Leclerc i Schumacher mają otrzymać kary silnikowe w Belgii

Belgijski tor od lat znany jest nie tylko z powodu premiowania wysokich prędkości maksymalnych, ale przede wszystkim za sprawą przyjmowania kar silnikowych. Na Spa nie brakuje dogodnych miejsc do wyprzedzenia, więc zespoły chętnie decydują się na taktyczne wymiany.

Takowe od dłuższego czasu były spodziewane w samochodach napędzanych motorami Ferrari. I wcale nie chodzi o nierozwiązane problemy z niezawodnością, a mocno zaktualizowaną hybrydę. Zresztą w wakacje wspominał o niej sam Mattia Binotto. Jest to bowiem ostatni komponent silnikowy, który trzeba homologować do września i należy spodziewać się, że nie tylko Włosi będą mieć ją poprawioną.

Zdaniem serwisu Formu1a.uno, już w ten weekend ulepszenia na tym polu otrzyma Charles Leclerc. Poza tym dojdą do tego nadprogramowe MGU-K oraz akumulatory. Serwis ten podkreśla przy tym, że Scuderia chce dzięki temu "zabezpieczyć" Monakijczyka w obszarze wykorzystania silników już do końca sezonu. Carlos Sainz swoje nowe elementy dostanie nieco później.

Z padokowych doniesień wynika także, że nie tylko wicelider mistrzostw świata będzie skazany na start z końca stawki. Kolejnym takim kierowcą ma być Mick Schumacher, o czym donosi Tobi Gruner z Auto Motor und Sport. To oczywiście kolejny zawodnik używający włoskich jednostek.

Oprócz aktualizacji po stronie silników nie zabraknie naturalnie poprawek aerodynamicznych. Otrzyma je wreszcie Schumacher, który przed przerwą wakacyjną musiał ścigać się starszą wersją VF-22. Swoje ulepszenia przywiezie na pewno Red Bull, ale według Juana Pablo Montoyi - te największe ma dostarczyć Mercedes. Być może będą one również dotyczyć niemieckiego motoru.

Mick Schumacher will run the new Haas upgrade package at Spa. But we also expect him to take a new Ferrrari PU resulting in a grid penalty. Will be interesting to see who else will get new engines this weekend.#AMuS #BelgianGP #F1 pic.twitter.com/jkLBsk6ATy

— Tobi Grüner 🏁 (@tgruener) August 25, 2022