Ricciardo zapewnia, że nie doprowadził celowo do kolizji z Sainzem
Daniel Ricciardo zapewnia, że kolizja do jakiej doszło między nim a Carlosem Sainzem na początku wyścigu o GP USA nie była celowa.Po tym jak obaj kierowcy delikatnie zderzyli się w zakręcie numer 12, Sainz przez radio meldował ekipie: "Zaczyna robić się niegrzecznie. Chłopaki, to było celowe."
Ricciardo przyznał, że jego inżynier wyścigowy, Tom Stallard, informował go iż Sainz ma zniszczoną końcówkę skrzydła po kontakcie. "Domyśliłem się, że chodziło naszą kolizję chyba, że gdzieś uderzył w krawężnik. Moje auto było okay."
"Nigdy nie wjeżdżasz w kogoś celowo. Takie są zacięte wyścigi."
"Gdy próbujesz wyprzedzać po zewnętrznej wystawiasz się nieco bardziej" wyjaśniał Australijczyk. "Nie było w tym nic celowego, ale domyślam się, że takie było ryzyko wyprzedzania po zewnętrznej."
Ricciardo dowiedziawszy się o komentarzu Sainza, przez radio bagatelizował sytuację i obrócił ją w żart: "Super, cieszę się, że jestem niegrzeczny. Jestem miłym facetem, więc bycie niegrzecznym od czasu od czasu jest w porządku."
Sainz po wyścigu przyznał, że jego komentarz miał w sobie sporą dawkę emocji: "On miał prawo postąpić jak postąpił. Uważam tylko, że ten drobny kontakt był do uniknięcia i to on wywołał u mnie taką reakcję na radiu. To były duże emocje. Ogólnie to była fajna walka."
Hiszpan przyznał jednak, że manewr Ricciardo jego zdaniem "był na granicy legalności".
"Oczywiście on był po wewnętrznej, ja po zewnętrznej i to ja miałem wszystko do stracenia. Będąc po wewnętrznej zawsze starasz się wykorzystać całą szerokość toru."
Mimo to kierowca Ferrari przyznał, że znajdując się w sytuacji Ricciardo postąpiłby "dokładnie tak samo".
"Nie próbowałbym co prawda dążyć do kontaktu jak skończyło się u nas, ale kierowca jadący po wewnętrznej ma prawo wyjechać na zewnętrzną."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz