Zawodnik z Perth nie zamierza odpuścić przegranego zakładu Cyrilowi Abiteboulowi. Australijczyk zdaje sobie sprawę z tego, że były szef Renault musi jak najszybciej zrobić sobie obiecany tatuaż, inaczej bowiem będzie on już nieaktualny.

W ubiegłym roku środowisko F1 mocno interesowało się sprawą zakładu Daniela Ricciardo oraz Cyrila Abiteboula. Wszystko zależało od tego, czy Australijczyk stanie chociaż raz na podium, a gdy to się wydarzy, Francuz miał zrobić sobie tatuaż.

Sztuka ta dwukrotnie udała się 32-latkowi. Najpierw zajął 3. miejsce podczas GP Eifel rozgrywanego na torze Nurburgring, a potem powtórzył to osiągnięcie na włoskiej Imoli. Abiteboul obiecane malowidło miał wykonać zaraz po zakończeniu sezonu 2020, ale tak się jednak nie stało.

Powodem tego było odejście z Renault zarówno Ricciardo, jak i samego Francuza. Oczywiście australijski kierowca zapewniał, że tatuaż zostanie prędzej czy później wykonany i nawet wybrał jego projekt.

Jednakże rysunek ciągle nie był zrobiony i wydawało się, że kwestia tamtego zakładu jest już zamknięta. Nic bardziej mylnego. Po zwycięskim dla zawodnika McLarena GP Włoch - temat tatuażu powrócił:

"Miałem ogromną liczbę e-maili i wiadomości z aplikacji WhatsApp. Nagle zobaczyłem e-mail od niego (przyp. red. Abiteboula)", mówił 32-latek, cytowany przez Autosport.

"Pojawił się też temat tatuażu, więc wciąż jestem bardzo optymistyczny w tej kwestii. Być może zrobimy to przed końcem sezonu. W przeciwnym wypadku będziemy to dalej przeciągać i będzie to już nieaktualna wiadomość. Jestem zdeterminowany, żeby w końcu się to udało."

Warto również dodać, że w tym sezonie Ricciardo wygrał kolejny zakład, aczkolwiek tym razem chodzi o auto NASCAR Dale'a Earnhardta. CEO McLarena, Zak Brown obiecał mu, że jeżeli stanie na podium w sezonie 2021, to otrzyma szansę poprowadzenia tego pojazdu. Australijczyk liczy jednak, że nie tylko zasiądzie w tym samochodzie, ale też otrzyma go na własność.