Międzynarodowa Federacja Samochodowa zamknęła lukę w regulacjach sprinterskich, która potencjalnie mogła doprowadzić do niemałej farsy. Zmiana ta będzie już obowiązywać od najbliższego weekendu w Austrii.

Chodzi oczywiście o zapis związany z narzuconym doborem ogumienia na sesję zwaną Sprint Shootout. Pierwotna jego wersja zakładała użycie nowego kompletu pośrednich opon zarówno w SQ1, jaki SQ2, a także nowego miękkiego w finałowym segmencie.

Chociaż idea tego przepisu miała ograniczyć zagrywki strategiczne podczas piątkowych jazd, błyskawicznie znaleziono w nim pewną lukę. W żaden sposób nie wymuszał on bowiem zaoszczędzenia owego zestawu, dzięki czemu w Baku niektórzy sprawdzili już wszystkie dostępne softy w pierwszy dzień jazd.

Uczynili to Yuki Tsunoda oraz Lando Norris, co w przypadku ich awansu do SQ3 wiązałoby się z zakończeniem sesji bądź wyjazdem na przejściowych oponach. Ta druga ewentualność mogłaby doprowadzić do niemałej farsy, zważywszy na suche warunki, jakie wówczas panowały w Azerbejdżanie.

Ku uciesze szefostwa F1, nie doszło jednak do takiego precedensu. Wprawdzie do finału pierwszych sobotnich zajęć dostał się kierowca McLarena, ale zrezygnował z wyjazdu na tor i zakwalifikował się na 10. miejscu.

Przed zawodami w Austrii - na mocy furtki, która zezwala na modyfikacje regulacji sprinterskich do 1 sierpnia - FIA postanowiła zmodyfikować wątpliwy zapis, pozwalając zespołom na używanie zarówno używanej, jak i nowej miękkiej mieszanki w SQ3. Na świeżych mediumach zawodnicy muszą natomiast rywalizować na wcześniejszych dwóch etapach.

Co ciekawe, aby ta zmiana mogła zostać zatwierdzona, Federacja potrzebowała także zgody ze strony Liberty Media i co najmniej 8 zespołów. Z notatek dyrektora wyścigowego, Nielsa Witticha, wynika, że jeden team był przeciwny temu działaniu. W piątek rano notatki dyrektora wyścigowego zostały jednak skorygowane i już wszystkie zespoły popierały działania FIA.