Red Bull chce zmian w przepisach silnikowych. Wolff dostrzega w tym drugie dno
Weekend w Austrii niespodziewanie otworzył na nowo dyskusję w kwestii kolejnych zmian w regulacjach silnikowych na sezon 2026. Otwarcie zaczął domagać się tego obóz Red Bulla, który zwrócił uwagę na nietypowe skutki obecnego kształtu tych przepisów.Podczas gdy zamieszanie wokół limitów toru zdominowało trzy dni zmagań w Styrii, w tle rozgorzała dość nieoczekiwana dyskusja nt. regulacji silnikowych na sezon 2026. Było to o tyle zaskakujące, że zostały one przecież zatwierdzone już w sierpniu zeszłego roku.
Najwięcej do powiedzenia w tej kwestii miał obóz Red Bulla i to nie tylko w Austrii. Serwis Motorsport, który jako pierwszy poinformował o całej sprawie, przekazał, że Christian Horner już w Kanadzie aktywnie podejmował ten temat na spotkaniu szefów zespołów ze Stefano Domenicalim i swoje wołania powtarzał na spotkaniach Komisji F1.
Na nich - oprócz domagania się dokładniejszej analizy wpływu bolidów na silniki 2026 - miał rzucić pomysł ponownego przemyślenia rozkładu mocy, który na razie wynosi 50/50. Wszystko z powodu obaw dotyczących tego, że systemy elektryczne nie będą w stanie odzyskać wystarczającej energii z MGU-K.
To w połączeniu z niemałym oporem aero - z którym notabene próbuje walczyć FIA - potencjalnie mogłoby poskutkować spadkiem prędkości na końcówkach najdłuższych prostych kalendarza F1. Słuszność tych informacji potwierdził niezwykle długi piątkowy monolog Christiana Hornera:
"Moim zdaniem kwestia, na którą pilnie powinniśmy zwrócić uwagę, zanim będzie za późno, to zależność między spalaniem a energią elektryczną. Musimy mieć pewność, że nie stworzymy technicznego Frankensteina, który spowodowałby wprowadzenie aktywnej aerodynamiki i zmniejszenie oporu aerodynamicznego. To natomiast mogłoby wpłynąć na wyścigi poprzez usunięcie efektu strugi powietrza czy DRS-u", tłumaczył szef Red Bulla, cytowany przez Motorsport.
"Silnik spalinowy nie może być przecież generatorem do ładowania akumulatora. Nadal mamy 2,5 roku i jeżeli doszłoby do opamiętania się, potencjalnie stworzyłoby to lepszą platformę dla podwozia. W innym wypadku w regulacjach dotyczących właśnie podwozia musielibyśmy uwzględnić te kompromisy. Trzeba patrzeć na tę sprawę zarówno z technicznego punktu widzenia, jak i tego, co w zasadzie jest najważniejsze w F1."
"A chodzi tutaj o rywalizacje koło w koło. Nie możemy pozwolić sobie na stracenie tego i zmuszania kierowców do redukcji biegów na prostych tylko po to, by naładować akumulatory. FIA traktuje to naprawdę poważnie i w swoich zaawansowanych symulacjach analizuje to bardzo uważnie. Największy wpływ na sezon 2026 będzie mieć waga, bo te bolidy zbliżają się do wartości samochodów sportowych, na co wpływ ma chłodzenie."
Chociaż przewijają się informacje, że nie tylko Red Bull ma obawy na froncie rozkładu mocy, to jednak nie wszyscy się tym przejmują. Wyraźnie zasugerował to Toto Wolff z Mercedesa, który uważa, że tak nagłe wołania byków do zmiany przepisów mają związek z ich jednostką napędową na sezon 2026. Tę natomiast po raz pierwszy w swojej historii przygotowują samodzielnie:
"Bardziej przerażają go [Hornera] działania jego programu silnikowego i być może chce to obejść w ten sposób. Zawsze należy zadać sobie pytanie o prawdziwą motywację takich aktywności. Na pewno jednak do tego nie dojdzie i nie ma na to żadnych szans. Nie wiem, dlaczego takie rzeczy teraz wychodzą. Przecież przez wiele lat opracowywaliśmy te regulacje ze wszystkimi producentami", kontrował Austriak.
"Taki kompromis zaowocował wejściem Audi i pozostaniem Hondy w tym sporcie. To najlepsza możliwa sytuacja dla F1, jaką można sobie wyobrazić. Czy to wyzwanie? Czy nasi projektanci zastanawiają się, jak mają do tego podjeść? Tak i to jest super. Te regulacje już się nie zmienią. Nie zostaną też opóźnione, bo świat musi iść trendem innowacji w zakresie zrównoważonego rozwoju. Musimy zredukować emisję i jesteśmy tym podekscytowani."
"Tylko fataliści tak uważają. Czy naprawdę uważacie, że nie jesteśmy na tyle innowacyjni, by wymyślić przepisy, które nie będą wymuszać na kierowców redukcji biegów na prostych? Owszem prawdą jest to, że gdybyśmy te nowe silniki włożyli do obecnej generacji bolidów, to na torach z długimi prostymi typu Monza, Arabia czy Baku, spadek mocy byłby zauważalny na ich końcach."
"To jednak obecna efektywność. Nie możemy bazować na aktualnym podwoziu, które jest ciężkie jak prototyp i wielki jak słoń. Na tym froncie musimy wymyślić coś nowego w perspektywie sezonu 2026. I niezależnie, czy będzie to oznaczało wprowadzenie ruchomych elementów czy zmianę kształtu samochodów, uznaję to za coś świetnego."
Na tę chwilę oczywiście nie wiadomo, czy przypuszczenia Wolffa mogą być zgodne z prawdą, natomiast zastanawiające jest to, że bardzo podobny apel jak w przypadku Hornera po niedzielnych zawodach wystosował Max Verstappen:
"Wygląda to tak, że będą to zawody silników spalinowych, a sporą przewagę będzie posiadać ten, który będzie miał go najmocniejszy. Nie sądzę, żeby taki właśnie zamiar miała F1, bo rozpocznie to znowu następną wojnę rozwojową, a znalezienie dodatkowych koni mechanicznych będzie bardzo drogie. Uważam, że powinno być w tym względzie zupełnie na odwrót", komentował dwukrotny mistrz świata, cytowany z kolei przez RaceFans.
"Rozmawiałem już o tym z zespołem i widziałem dane z symulatora. Dla mnie osobiście wygląda to okropnie. Np. jedziesz po takiej prostej na Monzy i jakieś 400 metrów przed jej końcem, musisz redukować bieg, żeby jechać szybciej. To nie jest droga naprzód, choć oczywiście to jeden z najgorszych pod tym względem torów. W dodatku nowe auta mają mieć znacznie mniejszy opór, przez co wyprzedzanie może być jeszcze trudniejsze."
"Dochodzi do tego aktywne aero, którym sam nie możesz sterować. Z tego powodu jazda może nie być już tak przyjemna, gdyż np. wolę sam to kontrolować. Jadąc za kimś, raz potrzebujesz więcej przodu, a raz tyłu, a jeśli system będzie to kontrolował, nie będzie to żadna droga naprzód. W dodatku waga też się zwiększa. Na podstawie dostępnych danych mogę jedynie powiedzieć, że dla mnie wygląda to bardzo źle i nie jest to coś, czym jestem podekscytowany."
komentarze
1. Vendeur
No tak, "dziwne", że Max popiero Hornera...
2. Michael Schumi
Powiedzcie proszę - osoby znające się w temacie - czy obawy Christiana są uzasadnione. Ja nie jestem mechanikiem samochodowym, inżynierem, fizykiem, itp., więc niestety nie mogę wziąć udziału w ewentualnej dyskusji. Chętnie jednak dowiedziałbym się czegoś więcej w tym temacie.
3. Faustus
Zachodzi obawa o koniec dominacji... Więc zmieńmy przepisy. Powtórka z Mercedesa? Coś w tym jest, skoro podnosi się lament. Czas pokaże kto na tym zyska, a kto straci... Może być ciekawie.
4. hubertusss
Być może natrafili na jakieś problemy w budowie nowego napędu i zaczęli uprawiać politykę. Moim zdaniem mgu h nie potrzebnie wyrzucono bo jak widać zostało to dopracowane i usterki zdarzają się coraz rzadziej. A pojawia się problem, że faktycznie z energii kinetycznej będzie ciężko naładować baterie. Zwłaszcza, że do dyspozycji jest tylna oś która nie jest w stanie przy hamowaniu dostarczyć takiej siły ładowania jak przednia oś np w pojazdach wec. Więc wojna o dominację w mocy może rozgrywać się nie tylko w obszarze silnika ale przede wszystkim w obszarze napędu elektrycznego który trudniej jest badać i kontrolować np przez FIA.
5. Davien 78
I to jest dobra wiadomość. Kiedy nadchodziła era dyfuzora wiedziałem że nadchodzą tłuste lata dla puszkarzy. Newey jest tylko dość dobry z aero nadwozia ale niedościgniony z efektu Venturiego. Dlatego Ver będzie w tym i następnym i 2025 roku mistrzem. Jak puszkarze wiązali się z Porsche pomyślałem, ni nie k...wa następne tłuste lata gdyż Porsche w kwestii elektryki idzie łeb w łep z Teslą. Taycan turbo S wszakże zagasił Model S Tesli. Czyli spóła RB i Porche to równa się hybryda RB dająca poważne szanse na mocową dominację. Rachunek tu jest prosty; 55% mocy z silnika spalinowego i 45% z elekrycznego. Dziś można przyjąć że wszyscy gracze będą mieli silniki spalinowe podobnej mocy. Różnicę zrobią silniki elektryczne a w zasadzie generatory umieszczone na tylnej osi które muszą być możliwie efektywne. Zatem kto zbuduje lepszy generator ten zyska przewagę. Za zachowanie stołków Horner i spóła odstrzelili Porsche i związali się z Fordem (uśmiech wrócił na mą facjatę jak to usłyszałem), który na szczęście nie jest potentatem w elektryce. Zapewne Ford pokazał pierwsze symulacje (obliczenia) ile może dostarczyć kW. I musi wyglądać to dość średnio. Stąd rudy rozpoczął wrzask. Myślę że z wszystkich producentów to Ford dostarczy najsłabszy napęd elektryczny jak i baterię. I teraz o to będzie toczyła się wojenka. Z jednej strony będą Renault i RB/Ford (będą domagać się zmiany mocowego balansu) a drugi obóz stworzą Merc, Audi i Ferrari (będą dążyć do utrzymania przepisów) Honda pozostanie gdzieś pomiędzy.
6. hubos21
@5
Rozpisałeś się a na pół strony a chyba nie zrozumiałeś za bardzo o co w tym chodzi, przeczytaj jeszcze raz artykuł dokładnie razem z końcówką tytułu.
7. Iron Man
@6 Ten typ tak ma...
8. Davien 78
@6 Napewno? Tobie 5x mało i tak nie połapiesz. Myślisz pewnie że rudy o ekologię się martwi. Ja to wiem już dziś a ty za dwa lata chwycisz jak wejdzie w życie to o czym piszę. Ale ty już tak masz areomis. Tak że nie czytaj już więcej, szkoda czasu.
9. Krukkk
Davien 78 mysli, ze to serwis satyryczny i leci z koksem. :D
10. giovanni paolo
Złotousty Rumun znowu odklejony od rzeczywistości. Coś już wykombinowali, w jakiś sposób oszukali przepisy i mają już bolid gotowy pokonać Red Bulla tylko ukrywają się, bo w tym sezonie nie mają czego wygrać. Nie da się gadać takich głupot gdy nie ma się karty joker.
Horner ma rację, bolidy będą w 80% jechały na silniku spalinowym. Bateryjki nie będą w stanie odzyskać tyle energii by oddać nawet te 160KM przez całe okrążenie. Pełne ładowanie ich będzie trwało trzy okrążenia na co nikt sobie nie pozwoli. Nie będzie ekscytującego wyprzedzania silnikiem 1000KM gdy będą musieli stracić 5 sekund do rywala by uzyskać tyle energii. Co z tego że silniki elektryczne będą miały teoretyczne 500KM gdy nawet w kwalifikacjach nie zobaczymy tych cyferek.
Zmiany na sezon 2026 to pomyłka, to efekt schizofrenii pewnych środowisk.
Panie Verstappen, sieknij jeszcze trzy majstry i wynosimy się stąd.
11. Zryty crossiarz
A czemu nie może być tak jak kiedyś (kto chce może mieć silnik turbo a kto chce może mieć silnik wolnossący) tylko że zamiast dylematu turbo czy wolnossak byłby wybór hybryda czy tylko silnik spqlinowy. To byłoby ciekawe
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz