Po GP Hiszpanii, na torze w Barcelonie odbyły się testy opon Pirelli na sezon 2026, które wykazały czego z grubsza można spodziewać się po konstrukcjach F1 od przyszłego roku.
W 2026 roku w Formule 1 nastąpi prawdziwa rewolucja techniczna zarówno pod kątem jednostek napędowych, jak i regulacji związanych z budową nadwozia samochodu. Zmiany, jakie zaczną obowiązywać od następnego sezonu określane są mianem jednych z większych w historii tego sportu. Nie dziwi zatem fakt, że już teraz zespoły prężnie pracują nad rozwojem nowych konstrukcji. Podobnie, mając na myśli nowe samochody, rozwój prowadzi firma Pirelli - jedyny dostawca opon F1.
Tradycyjnie, testy ogumienia w Barcelonie, z pomocą ekip F1, mają na celu sprawdzenie nowych mieszanek przed ich ostatecznym zatwierdzeniem oraz wprowadzeniem do rywalizacji. Aby test był wiarygodny, zespół Red Bull swoje jazdy wykonał z pakietem aerodynamicznym o charakterystyce niskiego docisku. Eksperci porównywali specyfikację elementów aero wykorzystanych przez ekipę podczas testów do tych, jakie stajnia z Milton Keynes w przeszłości przywoziła na wyścigi na torze Monza czy w Las Vegas - obiekty wymagające minimalnego docisku w celu zwiększenia prędkości maksymalnej.
Jest to rzecz jasna próba jak najbardziej rzetelnego odwzorowania poziomu docisku, z jakim zespoły i kierowcy będą mieli do czynienia wraz z początkiem nowej ery bolidów F1. Te bowiem mają dysponować dociskiem mniejszym o 15 lub nawet 20%. Początkowa wersja regulaminu technicznego na 2026 rok zakładała spadek docisku o nawet 40%, lecz to nie spodobało się większości ekip, które swoje niezadowolenie motywowały obawami o to, że bolidy Formuły 1 staną się zbyt wolne.
Nicolas Tombazis jest zdania, że nowe bolidy F1 będą w stanie osiągać czasy podobne do tych, jakie notują obecne konstrukcje, mimo obniżenia poziomu docisku:
"Nastąpił wzrost osiągów samochodu o około 50 punktów docisku."
"To podniosło osiągi z poziomu około minus 40% w porównaniu do obecnych samochodów do około minus 15% pod względem docisku."
"Jeśli chodzi o osiągi, uzyskiwany czas okrążenia tych samochodów jest bardzo zbliżony do obecnych aut."
Ma się tak dziać za sprawą szeregu innych dodatków, takich jak aktywne elementy aerodynamiczne umieszczone na przednim skrzydle, czy też nowe jednostki napędowe opierające się w większym stopniu na energii elektrycznej.
Na potwierdzenie śmiałych słów Tombazisa należy jednak poczekać, bowiem dotychczasowe przewidywania zespołów, a także ekspertów jasno wskazują na to, iż bolidy przynajmniej na początku tej ery staną się wolniejsze od obecnych.
To stwierdzenie zdają się również potwierdzać właśnie testy w Barcelonie, w których najszybszy czas Kimiego Antonellego, testującego nowe opony samochodem zapewne ustawionym tak, aby imitował osiągi nowych konstrukcji, był o ponad 3 sekundy wolniejszy od czasu pole position uzyskanego w tym roku przez Oscara Piastriego.
Taka kolej rzeczy nie jest jednak niczym nowym - samochody w obliczu nowych regulacji technicznych z reguły stają się wolniejsze po to, aby odzyskiwać to tempo z biegiem lat. Dla przykładu w 2014 roku, po wprowadzeniu do Formuły 1 jednostek hybrydowych, przy okazji kilku weekendów Grand Prix, najwolniejsze zespoły F1 pokonywały okrążenia kwalifikacje wolniej od najszybszych kierowców F2. Ciężko jednak zakładać, aby taka sytuacja miała się powtórzyć w przyszłym roku przy tym jak wyrównana i konkurencyjna stała się stawka królowej motorsportu.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się