Bo 23 to za mało. Opuszczający swoje stanowisko szefa F1 Chase Carey, wyjawił iż długoterminowym planem organizacji jest jeszcze większe rozszerzenie harmonogramu.

Dość niedawno przedstawiono kształt kalendarza startów na sezon 2021. Jeśli znajdzie się w nim zastępstwo dla Grand Prix Wietnamu, a wiele na to wskazuje, będzie to wówczas kalendarz rekordowy pod względem weekendów wyścigowych.

Choć w padoku raz po raz pojawiają się głosy krytyki wobec napiętego terminarza i szefowie zespołów wspominają o planie rotowania personelem w ciągu roku, to okazuje się, że Formuła 1 ma jeszcze ambitniejsze plany.

"Patrząc poza 2021 rok, ciągle będziemy czuć się wspaniale z powodu nowych lokalizacji goszczących F1. Wiele miejsc, w których w tym roku się ścigaliśmy wyraziło duże zainteresowanie organizacją kolejnych wyścigów. Do tego inne kraje również interesują się tym bardziej niż kiedykolwiek", mówił Carey.

"Spodziewamy się, że w ciągu najbliższych kilku lat przejdziemy do kalendarza składającego się z 24 wyścigów i prawdopodobnie kilka rund będziemy organizować rotacyjnie. Dzięki temu będziemy mogli również przyjąć kilku nowych partnerów, których liczba jednak będzie ograniczona, ponieważ naszym priorytetem pozostają długoterminowe relacje."

Carey potwierdził też, że pomimo trwającej pandemii, F1 będzie w stanie działać prawie normalnie w 2021 roku.

"Formuła 1 z powodzeniem sprostała wyzwaniom w 2020 roku. Nie tylko utrzymaliśmy, ale i wzmocniliśmy relacje z naszymi promotorami. Odnowiliśmy umowy na przyszły rok na lepszych warunkach. W 2021 roku planujemy już wydarzenia z kibicami, gdyż oni są w stanie zapewnić nam doświadczenia bliskie normalności."