Zmiany w Ferrari przyśpieszyły proces odejścia Seidla z McLarena
Zak Brown jako pierwszy z najważniejszych przedstawicieli ekip zamieszanych we wtorkową karuzelę transferową skomentował całą sprawę. Amerykanin ujawnił, że odejście Andreasa Seidla było od dłuższego czasu przesądzone, natomiast wszystko przyśpieszyły zimowe perturbacje w Ferrari.Wtorkowy poranek wywołał prawdziwe trzęsienie ziemi w środowisku F1, a to za sprawą zmian na najważniejszych stanowiskach niektórych zespołów. Doszło do nich w Ferrari, McLarenie oraz Alfie Romeo.
Najpierw formalnie potwierdzono transfer Frederica Vasseura do Ferrari, co naturalnie nie było żadną większą niespodzianką. Takową był dopiero komunikat McLaren, w którym ten poinformował o odejściu Andreasa Seidla. Niemiec wylądował w Hinwil jako dyrektor generalny i będzie szykował tam już podwaliny pod wejście Audi w 2026 roku. Jego miejsce w Woking zajął natomiast Andrea Stella.
Najwięcej uwagi poświęcono później 46-latkowi, a uczynił to CEO McLarena, Zak Brown. Na specjalnej konferencji prasowej wyjawił powody, dla których postanowił on opuścić brytyjskie szeregi i że już wcześniej zakomunikował o tym swoim przełożonym. Odejść zamierzał jednak dopiero pod koniec 2025 roku, ale zostało to przyśpieszone ze względu na postanowienia Ferrari:
"Andreas wykonał tutaj kapitalną robotę tutaj w McLarenie w ciągu kilku ostatnich lat i w klarowny sposób - jeszcze w trakcie sezonu - poinformował mnie, że zamierza odejść, gdy wygaśnie jego umowa pod koniec 2025 roku [przed startem sezonu 2022 Seidl otrzymał nową umowę]. Było też dość jasne to, gdzie będzie chciał przejść", powiedział Amerykanin.
"I było to zrozumiałe ze względu na jego doświadczenie [Seidl wcześniej pracował w Porsche i BMW]. W tamtym czasie chcieliśmy dalej to kontynuować w przyszłości, bo nasza relacja była bardzo zdrowa, a jego dyscyplina pracy bardzo silna. Zamierzaliśmy w odpowiednim momencie, czyli w końcówce sezonu, poinformować, że nastąpi zmiana pod koniec 2025 roku."
"Potem natomiast chcieliśmy przekazać, że pierwszą osobą, do jakiej zadzwonię odnośnie prowadzenia ekipy F1 McLarena, jest Andrea. Nie byłem jednak wtedy pewny, czy będzie to w ogóle rozważał. W środowisku F1 wszystko dzieje się jednak dość szybko i gdy wiadomo było, że Fred zamierza przejść do Ferrari, Finn Rausing [właściciel Saubera] - którego znam od dekady i z którym dobrze się dogaduję - zadzwonił do mnie, by zbadać, czy były jakieś rozmowy ws. ewentualnego wcześniejszego zwolnienia Andreasa."
"Moja reakcja była następująca. Jeśli Andrea zostałby szefem zespołu, byłbym bardzo zadowolony z wprowadzenia tej zmiany już teraz. Dzięki temu wszyscy pozostaliby na swoich miejscach w kontekście najbliższej przyszłości. I zacząłem dyskutować z Andreą, zanim jeszcze dowiedziałem się, że Andreas zamierza przejść gdzieś indziej na sezon 2026."
"Po paru produktywnych rozmowach Andrea z przyjemnością przyjął tę funkcję i w związku z tym znaleźliśmy się w dogodnej pozycji, żeby iść naprzód. Andrea zawsze był bowiem naszym numerem jeden w kwestii poprowadzenia zespołu do naprzód. I wszystko ułożyło się dość szybko."
Brown nie chciał natomiast wskazać dokładnego momentu, w którym Seidl zakomunikował mu o przenosinach do Saubera. Przy okazji przyznał też, że w jego przypadku nie było konieczne zastosowanie tzw. urlopu ogrodniczego:
"Poinformował mnie o tym między pierwszym wyścigiem sezonu a ostatnim. I naprawdę nie chcę wchodzić w ramy czasowe tego, natomiast było na pewno wystarczająco czasu [na odbycie rozmów]. Początkowo była nawet taka intencja, aby kontynuować ten biznes normalnie."
"Co do urlopu ogrodniczego - mamy znakomite relacje. Wiem dobrze, że wiele zespołów bawi się w takie urlopy, ale uważam, że w McLarenie pokazaliśmy już, że są takie sposoby na zerwanie relacji z kierowcami czy pracownikami, żeby były bardzo korzystne warunki dla wszystkich."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz