Były aerodynamik Mercedesa wskazał przyczynę, która według niego odpowiada za tegoroczne problemy Lewisa Hamiltona. Apeluje jednak, aby pod żadnym pozorem nie skreślać Brytyjczyka z walki o mistrzostwo świata w sezonie 2022.

Kłopoty Lewisa Hamiltona to oczywiście jeden z największych wątków nowej ery regulacyjnej. Od samego jej początku Brytyjczyk nie może dopasować się do zdradliwej maszyny W13, co mocno odbija się na jego dorobku punktowym. W siedmiu wyścigach zgromadził raptem 50 "oczek". Dla porównania po tylu samo rundach w 2021 roku miał ich 119.

Wielu kibiców zastanawia się, co tak naprawdę stoi za tegorocznymi kłopotami 37-latka. Część przekonuje, że ma to związek z jego charakterem i różnymi zainteresowaniami, a inni, iż wciąż ma w pamięci bolesną porażkę z Maxem Verstappenem.

Kres temu postanowił położyć były inżynier Mercedesa, Philipp Brandle. Aerodynamik, który przez sześć lat współpracował z Hamiltonem, twierdzi, że musi on koniecznie mieć zaufanie do swojego bolidu. W tym właśnie względzie ma różnić się od innego siedmiokrotnego mistrza świata, Michaela Schumachera:

"Lewis musi mieć zaufanie do swojego samochodu. To dla niego naprawdę ważne. Nie jest taki jak Schumacher i nie posiada takiego zaplecza technicznego. Natomiast naprawdę dobrze czuje swój bolid. I dlatego przypomnę, że w poprzednim sezonie tracił już 32 punkty do lidera mistrzostw, a mimo to zdołał powrócić do rywalizacji o mistrzostwo", mówił Brandle dla ServusTV.

Największym obecnym zmartwieniem Hamiltona nie jest jednak strata do ścisłej czołówki, a raczej do George'a Russella. Kierowca z King's Lynn nie wypadł w tym roku jeszcze z czołowej piątki i pokonał swojego partnera już sześć razy z rzędu. Inny znany ekspert, Eddie Jordan, mówi otwarcie o tym, że to właśnie młody Brytyjczyk jest teraz liderem Mercedesa:

"Sporym zaskoczeniem jest fakt, iż ludzie na całym świecie myślą, że Hamilton jest najlepszym kierowcą w F1, a tak właśnie nie jest. Nawet nie jest liderem swojej ekipy, albowiem Russell zrzucił go z tego miejsca. Oglądanie tego pojedynku między nimi będzie naprawdę interesujące i zobaczymy, jak Lewis sobie z tym poradzi", oznajmił założyciel zespołu Jordan Grand Prix dla Channel 4.

Nieco w obronie 37-latka stanął nie tylko Toto Wolff, ale dość niespodziewanie Juan Pablo Montoya. Kolumbijczyk uważa, że Russell ma jeszcze sporo do nauczenia się od Hamiltona w kwestii tempa wyścigowego:

"Moim zdaniem George wykonuje zdecydowanie lepszą robotę od Lewisa na jednym "kółku". Wyciąga po prostu więcej z samochodu. Ale gdy Lewis rozgrywa swój mecz A, jest naprawdę mocny. George może się wiele nauczyć od niego w tempie wyścigowym. Podobna sytuacja dotyczyła Valtteriego [Bottasa]. Tempo wyścigowe Lewisa było nieraz niesamowite", powiedział były zawodnik Williamsa dla Sky Sports.