Pierre Gasly urodził się 7 lutego 1996 roku w Rouen. Jest 74. francuskim kierowcą w historii, który wziął udział w zawodach F1. Jego dziadek brał udział w wyścigach gokartowych, a ojciec próbował swoich sił w różnych dyscyplinach wyścigowych. Pierre także rozpoczął swoją karierę od gokartów, którymi jeździł w latach 2006-2010. Później zadebiutował w bolidzie jednomiejscowym we francuskich mistrzostwach F4, w których - po siedmiokrotnej wizycie na podium, dwukrotnym zdobyciu pole position i czterech triumfach zajął 3. miejsce w klasyfikacji ogólnej.
W następnym roku przeniósł się do Formuły Renault 2.0. W sezonie 2013 Pierre stawał na podium pięciokrotnie, cztery razy startował z pole position i trzy razy wygrywał. Wywalczył mistrzowski tytuł, czym zwrócił uwagę Red Bulla, który zdecydował się dołączyć go do swojego juniorskiego programu. Następnie rozpoczął starty w Formule Renault 3.5, gdzie w 2014 roku został wicemistrzem, plasując się w klasyfikacji generalnej tuż za Carlosem Sainzem.
Sezon 2015 przyniósł awans do GP2 (obecnie F2). W ciągu dwudziestu dwóch wyścigów czterokrotnie meldował się na podium i trzy razy wywalczył pole position. W tym toku także poznał smak jazdy bolidem F1 dzięki testowaniu dla Toro Rosso i Red Bulla, dla których pełnił rolę kierowcy rezerwowego. W 2016 roku Gasly stał się jednym z liderów GP2. Cztery zwycięstwa i dziewięć wizyt na podium dla zespołu Prema Racing doprowadziło go do zdobycia mistrzostwa.
Ponieważ Red Bull nie był w stanie zagwarantować mu miejsca w mistrzowskiej serii na sezon 2017, udał się na wschód, gdzie rywalizował w Japońskiej Super Formule. Był 2. w klasyfikacji generalnej, tracąc pechowo jedynie 0,5 punktu do lidera serii, gdy we wrześniu zespół Toro Rosso ogłosił, że Pierre zastąpi Daniiła Kwiata w GP Malezji.
Gasly zrezygnował z szansy na start w GP USA, by walczyć o mistrzostwo w Super Formule. Jego powrót do Japonii okazał się jednak nietrafiony, gdyż zmagania zostały przerwane przez złą pogodę. Po utracie tytułu wziął udział w kolejnych czterech wyścigach F1, a następnie został ogłoszony jako etatowy kierowca teamu na rok 2018.
W pierwszym pełnym sezonie jego partnerem zespołowym został Brendon Hartley. Na przestrzeni zmagań francuski zawodnik radził sobie dużo lepiej od Nowozelandczyka, gromadząc większą liczbę punktów i wykorzystując maksimum ze swojego samochodu. Szefowie Red Bulla nie pozostali obojętni na jego wkład w sukcesy zespołu i 20 sierpnia ogłoszono, że w sezonie 2019 zasili szeregi głównego teamu z Milton Keynes u boku Maxa Verstappena.
Niestety, przygoda kierowcy z Rouen ze stajnią z Milton Keynes dość szybko się zakończyła. Liczne wypadki, a poza tym słabe tempo zmusiło Red Bulla do zdegradowania go z powrotem do Toro Rosso, a w jego miejsce przyszedł Alex Albon po GP Węgier. Comeback do stajni z Faenzy okazał się zbawieniem dla Gasly'ego, który podczas GP Brazylii święcił największy sukces w karierze, plasując się na 2. miejscu. Ostatecznie sezon 2019 zakończył 7. pozycji w klasyfikacji kierowców.
Rok 2020 okazał się jeszcze lepszy dla Pierre'a i AlphaTauri (nowej nazwy zespołu). Francuz oraz Włosi regularnie podgryzali - dysponujących lepszych sprzętem - innych rywali. Nieoczekiwanie został zwycięzcą GP Włoch, co natychmiast podsyciło plotki o możliwym powrocie do Red Bulla. Nic z tego jednak nie wyszło, a Gasly nadal reprezentował białe barwy w sezonie 2021 u boku debiutującego Yukiego Tsunody.
I ta kampania była znakomita w jego wykonaniu. Wielokrotnie meldował się na czele środka stawki, zdobywając jedno podium w Baku i prowadząc włoski team do zajęcia 6. lokaty w zestawieniu konstruktorów. To natomiast też nie pozwoliło mu na transfer do większego teamu i kolejne miesiące spędził w AlphaTauri.
Sezon 2022 stał pod znakiem dużego regresu osiągów zespołu Gasly'ego, który zakończył go dopiero na 14. miejscu, zdobywając tylko sześć razy punkty. Sfrustrowany francuski kierowca postanowił więc wykorzystać sytuację na rynku transferowym i przenieść się do Alpine, odchodząc tym samym z rodziny Red Bulla po wielu latach.
W Enstone czekała na niego bezpośrednia rywalizacja z Estebanem Oconem, którą w 2023 roku wygrał. Przyczyniły się do tego dwa miejsca wywalczone w czołowej trójce, jedno w belgijskim sprincie, a drugie w wyścigu na Zandvoort. Nie zdołał natomiast powrócić do czołowej dziesiątki klasyfikacji kierowców, bowiem mistrzostwa zakończył na 11. pozycji.
Comeback ten udało mu się zrealizować w kolejnych zmaganiach, choć 11. Nico Hulkenberga pokonał raptem o jedno oczko. Wszystko przez znakomity finisz sezonu, podczas którego zameldował się m.in. na podium w deszczowym GP Sao Paulo. Sukces ten był o tyle znaczący, że na początku roku Alpine dysponowało najgorszym bolidem w stawce.