Widzę, że oprócz F1 mózgi czytają klasykę. Pełne zaskoczenie.

F1 cierpi na przeregulowanie, im więcej ograniczeń, tym większa skłonność do obejść przepisów. W efekcie idea ściagania ucieka na dalszy plan. Kibic jest znudzony i patrzy na popisy HAM-a jak na wiatr odnowy. A w gruncie rzeczy to niedojrzały dureń, który dziwnym trafem zyskuje przychylność tzw.piaskowych dziadków.

Ponieważ też mam odjechany nick, w związku z tym proponuję ciąg intelektualny: Hamilton, Rooney...

Można by rzec - czym bardziej odjechany nick , tym większa pustka umysłowa. Ananas - szanujemy Twoją smykałkę do zestawień, daje ona obiektywny pogląd na sprawę na tle PR-owych wypowiedzi kierowców i ich mentorów

Jenson ze swoją wysoką kulturą jazdy (umiejętność zarządzania oponami, nie wdawanie się w niepotrzebne utarczki na torze itd.) jest wyrazistym tłem dla Lewisa, który jest - nazwijmy to wprost - całkowicie pierdolnięty i nie wyciąga wniosków ze swoich błędów. Może za dużo telewizji i komputera w dzieciństwie. Prawda jest taka, że zagraża życiu i zdrowiu pozostałych kierowców.

Rubens jest starą niespełnioną pierdołą. Ot, co.

Wyniki 2.treningu z grubsza opisują potencjał kierowców.

HRT to słaby zespół

Webber będzie mi się zawsze kojarzył z usilnym odwoływaniem zawodów w Korei 2010 (Łysek z pokładu Idy 2 - decydujące starcie).

Button - bystry jak wszyscy na Wyspach...

Patrzę na pogode na f1.com i widzę pioruny z deszczem, więc jutro może być start za SC i dramaturgia przeniesie się na to, kiedy duet: Maylander+leśny dziadek łaskawie zjadą z toru.

O GODZINIE 09 56 CZASU POLSKIEGO WITALIJ POPEŁNIŁ BŁĄD

BUTTON NA SEPANG MOŻE BYĆ LEPIEJ

81. uderz w McL, a nożyce się odezwą. Ja za określenie Buttona wyrobnikiem zostałem poczęstowany "bucem". W związku z tym szczerze odradzam polemikę. Pozdrawiam.

80. ty też sie połóż.

sprawa jest prosta - na tle zdechłorybich wypowiedzi większości kierowców arogancja Hamiltona nabiera cech wyrazistości i robi wrażenie. Vettel jest bubkowaty, natomiast HAM ma cechy chuligana i stąd te PR-owskie sukcesy. Za jedno szanuję tylko HAM-a - GP Korea, podczas którego miał jaja w odróżnieniu od WEB-a.

73 i 74 - tzw. total recall - za to kochamy kobiety.

Na marginesie - jechałem dzisiaj z pracy za bolidem, który miał wtłaczane spaliny pod podwozie i nie widziałem jakichś specjalnych osiągów. Wiem co mówię, bo kierowca na moich oczach wyrzucał do trawy przerdzewiały tłumik, który "wziął i się oderwał". Z drugiej strony pomyślałem sobie: "przecież to tylko trening".

Wielki szacunek dla mężnego narodu.

Wszystko lubię, tylko nie ten bełkot pod tytułem "sny o potędze". Pod koniec sezonu 2010 gościu zaczął mówić ludzkim głosem, a tu koszmar wrócił. Chyba, że teksty pisze mu Nicole IQ Scherzinger...

wpisując się w odkrywczość spostrzeżeń, które tu zastałem, stwierdzę, że: 2+2=4

Pirelli robi dobrą minę, przy takim podejściu można równie dobrze wziąć opony ze szrota dla zapewnienia lepszego widowiska. Powinno być conajmniej dwóch dostawców opon, jak niegdyś, z tą różnicą, że zespoły nie są przypisane sztywno do jednego z nich i mają możliwość wyboru w trakcie np. testów. Wymagałoby to oczywiście dość precyzyjnej specyfikacji poszczególnych rodzajów opon w celu zachowania jakiegoś minimum przyzwoitości.

To jest raczej dyżurny optymizm.

Zdjęcia wskazują, że bohaterem sezonu 2011 będą opony, zaś symptomatyczny napis zero na nich oznacza liczbę okrążeń, po której zasadnym będzie wizyta w alei serwisowej celem zamiany. Oj przykry się robię po 40-tce, "jutro se kupię automapę albo blutu i mi przejdzie"

9 i 10 i 13. urzędowy pesymizm to namiastka wiedzy