Niewiele działo się w pokoju sędziowskim podczas sobotnich zajęć w Singapurze. Pojawili się w nim jedynie przedstawiciele Ferrari, od których wyciągnięto odpowiednie konsekwencje.

Przed obliczem arbitrów musiał tłumaczyć się bowiem Carlos Sainz i to z powodu dwóch występków, jakich dopuścił się w kwalifikacjach. Pierwszy z nich dotyczył się niedostosowania się do wytycznych dyrektora wyścigowego w sekcji zakrętów 2-3 w czasie Q1. Otrzymał za to formalne ostrzeżenie niewiążące się z żadnymi innymi konsekwencjami.

Drugie wykroczenie było już znacznie poważniejsze i wiązało się z nałożeniem grzywny w wysokości 25 000 euro, z czego połowa została zawieszona do końca sezonu 2024. Hiszpan przeszedł bowiem przez tor bez pozwolenia marshala po swojej kraksie w Q3. Przed surowszą sankcją uratował go fakt, iż na torze wywieszono czerwoną flagę.

Jeszcze przed czasówką w pokoju sędziowskim musiał wstawić się przedstawiciel Ferrari. Wszystko zmianę ciśnienia w oponach podczas pit-stopu w 3. treningu, która była niezgodna z dyrektywą techniczną TD003N pkt 2. g. ii. Z tego powodu włoska stajnia będzie musiała zapłacić grzywnę w wysokości 5000 euro.