Villeneuve: start w Monako był śmieszny
Słynący ze swoich krytycznych słów pod adresem Formuły 1 Jacques Villeneuve po Grand Prix Monako również nie krył swojego rozczarowania.„Siedem okrążeń za samochodem bezpieczeństwa- to niedorzeczne” mówił zwycięzca 11 wyścigów Grand Prix dla motorsport-magazine.com. „To nie są turyści, to są najlepiej opłacani kierowcy na świecie.”
„Formuła 1 traci fanów, a takie rzeczy nie pomagają jej, gdyż kierowcy nie wyglądaj wtedy na gladiatorów tylko na słabeuszy.”
45-letni były już kierowca zdaje sobie sprawę, że ściganie się w Monako zwłaszcza na mokrej nawierzchni jest trudne, ale to co wydarzyło się w niedzielę nie było dobre dla wizerunku F1.
„To ryzykowna gra, ale to są profesjonaliści. Pozwólmy im normlanie startować, albo zmieńmy zasady, aby nigdy nie startować podczas deszczu.”
komentarze
1. Duke_
Tu niestety ma rację...
2. szachu1991
@1 Popieram
3. fanFelipeMassa3
@1 Popieram
4. Blazefuryx
Oczywiście nie powiem nic odkrywczego, półśrodki nie prowadzą zbyt daleko i Villeneuve swoimi bezpośrednimi wypowiedziami często ma wiele racji, tak samo jak teraz.
Dla przypomnienia, Barcelona 1996 rok - zobaczcie jak wtedy padało, myślicie, że przy takich warunkach obecnie pozwolono by kierowcom się ścigać? W tych właśnie warunkach najlepszy kierowca w historii F1 - Michael Schumacher - wtedy, w znacznie gorszym bolidzie Ferrari niż czołówka stawki, wyposażonym w ciężki i słaby silnik określany przez innych kierowców, jako silnik od traktora, był w stanie nadrabiać w takich niekorzystnych warunkach te straty wynikające z gorszej maszyny i być szybszy o aż 4 (!!!) sekundy od drugiego najszybszego kierowcy! Był to jeden z najbardziej niesamowitych wyścigów, jakie można by zobaczyć. Schumacher zmiażdżył wtedy swoim talentem i umiejętnościami elitę wśród elity kierowców świata.
Gdyby Schumacher obecnie rozpoczynał swoją karierę w F1, to nie mielibyśmy okazji przekonać się o tym, że był najprawdopodobniej najszybszym kierowcą na mokrej nawierzchni w historii całej ludzkości!
Standardowo, pozdrawiam Prawdziwych Fanów F1!
5. Eucliwood
Blazefuryx miażdżysz swoją ignorancją i debilizmem już w każdym niusie. Możesz być dumny.
6. marek007
Dzięki za pozdrowienia blazefuriat...
7. R4F1
@4
nikt nie jeździł tak podczas deszczu jak Senna, który był w stanie utrzymać przyczepność kiedy inni walczyli o utrzymanie się na prostej. Zobacz sobie GP Monaco z 1984 roku
8. CzarnyKret22
Ja się nie zgadzam z jego opinią o tuż mimo iż to są najlepsi kierowcy świata to nie znaczy że są jakimiś Bogami. Wiele z nich pierwszy raz widzieli Monako w czasie deszczu więc to normalne że zaczynali wyścig od SC. A po za tym zadecydował pierwszy zakręt na którym wszyscy byli pewni że tam byłby wypadek ;)
9. gotronk
100 % racji, czasami start jest najbardziej emocjonującym momentem w wyścigu, tym bardziej na torze w Monako.
10. dody
Obecnej stawce tylko Hamilton jezdzi podczas deszczu porowniwalny do Senny. Byc moze lepiej od Senny. !000 % popieram to co mowil Villeneuve. Czasami plakac mi chce kiedy cztyam te wszystkie bredne o bledech kierowcow i karach itd. Wszyscy zapominieli ze F1 powinien byc przede wszystkim rewalizacja, walka, ryzyko. Co to jest w ogole kierowcy sie boja wyprzedzac bo jesli zrobi bledy ukaraja. Co my ogladamy i co te komentatorze gadaja. Wsyscy jezdza jak baby. czy to egzamin prawa jazdy
11. Blazefuryx
10. Haha, że co? Hamilton nie istnieje bez najlepszego bolidu. Na mokrym torze to już w ogóle jest cienias kompletny. W obecnej stawce tylko Vettel jest na podobnym poziomie co Schumi, gdy chodzi o mokry tor. Co do Senny, był dobry, ale jest zdecydowanie przereklamowany. Po jego śmierci powstał straszny mit na temat jego genialności.
12. pz0
Bo rzeczywiście ten start był śmieszny, wręcz żałosny. Jaki był cel kręcenia kolejnych kółek za SC? Jeżeli już musieli w ten sposób wystartować to po pierwszym okrążeniu powinni zacząć ściganie. Nie przypominam sobie takich rzeczy w latach 80-tych. Właśnie w deszczu były najbardziej pasjonujące GP, a mistrzem w takich warunkach był Senna. Kto pamięta miazgę z Donington 93? Tylko że wtedy wszystkich waliło zużycie paliwa, opon, silników i inne cuda wianki.
13. pz0
@11 Geniuszu, to wyjaśnij mi coś takiego: Monako 1984. Tylko proszę o komentarz po obejrzeniu, a nie po suchych wynikach.
14. pz0
@11. Przy okazji zorientuj się co to takiego Toleman i jaką był wtedy potęgą.
15. 6q47
@pz0
Dawne czasy (GP) nie są"opcjonalnie" wplatane w aktualne analizy czy komentarze przez młodych userów... jednak nie nalegam na właściwą moc słowa - "młodych".
Pozdr.
16. KuMaI khan
11. Tak, wiemy, że Hamilton to kompletny cienias na deszczu. Najlepiej o tym świadczą jego wyniki w GP Japonii 2007, GP Monako 2008 i przede wszystkim GP Wielkiej Brytanii 2008. A Senna to jest strasznie przereklamowany. Wygrał 6 razy praktycznie jedyny wyścig sezonu, gdzie samochód niemal nie ma znaczenia, w porównaniu do 5 Schumachera. Warto dodać że Senna jeździł przez 9 sezonów w czymś czym się dało wygrywać wyścigi, w porównaniu do 15 sezonów Schumachera. A, no i jeszcze będąc najlepszym w stawce nie miał na kolegę zespołowego przeciętną pacynkę z Brazylii ani irlandzkiego plejboja, tylko mistrza świata, jak się okazało czterokrotnego. Senna jest ewidentne przereklamowany, bardzo się z tobą zgadzam.
17. Faustus
Czytając wypociny Blazefuryxa mam wrażenie, że jedynymi kierowcami wartymi jego uwagi są Schumacher i Vettel - jego idole. Reszta to tylko tło dla wcześniej wymienionych geniuszy torów F1. Hamilton to cienias, Senna jest przereklamowany. To może pozostawić na torze tylko Vettela, bo reszta się nie nadaje do ścigania...
18. dody
11 blezafurix chyba kompletnie oszalal. haha Vettel i Schumacher lepszy od Senny? LOL. tylko idiota moze tak myslec. Senna jest idiolem wiekszosci kierowcow. Vettel i Schumacher sa bardzo dobrymi kierowcami i mistrzami. Bardzo szanuje ich. Ale nie maja takiej magii Senny i Hamiltona. Tylko Senna i Hamilton moga stworzyc cos niesamowitego i niemozliwego. Wlasnie o to chodzilo Jackowi. Te glupie kary, ci glupie sedziowe, ci glupie myslace fany jak ty blezafuryx zabyja ten sport. Jeszcze niestety technologia robi jeszcze sprawe gorzej. Samochody stanowia sie jak zabawki, kierowcy jak pasazerowie, stad dzieciaki jak Verstapen wygrywaja wyscigi, bo dzieci lepiej radza sie konsilach itd. Takze kierowcy kalkulujace i pracowici typu Schumi, Vettel, Rosberg temupodobni coraz lepiej radza sobie, a prawdziwi talenci Velleneuve, Montoya i inni odesli od tego sportu przewczesnie.
19. Szynnal
to wy dalej na poważnie bierzecie to, co pisze ten półmózg? :D To, co zrobił Hamilton na Silverstone w 2008 roku, to tego chyba nigdy nie zapomnę. To chyba jedyny człowiek, który w niepewnych warunkach wdepnie stuprocentowo w gaz i albo się rozbije, albo wygra. no i najczęściej wygrywał. Największy idol Blazefurego właśnie w niedzielę pokazał jak się jeździ na deszczu... :D A co HAM zrobił na Fuji w 2007? POEZJA!
20. gedzior
Jest sztuką na krętym torze nie uderzyć w coś/kogoś po starcie w deszczu. Dla tego samego dobra kierowców i kibiców, postanowiono wypompować trochę wody. Rozumiem to, bo dzięki temu dojechało 15 kierowców, a nie 5, zapewniając co najmniej 2 x więcej rozrywki w stosunku do potencjalnej rozpierduchy zaraz po starcie.
21. Blazefuryx
16. "Tak, wiemy, że Hamilton to kompletny cienias na deszczu. Najlepiej o tym świadczą jego wyniki w GP Japonii 2007, GP Monako 2008 i przede wszystkim GP Wielkiej Brytanii 2008."
Ojej, nie popłacz się ze swoim "gównolotnym" sarkazmem. :)
Hamilton to cienias na suchym torze, gdzie popełnia dziesiątki błędów w każdym weekendzie GP. Trudniejsze warunki mokrego toru jeszcze bardziej uwidoczniają jego słabości.
"A Senna to jest strasznie przereklamowany."
Senna, razem z Hamiltonem, to dwaj najbardziej przereklamowani kierowcy. O ile Hamilton jest zwykłym cieniasem, który ma szczęście i najlepszy bolid przez prawie całą karierę, to Senna rzeczywiście był dobry. Można powiedzieć, że był jednym z najlepszych, ale nie był najlepszy, co poniektórzy próbują tutaj imputować.
Senna był kierowcą dobrym na jedno kółko, ale nie posiadał konsystencji Schumachera. Z 65 pole positions zdobył wyłącznie 41 wygranych, podczas gdy Schumacher z 68 pole positions uzyskał aż 91 wygranych. Dla mnie nie pozostaje bez wątpliwości fakt, że Schumacher był zawodnikiem wyższej jakości i klasy niż Senna.
" Warto dodać że Senna jeździł przez 9 sezonów w czymś czym się dało wygrywać wyścigi, w porównaniu do 15 sezonów Schumachera."
Chyba kompletnie zdurniałeś człowieku albo po prostu twoja wiedza jest tak wybitnie niska i wybiórcza. Może też po prostu piszesz to w nadziei, że nie zauważę i takie kłamstewko sobie przejdzie. :)
Schumacher miał dobre bolidy od 2000 do 2004 roku, czyli w okresie zdobycia swoich 5 tytułów mistrzowskich, na co pracował ciężko z Ferrari przez wiele lat. Ferrari ostatni tytuł zdobyło w 1979 roku, czyli minęły 22 lata zanim Ferrari znowu mogło za sprawą Schumiego, jego talentu, wkładu w rozwój i prowadzenie zespołu, zatriumfować. Tak, jak mówiłem wcześniej, w okresie 1996-1999 Ferrari było w koszmarnym stanie, jeśli chodzi o szybkość bolidu, a pomimo tego Schumacher stale walczył o mistrzowskie tytuły i był w nich brany pod uwagę.
Z drugiej strony Senna, który do bolidów miał mnóstwo szczęścia i trafił na złotą erę Williamsa, gdzie o sukces nie było trudno. "Warto dodać", że Schumacher w mało konkurencyjnym Benettonie posiadał w wyścigach tempo równe Sennie w Williamsie, jeśli czasami nie lepsze. :)
Konkludując, Senna miał więcej szczęścia w kwestii bolidów od Schumiego, ale zdecydowanie mniej talentu i umiejętności. :)
" A, no i jeszcze będąc najlepszym w stawce nie miał na kolegę zespołowego przeciętną pacynkę z Brazylii ani irlandzkiego plejboja, tylko mistrza świata, jak się okazało czterokrotnego. Senna jest ewidentne przereklamowany, bardzo się z tobą zgadzam."
ROFL. To teraz pojechałeś, imbecylu, wybacz, ale po takiej wypowiedzi nie można się inaczej do Ciebie odnieść. Barrichello pacynką? Widać, że nie oglądałeś tych wyścigów, gdy razem jeździł z Schumim, bo pewnie byłeś za mały, srałeś jeszcze w pieluchy i nie odróżniałeś samochodu osobowego od bolidu. :)
Nie wymaga wybitnej inteligencji, patrząc chociażby na bardzo innowacyjne i kreatywne manewry wyprzedzania Rubensa, aby pojąć, że był to zawodnik nietuzinkowy, nie znalazł się bez powodu w Ferrari, bo był kierowcą bardzo wysokiej klasy, elita. I tylko fakt, że w stawce był jeszcze jeden człowiek, z którym nikt nie był w stanie konkurować, sprawił, że nie wygrał dwóch tytułów mistrzowskich z Ferrari.
Kolejna sprawa, "Irlandzki plejboj", to dwukrotny wicemistrz świata, ale nie postanowiłeś o tym wspomnieć, zamiast tego podkoloryzować dosyć infantylnymi epitetami swoją wypowiedź w taki sposób, jak Ci to pasuje. Niezbyt obiektywne, w sumie to też jesteś cieniasem, retorycznym i intelektualnym. :)
Ostatnia rzecz, tak, czterokrotnym mistrzem, z którym przegrywał. :)
Co do reszty osób, które mi odpisują, to niestety, ale nie chce mi się odpowiadać na zarzuty każdego rozjuszonego fana Senny czy celebryty. Więc wybaczcie. :)
22. Blazefuryx
AD. 21
Zapomniałem dodać odrobiny informacji co do Senny.
Jego śmierć stworzyła dużo mitu wkoło jego osoby, ile mógłby jeszcze osiągnąć, co zrobić, jak długo jeszcze by dobrze jeździł, itp. Ale patrząc prawdzie w oczy, to jego kariera powolutku chyliła się ku końcowi, co zapieczętować miało pojawienie się na torze Michaela Schumachera.
Wiele niezbyt rozgarniętych i obeznanych "fanów" łyknęło kwestię jego mitu bardzo łatwo i czczą go jak jakiegoś półboga toru, którym niestety nie był. Ja rozumiem, że jest to bardzo dobre marketingowo i finansowo podejście, dlatego tworzy się pewne filmy, po których kompletni sezonowcy w ogóle poznają takie nazwiska jak "Senna" i być może nawet zagłębią się odrobinę w tych prehistorycznych czasach lat 80 i 90 poznając co nieco historii F1.
Tacy ludzie patrzą bardzo powierzchownie i płytko na zagadnienie jakim jest F1, motosport, talent kierowcy i jego realnego umiejętności, i szczerze mówiąc mogę stwierdzić, że nie potrafią swoich myśli ukierunkować i sprecyzować, bo to jest niemożliwe z ich zakresem wiedzy i tego, czego się nauczyli z pewnych filmów i mitów rozsianych na temat pewnych kierowców. Dlatego, jak w tym temacie, piszą oni o "magii Senny i Hamiltona". Tak, o "magii". A cóż to takiego ta magia? Czym ona jest? W jaki sposób ją zdefiniować i opisać? NIE DA SIĘ. Wszystko to po prostu legendy i mity, no i oczywiście marketing, który za tym wszystkim stoi. Senna i Hamilton to czarodzieje, a ich magia pozostaje absolutną tajemnicą dla tych szarych odbiorców, którzy łykają każdą bajkę jak pelikan żaby. :)
Gdy widzę, jak ktoś się jara Senną albo Hamiltonem, to od razu wiem, że jest najprawdopodobniej sezonowcem, napalonym, bezmyślnym sezonowcem, i albo się z tego wyleczy i wydorośleje albo na zawsze pozostanie na tym poziomie. Na tym portalu, i nie tylko zresztą, w całym internecie jednak panuje ta pierwsza grupa osób, które nigdy tego stanu już nie opuszczają i podniecają się "magią", ale gdy się głębiej zastanowią, czym jest ta "magia", to nie potrafią znaleźć odpowiedzi.
Pozdrawiam Prawdziwych Fanów F1. :)
23. devious
@7 R4F1
@13 pz0
Wszyscy się zachwycają jazdą Senny w Monaco 1984 a jakoś nikt nie pamięta, że nieodżałowany Stefan Bellof w badziewnym Tyrrelu startował z 20 pola i dojechał trzeci - i doganiał drugiego Sennę i pierwszego Prosta. To on był wtedy najszybszy - nie Senna. I to mając najgorszy bolid w stawce! Niestety wyścig został przerwany a bohater zapomniany...
To był prawdziwy majstersztyk jazdy na mokrej nawierzchni - no ale 99% kibiców pamięta tylko Sennę.
Bellof był być może nawet większym talentem niż Senna i Schumacher, niestety jego tragiczna śmierć w 1985 nie pozwoliła tego zweryfikować...
Poza Senną - który jest oczywistym mistrzem mokrej nawierzchni - było też wielu innych mistrzów deszczu - choćby Gilles Villeneuve czy Alberto Ascari. Wśród obecnie startujących wyróżnia się Jenson Button. A np. wsród trochę zapomnianych i marginalizowanych kierowców można wyróżnić Josa Verstappena - Malezja 2001 czy Kanada 2000 to jego popisy, na mokrym radził sobie lepiej niż na suchym :)
Przykłady można mnożyć - często kierowcy mieli jednak jednorazowe "popisy" formy bo akurat zagrały im ustawienia bolidu ze specyfiką mokrego toru.
PS
Vettel dobry na deszczu - to dopiero dobry żart. Button na mokrym wciąga Vettela nosem co doskonale pokazała Kanada 2011. Vettel jest ogólnie dobrym kierowcą ale na deszczu specjalnie nie błyszczy - miał kilka porządnych wyścigów tak jak i Hamilton ale trudno tutaj mówić o specjalizacji obu akurat na mokrym.
@19 Szynnal
Przypomnij sobie lepiej co zrobił Kubica na Fuji 2007. No tak, ludzie pamiętają tylko tych co wygrywają i mają super PR w zdominowanych przez brytyjczyków mediach (F1 Racing, Autosport etc.). Hamilton miał na mokrym tyle samo wyścigów udanych co nieudanych więc trudno go nazywać mistrzem deszczu - bo u każdego kierowcy F1 się zdarzają dobre występy na mokrym przeplatane ze słabymi. Sęk w tym by być zawsze mocnym...
Na koniec polecam ciekawą lekturę - może da komuś trochę do myślenia:
http:// tnij. org/pnjjn3u
24. devious
edit: pomyliły mi się Fuji 2007 z Chinami 2007 :)
Dawne czasy i jednak dopiero jak przeczytałem swój wpis to się pacnąłem w głowę, że to nie ten kraj :)
Choć w sumie Kubica fajnie walczył na Fuji z Massą i też respekt mu się należy i za ten wyścig :) No ale Chiny 2007 to był jego popis, szkoda tej awarii...
25. Piospi
"Senna był kierowcą dobrym na jedno kółko, ale nie posiadał konsystencji Schumachera. Z 65 pole positions zdobył wyłącznie 41 wygranych, podczas gdy Schumacher z 68 pole positions uzyskał aż 91 wygranych. Dla mnie nie pozostaje bez wątpliwości fakt, że Schumacher był zawodnikiem wyższej jakości i klasy niż Senna. "
Koleś Ty chyba zapomniałeś o tym, że wtedy Formuła 1 bardziej awaryjna oraz nieprzewidywalna. Dużo razy zdobywcy PP nie dojeżdżali do mety...
"Schumacher miał dobre bolidy od 2000 do 2004 roku, czyli w okresie zdobycia swoich 5 tytułów mistrzowskich, na co pracował ciężko z Ferrari przez wiele lat. Ferrari ostatni tytuł zdobyło w 1979 roku, czyli minęły 22 lata zanim Ferrari znowu mogło za sprawą Schumiego, jego talentu, wkładu w rozwój i prowadzenie zespołu, zatriumfować. Tak, jak mówiłem wcześniej, w okresie 1996-1999 Ferrari było w koszmarnym stanie, jeśli chodzi o szybkość bolidu, a pomimo tego Schumacher stale walczył o mistrzowskie tytuły i był w nich brany pod uwagę."
Trzymajcie mnie....a Benetton i jego nielegalna kontrola trakcji? Nie bez powodu Schumacher jest nazywany mistrzem kontroli trakcji.
"Z drugiej strony Senna, który do bolidów miał mnóstwo szczęścia i trafił na złotą erę Williamsa, gdzie o sukces nie było trudno. "Warto dodać", że Schumacher w mało konkurencyjnym Benettonie posiadał w wyścigach tempo równe Sennie w Williamsie, jeśli czasami nie lepsze. :)"
Toleman, Lotusy i Williams z 94 roku to uważasz za wybitny sprzęt, który pozwalał na bezproblemową walkę o najwyższe lokaty?
Tak trafił na złotą erę Williamsa wtedy kiedy nie był ich kierowcą...później jak został ich kierowcą to dostał od nich trumne, a nie bolid. Benetton mało konkurencyjny? ROTFL
Koleś naprawdę...nie kompromituj się więcej.
26. jaga23
Zgadzam się z Villeneuve ,strat powinien być normalny a nie za jakimś SC to są kierowcy wyścigowi a nie dzieciaczki prowadzone za rączkę . Nie jestem fanem Hamiltona ale zgadzam się z wszystkimi ze jest on geniuszem na deszczu i zawsze jeździ na pełen gaz bo tak powinien jeździć kierowca wyścigowy , ale zawsze będzie mnie śmieszyła jedna rzecz ze błędy wszyscy wytykają tylko własnie jemu , i piszą jaki to Vettel jest geniuszem a już nie pamiętają co zrobił w GP Turcji jak rozbił dwa bolidy Red Bull , co było w GP Malezji 2013 kiedy zespól prosi go zeby został za Webberem a on w dupie to ma wyprzedza kolegę zespołowego wypychająć go za tor , GP Kanady kiedy na ostatnim okrążeniu mokrego wyścigu przegrywa z Buttonem ,sezon 2014 dostaje baty od Ricciardo i ucieka do Ferrari i ma o klasę słabszego Raikkonen i znowu wszyscy ze to geniusz , a jak jest plotka dziennikarzy ze Ricciardo może przejść do Ferrari to ten wasz geniusz sra w gacie ze znowu dostanie baty od Ricciardo, a ten sezon kiedy tylko przez radio cały czas płacze i przeklina to gratuluje ludziom którzy nazywają go geniuszem .
27. Phenom
25. Piospi
Do takiego człeka nie dojdzie to co do niego napisałeś bo on pewnie tych wyścigów w ogóle nie widział..pewnie zobaczył w tabelce że Irvine zdobył wicemistrza i to dlatego to jest ktoś...ale...tak naprawdę był beznadziejny...tak samo Rubens.....koleś miał większy talent ale nieoficjalnie powierzono mu rolę kierowcy nr.2...no ale..jak nie widział, nie oglądał tych sezonów to on Ci powie to co wyczyta z tabelek....tak samo z beznadziejnością Ferrar w latach 96-99...o ile Ferrarka w 1996 miała okres przejściowy bo to było przejście z V12 na V10 to już po 1996r ich konstrukcje były na tyle dobre że Schumi bez problemu stawiał się faworytem do mistrza...
A co do Senny...do gościa tak jak napisałeś..nie dotrze to że F1 w tamtych czasach była o wiele bardziej awaryjna...nie dotrze też do niego że jak wsadzili Sennę do Williamsa to już to zrobili po rewolucjach technicznych gdzie zakazano używania elektroniki m.in aktywnego zawieszenia czy kontroli trakcji dzięki czemu Williams zawdzięczał przewagę...zresztą...od pierwszej przejażdżki Senna mówił że Williams był po prostu niewygodny w prowadzeniu...ale co zrobisz...dla takiego gościa tabelka jest miernikiem wartości kierowców F1
28. ascorp
Blazefuryx
Piszesz, że Szumi przed 2000r. walczył w bardzo słabym Ferrari o mistrzowskie tytuły...faktycznie może i tak było, pomijając fakt ogromnej straty punktowej do 1 czy 2 kierowcy...ale mam inne pytanie :
Czy za 10 lat będziesz twierdzić, że Vettel w tym jak i zeszłym roku walczył za sterami Ferrari o mistrzowskie tytuły ??
29. MacGyver
@28: celnie :-D
Blaze, do k...nędzy. Masz sporo do powiedzenia i dużo wiesz, ale przestań obrażać innych, bo to oznaka chamstwa i braku ogłady.
30. KuMaI khan
Blazefuryx, nie kompromituj się. Czytając twój komentarz #21 można szczać ze śmiechu. Po pierwsze, się zdecydowanie nie zrozumieliśmy - mając na myśli bolid, w którym można wygrywać, miałem na myśli bolid pozwalający choćby na pojedyncze zwycięstwa, więc dla Senny miałem na myśli 85-93 a dla Schumiego 92-06. A w tym sezonie można wymienić trzy najlepsze zespoły, czyli dużo jak na ostatnie lata, ale mało w ogóle. Ale weźmy pod uwagę tytuły mistrza świata. @25 trafnie powiedział, że Benneton nie był wcale słabym bolidem - Schumacher mógł tam wyglądać jakby krzesał z niego wszystko co mógł, bo miał tam gorszych kolegów zespołowych - emeryta Patrese, który najlepsze lata, i tak nie genialne miał za sobą, osiłków beznadziejnych w bolidzie - JJ Lehto i Jos, a potem przeciętniaka Herberta, wyjątkiem od tej reguły był na początku Brundle, który choć sukcesów nie miał był całkiem dobry. Ferrari 96, 98 owszem było słabe, ale zwyciężał w nich, a 97 i 99 już były dobre. Podobnie Ferrari w 06. Natomiast powiedzmy, że Schumi miał 5 razy dobry bolid. No to wtedy Senna miał 2, co najwyżej 3 razy bolid na majstra, bo Lotusami się nie dało rzecz jasna, a potem już Maki tak nie fruwały, Senna musiał o swoje walczyć i nie zawsze się udawało. @25 również celnie zripostował, że wtedy bolidy były dużo bardziej awaryjne. Po drugie złożyło się na to to, ze Senna o zwycięstwa musiał walczyć z Prostem, Piquetem, Mansellem, a nie Barrichellą, Coulthardem, Montoyą i wcześniej Hillem ...
A zdecyduj się w końcu, czy Ham to cienias na mokrym czy na suchym torze. Bo po moim gównolotnym sarkazmie, na który nie potrafiłeś odpowiedzieć, to nagle zmieniłeś zdanie :)
Nie wspominając o tym że nie potrafiłeś również odpowiedzieć na argumenty innych odnośnie Monaco '84.
Wracając do Senny zacząć wprawdzie powinniśmy od tego, że mit Senny wcale nie zaczął się z jego śmiercią, bo już za życia wielu mówiło że jest o niebo lepszy niż Prost - który w końcu matematycznie jest trzecim najlepszym kierowcą w historii, a musiał walczyć w trudnej erze, razem nie tylko z Senną, ale i z Piquetem, Mansellem, na początku nawet Laudą. Miał cztery tytuły mistrzowskie, ale też łącznie 8 miejsc w TOP 2. I już wtedy większość fanów F1 mówiła, że Senna jest lepszy. I nie bez powodu - bo gdy byli obaj w Makach, Brazylijczyk częściej wygrywał z rewelacyjnym Francuzem.
Wypadek końcem kariery Senny to raczej nie był. Bo nie zmieniałby raczej bolidu na ostatni sezon (no chyba że to by było kultowe Ferrari, dla którego zaszczyt jeździć każdy o tym marzy i w ogóle - ale to był Williams). To jest już wprawdzie gdybanie, ale u boku kierowców poziomu Damona czy naszego eksperta z tego artykułu to by majstry zdobył bez problemu, i wtedy sobie skończył. Wtedy 34 lata to człowiek był jeszcze młody. Prost miał 38 jak skończył, Mansell chyba nawet więcej ...
Powiedziałeś też, że ludzie wierzący w mit Senny to sezonowcy - powiedz to Sokołowi, Kubicy, większości zawodników w stawce obecnej jak i dawnej. Schumacher i Vettel również się do nich zaliczają.
Mówiłeś też o magii Senny i Hamiltona. Człowieku, Vettel w Red Bullu był lansowany na wielkiego zawodnika 5 razy bardziej niż Hamilton jest teraz. Opanuj się. Kto w ogóle mówi o magii Hamiltona poza ludźmi typu @dody, @Kowal, @marek007? Bo nikt. Hamilton jest dobry, ale porównywanie go do Senny to raczej jest w pojedyńczych aspektach, chyba, że przez samego Hamiltona, który czyniąc to ma o sobie za wysokie mniemanie. Myślę, że Stewart, Brabham, Lauda jeszcze z siedemdziesiątych, byli od niego lepsi, to samo mówi nie jeden ekspert teraz, eksperci z prawdziwego zdarzenia, np. ze Sky, a nie z Eleven. Wiec nie wymyślaj mitów że wszyscy mówią o magii Hamiltona, bo tak nie jest.
I jeszcze jedno miałem powiedzieć. Rubens jak najbardziej jest pacynką. Przegrywał za każdym razem sromotnie z Schumacherem, a potem nawet Buttonem, który wprawdzie jest dobry, ale nie jakiś geniusz. Miał w pojedyńczych wyścigach przebłyski, ale ogólnie był przeciętniakiem, dla Ferrari był tylko po to, by nabijać pkt do klasyfikacji konstruktorów, i żeby nie przeszkadzać Schumiemu w zdobywaniu tytułów - chyba tylko głupi dałby się przepuścić mając do dyspozycji bolid do walki o tytuł, i to w samym środku sezonu ...
31. KuMaI khan
Łoooo, i jeszcze jeden fragment przegapiłem, podkreślony również przez @Piopsiego. Co mówisz, że Senna miał fantastyczne tempo w fantastycznym Williamsie, jak swoje tempo zdążył pokazać tylko w ... jednym wyścigu! Tak w jednym, w Brazylii, w której przejechał 50 parę okrążeń, bo w GP Pacyfiku uczestniczył w kolizji na 1. okr., podczas gdy w San Marino te sześć okrążeń były niemal w całości za SC. A Williams z 94 wcale nie był rewelacyjny, bo Hill tylko dwa razy wygrał nim z bolidem Schumachera, podczas gdy następcy Senny, Coulthard z Mansellem na spółę zdobyli łącznie dwa podia. I kto tu jest smarkiem i sezonowcem który nie pamięta tamtych czasów? Blazefuryx!
32. 6q47
25. Piospi
Faktycznie - Williams w momencie podpisania kontraktu przez Sennę nie był w "najlepszym miejscu" jeżeli chodzi o konkurencyjność z wiadomych (po zmianach przepisów ubytek doskonałych rozwiązań technicznych) względów...
33. marek007
Blazefuryx jest jednak idiotą...twierdzi że Hamilton wygrywa tylko dzięki bolidowi...a wcześniej się podniecał i twierdził że Vettel jest wybitnym kierowcą...a w Red Bullu wygrywał bo bolid był dużo lepszy od konkurencji...a jak dobra passa się kończyła to uciekł do Ferrari...Może kiedyś zmodrzeje ten czereśniak.
34. andy_chow
Dzięki za wyborną rozrywkę.Nie ma to jak poczytać coś wesołego przed zaśnięciem.Na niektórych zawsze można liczyć
@6q47 pozdrawiam kolegę dawno Cię tu nie było.Może nie piszesz ale czytasz czasem co się dzieje
35. pz0
Chyba jednak coś przypomnę, a sporej części podpowiem pewną nowinkę. W czasie przedsezonowych testów były dwa zaskoczenia. Po pierwsze Forma Benettona. Pomimo kiepskiego silnika bolid spisywał się doskonale. Dopiero później okazało się że były w nim pewne nieregulaminowe "udoskonalenia". Drugim zaskoczeniem było załąmanie formy Williamsa. No i jeszcze jedna rzecz. W drugiej części sezonu Williams wprowadził drugą specyfikację bolidu i dopiero ta specyfikacja nadawała się do walki z Benettonem.
36. Dawid-_F1
Blazefuryx jak zwykle coś napisał, myśli, że ma rację i pojawiło się wiele komentarzy co do Jego wypowiedzi. Ayrton Senna był znakomitym kierowcą, ale zgadza się jest trochęprzereklamowany. Statystycznie to Alani Prost był lepszy od Senny, Alain Prost zdobył więcej punktów w tym samym zespole z A.Senną. Liczą się punkty do mistrzostwa. W gromadzeniu punktów najlepszy był Alain Prost. Być może był lepszy nawet od Michaela Schumachera, a w 21 wieku dorównał Mu tylko być może Fernando Alonso.
W jeździe w deszczu napewno nie jest najlepszy S.Vettel. O wiele są lepsi J.Button czy F.Alonso. Lewis Hamilton natomiast potrafi dobrze w deszczu pojechać i potrafi również zepsuć wyścig w deszczu. Całe zachwycanie się S.Vettelem wynika to z tego, że Blazefuryx bardzo go lubi. Myśli, że S.Vettel jest najlepszy, patrzy przez różowe okulary. Tak jak pisałem o wiele w deszczu J.Button i F.Alonso są lepsi. Przypomnijcie sobie wyścigi takie jak:
Kanada 2011 (albo 2010 bo nie pamiętam) gdzie J.Button z ostatniej pozycji przebił się na pierwszą i wyprzedził S.Vettela po błędzie S.Vettela w wyścigu.
Malezja 2012 F.Alonso w deszczu wygrał wyścig a F.Massa był prawie ostatni. Bolid Ferrari bardzo odstawał od konkurencji.
Węgry 2014 F.Alonso w deszczu zdobył 2 pozycję, S.Vettel za to popełnił błąd w deszczu i Fernando Alonso w deszczu wyprzedził Sebastiana Vettela w wyścigu.
Jeszcze kiedyś dawno Kimi Raikkonen potrafił bardzo dobrze jeździć w deszczu.
Tak, więc A.Senna nie jest najlepszy. A.Prost był lepszy w gromadzeniu punków a oto chodzi natomiast A.Senna był lepszy w kwalifikacjach.
S.Vettel nie jest najlepszy w deszczu. J.Button i F.Alonso są od Niego lepsi.
Pozdrawiam wszystkich.
37. andy_chow
@ Dawid-_F1 Statystycznie powinniśmy zarabiać po 3500 złotych .Możecie pisać.że Senna przereklamowany tylko powiedz kiedy ostatnio widziałeś kilka manewrów wyprzedzań na jednym okrążeniu? Teraz w dobie drsu nadal są problemy z wyprzedzaniem a dwadzieścia lat temu nie mieli tych ułatwień.Schumacher potrafił ścigać się na slikach z Hillem w Spa zdeklasował stawkę w Hiszpanii ale bywało,że przegrywał z kretesem po mokrym.Bardzo wiele zależy od set upu nawet największy mistrz nic nie poradzi gdy nie ma przyczepności
38. dexter
Odnosnie tematu...
Start za SC zostal niedawno wprowadzony z jednego powodu: zwiekszone bezpieczenstwo na mokrej nawierzchni. Pierwotnie idea SC polegala na tym, ze tylko w przypadku najsilniejszej ulewy samochod bezpieczenstwa wyjezdzal na tor. Fakt jest tez taki, ze podczas startu do GP Monaco nie bylo duzego deszczu i pytanie mozna bylo postawic czy konieczyny byl start za SC. Oczywiscie, start na mieszance Heavy-Wet bylby trudniejszy, poniewaz kierowcy wczesniej nie trenowali staru na takiej oponie. Oczywiscie ze widocznosc z tylu jest ograniczona. Ale mozliwosc startu bez SC patrzac na warunki na torze istniala.
W sumie kierownictwo wyscigu podejmuje decyzje kiedy samochod bezpieczenstwa ma zjechac z toru. Tzn. kierownictwo wyscigu nie siedzi tylko przed monitorami, lecz takze ma nawiazany kontakt z kierowca SC ktory takze ocenia i informuje o warunkach na torze. Zreszta, cala komunikacja radiowa ktora prowadzona jest miedzy kierowca wyscigowym a zespolem leci przez centrale gdzie pracownicy monitoruja kazde slowo miedzy zespolem a kierowca wyscigowym. Cala komunikacja radiowa podczas calego wyscigu przekazywana jest tez do kierownictwa wyscigu.
Jadac za SC kierowca nie moze nic zrobic, jedynie moze opony zmienic. Oczywiscie, nie moze zapomniec przestawic odpowiednich pokretel np. ustawienia silnika, ale reszta..
Wazne jest zawsze aby SC nie byl nigdy zbyt powolny, poniewaz:
a). ogumienie ktore mimo tego ze jest specjalnie skonstruowane do takich warunkow musi utrzymac odpowiednia temperature. Tzn. deszczowa mieszaka gumy ktora podczas jazdy permanentnie chlodzona jest przez wode musi produkowac temperature (produkowac przyczepnosc). Guma na oponie slick takich wlasciwosci nie posiada.
b). sinik musi miec odpowiednia temp.
c). hamulce musza miec odpowiednia temp.
Tempo za samochodem bezpieczenstwa na prostym odcinku start/meta w Monaco wynosilo 193 km/h - takze wcale nie bylo takie powolne (wystarczajace aby odpowiednia temp. utrzymac). Apropos w ostatnim okrazeniu przed zjazdem SC do alei serwisowej tempo na prostym odcinku wynosilo 240km/h.
Ogolnie mowiac woda na torze wyscigowym nie tylko podczas jazdy moze byc dla niektorych kierowcow przeklenstwem, lecz takze cala elektryka samochodu zawsze na tym cierpi. No, ale z takim problemem zespoly musza sobie jakos poradzic.
Oczywiscie, i tutaj nie trzeba byc Villeneuvem aby stwierdzic ze po 3 okrazeniach warunki byly juz na tyle dobre aby sciagnac SC do alei serwisowej. Bezpieczenstwo w jedna czy druga strone, ale tor po 3 okrazeniach byl w takim stanie ze kierowca bez problemu mogl pojechac na oponie deszczowej tempem wyscigowym. I pod tym wzgledem kierowcow ktorzy sie podczas jazdy skarzyli w pelni rozumiem.
39. dexter
@22
"A cóż to takiego ta magia? Czym ona jest? W jaki sposób ją zdefiniować i opisać? NIE DA SIĘ. Wszystko to po prostu legendy i mity, no i oczywiście marketing, który za tym wszystkim stoi"
Jest kilku kierowcow wyscigowych ktorzy w dzisiejszych czasach zaliczaja sie do scislej czolowki kierowcow F1 (patrzac na caly pakiet ktory zawodowy kierowca wyscigowy wnosi do zespolu).
I jesli teraz powiedzmy kierowca „XY“ potrafi ta jedna lub dwie dziesiate sek. przewagi wypracowac sobie nad przeciwnikiem tej samej klasy, to mowa jest wlasnie o „magii“. Do tych kierowcow dzis z pewnoscia zalicza sie: Fernando Alonso, Sebastian Vettel jak i Lewis Hamilton. Kiedys takim kierowca byl Michael Schumacher i jeszcze kilku wysmienitych innych kierowcow wyscigowych ktorzy na koncu potrafili do pieca zawsze jeszcze dolozyc. A to juz jest kunszt. Powtarzalnosc, regularnosc, zdolnosc calkowitej koncentracji, umiejetnosc pokonania bezblednego okrazenia gdy trzeba wyciagnac goracy kawalek wegla z ognia - to jest ta roznica ktora nazywa sie „Magic“.
40. dexter
Czytajac sobie posty wpadlo mi w oko mniemanie pewnych ze uzytkownikow, ze statystyki nie maja znaczenia. Alez oczywiscie ze liczby, tabele oraz statystyki sa bardzo wazne. Czlowiek jest na podstawie liczb, tabeli, statystyk, wypracowanych wynikow m.in. caly czas oceniany...
A sportowcy moga sie roznic...
Jeden bedzie mial wiekszy talent, inny bedzie mial mniejszy talent. Jeden bedzie bardziej inteligentny, drugi bedzie juz glupszy. Jeden bedzie sportowcem, drugi bedzie swiatowa mega-gwiazda (mimo wykonywanego takiego samego zawodu). Jeden bedzie patrzyl do przodu, inny bedzie szukal caly czas wymowek. Jeden bedzie mial charyzme, inny nie bedzie mial charyzmy. Jeden znajac swoja wartosc bedzie potrafil zadac i zadbac o swoje, inny tego nie zrobi. Jeden bedzie mial zdolnosc pociagnac za soba grupe ludzi, za drugim nikt sie nie obroci. Jeden sportowiec bedzie potrafil mimo takiego samego managementu pobijac rekordy obrotow sprzedazy swoich artykulow merchandisingowych, inny uprawiajac ta sama dyscypline sportowa nie pokryje nawet podstawowych kosztow produkcji...
I tak samo: jeden sportowiec wykonujac swoja czynnosc bedzie potrafi „czarowac“, inny nie bedzie mial takich umiejetnosci.
Sukces nigdy nie jest zbudowany wylacznie na szczesciu. Ale szczescie uprawiajac sport zawodowy jest tez czyms tak naturalnym jak cornflakes na sniadanie. Nawet najlepszy kierowca wyscigowy w F1 troche szczescia potrzebuje - w przeciwnym razie Vettel nie zdobylby tytulu w ostatnim wyscigu (sezon 2010), a Kovalainen nie wygralby swojego jedynego wyscigu w F1, gdyby nie awawria silnika na ostatnim okrazeniu w bolidze Felipe Massa. I to szczescie ktore sprzyja pracowitemu jest ciezko wypracowane. Bledy kazdy popelnia, bo tylko osoba ktora nic nie robi nie popelnia bledow. Ale, wazne jest aby w decydujacym momencie, czy sytuacji gdy juz trzeba wyciagnac ten potocznie mowiac „rozgrzany wegiel z ognia“ nie popelnic bledu. A jesli juz przytrafi sie blad - wazne jest aby konsekwencje byly minimalne lub calkowicie zerowe. Dodatkowo w sporcie motorowym kazdy zawodnik przechodzi przez rozne fazy, raz ma wiecej szczescia, innym razem mniej. I to tez jest naturalna rzecz. Wazne jest aby nie popelniac kluczowych bledow tylko regularnie z duza powtarzalnoscia zbierac punkty.
Ja czesto slysze jak ludzie powtarzaja potoczne slowa ze szczescie sprzyja glupim. Nie. Szczescie nie sprzyja glupim - na szczescie trzeba sobie w zyciu zawsze ciezko zapracowac. Najwazniejszy jest charakter i ciagla praca nad samym soba. Jesli ktos stanie w miejscu, albo znajdzie sie w takiej sytuacji gdzie nie bedzie mial mozliwosci rozwoju swojego talentu, to musi zmienic otoczenie.
Niekiedy mlodzi ludzie zapominaja za w sporcie zawodowym na najwyzszym poziomie nikt nie bedzie sie za kims ogladal czy plakal. Ciagla praca jest fundamentem kazdego sukcesu. Jezeli mlody kierowca nie bedzie potrafil sie czyms wyroznic, nie bedzie potrafil szybko wyrobic sobie wlasnej marki, nie bedzie mial wyniku - to przepadnie w calej masie innych kierowcow. Sport zawodowy na najwyzszym wyczynowym poziomie jest brutalnym biznesem. Jezeli ktos nie bedzie spelnial odpowiednich kryteriow, nie tylko ze bedzie mial trudo sie przebic, ale nie bedzie praktycznie mial zadnych szans aby sie przebic. I nie chodzi tylko o umiejetnosci za kolkiem - bo to jest podstawa. Ale cala paleta wymagan jest bardzo szeroka. A kazdy stary licencjonowany kierowca wyscigowy potwierdzi ze czym dluzej jest sie w biznesie, tym ciezej trzeba pracowac, takze...
Aby odnosic permanentnie sukces w sporcie motorowym nie wystarczy tylko ciezka stopa ktora naciska na pedal gazu i z boku podstawiony bardzo dobry promoter czy manager. Z pewnoscia tak to nie funkcjonuje. Aby odnosic sukces potrzebna jest w pierwszej linii madra glowa kierowcy ktora odpowiedzialna jest za zwyciestwa. Tylko madra glowa odpowiedzialna jest za strategiczne myslenie podczas pokonywania okrazen na torze wyscigowym. Tylko madra glowa wie, co trzeba zrobic aby wygrac wyscig. Madra glowa wie takze jak uniknac niepotrzebnych awarii, kolizji czy niepotrzebnej kary. Wazne jest aby zawodnik potrafil wytlumaczyc swoim inzynierom co dokladnie potrzebuje na torze wyscigowym. Cierpliwosc i pragmatyczne podejscie do wyzwania jak i mocna osobowosc sa z pewnoscia zaleta kierowcy wyscigowego.
I wracajac jeszcze do „magii“. .
Magia, to jest moment w ktorym kierowca wygrywa wyscigi, ktorych nie ma prawa wygrac. A takie zdolnosci maja przewaznie kierowcy ktorzy nie maja slabych punktow. I obojetnie czy mowa jest o suchych albo ekstremalnie mokrych warunkach na torze wyscigowym. Magia to jest taki moment, gdy ktos ma zly dzien i mimo tego potrafi pokonac swojego partnera z zespolu ktory dysponuje takim samym sprzetem. Takimi zdolnosciami obdarzeni sa nieliczni zawodnicy.
Dla mnie osobiscie „magia“ to jest takze moment gdy ktos (firma, czy zespol ludzi) przez lata wklada cale swoje serce, cala swoja wiedze w prace i rozwoj i na koncu odnosi wymarzony sukces.
Gdy cos np. samochod wyscigowy przeksztalca z brzydkiego powolnego kaczatka w pieknego labedzia ktory jest szybki jak strzala - to jest w pewnym sensie tez magia...
41. dody
Magia - Kiedy dany kierowca robi niesamowite okrażenie a wszyscy inni kierowcy zastanawiają się jak on mógł to zrobić? Może jest szalony może przy pomocy Boga. Senna był taki i obecnie Hamilton. Tak mowią poważni eksperci, Więc nie chcę słuchac wasze bla bla Drodzy Vetelowcy, Schumacherowcy i Rosbergowcy
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz