Ecclestone: rozszerzając kalendarz można odstraszyć najwierniejszych fanów
Bernie Ecclestone uważa, że Formuła 1 stale rozszerzając kalendarz mistrzostw świata ryzykuje przesyceniem rynku i utratą nawet zagorzałych kibiców.Już w tym roku kalendarz wyścigów F1 miał składać się z 23 eliminacji, ale ostatecznie pandemia koronawirusa sprawiła, że sezon zakończy się najprawdopodobniej na 22 rundach.
Nie zmienia to faktu, że władze F1 usilnie dążą do realizacji swojego celu i w przyszłym roku ponownie planują rekordową liczbę 23 wyścigów, które dodatkowo mają zostać mocno skondensowane. Szef F1, Stefano Demenicali, zdradził już, że w przyszłoroczny sezon rozpocznie się w połowie marca, a zakończy w połowie listopada.
W przeszłości, gdy za sterami Formuły 1 stał Bernie Ecclestone, Formuła1 organizowała tylko 16 wyścigów w sezonie po czym w połowie pierwszej dekady XXI wieku stopniowo zaczęto podnosić ich liczbę, aby w 2012 zorganizować rekordową liczbę 20 rund.
Ecclestone wolał jednak wtedy przykręcać nieco swój kurek, sugerując, że optymalną liczbą wyścigów w sezonie jest 18 eliminacji, co pozwalałoby mu zapewnić jakość każdego spektaklu.
"W ten sposób można odstraszyć nawet największych fanów i zniszczyć zainteresowanie stacji telewizyjnych" mówił 90-letni już Ecclestone, cytowany przez szwajcarskiego Blicka. "18 wyścigów wystarczy. Teraz niepotrzebnym obciążeniem niszczą wiele rodzin i depczą ich zdrowie!"
Rozszerzający się do granic możliwości kalendarz wyścigów odciska swoje piętno przede wszystkich na osobach pracujących przy Formule 1, które są zmuszone do ciągłego podróżowania za całym cyrkiem.
Wadze F1 próbują przekonywać, że starają się jak najbardziej złagodzić im niedogodności poprzez rozsądne planowanie swoich przystanków i próbują wmawiać, że skondensowanie kalendarza pozwoli wszystkim odpocząć w dłuższym okresie zimowym.
Niektórzy szybko zauważyli jednak jeszcze jedną prawidłowość, którą mogli się kierować przedstawiciele Liberty media układając przyszłoroczny kalendarz F1, a mianowicie fakt, że w przyszłym roku w Katarze na przestrzeli listopada i grudnia odbywać się będą mistrzostwa świata w piłce nożnej. Kończąc mistrzostwa w połowie listopada można uniknąć konfliktu interesów z rozgrywanym co cztery lata turniejem piłkarskim.
komentarze
1. SpookyF1
Teoretycznie im więcej wyścigów tym lepiej.
Z drugiej strony... Kiedyś czekałem z niecierpliwością na wyścigi. Te dwa tygodnie były wiecznością. Doceniałem więc bardziej. Teraz mamy hurtem 3 tygodnie z rzędu, w dodatku chcą co trzeci weekend zrobić ze sprintami. Zaczynają mi powszednieć. Nie wzbudzają już takich emocji.
Bernie ma rację. Jakość, nie ilość. Dużo lepsze byłoby zrobić 18 wyścigów bez Hiszpanii czy Francji.
Na prawdę szkoda tych ludzi w padoku. Pomijać nawet czy mają rodziny czy nie, nie mają życia prywatnego. Kibic widzi tylko wyścig. Mechanik ma szkolenia, teoretycznie i praktyczne. Treningi, między innymi na siłowni. Te pakowanie cyrku i rozpakowywanie ponad 20 razy w roku daje w kość...
2. lucasdriver22
@1.
Ewentualnie takie tory jak Katalonia czy Poul Ryszard mogłyby się co rok zamieniać a najlepiej jakby ich w ogóle nie było
3. Ziel5950
@3 Ja jako kibic wyścigów cieszę się, że jest ich tak dużo.
Jeśli ktoś nie daje rady lub nie chce być całe życie poza domem niech zmieni pracę.
4. Ocato
@1
Mam podobne odczucia. Kiedyś nie wyobrażałem sobie odpuścić kwalifikacji, a co dopiero wyścigu. Dało się, gdy wyścigów było 17/18. Teraz, gdy jest ich 20-parę i są niemal tydzień w tydzień często są lepsze rzeczy do robienia w weekend.
A pomysł rotacji torów jest świetny! Możnaby uzyskać większe spektrum torów do jazdy i bardziej zróżnicowane sezony, bez rozciągania kalendarza w nieskończoność.
5. Espen
Nie żadne wszawe sprinty, niegłupienie z organizacją niedługo może i 30 wyścigów w sezonie, tylko rotacja wyścigów co sezon. Ileż jest miejsc, gdzie można byłoby to zrobić: Suzuka/Fuji, Silverstone/Brands Hatch, Montreal/Mont-Tremblant czy Spa/Zolder. Wyrzucić w cholerę Paul Ricard i Barcelonę a dać Magny-Cours i Jerez. I dorzucać punkt do generalki za zwycięstwo w kwalifikacjach. Byle opona Pirelli to żadna nobilitacja dla zdobywcy PP, nie wspominając o dziwnej ciszy wokół nagrody Pole Trophy, którą chyba tylko Rosberg zdobył w 2014 roku. Wymyślacie bzdury a potem lament, że mało ludzi ogląda wyścigi
6. lucasdriver22
@5
Zolder czy Brands Hatch nie wiem czy by pasowały do obecnej F1
7. Sasilton
Fanów to odstraszą sprinty, a nie ilość wyścigów.
8. SpookyF1
@7 Sprinty - pomysł sam w sobie jest ciekawy. Po prostu obecne zasady sprintu są zrobione jakby zajmowała się nimi banda przedszkolaków nie znających zasad F1. Przykład? Sobotni trening na zasadach parku ferme. Przykład, jeden z kilku absurdów.
9. Ziel5950
@6
No tak, bo do obecnej Formuły pasują tylko bezsensowne asfaltowiska pomalowane farbą.
10. lucasdriver22
@9
Jest tam bardzo wąsko, nie mówmy o dwóch skrajnościach
11. Ziel5950
No i co z tego, na Zandvoort też było bardzo ciasno i wszyscy przeżyli.
12. Espen
Brands Hatch/Zolder za wąsko? ???? To usuńmy Monako
13. Doradca2021
Rotacja torów jest niemożliwa ze względu na koszty.
Utrzymanie obiektu w dobrym stanie to nie takie łatwe i tanie. Tory nie są otwierane raz w roku a potem zamykane na cztery spusty na kolejny rok. Więc który tor będzie wydawał dwa razy więcej, żeby zarabiać tylko co dwa lata?
14. Skoczek130
Za dużo tych wyścigów. Nie powinni przekraczać 20 rund na sezon. Najlepiej rotować lokalizacjami, organizować niektóre co dwa lata. Co za dużo to niezdrowo...
15. SpookyF1
Rotacja nie ma żadnego uzasadnienia ani sportowego ani ekonomicznego. Zespoły muszą mieć dane porównawcze z konkretnych torów. Z punktu widzenia zespołu udawanie się na nowy tor, bez posiadania historii osiągów z poprzednich lat w treningach, oraz choćby zużycia opon, sprawiałoby ogromną trudność.
Wprowadziłoby to sporo chaosu i przypadkowości, ale nie na tym sport polega.
Sport polega na ciągłym doskonaleniu konkretnej umiejętności. Powtarzanie do bólu tego samego mechanizmu celem zbliżenia się do doskonałości w jego realizowaniu. Jesli pływak całe życie pływa w wodzie i nagle każą mu pływać w oleju... Albo skoczek narciarski całe życie skacze na 80m skoczni a nagle każą mu skakać na 250m... Przypadkowość nie jest celem sportowym tylko zabawianiem tłumu w Koloseum jak to robił Cezar w Rzymie.
Z punktu widzenia finansowego, koszmar rotować wyścigi. Komentarz @13 to tylko czubek góry lodowej.
16. Ocato
@15
Akurat to idealnie wpisywało się w coraz liczniejsze głosy, by treningi ograniczyć, bo "zespoły mają już zbyt dużo informacji i brakuje nieprzewidywalności w wyścigach" [sic!].
17. SpookyF1
@16 Bo F1 idzie w ilość a nie jakość. Idzie w igrzyska i kasę. Tłum trzeba zadowolić aby karawana mogła iść dalej.
F1 nie idzie w kierunku sportu tylko biznesu. Mając rundy co tydzień optymalnym posunięciem jest ograniczyć cyrk o 1 dzień. Generalnie mając tyle danych z ubiegłych lat ma to jakiś sens i logikę. Wszystko pod warunkiem, że nadarza się mało zmiennych. Tymczasem prosta piłka. Turcja ma w tym roku nowy asfalt. Wypadałoby sporo potestować bo to nowy tor dla współczesnej F1, w dodatku z nową nawierzchnią. Za rok wiele danych w łeb weźmie, bo mamy teoretyczną rewolucję konstrukcji. Znów trzeba będzie zbierać dane. Treningi są niezbędne. No poza tym sobotnim, po sprincie...
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz