Oconowi groziła dyskwalifikacja w Baku
Ciężko jest wyobrazić sobie, aby zespół Formuły 1 mógł mieć gorszy weekend wyścigowy niż w Azerbejdżanie miało Alpine. Po piątku problemy przybrały efekt tzw. kuli śniegowej i sprawiły, że ekipa chciałaby jak najszybciej zapomnieć o występnie na azerskich ulicach.Jakby nie było fabryczny zespół Renault w Baku kontynuował dramatyczny początek mistrzostw bez zdobyczy ani jednego punktu mimo dostarczenia sporego pakietu poprawek. Niewielkim pocieszeniem może być jednak fakt, że zeszły sezon Francuzi również niemrawo rozpoczęli, aby w dalszej części walczyć z McLarenem o czwarte miejsce w klasyfikacji mistrzostw świata konstruktorów.
W Baku wszystko miało ułożyć się pięknie. Inżynierowie pracowali nad nową podłoga, którą udało się dostarczyć do obu aut, poprawiając ich osiągi. Szybko jednak okazało się, że poprawki zeszły na drugi plan, gdy w jedynym piątkowym treningu oba bolidy doznały kosztownych usterek, które naznaczyły pozostałą część weekendu francuskiego zespołu.
Dyrektor sportowy Alpine, Alan Permane nie ukrywał, że przy formacie weekendu sprinterskiego, składającym się z tylko jednego treningu, po którym dwie godziny później wchodzą przepisy parku zamkniętego nie ma miejsca na żadne błędy: "Musisz dobrze rozpocząć weekend."
"Nie udało nam się to żadnym bolidem w pierwszym treningu. Pojawił się efekt kuli śniegowej, który wymknął się nam spod kontroli."
W aucie Pierre'a Gasly'ego doszło do pożaru na skutek poluzowania jednego z węży, a przebieg Estebana Ocona ograniczyły problemy ze skrzynią biegów.
"W takich sytuacjach sam kreujesz swoje szczęście" mówił Peremane. "Nie wyklinaliśmy wystarczająco dobrej roboty."
Z tego powodu do piątkowych kwalifikacji ekipa Alpine podchodziła bez większej wiedzy na temat ustawień swojego auta. Ocon jakimś cudem zdołał zakwalifikować się w takich warunkach na 12. pozycji, co jego zespół określił mianem "naprawdę niewiarygodnego" wyniku, podczas gdy Pierre Gasly ogromnie zawiódł sowich mechaników, rozbijając ledwo co odbudowany samochód.
Jak się okazało nie był to koniec problemów Alpine. W sobotę po kwalifikacjach do sprintu zespół odkrył nadmierne użycie drewnianej płyty znajdującej się pod podłogą A523, a to z kolei realnie groziło dyskwalifikacją w niedzielnym Grand Prix. Właśnie z tego powodu Francuzi postanowili naruszyć zasady parku zemkniętego i zmienić ustawienia zawieszenia, co wiązało się z konicznością startu do sprintu i wyścigu głównego z alei serwisowej.
"Było to pokłosiem tego co wydarzyło się w pierwszym treningu" mówił Permane, przyznając, że gdyby jego kierowcy mogli normalnie pojeździć w piątkowym treningu takie rzeczy zostałby szybciej wychwycone.
W takich okolicznościach uratowanie weekendu Alpine było bardzo ciężkie, a zespół mógł jedynie liczyć na chaotyczny wyścig jaki często odbywa się na ulicach Baku. Zarówno sprint, jak i Grand Prix okazały się jednak wyjątkowo spokojne, a problemy z ustawieniami bolidu ograniczyły mocno możliwości kierowców do nadrabiania pozycji w trakcie wyścigu.
"Byliśmy w lesie" przyznawał inżynier. "To była wypadkowa naszych problemów w piątek. To tylko pokazuje, że trzeba być w formie i nie możemy pozwolić sobie więcej na powtórkę takich piątków."
"Musimy upewnić się, że nigdy nie będziemy mieli takiego piątku."
komentarze
1. Raptor Traktor
Tak czy siak 0 punktów. Jedyne, co Ocon na tym zyskał, to kolejna możliwość zaśmiania się w twarz tym, którzy wieszczyli wysoką degradację opon.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz