Carlos Sainz jest przekonany, że zespół Ferrari w kolejnych wyścigach sezonu może być bardziej konkurencyjny niż w Bahrajnie.
Hiszpan pierwszy wyścig mistrzostw zakończył na czwartym miejscu ze stratą 48 sekund do zwycięzcy, Maksa Verstappena, podczas gdy jego zespołowy partner zmuszony został do wycofania się z wyścigu na 39. okrążeniu po awarii układu napędowego.
Kiepskie otwarcie sezonu sprawiło, że cała ekipa wraz z nowym szefem, Fredem Vasseurem, stanęła pod olbrzymią presją. Narracja z obozu Maranello po pierwszym wyścigu jest jednak taka, że kłopoty w Bahrajnie były jednorazowe i wynikały z wyjątkowej charakterystyki toru i złych ustawień auta. Nieco gorzej jednak wygląda sytuacja jeżeli chodzi o rozwikłanie kwestii awaryjności nowej jednostki napędowej. Wedle doniesień spece od silników z Ferrari nie do końca wiedzą co było przyczyną usterki w aucie Leclerca, a ten już w Dżuddzie może otrzymać pierwszą karę za wymianę podzespołów swojego układu.
Vasseuer zaprzeczał jednak jakoby za problemami Ferrari miały stać fundamentalne błędy w konstrukcji, które zmuszałyby zespół do drastycznej zmiany koncepcji, tak jak w przypadku Mercedesa.
Carlos Sainz jest równie optymistycznie nastawiony i twierdzi, że już w Arabii Saudyjskiej jego ekipa powinna spisywać się lepiej na tle Red Bulla.
Hiszpan uważa, że obiekt w Dżuddzie będzie znacznie lepiej pasował nowemu Ferrari, porównując nawierzchnię toru w Bahrajnie do "tarki sera".
"Asfalt w Dżuddzie jest zupełnie inny" mówił. "Tył auta nie stanowi tam takiego ograniczenia. Jesteśmy więc całkiem pewni, że na innych torach będzie to wyglądało inaczej."
"Bahrajn jest najbardziej ekstremalnym przykładem w roku. Jestem pewny, że na innych torach możemy spisywać się znacznie lepiej, ale Bahrajn stanowił dla nas rzeczywistość."
Problemy Ferrari i Mercedesa na torze Sakhir świetnie wykorzystał Aston Martin, który zdołał wskoczyć na najniższy stopień podium z Fernando Alonso. Sainz przyznaje, że szybkość ekipy z Silverstone "budzi obawy" Ferrari, ale jest przekonany, że na innych torach jego zespół będzie w stanie rzucić większe wyzwanie rywalom.
Degradacja ogumienia nie jest niczym nowym dla włoskiego zespołu. Od połowy zeszłego sezonu wiele mówiło się o tym w kontekście F1-75, które mimo sukcesów w sobotnich czasówkach, wielokrotnie było pokonywane przez Red Bulla na długim dystansie właśnie ze względu na dużą degradację opon.
Sainz twierdzi, że te problemy nie zostały rozwiązane w SF-23, a poziom degradacji opon jest "na podobnym poziomie".
"Jest tak samo źle jak w zeszłym roku" mówił. "Po prostu dwa inne bolidy [Red Bulle] mają coś co sprawia, że ich degradacja jest o połowę mniejsza."
Tor w Dżuddzie może stanowić dla zespołu Ferrari lepszą okazję do pokazania szybkości SF-23 nie tylko ze względu na wyjątkowo gładką nawierzchnię, ale również długie proste, na których podczas testów Ferrari było bardzo mocne.
15.03.2023 09:32
0
Dla dobra sezonu, mam nadzieję że Ferrari pociśnie Red Bulla. I żeby tylko nie oddawali walkowerem PP jak w Bahrajnie. Zawsze przytrzymując Byki w tyle jest możliwość że coś tam może się wydarzyć. No ale może jeszcze trochę się douczą i wyciągnął wnioski :-D
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się