwiek niesprawiedliwie Go oceniła. Niektóre Jego zachowania mnie drażnią, ale NIGDY nie odbierałam Mu talentu na torze. Co zresztą dostrzegam może bardziej teraz, kiedy jeździ dla McLarena, wciskając z tego bolidu więcej niż powinien.
" Śmiać mi się chce - jak zwykle... I jeszcze ten argument, że na koniec Alonso nie zdobył tytułu (oczywiście TYLKO I WYŁĄCZNIE ze swojej winy - a Ferrari tutaj nic nie zawaliło ze strategią, "
Cieszę się, że tak potrafię poprawić Ci humor ;-P ... ale może czytaj co napisałam, zamiast dodawać od siebie czego nie ma w moim wpisie ... Napisałam WYRAŹNIE :
" Alonso nie przegrał tytułu w Abu Zabi przez Pietrowa. Tylko przegrał przez własne błędy np. w Monako, czy na Silverstone. Szkoda, bo w tamtym sezonie Red Bull i Vettel byli do pokonania i Fernando mógł zdobyć mistrza "
Gdzie Ty tutaj wyczytałeś - " TYLKO I WYŁĄCZNIE " ? Ty o tym wspomniałeś, nie Ja.
Oczywiście, że NIE TYLKO błędy kierowcy zadecydowały o przegranym tytule w 2010. Ale nie zganiajmy winy TYLKO na strategie Ferrari, czy Pietrowa ( jak jest najłatwiej i najczęściej można przeczytać ).
Dla przypomnienia w tak wyśmiewanym przez Ciebie Monako :
1 trening - nr 1 Alonso
2 trening - nr 1 Alonso
Jak sam podkreślał, doskonale czuł się na tym torze i była szansa nawet wygrać wyścig, ale ...
3 trening - po 20 minutach również nr 1 Alonso ... później rozbicie bolidu i brak możliwości udziału w kwalifikacjach, a tym samym start do wyścigu z alei serwisowej ... A mimo to Alonso dojeżdża do mety na 6 pozycji.
Czy myślisz, że gdyby nie ten błąd w trzecim treningu, kierowca, który przez cały weekend tak doskonale czuł się na tak trudnym torze jak Monako, nie byłby wyżej lub nawet nie wygrał wyścigu ?
Wybacz, ale jak dla mnie, to Alonso gdyby nie jego błąd w trzecim treningu mógłby wygrać. A tym samym zdobyć punkty, których zabrakło na koniec sezonu do pokonania Vettela. Fernando do zdobycia tytułu zabrakło TYLKO 4 punktów. Odliczając nawet te przyznane dzięki TO w Niemczech, błędy strategów Ferrari i stratę punktów nie z winy Alonso, to Hiszpan i tak powinien być mistrzem ... Gdyby nie Jego błąd z Monako, czy kara za nieprzepisowe wyprzedzanie na Silverstone.
" No a ten tekst o tym, że Kimi sam z własnej woli przepuścił Massę wiec wszystko było OK i to nie było TO to chyba żart - ile Ty masz lat, 12? Przecież to chyba oczywiste, że zespoły mają na takie wypadki ustalenia i nic nie dzieje się przypadkiem, Kimi sobie może dowolne historyjki opowiadać a wiemy jak za kulisami to wygląda... "
A gdzie Ty przeczytałeś, że Kimi z własnej woli przepuścił Felipe ?
Napisała TYLKO :
" ... Fin OŚWIATCZYŁ, że zrobił to z własnej woli, czyli oficjalnie nie było złamania zakazu TO. "
To chyba oczywista, oczywistość ;-) ( i nie trzeba tego wyjaśniać ), że było TO, ale Fin mówiąc takie, a nie inne słowa, ukrócił oskarżenia pod adresem zespołu o stosowanie nielegalnego polecenia. Przecież wiadomo, że nie była to dobra wola kierowcy, ale takimi słowami Ferrari sprytnie wybrnęło ze wszystkich oskarżeń.
@ devious, nie bierz wszystkiego aż tak dosłownie ;-).
Mnie określasz jako 12-latkę ... a sam, jak odebrałeś mój wpis ... ? Jak dorosły facet, czy dzieciak, któremu należy wszystko bardzo szczegółowo wyjaśnić ?
" Pisanie dyrdymałów o tym, że TO w Niemczech było złe bo Alonso rozbił się w treningu w Monako więc i tak nie miał szans na tytuł - a jednocześnie chwalenie Ferrari za TO dające tytuł Kimiemu (który też miał "sezon w kratkę" w 2007 i po prostu miał masę farta a nie jakiś wyjatkowy sezon - ale tego się juz nie pamięta) jest po prostu śmieszne i żenujące. "
Nigdy nie twierdziłam, że Raikkonem pojechał idealny sezon 2007. Pojechał dobrze, zwłaszcza w drugiej części, ale do zdobycia przez niego mistrza, potrzebne było też dużo szczęścia ... W ostatnim wyścigu WSZYSTKO doskonale się ułożyło i Kimi wygrał ... to tyle. Massa nie przepuszczał Raikkonena przez cały sezon, zrobił to TYLKO w tym jednym wyścig, kiedy sam nie liczył się w walce i tytuł.
38. tonia24
TO powinny być zabronione (choć wszyscy wiemy jak z tym już było). Afera Multi 21 zawsze będzie budzić kontrowersje- jak to mówią: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jedyną opcją na rozwiązanie tej dyskusji jest posiadanie danych telemetrii i parametrów obu bolidów- wtedy moglibyśmy debatować nad zasadnością polecenia, ale tego się raczej nie doczekamy. ;)
39. dexter
Hej, moja najlepsza kolezanko na portalu. Widze ze walczysz. Cool!
@elin
Z pewnoscia z jego punktu widzenia w tej sytuacji postapil slusznie. Nawet mu do auta nie wjechal... I tutaj moge go zrozumiec. On chce po prostu wygrywac. A ze niekiedy trzeba postepowac troche egoistycznie? No coz, taki jest sport. Inaczej sukcesu nie osiagniesz... Masz partnera w zespole ktorego musisz pokonac. W F1 kierowca nie dzieli jednego auta na pieciu kierowcow, to nie sa wyscigi dlugodystansowe. Tutaj kazdy kierowca walczy dla siebie.
Ja pamietam wyscig gdy Vettel musial przepuscic Räikkönen'a. Dwa razy upewnial sie przez radio czy dobrze zrobil, czy taka droga jest prawidlowa...
Z punktu widzenia zespolu kazdy team zawsze bedziesz chcial dwa auta ktore prowadza w wyscigu doprowadzic do mety. Tym bardziej gdy zawodnicy kontroluja wyscig i maja wypracowana nad przeciwnikiem bezpieczna przewage. Kazdy pojedynek w takiej sytuacji jest pewnym ryzykiem. Zabezpieczenie punktow i optymalny wynik na mecie tzn. miejsce pierwsze i miejsce drugie bedzie priorytetem. Kazda kolizja miedzy zawodnikami dla kazdego zespolu wyscigowego jest absolutnym „No-Go!“. Zawodnicy moga ze soba walczyc o zwyciestwo, ale nie moga swiadomie wjezdzac sobie do samochodow - zespol w koncu tez walczy o mistrzostwo konstruktorow.
Dodatkowo zawsze dochodza rzeczy ktore niekorzystnie moga wplynac na koncowy optymalny wynik wyscigu. A ze kierowca wyscigowy bedzie mial wlasny punkt widzenia, wiadomo. Wlasciwie warunki dla Sebastiana byly korzystne aby zaatakowac.
Tak jak juz wyzej wspomnialem opona z pewnoscia tez odegrala pewna role. Mieszanka „medium“ w odrozniedu do „twardej“ mieszanki (na ktorej Webber jechal) przy nizszych temperaturach miala zaskakujaco wieksza przyczepnosc i dluzsza zywotnosc. A Vettel w treningu specjalnie sobie zaoszczedzil dodatkowy komplet posredniej mieszanki.
Moze kluczowym czynnikiem byl alarmowy minusowy stan paliwa w bolidzie Webbera? Nie wiem - to sa tylko spekulacje. Webber jadac z przodu nie podrozowal w cieniu aerodynamicznym, nie uzywal systemu DRS. Znowu Sebastian tak jak wyzej napisalem pojechal 12 okrazen w cieniu aero i czesciowo z otwartym systemem DRS. Mozliwe ze z takiego powodu zespol zarzadzil 10 okrazen przed koncem wyscigu redukcje obrotow silnika aby stan paliwa w bolidzie Webbera znowu byl na plusie. Normalnie w takiej sytuacji gdy trzeba zaoszczedzic troche paliwa kierowca podczas wyscigu podejmuje pewne srodki np. "lift and coast", ale modus oszczednosciowy wydaje sie tez logiczny. Tylko ze Webber przycisnal i podjal przez kilka fajnych zakretow interesujaca walke. Nie wiem, poniewaz nie dysponuje danymi Red Bulla.
W kazdym razie Webber nie moze stawiac jednoznacznych zarzutow ze kolega go wyprzedza. Chyba ze wczesniej zespol tak zadecydowal i Webber dostal taka gwarancje. W takim przypadku Vettel musi zostac poinformowany i odpowiedz musi zostac przez kierowce potwierdzona.
Tylko powtarzam, to nie jest problem Vettela ze w pewnych fazach wyscigu np. mogl zaoszczedzic sobie wiecej paliwa albo podzielil sobie lepiej ogumienie i w pewnym momencie bedzie szybszy od kolegi z zespolu. Rzadko kiedy kierowca wyscigowy bedzie sie zgadzal z poleceniem zespolu: „utrzymaj pozycje“. Jedynie moze taka decyzje akceptowac, ale nikt nie bedzie sie zgadzal. Tutaj kierowca sam sobie musi odpowiedziec na retoryczne pytanie, co w takiej sytuacji zrobic ? Z pewnoscia kierowca bedzie mial w glowie slowa strategow ktorzy monitorujac dane i przebieg wyscigu. Oni musza podjac tez pewne decyzje. Czasami dla kogos pozytywne, ale tez i negatywne. Taki jest Motorsport.
Nie jestem pewien co Webber mial za problem. Wlasciwie przed kazdym wyscigiem przeprowadzona zostaje kalkulacja paliwa. Zaden zespol uwzgledniajac maksymalna moc silnika nie startuje do wyscigu z maksymalna iloscia paliwa , poniewaz nie ma praktycznie wyscigu gdzie kierowca na kazdym okrazeniu pojedzie na pelnej mocy silnika. Kierowca zawsze gdzies utknie w ruchu, na tor zawsze moze wyjechac Safety-Car i tutaj podczas obliczen ilosci paliwa wszystkie czynniki sa zawsze brane pod uwage. A kazdy dodatkowy kilogram benzyny kosztuje zawsze drogocenny czas. Na torze w Malezji dodatkowe 10kg kosztuje na okrazeniu okolo 0,4 sek. Jezeli do tego dolozymy jeszcze wysokie zuzycie ogumienia, to negatywny wynik na zegarze pod kreska bedzie jeszcze bardziej wyrazny.
40. dexter
Gdyby stratedzy planowali wiecej paliwa w swoich obliczeniech tzn. tyle aby kierowca mial bufor i mogl swobodnie naciskac kiedy tylko chce, to z powodu niekorzystnego ciezaru podczas calego wyscigu kierowca stracilby ponad 10 sekund. I teraz trzeba znowu taka strate jakos nadrobic. Przy planowaniu paliwa trzeba zawsze wszystko uwaglednic nawet styl jazdy danego kierowcy albo warunki atmosferyczne. Jezeli zespol opierajac sie na prognozie pogody bedzie wiedzial ze podczas wyscigu beda fazy deszczczowe to automatycznie zatankuje mniej paliwa. Problem z tym, ze prognoza pogody nie zawsze bedzie sie w 100 procentach zgadzac. I tutaj znowu trzeba szare komorki zmusic do pracy i postawic sobie pytanie: idziemy na ryzyko albo wybieramy konserwatywne rozwiazanie?
Problem polega na tym, ze podczas wyscigu gdy cos nie toczy sie wedlug planu, nie ma juz miejsca na poprawki. Jedynie kierowca swoim stylem jazdy moze jeszcze probowac odkrecic los. Dodatkowo moze byc tak ze ogolnie sam wyscig bedzie szybszy niz obliczenia przewiduja. I wtedy tak jak juz wyzej napisalem sa dwie mozliwosci albo wybor innego programu silnika (wybiera sie mniejsze obroty silnika i troche wychudzona mieszanke), albo kierowca musi swoj styl jazdy odpowiednio dopasowac. Przestawienie programu silnika jest ostatnia opcja jaka jest mozliwa (normalnie jest rzadko stosowana). Zawsze lepiej jest gdy kierowca zmieni swoj styl jazdy, poniewaz wtedy mozna zaoszczedzic nie tylko paliwo ale i ogumienie. Dodatkowo kierowca sam kontroluje oszczednosc paliwa i ogumienia, tzn. ma indywidualny wplyw na efekt oszczedzania. Dlatego dziwi mnie dlaczego Webber przycisnal, dlaczego walczyl skoro jego stan paliwa mial byc alarmowy? Przeciez oszczedzanie paliwa jest trudne gdy zawodnik bedzie bral udzial w pojedynku albo bedzie musial nadrobic pewna strate. Ja rozumiem, ze jadac z przodu ciezko jest zabrac noge z gazu gdy w lusterku widzisz kolege. To boli... Ale ryzyko ze nie ukonczy sie wyscigu jest duze.
To ze Vettel bedzie probowal do samego konca tzn. do momentu dopoki nie przekroczy linii mety atakowac, z tym kazdy kierowca powinien sie liczyc. Ja wiem ze nogi Christiana Horner'a musialy chodzic w momencie gdy Vettel rozpoczal instynktywnie swoj atak. W takich momentach gdy kierowca widzi swoja szanse nie kalkuluje, nie patrzy na straty, nie mysli calkowicie racjonalnie o zespole. Wtedy ten diabelski gen ktory nosi w sobie obejmuje nad nim kontrole, napedza i dlatego on jest kierowca wyscigowym....
Ja dobrze pamietam Vettela z Red Bulla. Koniec wyscigu wszystko po kontrola. Wyscig wygrany ale pod koniec jeszcze nie zostal pobity rekord najszybszego okrazenia. Jego inzynier wyscigowy Guillaume Rocquelin jak i Christan Horner, ktory bardzo rzadko rozmawial przez radio z kierowca mogli stawac na uszach. Mogli przypominac, ostrzegac, zabraniac - rekord nalezal do Vettela. Dlatego on jest tez czterokrotnym Championem.
I nie mozna zapomniec ze "Multi 21" byl tylko jednym wyscigiem w jednym sezonie... Ale tlumaczenie ze Webber byl w RBR poszkodowany, ze nie mogl wygrywac wyscigow mija sie absolutnie nie tylko z prawda ale i z cala definicja Motorsportu.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz