Zak Brown liczy na wzrost popularności F1
Formuła 1 nieustannie szuka pomysłów, w jaki sposób przyciągnąć uwagę widza. Ostatni sezon zdominowany przez ekipę Red Bulla i Maxa Verstappena nie sprawiły, że słupki oglądalności wystrzeliły w górę.Publiczność ma swoje wymagania związane z konkurencyjnością na torze i nie znosi stagnacji. Seryjne zwycięstwa osiągane przez jednego kierowcę nie przypadły widzom do gustu i po wzroście popularności, który nastąpił w 2021 roku, nie ma już śladu. Wtedy rywalizacja dwóch kierowców o mistrzostwo trwała aż do ostatniego okrążenia i wzbudzała emocje, które rozpalały kibiców do czerwoności. Był to szczyt zainteresowania królową sportów motorowych, którego ponowne poszukiwanie powinno zacząć się na torze.
Tak przynajmniej twierdzi dyrektor generalny McLarena - Zak Brown. Jego zdaniem będziemy świadkami ponownego wzrostu zainteresowania Formułą 1 w momencie zakończenia się dominacji Maxa Verstappena.
W zeszłym sezonie ekipa Christiana Hornera była prawie nietykalna. Zespół wygrał 21 wyścigów, tylko raz uznając wyższość Carlosa Sainza w Singapurze. Rywalizacja była, ale za plecami Red Bulla. Można wymienić cztery ekipy, które były zaangażowane w regularne zdobywanie podiów. Dla porównania Mercedes i Aston Martin mogą pochwalić się ośmioma miejscami na „pudle”, a Ferrari i McLaren dziewięcioma.
Według Browna poziom oglądalności wzrośnie, gdy znajdzie się zespół, który nawiąże równą walkę z "Czerwonymi Bykami".
"Nie sądzę, że Formuła 1 kiedykolwiek była bardziej konkurencyjna, ale myślę, że stanie się jeszcze bardziej konkurencyjna".
"W zeszłym sezonie mieliśmy Maxa i jego niesamowity RB19. To spowodowało, że wyścigi na przodzie stawki były trochę bardziej przewidywalne, niż wszyscy by tego chcieli".
"Z drugiej strony, spójrz na nas. Na początku sezonu byliśmy dziewiątym zespołem, a na koniec roku nasze tempo było gorsze tylko od Red Bulla".
"Aston Martin miał świetny start, później uwikłali się w walkę w okolicach środka stawki, żeby na koniec znowu osiągnąć przyzwoite wyniki".
"Wszystkie drużyny były niesamowite. Ten sport jest niezwykle konkurencyjny i jeśli uda się złapać Maxa, to cała Formuła 1 będzie inna niż wszystko, co widzieliśmy do tej pory".
komentarze
1. Andrzej369
Może pozwolić na wejście Andrettiego na sensownych warunkach? Taki pomysł z dupy całkowicie, bo przecież wiadomo że Andretti jest kompletnie nie gotowy i nie może liczyć na angaż żadnego producenta z branży automotive... no i co to za nazwisko 'Andretti' w świecie motorsportu, nigdy nie słyszałem. *z sarkazmem, rzecz jasna*
2. ceiwold
@1 Znaczy co bo nie bardzo rozumiem? Andretti by sprawił ,że stawka by się wyrównała i wszyscy by się bili o zwycięstwa ? Czy sam Andretti by od 1 wyścigu by rywalizował z RB o mistrza ?
3. ewerti
@2
Ale czemu mamy sztucznie dążyć do spłaszczenia stawki?
Może by konkurował? Skąd pewność, że nie? Wszak ma mocne podstawy jeśli chodzi o zdolności konstrukcyjne.
Andrzej ma rację. Andretti jako samo nazwisko w połączeniu z dużym producentem spowodowałby napływ nowych fanów.
A jak chcesz wyrównać szanse to sprawmy by dany regulamin techniczny obejmował przez więcej niż 2 lata. Niech konstruktorzy nadganiają. Wprowadźmy elementy strategiczne, które pozwolą na rywalizację. Wyobraź sobie, że wprowadzenie tankowania i zamknięcie pitlane na czas SC skutecznie przetasowałoby całą stawkę. Do tego dajmy innego dostawcę opon. A na sam koniec wytnijmy część wyścigów. Niech weekendów wyścigowych będzie 15 a nie 22.
Zresztą możliwym byłoby wprowadzenie czegoś na kształt bye week w NFL by zespoły były zmuszone do brania udziału w 1 wyścigu mniej w sezonie.
Mówi się o ograniczaniu kosztów i ograniczaniu emiesji zanieczyszczeń, a tym czasem zespoły latają niemal co tydzień na kolejne wyścigi.
Ponadto nie problemem jest dominacja. Problemem jest dłużący się sezon. Będzie mniej wyścigów, większe przerwy, więcej emocji, więcej czasu na pracę nad bolidem i więcej emocji. Teraz jak ktoś na Azję i Australię ma jeden pakiet to dopiero w Europie zaczyna przywozić poprawki.
F1 poszła w ilość a zupełnie olała jakość. F1 poszła w ograniczenie zużycia paliwa przez samochód ale wielokrotnie więcej paliwa idzie na transport i logistykę całego cyrku przez zwiększoną liczbę wyścigów.
F1 poszła w ograniczenie tankowania bo koszty wysokie, a w tym samym czasie zmusza do zwiększenia kosztów logistyki.
Do tego te autobusy na kołach, które są o 20-25% większe niż samochody z pierwszej dekady lat 2000.
F1 zaorała siebie przez durne zakazy, ograniczenia i dziwny rozrost sfer, które nie mają znaczenia sportowego.
4. Raptor Traktor
Dominacja jednego zespołu, blokowanie wejścia innym ekipom oraz te kpiny z malowania, w których jest coraz mniej malowania. No, świetna reklama dla F1, nie ma co.
5. ewerti
Ale dominacja była od zawsze. Tylko budżety były wyższe i bardziej zrównoważone bo były obecne ogromne korporacje alkoholowe i tytoniowe. Ponadto w chwili gdy duzi mogli być jeszcze więksi, bo są fabrycznymi zespołami małe zespoły zostały zepchnięte na margines. Spowalnianie tych szybkich w myśl wyrównania stawki jest dyskusyjne pod względem moralnym. Możliwe są zagrywki w stylu motoGP gdzie najszybsi mają gorsze warunki rozwoju, ale to dalej dyskusyjne. Sprawdź proszę "dominację" poprzednich lata a odkryjesz że nudna to była era mercedesa i ferrari. Jakimś cudem to teraz się narzeka najbardziej.
Dalej uważam, że tankowanie i zabawy w ograniczenie ilości wyścigów oraz szukanie nowych technologii powinno rozruszać towarzystwo. Zamiast durnych systemów KERS i innych elektrycznych nowinek powinniśmy iść w wodór lub paliwa syntetyczne. Ale wówczas nie będzie powodu by ograniczać ilość zużywanego paliwa. No i zmniejszmy minimalną wagę. Za chwilę osiągniemy masę pojazdów niczym mały rodzinny van.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz