Norris: wiem, że mam wszystko, aby móc walczyć o mistrzostwo
Lando Norris przyznaje, że okres po Grand Prix Sao Paulo był dla niego "dość demoralizujący" po tym jak różnica punktowa w mistrzostwach zdecydowanie przechyliła się na korzyść Maksa Verstappena. Mimo wszystko Brytyjczyk wyciąga pozytywne wnioski z niespodziewanej okazji do walki o tytuł mistrzowski w tym roku.Wracając do początku sezonu mało kto na tym etapie postawiłby na to, że Red Bull będzie miał tak trudny okres w drugiej części sezonu.
Ekipa z Milton Keynes po przekonującym triumfie w obu klasyfikacjach w zeszłym roku, podobnie rozpoczęła sezon 2024. Verstappen seryjnie wygrywał i wydawało się, że Red Bull jest na świetnej drodze, aby spróbować śrubować dopiero co poprawione rekordy zwycięstw.
Sytuacja zaczęła się jednak zmieniać już od GP Miami, gdzie McLaren dostarczył pierwszy duży pakiet poprawek, który okazał się strzałem w dziesiątkę.
Verstappen z kolei po raz ostatni wygrał Grand Prix w Hiszpanii i następnie musiał czekać aż 11 wyścigów na swój kolejny triumf, który nastąpił w GP Sao Paulo.
Na Lando Norrsia od przerwy wakacyjnej była wywierana duża presja, głównie przez brytyjską prasę, która nie mogła przepuścić okazji do podkręcania tematu potencjalnego mistrzostwa dla swojego rodaka.
Zwyżkująca forma McLarena i zjazd Red Bulla sprawiły, że wielu kibiców chciało zobaczyć jak Norris pokonuje Verstappena. Problem w tym, że drobne błędy i niewykorzystane szanse głównie były dziełem Brytyjczyków, którzy nie potrafili do końca wykorzystać potencjału swojego auta i nadarzających się okazji.
Max Verstappen z Red Bullem z kolei robił to co do niego należało. Ograniczał straty, praktycznie za każdym razem meldując się na drugim miejscu. Jego jazda z pierwszej części sezonu zapewniała mu komfortową przewagę, która po sprincie w Sao Paulo spadła do 44 punktów.
Dzień później po niedzielnym wyścigu strata Norrisa wynosiła już 62, pozostawiając mu tylko matematyczne szanse na tytuł w tym roku. Verstappen z koli już w najbliższy weekend będzie w stanie zapewnić sobie tytuł jeżeli nie spotkają go jakieś nieprzewidziane wypadki.
Po przybyciu do Las Vegas Norris wydaje się pogodzony z przegraną, ale potrafi wyciągać pozytywne wnioski.
Zapytany o to czego się nauczył w tym roku, a co może mu pomóc w 2025, odpierał: "Wiem, że mam wszystko, czego potrzeba [do zdobycia tytułu]."
"Myślę, że po raz pierwszy od sześciu lat kiedy jestem w F1 miałem szansę powalczyć w czołówce. To nasza, i moja, pierwsza szansa na to i pierwsza okazja, aby zobaczyć na czym stoję."
"Z całą pewnością nie byłem na poziomie jakiego potrzebowałem na początku roku, nawet w Miami [po pokonaniu tam Verstappena i sięgnięciu po pierwsze zwycięstwo w F1]. Od czasu przerwy wakacyjnej czuję, że wykonałem bardzo dobrą robotę i spisywałem się bardzo dobrze- jak dotąd to były jedne z moich najlepszych osiągów."
"Szczerze mówiąc jestem naprawdę zadowolony z tego, jak minęły ostatnie miesiące. Nie zmieniłbym wielu rzeczy, które się wydarzyły. Nadal muszę wprowadzić pewne poprawki i nadal muszę się rozwijać - to jest oczywiste. Nie jestem całkowicie zadowolony z tego, jak mi poszło i zdecydowanie wiem, że muszę poprawić się."
"Ale po raz pierwszy mogę z pewnością powiedzieć, że mam to, czego potrzebuję, aby walczyć o mistrzostwo. To nie znaczy, że jestem kompletny czy idealny. Kiedy rywalizujesz z kierowcami, którzy są bliscy perfekcji, jak Max, musisz być prawie perfekcyjny, jeśli chcesz mu rzucić wyzwanie."
Zapytany o swoje odczucia po GP Sao Paulo, odpierał: "To był niemal decydujący moment dla mistrzostw… Właściwie to był decydujący moment. Teraz drzwi są praktycznie zamknięte."
"Przez tydzień byłem naprawdę przybity, bo zdałem sobie sprawę, że sprawy są już niemal poza moją kontrolą, niekoniecznie w zasięgu ręki. To trudne do zaakceptowania, gdy twoje nadzieje i wiara są tak wysokie. Nagłe załamanie tego wszystkiego było naprawdę przygnębiające."
"Uczysz się jednak akceptować, że takie jest życie. Przyznałem w Miami, że miałem szczęście wygrać dzięki samochodowi bezpieczeństwa i na tym polega strategia. Myślę, że w Brazylii to też była kwestia szczęścia, ale to jest F1, to jest wyścig. Nie narzekam na to."
O ile szanse Norrisa są już w zasadzie przekreślone, to jego ekipa cały czas ma realną nadzieję na sięgnięcie po tytuł w klasyfikacji konstruktorów po raz pierwszy od 1998 roku kiedy to McLaren triumfował w mistrzostwach z Miką Hakkinenem i Davidem Coulthardem.
Na trzy wyścigi i jeden sprint przed końcem sezonu Brytyjczycy mają 36 punktów przewagi nad Ferrari i kolejne 13 nad Red Bullem. I to ten pierwszy zespół na chwilę obecną wydaje się dla nich największym zagrożeniem.
"Ferrari od dłuższego czasu jest mocne" mówił Norris. "Mają dwóch bardzo dobrych kierowców, są świetnym zespołem, wyraźnie poprawili swój bolid i znaleźli lepszy kierunek rozwoju."
"[…] Na niektórych torach są trochę lepsi, na niektórych nieco za nami, a na innych na równi jako rywale. Może [impet] jest trochę po ich stronie, ale jesteśmy blisko. Jednocześnie Red Bull również jest blisko."
"Chodzi bardziej o to, kto zaprezentuje się lepiej w dany weekend. Wiemy, że Vegas to prawdopodobnie tor, który bardziej będzie odpowiadał Ferrari - dobrze się tam spisali w zeszłym roku. Ale wiemy też, że Katar może być bardziej korzystny dla nas."
komentarze
1. Zaps
oho idę po popcorn. to będzie ciekawe co się zaraz będzie działo w komentarzach i na pewno devious jakimś cudem zahaczy o Hamiltona. Lubi to robić, nawet jeśli artykuł nie dotyczy Sir Lewisa
2. ekwador15
nie ma wszystkiego. wystarczy posłuchać jego komunikatów do inzyniera. to bardziej Leclerc ma papiery na walkę ale z kolei Ferrari i ich chaos w zarządzaniu nie ma. Dawny Alonso, dawny Hamilton i Max obecnie mają tylko takie papiery. Russell coraz mniej blędów popełnia i staje się coraz mocnieszy w wyscigu, ale tutaj musi wejśc presja na kilka wyscigow przed koncem sezonu, gdzie bedzie w gronie pretendentów i wtedy ostatecznie będzie można ocenić Jerzego
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz