Ferrari prywatnie będzie rozmawiało o odszkodowaniu za czwartkowy incydent
Pojawienie się tematu odszkodowania dla zespołu Ferrari za straty jakie ten poniósł w czwartkowy wieczór, gdy Carlos Sainz kompletnie zniszczył swój bolid po najechaniu na wyrwaną z betonu pokrywę studzienki kanalizacyjnej, było tylko kwestią czasu.Szef zespołu, Fred Vasseur zapewnia, że kwestia ta zostanie przedyskutowana prywatnie z udziałowcami GP Las Vegas, czyli właścicielom praw komercyjnych do F1, Liberty Media, które samodzielnie podjęło się organizacji tego wydarzenia.
W 2017 roku na torze Sepang w Malezji Romain Grosjean również najechał na poluzowaną pokrywę systemu odwadniającego. Samo uderzenie nie było aż tak mocne, ale sprawiło, że bolid Haasa z dużą prędkością wyleciał i rozbił się na bandzie.
Wtedy szybko doszło do porozumienia między amerykańskim zespołem i włodarzami toru, którzy przed takimi wypadkami chronieni byli przez ubezpieczenie. Podobnie z resztą było w Baku, gdy George Russell uszkodził swojego Williamsa.
Fred Vasseur zapytany czy Ferrari będzie domagało się odszkodowania za czwartkowy incydent, odpierał: "To będzie prywatna dyskusja z udziałowcami."
Vasseur podkreślał jednak, że nie chodzi jedynie o kwestie finansowe. Zdarzenie miało również wpływ na sportową stronę działań jego zespołu i wpłynie negatywnie na limit budżetowy.
Chodzi o dodatkowe koszty związane z potrzebą przygotowania i dostarczenia do Abu Zabi nowego podwozia, które będzie wysłane tam z Maranello, nie wspominając już o tak prozaicznej kwestii jak wpływ tego incydentu na ewentualny wynik mistrzostw. Tak Max Verstpapen i Red Bull zdobyli już co mieli zdobyć, ale Ferrari przed ostatnim wyścigiem sezonu brakuje tylko czterech oczek do drugiego w zestawieniu Mercedesa…
"Nie mamy żadnych zapisów dotyczących budżetu ani limitu kosztów, które mogłyby wykluczyć wypadki" powiedział Vasseur. "Z pewnością wiąże się to z wieloma dodatkowymi kosztami. Uszkodzone zostały wiązki elektryczne, uszkodzona skrzynia biegów, uszkodzony akumulator i silnik spalinowy."
"Mamy wiele konsekwencji po stronie finansowej, po stronie sportowej, a nawet po stronie zapasu części i stronie budżetowej więc to z pewnością nie jest łatwe."
Vasseur przyznaje, że będzie starał się podnieść ten temat podczas rozmów na temat przyszłych podobnych zdarzeń, aby koszty związne z wypadkami nie z winy zespołów nie były wliczane do limitu budżetowego.
"Będziemy prowadzili dyskusję. Decyzja to kolejna kwestia."
Szef Scuedrii zasugerował również, że na torze nie do końca sprawdziły się systemy ostrzegające przed tego typu sytuacjami.
Francuz jest zdziwiony, że porządkowi wywiesili żółte flagi w tym miejscu i całą minutę zastanawiali się czy wywiesić czerwoną flagę.
"Jeżeli wywieszają żółtą flagę, to znaczy, że coś tam dostrzegli. I zajęło im to całą minutę, aby wywiesić czerwoną flagę. Uważam, że to przesada."
Esteban Ocon swój bolid w znacznie mniejszym, ale również dotkliwy sposób, uszkodził już po wywieszeniu na torze czerwonych flag, gdy wracał do boksów. W jego przypadku obyło się bez kosztownej wymiany jednostki napędowej i skrzyni biegów, a jedynie trzeba było zmienić podwozie.
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz