Marko: Red Bull ma "odwrotny problem" niż Ferrari
Helmut Marko twierdzi, że Max Verstappen ma obecnie problemy z porozumieniem się z nowym bolidem Red Bulla, co sprawia, że traci część swojej pewności za kierownicą, co skrzętnie wykorzystuje Sergio Perez.Co więcej Austriak sugeruje, że jego ekipa ma obecnie zupełnie "odwrotny" problem niż Ferrari, w składzie którego od początku nowej ery przepisów na czele wysforował się tylko jeden kierowca.
W zeszłym roku sytuacja była z goła odmienna. Kierowcy Scuderii rywalizowali ze sobą jak równy z równym, podczas gdy Max Verstappen nie miał problemu z rozbijaniem Sergio Pereza.
Po pierwszych trzech wyścigach sezonu Charles Leclerc pewnie prowadzi w mistrzostwach i posiada dużą przewagę nad mającym spore problemy partnerem zespołowym, podczas gdy Max Verstappen stracił odrobinę swojej agresywności i zmniejszył dystans różnicujący go do Pereza.
Helmut Marko uważa, że to kwestia stylu jazdy Verstappena sprawia, że ten ma obecnie problemy w nowym bolidzie.
"Perez jest znacznie bliżej Maksa niż było to w sezonie 2021" mówił dla F1 Insider doradca Red Bulla. "Najprostszym wytłumaczeniem tego jest to, że bolidy o mniejszym docisku sprzyjają bardziej jednym kierowcom, a innym mniej. Sainz to inteligentny i ciężko pracujący facet."
"W Australii był blisko ale miał pecha z czerwoną flagą a później z kierownicą. Perez z kolei jest bardzo zadowolony z ustawień auta."
"Maksa jest ciężej. Nie znalazł jeszcze idealnego balansu i dlatego nie ma pełnej pewności w kokpicie. Jego agresywny styl jazdy nie idzie w parze z nowymi bolidami."
Marko dopytywany jakim cudem po tak dramatycznym początku sezonu udaje się mu jeszcze zachować motywację Verstappena, odpierał, że stara się mu wszystko tłumaczyć w kontekście długości całego sezonu.
"Jego młody wiek predysponuje go do zniecierpliwienia" mówił Marko. "Powiedziałem mu, że cały czas mamy jeszcze 20 wyścigów i przeszło 500 punktów do zgarnięcia z wyścigami sprinterskimi i najszybszymi okrążeniami. Nic nie jest jeszcze stracone."
"Niemniej Ferrari jest bardzo niezawodnym autem, które jest szybkie w każdych warunkach i najwyraźniej zawsze potrafi utrzymać opony w odpowiednim oknie pracy od samego początku."
"Z naszym bolidem mamy większe trudności. Potrzebujemy na to znacznie więcej czasu. Musimy nad tym popracować."
Marko wspomina również historyczne już kwestie i sezon 2010 kiedy to Sebastian Vettel na początku mistrzostw również tracił przeszło 40 punktów do lidera mistrzostw świata.
"Mamy jeszcze 20 wyścigów przed sobą" mówił. "W przypadku Vettela w sezonie 2010 na półmetku traciliśmy 44 oczka, ale i tak udało nam się wygrać. Nawet mierząc się przeciwko Ferrari."
"Dodatkowo w pierwszych dwóch wyścigach sezonu byliśmy na równi z Ferrari. Dopiero w trzecim wyścigu, w Melbourne, nie mieliśmy podejścia do Leclerca, przynajmniej jeżeli chodzi o wyścig. To musiało mieć związek z grainingiem opon i niedoskonałymi ustawieniami bolidu."
komentarze
1. Davien 78
A dziadyga dalej swoje. Poporostu Ver to taki sam kierowca jak wielu innych. Owszem jest szybki, niesposób to kwestionować ale kłopoty z dostosowaniem do samochodu pokazują że jak zwykle RB pompuje złotego cielca jak ongiś z Vet a życie pokazuje swoje. Nadnaturalne możliwości Vet zweryfikował Ric i Lec. Kto zweryfikuje Ver? Poczekamy zobaczymy. Niestety nie jest to drugi Senna a nawet nie jest to drugi Ham (z lat młodości). Już nawet nie wiem czy jest lepszy od Lec. Per niestety orłem nie jest w kwalifikacjach a jest tylko o 0.1s średnio wolniejszy od Ver. Nie jest to najlepsza reklama dla Ver.
2. Globtrotter
"Max Verstappen nie miał problemu z rozbijaniem Sergio Pereza" - co za niefortunny dobór słów :)
Rozbijał, ale kogoś innego :)
To dziwne. Od dawna przecież RB skupiało sie na tworzeniu bolidu pod Maxa, niespecjalnie martwiąc się drugim kierowcą.
Czyżby skumali, że WCC nie wygrają jednym samochodem więc drugi też musi być konkurencyjny i pasować drugiemu kierowcy? A może Max źle poinstruował inżynierów i bolid stworzony pod niego jednak mu nie leży? I co z tą niezawodnością? Raz mówią, że wiedzą gdzie jest problem i już nad nim pracują. Innym razem, że jest złożony i nie jest łatwe się go pozbyć a jeszcze innym, że problem leży gdzieindziej niż myśleli.
Dziadek cyklop będzie gotów wymyślać teorie rodem z SF, byleby nie potwierdzić, że Max może byc częścią problemu.
Red Bull od lat jest toksycznym zespołem co objawia się m. in. właśnie przez gloryfikowanie swoich kierowców, wmawianie im że są lepsi niż w rzeczywistości.
Czas zweryfikował Vettela to i Verstappena zweryfikuje.
3. I_am_speed
@2
Serio wierzysz w to co wypisujesz? Jeśli tak to dosyć poważny problem...
4. Globtrotter
@3 bo wyrażam się negatywnie o RB i złotym dziecku Verstappenie?
Ilu kierowców przez ostatnie sezony było w bykach? Co RB zrobiło z Gaslym?
W ogóle, nie wiem po co tracę czas na wypowiedzi Helmuta. Dziad od dawna jest oderwany od rzeczywistości i gada takie bzdury, że głowa boli.
5. I_am_speed
@4
Bo piszesz bzdury i sugerujesz, że jakikolwiek kierowca instruuje inżynierów o tym jak mają tworzyć bolid, już pomijam fakt, że kierowcy nie mają o tym pojęcia, to po prostu byłoby to totalnym idiotyzmem.
Czym innym jest uczestniczenie w rozwoju bolidu w formie przekazywania swoich uwag, to zupełnie normalne, że zespół zawsze będzie starał się dogodzić kierowcy nr 1, tak było, jest i będzie, jedni kierowcy mają o tym większe pojęcie i bardziej się angażują, inni mniejsze i mniej. Ale tu chodzi o detale, ustawienia końcowe, balans bolidu, kwestie konfiguracji zawieszenia, poziomu docisku itd. Jak czytam, że ludzie gadają o tym, że kierowca rozstawia inżynierów po kątach i mówi jak mają budować bolid to coś mnie trafia...
Może to dosyć mocno ogólne porównanie ale to tak jak gdy zamawia się nowy samochód z salonu, konfigurując go pod siebie, decydujesz o detalach żeby odpowiadały twoim preferencją ale nie możesz zmienić podstawowych rzeczy, elementów konstrukcyjnych itp.
W przypadku Maxa oczywistym jest, że zespół od pewnego czasu skupiał się na nim, tak samo jak inne zespoły na innych wielkich talentach, w których upatrywały swoich liderów, nie widzę w tym nic dziwnego ani nadzwyczajnego. Należy też pamiętać, że Max wychował się w bolidach projektowanych przez Adriana Neweya, a były to konstrukcje zazwyczaj mocno odbiegające od większości, wymagające specyficznego traktowania aby wyciskać z nich ile się da, Max miał to opanowane do perfekcji, a zeszły sezon był owocem zebranego wcześniej doświadczenia.
Holender najlepiej czuje się w bolidzie z dużą przyczepnością przodu i luźnym tyłem, wybitnie potrafi panować nad nadsterownością i ją umiejętnie wykorzystywać, podobnie jak np. Schumacher czy Kimi, w nowym bolidzie nie może z jakiś powodów pokazywać pełni swoich umiejętności, tu wszyscy zaczynają od czystej kartki papieru i być może potrzeba więcej czasu na znalezienie swoich ustawień i balansu, a może faktycznie być tak, że Maxowi ten bolid po prostu nie będzie tak leżał ze względu na samą konstrukcję, która nie będzie mu pozwalała na robienie tego co umie najlepiej, zobaczymy. Jestem pewny, że jeśli tylko poczuje się w tym bolidzie komfortowo to znów odjedzie daleko.
Nie jestem fanem nazywania nikogo złotym dzieckiem ale wielki talent i naturalne umiejętności posługiwania się maszyną to coś czego Holendrowi po prostu nie można odmówić niezależnie od tego czy się go lubi czy nie.
A że wypowiedzi Helmuta należy brać z dużym dystansem to nic nowego. Często jest krytykowany bo mówi bez żadnego wyczucia a ludzie oburzają się na fakty ale często też rzeczywiście gada od rzeczy i nie ma co się wczuwać.
6. Globtrotter
@5 Przecież wiadomo, że kierowca nie zajmuje się od podstaw budowaniem bolidu.
Ale czy powiedzenie inżynierom, że takie rozwiązanie sprawdza się lepiej niz inne, nie jest instruowaniem?
Nie zaprzeczysz, że zdanie kierowcy liczy się przy rozwoju maszyny. W końcu to on ma ją prowadzić. Różni są kierowcy i różne style jazdy. Możesz mieć dominujący samochód a i tak nie będzie mistrzostwa bo nie zgrywa się z kierowcą.
Uklepało się, że jak kierowca powie "ten bolid ciężko sie prowadzi / Ten samochód jeździ jak złom" traktuje się jak marudzenie i płakanie ale czasem może faktycznie mają rację.
Czytając twój komentarz przyszło mi na myśl, to co napisałeś w drugim akapicie.
Jeden woli sprzęt, który jedzie jak po sznurku a inny woli taki, w którym tyłem można łatwiej zarzucić.
Max na przestrzeni lat miał wiele momentów w których pokazywał, że umie jeździć. Pierwsze co przychodzi na myśl, GP Brazylii w deszczu.
Niechęć do niego nie bierze się raczej z tego jak jeździ (pomijając już ile razy wypychał innych z toru) ale raczej z tego jak zachowuje sie poza torem. Lewis przez coś takiego też ma wielu haterów.
Z jednej strony nawet się Verstappenowi nie dziwię, że puszczają mu nerwy. Wystarczy spojrzeć na jego otoczenie:
Jos - niespełnione ambicje przelewa na syna
Helmut - robiący z Maxa świętego. Nawet kiedy jest winny to wg Marko wina leży po stronie kogoś/czegoś innego.
Christian - Na siłę próbujący utrzeć nosa Wolffowi i Mercowi.
7. Manik999
Maxowi nie leży bolid i widać to, jak na dłoni. Kiedy w końcu go "ogarnie" Perez znowu będzie mógł pomarzyć o pokonaniu Holendra. Zresztą Meksykanin może i w tempie kwalifikacyjnym jest blisko, jednak w tempie wyścigowym odstaje być może równie mocno, co Sainz od Leclerca.
8. Turysta1132
Przecież wcale aż tak nie odstają od ferrari jeśli chodzi o czysta prędkość. Dopiero 3 wyścigi za nami i po za Australia, aż takiej przewagi ferrari nie miało.
Jedyny problem, to jednostka napędowa w bolidach RB.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz