Zespół Ferrari na domowym torze kompletnie zaskoczył rywali pokonując dystans wyścigu o GP Włoch z tylko jednym zjazdem do boksu. Charles Leclerc stanął na najwyższym stopniu podium wyprzedzając na mecie kierowców McLarena i swojego zespołowego kolegę, który jeszcze na dziesięć kółek przed metą jechał na drugiej pozycji.
Pogoda na torze Monza przez wszystkie dni nie zakłóciła weekendu wyścigowego. Niedzielna rywalizacja kierowców rozpoczęła się w pięknej słonecznej aurze. Temperatura powietrza oscylowała w okolicy 34 stopni Celsjusza, a tor rozgrzany był do aż 54 stopni.
Firma Pirelli dostarczyła do Świątyni Prędkości trzy najbardziej miękkie mieszanki z gamy P Zero, licząc przed wyścigiem na optymalną strategię jednego postoju z wykorzystaniem twardszych opon.
Na starcie potwierdziło się, że żaden kierowca nie zdecydował się na miękkie ogumienie. W czołowej dziesiątce tylko kierowcy Red Bulla postawili na twardą mieszkankę licząc na wydłużenie swoich pierwszych przejazdów.
W drugiej części tabeli na takie same opony zdecydowali się Ocon, Tsunoda, Stroll oraz Bottas. Cała reszta kierowców korzystała ze średniego ogumienia.
Ekipa McLarena, a przede wszystkim startujący po raz kolejny z pole position Lando Norris, stali pod dużą presją wykonania dobrego startu. Nie mając za swoimi plecami Maksa Verstappena Norris i Piastri utrzymali dwa pierwsze miejsca.
Brytyjczyk pewnie ruszył, a za jego plecami bój o drugie miejsce stoczyli Piastri i Russell, który delikatnie zjechał na pobocze i przestrzelił hamowanie do pierwszej szykany. Kierowca Mercedesa po pierwszym okrążeniu spadł na siódme miejsce.
Gdy wydawało się, że Norris przełamie klątwę obrony pierwszej pozycji po starcie z pole position, w drugiej szykanie wyprzedził go Oscar Piastri, a chwilę później także Charles Leclerc. Brytyjczyk po raz siódmy więc nie obronił najlepszej pozycji startowej.
Sporo kurzu na pierwszym kółku pojawiło się także w szykanie Ascari. Szybko okazało się, że to tylko szerszy wyjazd Nico Hulkenberga, który walczył z Danielem Ricciardo. Australijczyk otrzymał karę pięciu sekund za wypchnięcie z toru rywala. Niemiec również nie uniknął kary, gdyż kilka chwil później w pierwszej szykanie uderzył z kolei w Yukiego Tsunodę. Japończyk chwilę później wycofał się z rywalizacji, a Niemiec dostał karę 10 sekund.
Gdy sytuacja na torze uspokoiła się, na czele jechały przetasowane między sobą dwa McLareny i dwa Ferrari, a za nimi Lewis Hamilton i Max Verstappen.
George Russell, który spadł z trzeciej na siódmą pozycję pozostawał na torze z mocno uszkodzonym przednim skrzydłem. Brytyjczyk na 11. okrążeniu został wyprzedzony przez Sergio Pereza i jeszcze na tym samym kółku wezwany do boksu na zmianę opon i uszkodzonego elementu. Russell otrzymał twarde opony i do rywalizacji powrócił na 16. pozycji. Sytuację związaną z dłuższym pit stopem Mercedesa próbowali wykorzystać Fernando Alonso i Aston Martin, który zjeżdżając okrążenie później na tor powrócił przed kierowcą Mercedesa. Hiszpan nie nacieszył się zbyt długo swoją pozycją, gdyż już chwilę później został wyprzedzony przez Russella.
Na 15. okrążeniu do boksów w ostatniej chwili wezwany został, jadący na trzeciej pozycji, Lando Norris. Brytyjczyk mocno hamował przed linią ograniczającą prędkość, wpadając też w mały poślizg i uderzając w styropianowy znacznik.
Okrążenie po nim do boksów zjechali i Charles Leclerc, i Lewis Hamilton, ale obaj wyjechali za kierowcą McLarena. Wszyscy przechodzili na twarde opony dość wcześnie, ryzykując koniecznością wykonania drugiej zmiany opon.
Lider wyścigu, Oscar Piastri zdecydował się na przejście na twarde opony na 17. okrążeniu, a prowadzenie objął Sainz jadący przed dwoma Red Bullami, które startowały na twardych oponach.
Gdy do boksu zjechał Daniel Ricciardo, musiał najpierw odbyć karę pięciu sekund. Sęk w tym, że jeden z mechaników zapomniał się i dotknął jego auta. Nie uszło to uwadze sędziów, którzy szybko poinformowali o kolejnej karze dla Australijczyka, tym razem wynoszącej 10 sekund.
Carlos Sainz na zmianę opon zjechał na 20. okrążeniu i do walki powrócił za swoim zespołowym kolegą, Charlesem Leclerkiem.
Po zmianie opon na czele pozostawały dwa Red Bulle, które cały czas jechały na twardej oponie, a za nimi pojawiły się dwa Mclareny. Piastri utrzymał swoje miejsce, a Norris przeskoczył przed Leclerca.
Twarde opony w bolidzie Maksa Verstappena poddały się po 22. okrążeniach, co gorsza podczas zmiany pojawił się problem ze odkręceniem tylnego lewego koła. W efekcie czego Holender stracił przeszło sześć sekund.
Na czele wyścigu jechały w tym momencie dwa McLareny i dwa Ferrari przed Hamiltonem i Verstappenem.
Kevin Magnussen walcząc z Pierrem Gaslym uderzył w bolid Francuza, a sędziowie orzekli, że należy mu się za ten manewr 10 sekund kary. Nie to jest jednak najgorsze dla Duńczyka, gdyż z taką karą z reguły wiąże się również doliczenie punktów karnych, a to oznacza, że najprawdopodobniej nie zobaczymy go za dwa tygodnie w Baku, gdyż kierowca Haasa będzie zmuszony do obowiązkowego pauzowania, zostając jednocześnie pierwszym kierowcą w historii, który uzbierał w ciągu roku limit 12 punktów karnych i zostanie automatycznie wykluczony z kolejnego wyścigu. Na potwierdzenie tej informacji przyjdzie nam jednak poczekać do oficjalnego komunikatu FIA.
Na 33. kółku wyścigu okazało się, że jazda na jeden pit stop w czołówce może nie być tak optymalna, jak zakładało Pirelli. Lando Norris jako pierwszy zjechał na planowy, drugi postój, zakładając kolejny zestaw twardego ogumienia.
Brytyjczyk powrócił na szóstym miejscu, za Verstappenem. Na podobny manewr w tym momencie zdecydował się tylko George Russell, którego zmiana trwała nieco dłużej.
Czołówka, za wyjątkiem Ferrari, przed końcem wyścigu również zdała sobie sprawę, że przejazd na jeden pit stop może się nie udać. Na 38. okrążeniu do boksu zjechał Lewis Hamilton, a na 39. prowadzący Oscar Piastri, który powrócił na trzecim miejscu przed Verstappenem i Norrisem.
Na prowadzeniu ku uciesze tysięcy tifosi znalazły się dwa Ferrari, które postawiły wszystko na jedną kartę i próbowały dojechać do mety bez dodatkowej zmiany opon.
W czasie kiedy Leclerc i obchodzący swoje urodziny Sainz starali się zachować resztki swoich opon, Lando Norris wyprzedził na prostej startowej Maksa Verstappena, który chwilę później zjechał do boksu po świeże ogumienie.
Na 10. okrążeń przed metą sytuacja na torze wyglądała więc następująco: na czele z przewagą 10 sekund jechał Leclerc przed Sainzem. Oscar Piastri odrabiał straty do Ferrari i tracił do Hiszpana 3 sekundy, a za nim ze strat a blisko 5 sekundy jechał Norris.
Kwestia ewentualnego dubletu dla Ferrari, która byłaby spełnieniem marzeń kibiców zgormadzonych na torze rozwiana została dość szybko bo już na 45. kółku kiedy to Piastri dogonił Sainza i jeszcze na tym samym okrążeniu bez większego problemu wyprzedził go.
Utrzymujący pozycję lidera Leclerc miał w tym momencie 11 sekund przewagi nad Piastrim, a Sainz równie szybko stracił pozycję na rzecz Lando Norrisa.
Jak się okazało na mecie Piastriemu zabrakło do szczęścia niespełna trzech sekund, a ekipa Ferrari mniej lub bardziej szczeliwie zrealizowała świetną strategię, która zapewniła jej trzecie zwycięstwo w sezonie, tym bardziej cenne, że odniesione na domowym torze przed tysiącami własnych kibiców.
Czwartą lokatą musiał zadowolić się Carlos Sainz, który na mecie zameldował się przed Hamiltonem i Verstappenem. Siódmy na mecie zjawił się George Russell, a czołową dziesiątkę uzupełniali Perez, Albon i Magnussen, który zdobył jeden punkt mimo kary 10 sekund.
02.09.2024 13:16
0
@32 Skoro Lando był lepszy to czemu po prostu nie wyprzedził Piastriego? Pozwolili im się ścigać papaya rules
02.09.2024 13:44
0
@33. TomPo Też tak uważam, Lando sam sobie kładzie kłody pod koła a Piastri jest zbyt dobry i ambitny aby musiał robić za pomagiera. Mclaren skrzywdziłby Piastriego każąc oddać mu wygraną i przepuszczać gdy tamten popełnia po raz kolejny durne błędy. Zespół pomagając Norrisowi pomógł by tylko jemu, bo to mogłoby się odbić czkawką i zaczęły by się złe klimaty w zespole, nie wspomnę że Oscar mógłby od nich odejść a tak to mają bardzo fajny i zgrany duet naprawdę dobrych kierowców, jeszcze nie najlepszych ale bardzo dobrych
02.09.2024 13:56
0
@19 lulu niestety ale muszę sprostować Twoją wypowiedź, obaj kierowcy mclarena przyznali że by nie dojechali tylko na jeden pitstop. na pewno jeden z nich mówił to w wywiadzie i chyba był to Lando (słuchałem jednym uchem po wyścigu) i chyba Oskarek w trakcie wyścigu z inżynierem wyścigowym też to przyznał
02.09.2024 14:31
0
@22. Lulu Ferrari nie miało podejścia bo Mcl jechał na 2 pitstopy, gdyby jechali na jeden musieliby zwolnić a wtedy nie wiadomo. Być teraz największą bronią Ferrari jest to co było ich największym problemem czyli opony
02.09.2024 16:14
0
@38 Zaps Tak dokładnie. W trakcie wyścigu Oscar powiedział dosłownie zapytany czy dojedzie do mety , że raczej nie sądzi aby to było możliwe. Dokładnie takie samo zdziwienie byli w głosie o wiele bardziej doświadczonego Carlosa kiedy stwierdził do inżyniera, to co rozumiem że próbujemy dojechać do końca... O ile wydaje mi się że z Lando musieli zmienić opony bo wyjątkowo mu nie szło, starał się gonić, jechał za innym bolidem itp i jego opony mogły buc przegrzane , o tyle Oscar jadąc w czystym powietrzu miał najbardziej optymalne warunki do tego by o opony zadbać. W jego przypadku uważam że powinni kazać wręcz jechać mu do końca i zaryzykować. To tylko moje kibicowskie zdanie ;-)
02.09.2024 16:33
0
@38 Oscar powiedział potem że to był błąd
02.09.2024 16:40
0
@36 Piłeczkę można odbijać bez końca - czemu Oscar nie wyprzedził Lando na Węgrzech i nie był w stanie zmniejszać straty bez polecania zespołowego o przepuszczeniu ? @33 Tylko jak można mieć wyrąbane w mistrzostwo kierowców? Jest jakiś kierowca albo zespół który nie chce zdobyć mistrzostwa ? :D Coś takiego w RB czy w Mercedesie by się nie wydarzyło i tyle. Co do atmosfery w zespole - tam już jest kwas i widać to gołym okiem. Widać po wywiadach , po zachowaniu nawet na podium itp. Tak się dzieje jak jest dwóch kierowców na podobnym poziomie + najszybszy aktualnie bolid. To zadaniem zespołu jest na pewnym etapie sezonu postawić na tego jednego , który jest wyżej. Lepiej mieć na koniec P1 i P3 niż P2 i P3 a Maxowi oddać kolejny tytuł. Mógł być lepszy o 17 pkt ? A nie był lepszy o 7 pkt na Węgrzech tylko zespół wymusił na nim puszczenie Oscara , który o nic nie walczy w tym sezonie ? Nie bronię Lando , gdyby Oscar był wyżej w generalce pisałbym to samo tylko w druga stronę.
03.09.2024 07:50
0
A może jest tak, że McL nie chce zdobyć mistrzostwa kierowców w tym sezonie za wszelką cenę? Kosztowałoby to pewnie spięcia między kierowcami i ogólnie wewnątrz zespołu, a tego chcięliby uniknąć. W tym spokojnie mogą zdobyć konstruktorów, a w przyszłym mogą myśleć o dublecie. Dobrze wiedzą jak to wyglądało za czasów Alonso i Hamiltona i jak to wyglądało w innych zespołach. A Piastri nie jest kimś takim jak Perez w RBR czy Bottas w Mercu.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się