Wiemy co działo się z paliwem w bolidach Astona Martina w Miami
Zespół Astona Martina może mówić o dużym szczęściu, że jego bolidy w ogóle zostały dopuszczone do startu w GP Miami po tym jak się okazało, że ich paliwo nie spełnia wymagań regulaminowych.Ekipa Sebastiana Vettela i Lance'a Strolla zaliczyła swój tegoroczny dołek podczas wyścigu o GP Australii w Melbourne. Po serii wypadków i nieprzewidywanym zachowaniu bolidu kierowcy zajmowali ostatnie miejsca w tabeli wyników.
Aston Martin ma problemy z podskakiwaniem bolidu podobne do tych z jakim boryka się Mercedes. Z tego powodu AMR22 nie może obecnie ścigać się z tak nisko ustawionym zawieszeniem na jakie został on zaprojektowany przez inżynierów.
Na Imoli kierowcy twierdzili, że poprawa formy ich bolidu wynika z warunków w jakich przyszło się im ścigać. W deszczowym klimacie deficyt osiągów miał być mniejszy niż na suchym torze. Dużą poprawę zespół zaliczył za to w Miami, gdzie jego kierowcy zakwalifikowali się z 10. (Stroll) i 12. (Vettel) czasem.
Zespół w Stanach wdrożył drobne zmiany w układzie kierowniczym, które dały kierowcom lepsze wyczucie samochodu, ale ekipa z Silverstone dopiero na GP Hiszpanii szykuje zupełnie nową wersje AMR22, która ma wyleczyć bolid z efektu porpoisingu.
Nie wiadomo jednak czy na pewno uda się jej na czas wyprodukować wszystkie części. W grę może wchodzić zaopatrzenie w nową wersję jedynie jednego kierowcy w Hiszpanii lub całkowite przesunięcie wdrożenia o kolejny tydzień.
W Miami mimo świetnych kwalifikacji kierowcom nie dane było wystartowanie do wyścigu z pól startowych. Zamiast tego mogli cieszyć się, że w ogóle pozwolono im na start z alei serwisowej, gdyż paliwo w ich bolidach było zbyt chłodne.
Kwestia regulaminu w zakresie temperatury paliwa jest dobrze znana na padoku F1 i od lat wszyscy wiedzą, że benzyna tłoczona do zbiornika może mieć temperaturę minimalną na poziomie o maksymalnie 10 stopni niższą niż temperatura otoczenia. Kiedyś o istnieniu tego przepisu przekonał się nawet sam Robert Kubica, ścigając się jeszcze w barwach BMW Sauber.
W przypadku Astona Martina do tej granicy zabrakło 8 stopni. Aby uzyskać wymaganą temperaturę paliwa właśnie po to na godzinę przed startem wyścigu uruchamiane są bolidy, które pracują na wolnych obrotach na swoich stanowiskach w garażach.
Sprawa Astona Martina nie jest jednak aż tak prosta i wiąże się ona bardziej ze złą komunikacją.
Wspomniane przepisy od lat wymagają, aby paliwo w bolidach było o maksymalnie 10 stopni chłodniejsze niż temperatura otoczenia. W Miami było 30 stopni Celsjusza, więc w teorii paliwo powinno mieć maksymalnie 20 stopni. Problem w tym, że przejście na paliwo z większą zawartością bioetanolu, tzw. E10, stwarzać zaczęło problemy dla standardowej pomy firmy Marelli, która przekazuje paliwo ze zbiornika do pompy wysokiego ciśnienia.
Z tego powodu FIA wraz z zespołami wstępnie uzgodniła jedną, minimalną temperaturę paliwa, która została ustalona poziomie 10 stopni Celsjusza. Nie wszystkie zespoły były jednak w stanie poradzić sobie z chłodzeniem paliwa do takiej temperatury i wartość tę następnie podniesiono do 18 stopni.
W Astonie na skutek jakiegoś błędu w komunikacji przeoczono tę kwestię, a w chwili kiedy zorientowano się, że paliwo jest zbyt chłodne, nie było już czasu na jego podgrzanie. Do wyznaczonego limitu brakowało bowiem aż 8 stopni. Gdy przyszedł czas na wyjechanie z boksów na pola startowe czujniki temperatury cały czas wskazywały, że do wyznaczonego limitu brakuje 3 stopni Celsjusza.
komentarze
1. Andrzej369
Czyli w zasadzie nie powinni nawet wystartować, a po starcie można było ich jeszcze zdyskwalifikować?
2. Prodigy22
W zasadzie to nie wyjechali i startowali z alei serwisowej. Ciekawe czemu...
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz