FIA miała zbyt mało czasu, by od razu zająć się sprawą paliwa w Ferrari

R E K L A M A

Tuż przed rozpoczęciem rywalizacji Jo Bauer poinformował sędziów o tym, że Ferrari dopuściło się nieprawidłowego zadeklarowania ilości zatankowanego paliwa do bolidu numer 16. FIA nie zdążyła jednak przyjrzeć się sprawie przed rozpoczęciem rywalizacji.

Monakijczyk ścigał się, ale ciążyło nad nim widmo dyskwalifikacji. Za naruszenia regulaminu, które dotyczą paliwa, grożą srogie kary. Między innymi za delikatne przekroczenie dopuszczalnego przepływu jest się usuwanym z wyników.

Ferrari zatankowało o 4,88 kilograma więcej, niż zadeklarowało przed wyścigiem. Ostatecznie ekipę ukarano grzywną w wysokości 50 tysięcy euro, a kierowca uniknął konsekwencji.

Sprawa wywołała jednak mnóstwo kontrowersji, szczególnie w obliczu ostatnich podejrzeń Włochów o oszukiwanie i kolejnych dyrektyw technicznych. Przede wszystkim, wszyscy wiedzieli, że wyścigu jechało auto, które w jakiś sposób przynajmniej nagięło przepisy. Wiele osób, m.in. Christian Horner, spodziewało się pewnej dyskwalifikacji.

Michael Masi wyjaśnił jednak Chrisowi Medlandowi, że FIA nie była w stanie zareagować inaczej i przyspieszyć dochodzenia, a wydanie jakiegokolwiek wyroku zajmuje trochę czasu.

"Mamy proces, który jest dość solidny. Zespół ma okazję do przedstawienia swojego zdania. Gdy pojawia się raport, z tego co rozumiem, przeprowadzamy dość intensywny proces, by przy najbliższej okazji faktycznie sprawdzić, co zostało zrobione i przedstawione."

"Około pięć minut przed otwarciem alei serwisowej było niewystarczającym czasem na wezwanie ludzi, wysłuchanie ich wszystkich i przyjrzenie się sprawie porządnie. "

"Wszystko, związane z paliwem, wykonuje się na wadze. To losowe sprawdzenie. Samochód jest ważony, a później paliwo jest wypompowywane. Następnie auto jest ważone ponownie, by sprawdzić różnicę i zobaczyć, co zostało zadeklarowane. Jeśli jest różnica - oznacza to, że z jakiegoś powodu zadeklarowali inaczej."