Ecclestone: to Schumacher i Brawn położyli podwaliny pod sukces Mercedesa
Bernie Ecclestone przyznał, że "tragiczny" jest fakt iż osoby, które położyły podstawy pod obecne sukcesy Mercedesa nie są w nich rozpoznawalne.Lewis Hamilton w tym roku jedzie po swój 7 tytuł mistrzowski w F1 i szósty tytuł w barwach Srebrnych Strzał. W Portimao definitywnie pobił rekord zwycięstw przez wiele lat dzierżony przez Michaela Schumachera.
Ecclestone przyznaje, że Brytyjczyk w pełni na to zasłużył, ale ma też swój punkt widzenia.
"Porównuję go do pokerzysty, który na ręce zawsze ma cztery asy" mówił 90-latek dla Sport1. "Gra w pokera a reszta tylko się poci."
"Chciałbym zobaczyć go w zespole u boku Maksa Verstappena. Wtedy zobaczylibyśmy czy faktycznie popełnia tak mało błędów."
Mimo iż Hamilton bije obecnie rekord za rekordem Schumachera, Eccelstone przypomina, że to Michel Schumacher położył podstawy pod obecną formę Mercedesa.
"Schumacher wiedział, że tak jak w Ferrari, będzie musiał najpierw wykonać pracę rozwojową. Tak więc to prawie tragedia, że teraz to inne osoby spijają śmietankę."
"Także Toto Wolff i wszyscy inni" dodawał. "Nie chcę umniejszać osiągnięć wszystkich zaangażowanych, ale w 2014 roku wszystko co musieli zrobić to położyć się do łóżka z tym co przygotowali dla nich Ross Brawn i Michael."
"Prawdziwym ich osiągnięciem było utrzymanie tego poziomu. Niki Lauda miał w tym spory wkład, ale to silnik Mercedesa załatwił przeszło połowę tej roboty."
Ecclestone ogłosił także, że syn Schumachera, Mick "w przyszłym roku będzie w F1", ale przyznał, że "nie powinno się po nim zbyt wiele oczekiwać."
"Z tego co wiem to bardzo miły chłopak, który wykonuje swoją robotę" mówił 90-latek. "Zauważalne jest również to, że on zaczyna przełamywać się w swoim drugim sezonie startów."
"Z jego ojcem było inaczej" dodawał. "On był niezwykle szybki od razu."
"Pamiętam jak Michael zaliczył pierwszy występ w treningu na Spa. Z Jordanem znikąd wszedł do świata elity. Po pierwszym treningu poszedł do sędziów, gdyż Alain Porst stwierdził, że ten go przyblokował, a on w rewanżu zwolnił przed nim."
"Alain nie mógł w to uwierzyć, ale ja zacierałem ręce- to był Niemiec, którego potrzebowałem. Szybki, chłodny jak lód, bez szacunku- ktoś, kto wiedział czego chce."
komentarze
1. przesio
Dlatego paradoksalnie to Hamilton jest najbardziej utytułowanym kierowcą dzięki schumacherowi . Pamiętam wypowiedź Lewisa gdy mówił że przychodzi do f1 by być lepszym od Michaela , po czym miał mocny start . Gdy Michael wrócił do F1 to troszkę Brytyjczyka posadził na ziemie , lecz gdy Lewis wstąpił w szeregi mercedesa jego passa sukcesów trwa do dziś. Ciekaw jestem gdyby mieli rywalizować 20 lat temu w 2000 roku czy Lewis by pokonał Michaela , bo według mnie w 2010-2012 bywały momenty gdzie stary Michael w słabszym mercedesie pokazywał młodemu Lewisowi w mocniejszym Mclarenie jak się jeździ .
A wy koledzy jak uważacie ?
2. Mikus1982
W tym słabszym aucie które rozwijał tak jak w zdobył przecież Pole Position w Monaco gdzie auto już wcale tam nie muśi być najlepsze a liczą się umięjetnosci techniczne kierowcy dla mnie Schumi jest number One sam budował z swoją ekipą krok po kroku mega sukcesy i auta Ferrari od strony technicznej a Hamilton nie czarujmy się przyszedł na gotowe wtedy punktowali po 10 punktów a i tak Schumi już w połowie sezonu był Mistrzem Świata i było znacznie mniej wyścigów niż teraz gdyby w tamtych czasach było tyle co teraz to Schumi by miał grubo ponad 100 wygranych.
3. Skoczek130
Schumi dla mnie zawsze będzie niedoścignionym wzorem kierowcy wyścigowego. :)
4. weres
@ Gdyby Lewis miał takich samych kolegów zespołowych jak Schumi to już dawno miałby 100 wygranych. Jak Schumachera zabrakło przez dużą część sezonu 1999 to mistrzem prawie został Irvine. Jeśli Irvine był w stanie walczyć o mistrza to widać wyraźnie jak dobry samochód miał Schumacher, a potem przez lata było tylko lepiej.
5. Del_Piero
Hamilton może nawet jest i będzie lepszym kierowcą niż Schumacher, ale nie dorówna Schumacherowi jeśli chodzi o zdolności przywódcze. Mercedes wygrywałby niezależnie od przyjścia Lewisa, z kolei Benetton i Ferrari nie wygrywaliby lub nie wrócili by do wygrywania bez Michaela. Michael nigdy nie obrabiał dupy swojemu zespołowi gdy szło coś nie tak, a Lewis robił to nieraz zarówno w Mercedesie jak i McLarenie.
Hamilton nie będzie też utożsamiany z F1 tak mocno jak Schumacher. Tak samo ani Kliczko ani Lewis nie będą tak utożsamiani z boksem tak mocno jak Mike Tyson. No może poza Wielką Brytanią.
@4. weres
Gdyby Schumi miał w kalendarzu +20 wyścigów w sezonie to już dawno miałby 100 wygranych.
6. Typowy Seba
Wybaczcie dosadnie, ale twierdzenie "teraz to inne osoby spijają śmietankę" to gadanie głupot tego przez Pana.
Nie chciałbym umniejszać wkładu MS w rozwój zespołu ale wcale nie uważam aby stworzył on podwaliny pod dalsze sukcesy.
Zwrócicie uwagę, że w ciągu trzech sezonów startów przegrał On wszystkie z Nico a zespół kończył rywalizację na 4 i 5 miejscu w ostatnim - to wcale nie wyglądało na rozwój.
Dopiero zmiana silników wywołała progres. W 2013 roku Nico zdobył dwa razy więcej punktów a i tak przegrał z LH. Kolejne sezony to już dominacja.
7. skilder3000
Hamilton nie ma podjazdu do Senny czy Schumachera.
Oni potrafili zrobić wszystko byle wygrać włącznie z mocno nieetycznymi nagraniami. Przy nich Hamilton to ciepła klucha.
8. Malmedy19
Drogi 6 przejrzyj proszę, jeśli masz możliwość oba sezony pod kątem tego dlaczego Michael miał mniej punktów niż Nico. Czy były tam jakieś kolizje z jego udziałem? Czy były przez niego sprowokowane, czy też przez znacznie młodszych kierowców? Nie wspominam Singapurów, bo tam ewidentnie nie radził sobie z różnicą czasu.
Ś.p. Niki najpierw pozbył się Norberta, potem Rossa i na końcu Michaela. Nie w smak mu było to, że miał tyle tytułów, że to nie on był najlepszym i ostatnim mistrzem Ferrari.
Niczego nie wypominam Lewisowi. Jest mistrzem i tyle, ale z porównaniami to już bym był bardzo ostrożny. To nie jego wina, że nie można tyle testować co kiedyś, ale można zadać pytanie, czy byłby w stanie tyle poświęcić czasu dla F1, co poświęcił Michael.
9. ZS69
100 % prawdziwych faktów.Brawo Bernie.
10. weres
@5
Ferrari zostało mistrzem konstruktorów w 1999 w sytuacji gdy Schumacher nie startował w 7 wyścigach.
Lewis przejechał 262 wyścigi w 14 lat, czyli średnio 18.75 wyścigu w sezonie. Gdyby przejechał w każdym z 1 sezonów 20 lub więcej wyścigów to w sumie miałby co najmniej 281 wyścigów i również miałby szansę na 100 wygranych. Schumi wygrał 91 ze swoich 250 wyścigów (przed przerwaniem kariery). Gdyby przejechał 262 wyścigi i wygrywał 36% wyścigów (91/250 tj.36%) to wygrałby dodatkowe 4 wyścigi, czyli skończyłby z 95 wygranymi.
11. Skoczek130
@weres - gdyby nie dostał maszynki do wygrywania, to mógłby pomarzyć nawet o pobiciu rekordu Alaina Prosta. :P
12. Skoczek130
@Del_Piero - dlatego też osiągnięcia Schumiego w mojej ocenie są nieporównywalnie bardziej wartościowe od Hamiltona.
13. Xandi19
@weres
Hahahahahahaha.
Policzył średnią wygrywaną przez całą karierę i wliczył to na etap gdy Schumi miałby tyle wyścigów co Hamilton. Dzban dnia. Gratulacje
14. sismondi
Oj Berni Berni ty stary byku i Schumacher z Brownem dalej przykładają się do osiągów bolidu/........
15. weres
@13
Jakim trzeba być dzbanem żeby nie wiedzieć że 250 wyścigów Schumachera to tylko jego wyścigi przed przygoda w mercedesie? Jeśli usiłujesz udowodnić swoją głupotę to gratuluję, konkurencja na forum jest duża ale bardziej idiotycznych postów jak twoje to trudno znaleźć.
16. Xandi19
@weres
Przestań się błaźnić.
17. weres
@16
Nie obawiaj się, nie mam zamiaru cię naśladować.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz