Kierowcy uważają, że Prezydent FIA nie chce z nimi współpracować
George Russell wyjawił motywy mocnego listu Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix (GPDA) skierowanego do FIA. Jego dyrektor nie ukrywał, że przyczynił się do tego głównie brak chęci współpracy ze strony Mohammeda Ben Sulayema.Długą przerwę między zawodami w Sao Paulo a Las Vegas urozmaicił bardzo mocny list kierowców skierowany do FIA. W nim poruszono wiele wątpliwych jej działań, które w ostatnim czasie odbijały się zwłaszcza na zawodnikach. Wprost oberwało się też Mohammedowi Ben Sulayemowi.
Paryska instytucja nie odniosła się jednak w żaden sposób do tego listu (i według padokowych źródeł nie ma takiego zamiaru). Zamiast tego zaczęła robić porządki w swoich strukturach, w związku z czym opuścili je Niels Wittich i Paolo Basarri.
Szczególnie zmiana dyrektora wyścigowego na trzy wyścigi przed końcem sezonu 2024 wywołała spore kontrowersje, tym bardziej że Wittich miał zostać zwolniony. Był to jeden z głównych wątków konferencji prasowej, na której pojawił się George Russell. Przewodniczący GPDA ujawnił, że kierowcy nic nie wiedzieli o takim ruchu FIA:
"Nie byliśmy tego świadomi. To było zaskoczenie dla każdego. Teraz na nowym dyrektorze ciąży cholernie duża presja. Zostały raptem trzy wyścigi. My jako kierowcy często czujemy się, jakbyśmy jako ostatni dowiadywali się o tego typu informacjach, a jeśli dotyczą one nas bezpośrednio, miło byłoby być z tym na bieżąco. Czas wszystko pokaże", mówił zawodnik z King's Lynn.
"Jestem pewny, że nowy gość poradzi sobie na tym stanowisku, ale zdecydowanie nie będzie to dla niego łatwy wyścig. Ostatecznie chcemy być po prostu transparentni wobec FIA i rozmawiać o tym, jeśli coś się dzieje. Odejście Nielsa jest natomiast doskonałym przykładem, że nie jesteśmy częścią tych dyskusji."
"Chcemy tylko współpracować z FIA, by zrobić jak najlepszy użytek ze sportu, który wszyscy kochamy. To my wywieramy na nich presję, żeby współpracowali z nami i wszystkimi, włączając w to F1. Trzeba bowiem zmaksymalizować tę szansę, jaką obecnie ma F1, bo wiemy, że jest to niesamowity czas na bycie jej częścią."
Brytyjczyk otrzymał wprost pytanie o to, czy kierowcy chcieli zmiany na stanowisku dyrektora wyścigowego:
"Mogę mówić tylko za siebie, ale nie jest tajemnicą, że niektórzy nie byli zadowoleni z podejmowanych decyzji. Gdyby jednak współpracowano z nami, moglibyśmy pomóc w tej kwestii. Czasami samo zwalnianie i zatrudnianie nie jest rozwiązaniem. Musi być współpraca, by rozwiązać problem. Zobaczymy, co przyniesie nowa era, aczkolwiek przy każdej zmianie należy zrobić jeden krok wstecz, zanim zrobi się dwa do przodu."
Później Russell odnosił się już stricte do tematu listu GPDA. Poruszył m.in. wątek jawności pieniędzy wpłacanych przez kierowców w ramach kar. 26-latek słusznie zwrócił uwagę na to, że była to jedna z obietnic kampanii prezydenckiej:
"Kilka lat temu w okolicach wyborów prezydenckich FIA mówiła o transparentności i o tym, że pieniądze zostaną przekazane na wyścigi najniższego szczebla. To wszystkim się podobało. Jeśli chodzi o niektóre z tych wysokich grzywien, wielu kierowców może sobie na nie pozwolić. Jest jednak paru początkujących zawodników, którzy nie mogą sobie pozwolić na karę w wysokości 1 miliona dolarów."
"Jeżeli natomiast mamy świadomość, gdzie jest to reinwestowane i czy trafia to do inicjatyw niższego szczebla czy innych programów szkoleniowych, możemy na to przystać. Chcemy po prostu w tym przejrzystości i zrozumienia, tak jak to obiecano."
Russell podzielił się także niepokojącym stwierdzeniem związanym z tym, czy kierowcy mają zaufanie do szefostwa FIA:
"Prawdę powiedziawszy, nie jestem pewny. Mamy świadomość, że każdy pracuje tak ciężko jak tylko może, by wykonać jak najlepszą robotę. W FIA są ciągłe duże zmiany, więc nie jest to najbardziej stabilne miejsce. Być może z tego powodu trudno było wprowadzić niektóre zmiany, jakich chcieliśmy. Oczywiście każdy ma swoją własną wersję historii."
"Jak już mówiłem, jeżeli poczujemy, że ktoś nas słucha i proszone przez nas zmiany zostaną zastosowane - w końcu robimy to dla dobra tego sportu - to może wzrośnie nasze zaufanie. Jest wielu kierowców, którzy prawdopodobnie są już trochę znudzeni całą tą sytuacją. Można odnieść wrażenie, że w pewnym stopniu idzie to w złym kierunku."
Na koniec George podkreślił, że chęć braku współpracy pochodzi bezpośrednio od osoby Sulayema:
"Zdecydowanie nie jest trudno usiąść [i porozmawiać]. Nieco trudniejsze wydaje się natomiast zaaranżowanie zmiany lub dotrzymanie obietnic. Być może FIA lub jej Prezydent nie docenili, jak poważnie to traktujemy. W ciągu 20 wyścigów tego sezonu, a nawet w poprzednim, mówiliśmy o wielu sprawach jako kierowcy i wszyscy mamy podobne odczucia."
"Wszyscy wiemy, czego oczekujemy od sportu i w jaką stronę to idzie. Zapewne chcemy zrobić zwrot o 180 stopni w wielu kwestiach i zwyczajnie chcemy współpracować z FIA. Tego właśnie naszym zdaniem w ogóle nie ma, a przynajmniej bezpośrednio ze strony Prezydenta."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz