Pirelli obawia się o testy 18-calowych opon
Prezes Mario Isola obawia się, że w przyszłym roku zabraknie czasu na przeprowadzenie wymaganej ilości testów nowych opon.Te mają pojawić się w F1 wraz z wejściem w życie rewolucji regulaminowej w sezonie 2022 i oczywiście najpierw trzeba je pieczołowicie przygotować i sprawdzić w bojowych warunkach na torze.
Pirelli pierwotnie planowało rozłożyć 25 dni testów na suchym i mokrym asfalcie między wszystkie zespoły już w tym roku, ale wszystko zostało przełożone przez pandemię koronawirusa.
Ówczesny plan zakładał testy we Fiorano, Bahrajnie, Barcelonie, a także na Red Bull Ringu, Silverstone, Suzuce i Paul Ricard. Ciekawostką jest, że ten ostatni, dostarczający rokrocznie wielu emocji tor, jako jedyny obok Fiorano posiada odpowiednie zraszacze i właśnie tam 5 z 25 dni miało zostać poświęcone na jazdę po mokrym asfalcie.
Wczoraj oficjalnie ogłoszono kalendarz nadchodzącego sezonu, który ma być rekordowy pod względem ilości rund mistrzostw świata. Jeśli znajdzie się zastępstwo dla wypadającego z gry Grand Prix Wietnamu, będą to aż 23 wyścigi.
Ten natłok, a dodatkowo obostrzenia związane z przemieszczaniem się oraz niepewna przyszłość i możliwy nawrót epidemii w którymś z krajów, wywołuje u Mario Isoli pewne obawy przed testowaniem nowych, 18-calowych opon.
"Bardzo trudno będzie zmieścić 25 dni testów w przyszłorocznym kalendarzu. Wiemy na pewno, że rozpoczniemy sezon z koronawirusowymi ograniczeniami. Jak tylko pojawi się ostateczny projekt kalendarza, postaramy się w nim umieścić kilka dni testów", mówi Włoch.
"Jedną z opcji jest na przykład wykorzystanie wtorku i środy po wyścigach. Wtedy zostalibyśmy na tym samym torze. Musimy jednak wziąć pod uwagę, że przy przemieszczaniu się z jednego kraju do drugiego, będzie obowiązywała kwarantanna."
"Spróbujemy opracować jakiś sprytny i elastyczny plan testów. Klarowne jest to, że bez testów nie możemy wprowadzić 18-calowych opon, więc musimy znaleźć jakieś rozwiązanie. Nie jest to łatwe, ale zrobimy co w naszej mocy i razem z zespołami opracowujemy harmonogram uwzględniający te wszystkie kryteria."
"Przy testowaniu na mokrym asfalcie bardzo trudne lub nawet niemożliwe jest zrobienie tego na tym samym torze [na którym odbywał się wcześniej weekend wyścigowy]. Tylko na Paul Ricard są zraszacze. Jest jeszcze Fiorano, ale tam nie mamy Grand Prix."
komentarze
1. skilder3000
Niech kupią/pożyczą kilka bolidów z przed 2 lat, kilku kierowców z doświadczeniem w F1 bez stałego wyścigowego zajęcia się znajdzie. I mogą testować gdzie chcą i ile chcą. Gdy wejdą nowe opony i tak będą nowe bolidy więc sumarycznie nie ma większej różnicy czy bolid z tego sezonu czy z 2018
2. hubos21
@1
Bolidy z każdym rokiem są coraz szybsze prędkość w zakręcie ma znaczenie dla pracy i trwałości takiej opony
3. Kowiq
@1 i @2
To prawda, że bolidy są coraz szybsze, ale to znaczy też, że przyszłoroczne będą wolniejsze od tych z roku 2022, kiedy wejdą nowe opony. Skilder3000 ma więc rację. Ponadto wydaje mi się, że wystarczyłoby w tych starszych bolidach odblokować ograniczniki przepływu i już mamy wzrost mocy do spodziewanych wartości ;-)
4. seybr
@3
Masz rację, wystarczy odblokować starsze bolidy. Ustawić je pod maksymalne użycie opon. Mało to jest kierowców F1 bez pracy i kontaktów nawet jako rezerwowi ? Dać im sprzęt i niech testują opony. Da się zgromadzić tyle danych, że będą pewni swoich prac.
5. hubos21
@3, @4
Czyli zwiększamy moc i bolid jedzie szybciej w zakręcie, jakie to proste...
6. AdamBB
@3 za dwa lata bolidy beda duzo wolniejsze niż te sprzed dwóch lat, a przynajmniej takie są przewidywania. No i oczywiście gdyby odblokować stare bolidy to na prostych miażdżyły by system totalnie i podejrzewam że pobiłyby na spokojnie tegoroczne rekordy na kilku torach, np na Monzie
7. Xandi19
W 2010 roku Pirelli kupiło bolid Toyoty i Heidfeld testował im opony pod ich wejście w 2011 roku.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz