Mansell: Hamilton ma szansę poprawić rekord Schumachera
Nigel Mansell, były kierowca i mistrz świata F1 z 1992 roku uważa, że Lewis Hamilton może pokusić się o poprawienie rekordu liczby zdobytych tytułów mistrzowskich, obecnie należącego do Michaela Schumachera.Mimo iż Mansell dobrze zdaje sobie sprawę z trudności porównywania kierowców F1 jeżdżących w różnych erach tego sportu uważa, że Lewis Hamilton ma szanse zagrozić rekordowi wszech czasów Schumachera.
„Aby to uczynić trzeba założyć pewne parametry” odpowiadał Mansell zapytany o wymienienie najlepszego brytyjskiego kierowcy wyścigowego. „Gdy zadajesz pytanie o najlepszego kierowcę wszech czasów jest tylko jedna odpowiedź. Kto jest najbardziej utytułowanym brytyjskim kierowcą? Lewis bez większych problemów wskoczyłby na to miejsce.”
„Uważam jednak, że trzeba to pytanie nieco doprecyzować. Zadając konkretne pytanie, mogę powiedzieć, że jest nim James Hunt, Jackie Stewart, Lewis Hamilton, ja, Damon Hill, gdyż wszyscy jesteśmy brytyjskimi mistrzami oraz oczywiście Jenson Button.”
„Nie byłoby to miłe stwierdzić, że każdy z tych mistrzów nie wykonał bardzo dobrej roboty w roku kiedy zdobywali swoje tytuły, gdyż wszyscy oni spisali się wtedy wyśmienicie.”
„Jeżeli jednak chce się to uprościć i stwierdzić kto jest najbardziej utytułowanym brytyjskim kierowcą wszech czasów, osobiście nie mam problemu ze wskazaniem na Lewisa Hamiltona.”
„Aby stać się najlepszym w Formule 1 musi jeszcze upłynąć trochę czasu, gdyż Michael [Schumacher] ustawił poprzeczkę na poziomie 7 tytułów mistrzowskich, ale uważam, że Lewis może stawić czoła temu wyzwaniu.”
„Jedynym ograniczeniem dla niego w tym zadaniu będzie on sam i jego chęć do dalszego naciskania.”
komentarze
1. ekwador15
Mansell tytuł zdobył w 92 roku. 91 to ostatni tytuł Senny.
2. pjc
@1 celna uwaga. Ale w 1991r. też był blisko, gdyby nie ten błąd mechanika podczas zmiany kół.
3. HUMOREK
Zważając na wiek Hamiltona to raczej trudno mu będzie pobić Schumachera. Musiałby wygrywać wszystkie tytuły aż do 36 roku życia. Wątpliwe aby Mercedes przez taki okres dominował. Lewis musiał by mieć bardzo dużo szczęścia przy wyborze zespołu/zespołów, w których by jeździł.
4. walerian
@humorek
przeciez hamilton jest w czepku urodzony, obecnie nie ma wiekszego farciarza w stawce od niego :)
5. Yachu
@4
Jest.... Vettel, ile ten chlopak mial farta.... Rozumie ze Merc obecnie dominuje ale czy nie na miejscu byloby rowniez stwierdzenie ze rownie dobre szanse na pobicie rekordu MSC ma Vettel, przeciez jest o jeden tytul blizej tego osiagniecia. Do tego jest mlodszy - 28 lat
6. elin
@ 5. Yachu
Mansellowi raczej konkretnie chodzi o brytyjskiego kierowcę ... i tutaj Lewis jest najbliżej pobicia rekordu Schumachera.
@ 2. pjc
Chyba dobrze pamiętam, że Nigel to Twój ulubiony kierowca ... :-).
7. devious
„Gdy zadajesz pytanie o najlepszego kierowcę wszech czasów jest tylko jedna odpowiedź."
Tak - i tą odpowiedzią jest Jim Clark.
Na drugim miejscu postawiłbym Jackiego Stewarta.
Na trzecim - Stirlinga Mossa.
Hamilton klasą zarówno sportową jak i poza sportową nigdy nie dorównał - i nie dorówna ww. kierowcom. Może sobie kolekcjonować tytuły w dominującej maszynie ale wszyscy dobrze pamiętamy, że wcześniej, w latach 2007-2012 mając świetne bolidy McLarena nie potrafił dominować - seryjnie marnował wszystkie swoje szanse, tylko w 2008 trochę "fartownie" zdobywając tytuł kosztem Massy - choć tak naprawdę sezon 2008 był specyficzny bo cała czwórka kierowców w najszybszych bolidach jeździła tragicznie. Stąd wielu ekspertów bohaterem sezonu uznaje Roberta Kubicę, a nie Hamiltona czy Massę.
Potem oczywiście Lewis wygrał 2 tytuły z Mercedesem ale na tle Rosberga wcale nie wyglądał jak człowiek z innej planety - pokonywał go z trudem, a czasem wręcz dawał się pokonać rywalom w słabszym sprzęcie (Ricciardo w 2014, Vettel w 2015). Tylko momentami widziałem w tych sezonach "człowieka z innej planety".
Cóż, najwidoczniej kult Hamiltona odbiera niektórym rozum, na Wyspach to chyba jest ustawowy obowiązek ubóstwiania Lewisa :) Mansell chciał się chyba wpisać w ten trend, ale dla mnie osobiście troszkę się ośmiesza takimi opiniami. Można lubić Lewisa ale żeby uważać, że jest bezdyskusyjnie lepszy od Clarka i spółki?
OK Mansell doprecyzował - najbardziej utytułowany. To się zgadza, choć też nie do końca - przecież Stewart też ma 3 tytuły :) Pewnie niedługo Lewis będzie miał więcej zwycięstw (choć w F1 to nic pewnego, forma Merca to żaden pewnik, każdy zespół w końcu dopada kryzys), ale dla mnie to nadal nic nie znaczy. Tak samo jak 7 tytułów Schumachera nie znaczy dla mnie więcej niż 3 tytuły Senny. Albo 4 Vettela kontra 2 Alonso. Ot, statystyka.
Lewis jest świetny, bardzo dobrze robi to co potrafi, ale na tle Buttona, Alonso czy Rosberga nie wygląda wcale tak "kosmicznie" jak tego chcieliby nasi brytyjscy bracia - z Alonso niby radził sobie zacnie w debiucie ale wiadomo jaka tam była atmosfera - wszyscy kochali Lewisa i Alonso w połowie sezonu poszedł w odstawkę. Ostatecznie zremisowali na punkty - nie było to takie efektowne jak np. wyczyny młodego Senny, który słabszym sprzętem straszył Prosta.
Zresztą w 2007 Hamilton ze "świeżą głową" jeźdizł chyba najlepiej w karierze - potem od 2008 do 2014 popełniał seryjnie błędy, rozbijał się, przegrywał z zespołowymi partnerami itd. Dopiero w 2015 ustabilizował formę - ale też tylko do czasu.
Mi osobiście widząc Lewisa ani razu nie przyszło do głowy stwierdzenie: widzę właśnie Wielkiego Mistrza.I podkreślam - staram się oceniać kierowców obiektywnie (co oczywiście nie jest do końca możliwe).
Dla mnie to jest po prostu bardzo szybki (czasami nieziemsko szybki - ale rzadko) gość, który całą karierę (już od 1 wyścigu w F1) miał nieziemskie bolidy i jednocześnie nie do końca poukładane w głowie. I który "marketingowo" doskonale wpisuje się w swoje czasy - ery facebooka i agencji PR, ery gwiazd znanych z bycia znanymi, ery raperów z YouTube'a, ery selfie wrzucanych na Instagrama, ery pustych wpisów pustych ludzi na Twitterze. Ery zabijania motoryzacji i zabijania motosportu by zgodnie z obowiązującą modą być "eko". Dość smutnych czasów, gdzie dzięki postępowi do głosu doszli w końcu wszyscy - czyli w dużej mierze idioci :) Trudno więc się dziwić, że Lewis jest teraz ambasadorem F1, ikoną sportu i jedynym naprawdę rozpozwanalnym kierowcą F1 wśród "szarych ludzi" (sprawdzałem empirycznie).
Cóż, kiedyś byli to Lauda, Prost i Senna - teraz mamy Hamiltona. Jaki sport - takie ikony :(
Summa summarum:
Hamilton nie jest najlepszym kierowcą nawet własnej ery - a do dopiero porównywać go z ludźmi z innej epoki. Którzy mieli i szybkość, i klasę i ten nieopisywalny "boski" czy też "mistrzowski" element osobowości - nazwijmy go umownie charyzmą - której na pewno (w mojej - podkreślam - opinii) nie ma Lewis. I patrząc na jego emocjonalną niedojrzałość w wieku 31 lat - mieć nigdy nie będzie.
8. CzarnyKret22
Co jak co szczerze nie życzę Lewisowi pobicia tytułu Schumachera nie dał bym rady oglądać wyścigów w którym wygrywa ciągle ta sama osoba. Ale jakbym miał wybrać to na kolejny tytuł w swojej karierze zasługuje nie kto inny a Fernando Alonso.
9. MarTum
Przydała by się druga seria wyścigowa gdzie Ci sami kierowcy jeździli by identycznymi bolidami.
F1 się nie zmieni. 10 krotny mistrz świata będzie obstawiał tyły jeżeli dostanie takie auto.
10. dexter
Witam szanownych kolegow,
„Ery zabijania motoryzacji i zabijania motosportu by zgodnie z obowiązującą modą być "eko". Dość smutnych czasów, gdzie dzięki postępowi do głosu doszli w końcu wszyscy - czyli w dużej mierze idioci :)“
Przyznaj sie @devious cos znowu nabroil. Z ktorej pracy cie wyrzucili ;))
@MarTum
„Przydała by się druga seria wyścigowa gdzie Ci sami kierowcy jeździli by identycznymi bolidami“
Wtedy to juz nie bedzie F1, poza tym inne serie wyscigowe gdzie jezdza identyczne samochody juz sa.
11. pjc
@elin, tak. W tamtych czasach mu kibicowalem. Pamiętam też jak z Prostem reprezentowali Ferrari i wtedy był to mój ulubiony duet kierowców.
12. elin
@ pjc
A duet Mansell - Piquet ?
Z tego co czytałam, to " iskrzyło " wtedy porządnie ;-) ... Zarówno na torze, jak i poza nim, a Nelson dał się porządnie we znaki Nigel ...
@ dexter
" Witam szanownych kolegow " - ... a koleżanki ? ;-)
13. elin
* Nigelowi
14. dexter
Dzien dobry
Rzeczywiscie elin, widocznie przez moment musialem byc jakas okolicznoscia tak zdezorientowany, ze przydarzyl mi sie tak niewybaczalny blad. Z wiekiem takie przypadki sie zdarzaja. Przepraszam.
15. pjc
@elin no tak Nigel i Nelson :). To były początki mojego śledzenia wydarzeń w F1. Ależ to było dawno :). Moje oczy były zwrócone na poczynania Prosta w tamtym sezonie.
16. mazur81
@devious
"Dość smutnych czasów, gdzie dzięki postępowi do głosu doszli w końcu wszyscy - czyli w dużej mierze idioci :)“
Dobrze powiedziane. Z małą poprawką. Nie "w dużej mierze" ale w zdecydowanej większości.
Sad but true.
17. elin
Dzień dobry,
@ dexter
Nie przepraszaj ;-). Przecież wiem, że pominięcie nie było celowe. Tak tylko przypomniałam o istnieniu płci żeńskiej na tym forum ;-).
" Z wiekiem takie przypadki sie zdarzają "
Oj tam ... wiek to bardziej stan ducha, niż metryka ;-).
@ pjc
Prawda, było dawno ... ;-) ale czasy ciekawe i wielkie osobowości F1. Również bym chciała oglądać takich kierowców na torze ... Szkoda, że ja mogę jedynie o nich przeczytać lub obejrzeć na archiwalnych GP.
Pozdrawiam Panowie
18. dexter
Pozwole sobie na szybkie, krotkie przeanalizowanie pewnego okresu o ktorym tutaj wspomnial szynowny kolega @devious
Zacznijmy od tego - aby zdobyc tytul kierowca musi posiadac podstawy ktore cechuja Mistrza Swiata. Nastepnie kierowca potrzebuje zespol, tzn. potrzebuje kontrakt z zespolem po ktorym mozna przypuszczac albo miec nadzieje ze postawi na podstawie przepisow FIA na kola samochod, ktory bedzie konkurencyjny w stawce. Optymalnie patrzac w Motorsporcie trzeba byc w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Ale, bez wlasnych umiejetnosci odpowiednie miejsce tez nic nie daje. Tak wygladaja podstawy.
Po wielkiej erze Michaela Schumachera w F1, w periodzie Roberta Kubicy bylo jeszcze kilku bardzo interesujacych licencjonowanych kierowcow zawodowych. M.in.: Alonso, Hamilton sam Robert, Massa i Kimi Raikkonen.
Patrzac na kierowce podobnie jest z bolidem - liczy sie zawsze caly pakiet. Zacznijmy od tego ze szybkosc to nie wszystko. Kierowca ktorego cechuje tylko szybkosc, dzis nie bedzie mial najmniejszych szans. Sam „speed“ jest tylko jednym z wielu czynnikow ktore tworza kompletnego zawodowego kierowce wyscigowego. Profil albo wymagania obejmuja m.in. takie cechy jak: inteligencja wyscigowa, zdolnosc tzn. umiejetnosc podjecia wiodacej roli w zespole (kierowca jest jednym z kluczowych trybow kazdego zespolu), umiejetnosc dalszego rozwoju samochodu, poziom popelnianych bledow, odpowiednia sila mentalna, umiejetnosc walki kolo w kolo, poziom bledu podczas jazdy po mokrej nawierzchni, odpowiedni poziom kondycji fizycznej, zdolnosc przebicia sie. Choc, zakladam ze odpowiednia kondycje fizyczna (pod tym wzgledem na pewnym obszarze Michael zrewolucjonowal F1) i wlasciwy stopien egoizmu posiadaja wszyscy protagonisci walczacy o tytul Mistrza Swiata.
Juz w tamtych czasach Fernando Alonso nalezal do czolowki „kompletnych“ kierowcow. On praktycznie w jego profilu nigdzie nie byl tak naprawde zly. Poza jednym z kryteriow (@devious dokladnie wie co mam na mysli). W epizodzie Roberta Kubicy w F1, Alonso po Michaelu Schumacherze byl jednym z najlepszych kierowcow. Robert tez nie byl zly, mimo zlej koncowki sezonu 2008. Gdyby nie ta slabsza koncowka sezonu 2008... Hmm, byl naprawde blisko...
Ja nawet pokusze sie o takie stwierdzenie ze pod wzgledem poziomu popelnianych bledow Kubica byl nawet lepszym kierowca od Alonso! Nikt tak rzadko nie wylatywal z toru jak on. Dodatkowo Robert potrafil dobrze radzic sobie w deczczu - a to, w bolidzie F1 juz jest kunszt. Slabosc Kubicy byla gdzie indziej, a mianowicie na poziomie mentalnym. On czesto myslal negatywnie, takim sposobem tworzyl sobie niepotrzebnie obraz wrogow, a gdy juz cos nie poszlo po jego mysli tzn nie ukladalo sie, nie funkcjonowalo (przez taki okres przechodzi kazdy kierowca) - tracil czasami kierunek z oczu.
Felipe Massa znowu w tamtych czasach mimo dorych (ba co to dobrych, mial nawet imponujacy sezon) nigdy nie potrafil do konca mnie przekonac. On nie potrafil sie dobrze sprzedac, a kompletny kierowca czasami musi wpisac sie w role aktora (tak jak to dzis robi Lewis). Gdy Massa probowal obrac taka role tzn. prowadzic odpowiedni PR wokol wlasnej osoby wychodzilo to troche jak krzyk rozpaczy i wolanie o pomoc.
Felipe jest calkiem innym czlowiekiem niz Alonso i Hamilton. Ja jeszcze nie widzialem aby Alonso czy Hamilton w F1 chodzili z wiszaca glowa i zapadnieta klatka piersiowa. Jezyk ciala wielkich mistrzow jest calkiem inny. To musi byc taka mowa ala: "schodz mi z drogi, bo teraz ja ide..."
Bez dwoch zdan Felipe jest przemilym czlowiekiem, ale... aby odnisc wielki sukces trzeba czasami lokcie wyciagnac - i tak jest w kazdym zawodzie. W mokrych warunkach na torze Massa tez nie nalezy do absolutnej elity kierowcow. Felipe Massa dlugo potrzebowal aby wejsc na top. (no, ale... ja chcialbym tak potrafic jezdzic jak Felipe). Jazda ktora polega na perfekcyjnej koordynacji i wyczuciu oko, reka, noga - z punktu do punktu po torze wyscigowym, z duza predkoscia, z duza sila docisku aerodynamicznego albo mechanicznego w szybkich zakretach wymaga naprawde duzych jaj.
No i Kimi... Mistrz Swiata z 2007 roku. W jego przypadku ja kompletnie nie mam pojecia - jest to pytanie odpowiedniej motywacji, odpowiedniego nastawienia czy moze cos innego?
Byly sezony gdzie Kimi wygrywal wyscigi, a pozniej wpadal w tak apatyczna dziure. Jak sobie tak przeanalizuje cechy przywodcze, rozwoj samochodu, kwota bledu, walka jeden na jeden - hmm
Sile mentalna Kimi ma wzorowa. Wszystko co go dotyczy odbija sie od niego jak pilka od rakiety do tenisa. A sila mentalna polega na tym, ze obojetnie z ktorej strony wieje wiatr - glowa zawsze wie czego chce.
19. dexter
Raikkonen jest bardzo instynktywnym kierowca wyscigowym. W jego przypadku najmniejsze detale odgrywaja duza role. W czasach Roberta Kubicy Kimi mocno narzekal na rowkowe opony, ktorych nie potrafil wystarczajaco szybko wprowadzic w odpowiednie „okno“ temperatury.
A jak ktos ma taki problem, to w kwalifikacjach bedzie mial trudnosc zajac wysokie miejsce.
Ja pamietam sytuacje jak tendencja samochodu sie zmienila z podsterownosci na nadsterownosc, powrot na slicki - Kimi zaraz mial lepsze wyniki, poniewaz pasowalo to bardziej do jego stylu jazdy (kierowca instynktowny).
Uwzgledem predkosc sklasyfikowal bym Roberta... hmm, Alonso, Hamilton z pewnoscia posiadali speed, nawet niekiedy Kimi byl szybszy od Kubicy - takze ciezko tutaj cos powiedziec. Jesli chodzi o inteligencje wyscigowa to z pewnoscia Robert mial wieksza od Hamiltona i Raikkonena - gdzies na tym samym poziomie, albo wyzej niz Felipe Massa, ale nie byl lepszy od Alonso. Jako lider zespolu sklasyfikowalbym go duzo wyzej od Raikkonena. Jesli chodzi o rozwoj samochodu lepszy od Felipe, lepszy od Raikkonena, ale czy lepszy od Fernando i Lewisa ?
Bledow na torze Robert praktycznie nie popelnial zadnych. W tamtych czasach pod tym wzgledem jeden z najlepszych kierowcow, jak nie nr. 1 w calej stawce. Sile mentalna z pewnoscia mial lepsza od Felipe Massa. Na deszczu tak samo dobry jak Alonso, ale czy lepszy od Hamiltona? W walce jeden na jeden Kubica byl lepszy od Raikkonena, a takze lepszy od Felipe. Ale czy lepszy od Alonso albo Hamiltona?
Bardzo madre slowa napisal kolega @MarTum - Ci sami kierowcy musieli by siedziec za kierownica w identycznym bolidzie. Problem w tym, ze kazdy kierowca preferuje inne ustawienia. Dodatkowo dochodza warunki ktore ciagle sie zmieniaja. Jest tyle roznych punktow ktore mozna wymieniac ze praktycznie jest to niemozliwe. Nawet, w ogole nie ma sensu o tym dyskutowac.
Najlepszym takim punktem odniesienia na ktorym kierowca moze sie orientowac bedzie zawsze wlasny partner z zespolu ktorego trzeba pobic. W pierwszej linii zadaniem kazdego licencjonowanego zawodowego kierowcy wyscigowego jest pokonanie wlasnego partnera w zespole. Kazdy wyjazd kierowcy na tor jest przez zespol oceniany - obojetnie, czy to sesja testowa, kwalifikacyjna czy wyscigowa. Doslownie wszystko jest notowane i oceniane - caly perfomance kierowcy wyscigowego. Kazdy zakret, kazdy punkt hamowania, kazda uszkodzona czesc samochodu. Dla przegranego kierowcy najgorsze jest to, ze wszystko jest natychmiast transparentne. Wyniki mozna natychmiast porownac. Presja na zawodniku, na jego inzynierach jest ogromna. Jeden czlowiek nie wytrzyma ogromnej presji, inny czlowiek bedzie sie presja delektowal. Bedzie sie motywowal tym, ze jego wynik pracy jest natychmiast widoczny - i to w Motorsporcie jest ta wisienka na torcie.
PS. Po czesci jestem zdziwiony slowami kolegi @devious ktory troche koloruje sobie swiat wedlug swoich osobistych pogladow i sympatii. Po raz kolejny pokazuje brak respektu dla Motorsportu, brak respektu dla dokonan i osiagniec innych zawodnikow i nie tylko. Sorry, @devious, ale taki jest Twoj styl i ja tego z pewnoscia nie zmienie, ale tez nie zrozumie. Szkoda.
No, ale jesli tutaj taki "onetowski" poziom zaczyna byc modny tak jak to podkresla kolega @mazur81 - to ja dziekuje.
Pozdr.
20. Skoczek130
Wszystko zależy od sprzętu, jaki będzie posiadać. Jeżeli rewolucja techniczna w 2017 roku zakończy ich dominację, to może poprzestać 3-4 tytułach i już nigdy nie zdobyć kolejnego. Kto to wie... ;)
21. Skoczek130
Ilu tak na prawdę świetnych kierowców nie dostało mistrzowskiego bolidu. Jean Alesi na przykład - mój ulubieniec z lat 90-tych (choć nie ukrywam - wyścigi te oglądałem wyłącznie z odtworzenia ze względu na urodzenie w '93). Te wszystko tytuły są psa warte, jeżeli spojrzymy, jakie kto miał możliwości - a może ten w słabszym bolidzie robił w rzeczywistości lepszą robotę od tego w mistrzowskim? ;) Określenie "utytułowany" jest jednym słusznym.
22. Skoczek130
Czy Hamilton, czy też Vettel... dla mnie i tak najlepszym kierowcą przełomu dekady jest Fernando Alonso. Bez względu na to, ile tytułów zdobędą Ci wyżej.
23. dexter
„Te wszystko tytuły są psa warte, jeżeli spojrzymy, jakie kto miał możliwości - a może ten w słabszym bolidzie robił w rzeczywistości lepszą robotę od tego w mistrzowskim? ;)“
A dla mnie takie nastawienie osob jest psa warte. Ja w ogole nie rozumiem proby, ani seku prowadzenia na taki temat dyskusji.
W zadnej dyscyplinie sportu nie chodzi o to zeby ktos komus cos dal. W sporcie zawodowym chodzi o to, aby rywalizowac i pokonac rywala, samemu zwyciezac, walczyc i zdobywac tytuly. Na najwyzszym podium (czyli na samym szczycie) jest tylko jedno miejsce wolne - i to miejsce w F1 zarezerwowane jest tylko dla jednego zespolu, dla jednego kierowcy wyscigowego - dla „Mistrzow Swiata“ (obojetnie kto nim jest).
Kariera zawodowego licencjonowanego kierowcy wyscigowego roznie moze sie potoczyc. Nie kazdy sportowiec w swojej zawodowej karierze zdobedzie tytuly - to jest logiczne. Ale, celem kazdego dobrego licencjonowanego zawodowego kierowcy wyscigowego powinien byc tytul „Mistrza Swiata“ i walka o ten tytul, poniewaz: a) zasadniczo mowiac ma taka mozliwosc b) tylko tak naprawde tytuly sie licza.
Ogolnie mowiac liczy sie performance, liczy sie kazdy zdobyty punkt, kazde zwyciestwo, kazdy tytul - gdyby tak nie bylo, to cale zaangazowanie nie mialoby najmniejszego sensu. Gdyby ktos ze sportowcow zawodowych z innym nastawieniem podchodzil do rzeczy, to od razu moze w domu pozostac i na drutach sztrykowac. No, chyba ze uprawia sport tylko zeby uprawiac - ale, wtedy nie ma co marzyc o wielkiej karierze, o tytulach, poniewaz z takim nastawieniem to nigdy nie bedzie „Mistrzem Swiata“ (ani on, ani jego zespol).
„a może ten w słabszym bolidzie robił w rzeczywistości lepszą robotę od tego w mistrzowskim?“
Mistrzowski zespol nie potrzebuje ciezko pracowac. Mistrzowskie auto przeciez samo przyszlo na swiat - ba i na dodatek samo po torze smiga... Za sterami mistrzowskiego bolidu nie trzeba dobrego kierowcy wyscigowego - w mistrzowskim bolidzie nie licza sie przeciez bledy kierowcy. Mistrzowskiego bolidu nie trzeba ustawiac ani rozwijac. Mistrzowski zespol nie potrzebuje motywacji. Gdzie tam, mistrzowskie auto nie potrzebuje dobrego zespolu. Sukces przychodzi przeciez sam, a dlubiac palcem w nosie mozna wygrac wyscig za wyscigiem i zdobywac tytuly...
„Czy Hamilton, czy też Vettel... dla mnie i tak najlepszym kierowcą przełomu dekady jest Fernando Alonso. Bez względu na to, ile tytułów zdobędą Ci wyżej“
O ile mnie pamiec nie myli, to kiedys chyba miales inne zdanie na temat Alonso? Chodzi mi o to, ze zmieniasz szybko zdanie tak jak wiatr powieje. Nie wiem, moze ja sie myle...
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz