Alguersuari zdradził jaką traumę nadal przeżywa przez Helmuta Marko
Jaime Alguersuari, niegdyś młody nieźle zapowiadający się zawodnik po latach postanowił powrócić do wydarzeń, które do tej pory spędzają mu sen z oczu za sprawą twardej ręki Helmuta Marko oraz ogólnie całego zespołu Red Bulla.32-letni już były kierowca przez dwa i pół roku ścigał się dla zespołu Toro Rosso (poprzednia inkarnacja ekipy AlphaTauri) w latach 2009 - 2011.
Szybko jednak przekonał się o surowości programu rozwoju młodych kierowców Red Bulla, którym dowodzi Helmut Marko. Wraz ze swoim ówczesnym partnerem zespołowym, Sebastienem Buemi został z niego wyrzucony w sezonie 2012.
Później otrzymał jedynie szansę pełnienia roli kierowcy testowego dla firmy Pirelli, a w sezonie 2014 zdecydował się dołączyć do ekipy Virgin Racing w Formule E.
Gdy podczas ePrix w Moskwie zemdlał postanowił definitywnie zakończyć swoją karierę w sportach motorowych i zajmując się drugą swoją pasją czyli muzyką.
W wywiadzie dla El Confidetial hiszpański kierowca podzielił się traumą jaką do tej pory przeżywa.
"Uważam, że ciało reprezentuje duszę, a ostatecznie trzeba słuchać siebie" mówił Alguersuari. "Możecie zapytać mojego byłego partnera zespołowego w Formule E, Sama Birda. To był dla nas trudny rok w tym aucie. Nie chciałem podróżować, nie chciałem jeździć na wyścigi. Nie chciało mi się wstawać do tej roboty. Gdy zakładałem kask nie sprawiło mi to przyjemności."
"Czułem w sobie ogromną frustrację, która nie pozwalała mi żyć. Miałem w sobie nienawiść nie tylko do Helmuta Marko i Red Bulla. Chodziło o cały świat spotów motorowych."
"Ale nie chciałem być zgorzkniały, co wielu ludzi widziało z zewnątrz. Widzę to teraz, kiedy czytam wywiady z tamtych czasów. Mówię sobie: wow, ten gość nie miał racji."
"Moje ciało to wszystko somatyzowało, znosząc życie, które w pewnym momencie eksplodowało. W Moskwie to było fizyczne ostrzeżenie, które nigdy wcześniej mi się nie przytrafiło. Musiałem to przerwać, gdyż nie czułem się dobrze. Potrzebowałem resetu w życiu. Potem wszytko się zmieniło i było już inaczej."
Alguersuari przyznał, że środowisko w jakim się znajdował oraz ciągła presja wyników stawiana przez Helmuta Marko, do tej pory odciska na nim duże piętno.
"Powiem wam coś: nadal mam sny. Gdy śpię mam bardzo dziwne sny, cały czas."
"Przede wszystkim bezradność i frustracja wynikająca z tego, że nigdy nie spełniam oczekiwań, mając świadomość, że pan Marko zawsze jest zły i mnie skarci. Tak jakbyśmy byli dziećmi. Postrzegam siebie w ten sposób."
"To sprawiło, że doznałem traumy i jestem przekonany, że Buemi i wielu innych także przez to przechodzi. Nie potrafiłem tego wyczyścić. Chodziłem na terapie, a gdy zakończyłem karierę kilku psychologów pomogło mi poradzić sobie z tym i powrócić do życia, ale chciałem poradzić sobie z tym, aby powróci do życia jakie miałem wcześniej."
"Nawet teraz do głowy przychodzą mi dziwne rzeczy. Czasami budzę się w płaczu, gdy pokonałem świetne okrążenie i widzę twarz Pana Marko i jego gniew. To wszystko w wieku 15 lat…"
Realia programu rozwoju młodych kierowców Red Bulla nie od dzisiaj są owiane złą sławą. Alguersuari debiutując w F1 z Toro Rosso podczas GP Węgier w 2009 roku został najmłodszym kierowcą, który wystartował w wyścigu F1, mając zaledwie 19 lat i 125 dni.
Już w wieku 21 lat został wyrzucony z Red Bulla wraz z Sebastienem Buemi, a w Toro Rosso ich miejsca zajęli Daniel Ricciardo i Jean-Eric Vergne.
Hiszpański zawodnik przyznaje, że tak naprawdę nigdy nie usłyszał od Red Bulla i Marko konkretnego powodu, dla którego został zwolniony, ale przyznaje, że nie mogła to być jedynie decyzja jednego człowieka.
"Nigdy potem go [Marko] nie widziałem, a chciałbym" mówił. "Jedyne co wiem na temat tych okoliczności, to to, że Franz Tost [szef zespołu] zadzwoniło do mnie po imprezie Cepsy o ósmej rano, aby powiedzieć, że Red Bull nie może nam już pomóc i, że ma dla mnie złą wiadomość… I odłożył słuchawkę, bo chyba nie chciał z mną rozmawiać."
"Podniosłem telefon i zadzwoniłem do Helmuta Marko bezpośrednio. Zapytałem czy to jakiś żart? Słyszałeś to prawda? O co chodzi Helmut? A on odparł: Nie mogłem nic zrobić i zapadła cisza. Już po wszystkim, lata minęły, ale zrozumiałem wtedy, że w Red Bullu nie decyduje jedna osoba, ale za decyzjami stoi zarząd, który ma różne interesy."
"Jasne stało się, że to nie Marko decyduje. Przynajmniej tak wynikało z tego co mi powiedział. Wtedy po raz ostatni z nim rozmawiałem. Gdy byłem komentatorem dla BBC kiedyś się z nim przywitałem, nic więcej."
komentarze
1. matito
Red Bull byłby na prawdę super zespołem, mają genialnego konstruktora, świetnego szefa zespołu, idealne strategie i sensowny program juniorski... mają kasę i zaplecze.. ale osoba Helmuta Marko wszystko psuje, toksyczna atmosfera niszczenie psychicznie każdego kto mu nie podpasuje, gdyby nie przypadł mu do gustu Max to też by nie miał łatwego życia, mimo wyników.. tym vbardziej że po mojemu nic dobrego do zespołu nie wnosi ale to moja tylko opinia
2. Bartko
Jakby nic nie wnosił to by go tam nie było . Chcesz być w F1 to musisz być twardy a nie płakać.
3. MattiM
A co on myślał, że będą go po główce głaskać jak nie będzie spełniał oczekiwań?
4. Raptor Traktor
Akurat wymiana dwóch słabeuszy na Vergne'a i Ricciardo była bardzo dobrą decyzją.
5. olejny
W F - 1 nie ma miejsca dla mięczaków.To nie obiadki u cioci kloci.
6. xandi_F1
da się to gdzieś znaleźć. W Korei (2011) na treningu albo kwalifikacjach Algelsuari przyblokował Vettela. Pokazano nagranie podsumowujące sezon gdzie każda runda była omawiana osobno jak Marko wlatuje do garażu ToroRosso i drze pape na Jaime. Jaime coś tłumaczy a ten na niego głos podnosi i w ogóle nie słucha go.
7. Michael Schumi
@6 Ja to pamiętam. Zablokował go niechcący w treningu (nie w kwalifikacjach, nie w wyścigu), tylko w treningu w sezonie, gdzie Vettel wygrał tytuł w cuglach (i to wyścig wcześniej) a Helmut się spultał jak gdyby Jaime spowodował, że Vettel wpadł na bandę.
8. Igor
Akurat Buemi jako jeden z najszybszych kierowców świata wątpię żeby miał jakikolwiek wewnętrzne problemy
9. ekwador15
pamietam jak Jaime był w Warszawie kiedy była akcja Red Bull As w Karcie. chyba 2010 rok. wybrali najlepszego wśród amatorów z całej Polski i w finale ten najlepszy amator ścigał się z Alguersuarim. robił co mógł a i tak kierowca Toro Rosso go odstawiał mimo, że tor nie był zbyt skomplikowany, był dośc długi jak na tor karingowy ale mial chyba tylko z 5-6 zakrętów. wtedy zrozumiałem jaki to poziom trzeba miec aby w ogole myslec o F1
10. Gabrych
@Igor. Bo to kretyni są, wywalali dobrych kierowców którzy później osiągali bez problemu sukcesy w innych seriach. Algeusuari radził sobie nawet lepiej od Buemiego, który później wygrał naprawdę wiele. Tylko niestety psychika mu siadła. Do tego Jean-Éric Vergne który wyleciał, a był lepszy od Kviata. Red Bull wymieniał sobie kierowców jak rękawiczki, a teraz musieli średniego Tsuonde zostawić, bo nie ma komu jeździć. Sainz jak tylko mógł to uciekł od tego toksycznego środowiska. Zresztą F1 przykładów gdzie miernoty jeździły latami, a lepszych wywalano po krótkim czasie jest więcej.
11. Raptor Traktor
@10 I tak najśmieszniejsi to się okazali wtedy, kiedy po pozbyciu się Kvyata nie mieli kogo zatrudnić i musieli odkopać Brendona Hartleya, jak Vergne im odmówił.
12. Grzesiek 12.
Fakt jest taki że większość kierowców że szkółki Red Bulla nie nadawała się do F1, w tym Alguersuari. Mimo młodego wieku nie znalazł sobie innego zespołu niż TR . A przecież podobnych przykładów można mnożyć :-P
13. BTX
@10
Ta no takich dobrych, ze ci pozniej nie mogli nigdzie znalezc angazu, wlacznie z Alguersuarim.
14. Gabrych
@13 To że nie mógł znaleźć angażu to nic dziwnego, był ze szkoły Red Bulla i nie miał sponsorów aby znaleźć miejsce gdzie indziej. Inne teamy mają swoje programu. A wybitny jak Verstappen to on nie był, ale potencjał na pozostanie w F1 miał jak najbardziej.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz