Vettel rozumie emocje Leclerca: byłbym tak samo zły
Sebastian Vettel przyznał dziennikarzom, że na miejscu swojego kolegi z zespołu, również irytowałby się przez radio.Szeroko komentowane były m.in. komunikaty radiowe Charlesa Leclerca, który dawał do zrozumienia, że nie jest zadowolony z utraty prowadzenia. W obronę wziął go Sebastian Vettel, który nie pierwszy raz tłumaczył przedstawicielom mediów, że emocje w sporcie są normalne.
"Myślę, że nie powinno się szczególnie interpretować komunikatów, gdy jedziemy i zaczynamy korzystać z radia. Nie ma sensu szukać przyczyny wszystkiego, co zostaje wypowiedziane przez ludzi, którzy są w walce. Bylibyście zaskoczeni, robiąc to samo z piłkarzami czy nawet golfistami. Myślę, że to normalne."
"On chciał wygrać, to oczywiste. Był zły, gdy zrozumiał, że znalazł się z tyłu. Gdyby było odwrotnie, prawdopodobnie ja byłbym tak samo zły. To część emocji, które czujemy, gdy się ścigamy. Gdyby ich nie było, to znaczyłoby, że nam nie zależy. Wątpię, że są kierowcy, których to nie obchodzi."
Podobnie było po GP Bahrajnu, kiedy to Lewis Hamilton zaliczył kolizję z Maxem Verstappenem i na gorąco nazwał rywala kretynem. Niemiec mówił wtedy, że gdyby posłuchać piłkarza, który zostaje sfaulowany, ten również nie wyrażałby się podniośle, a gdyby Vettel uderzył dziennikarza w twarz, ten nie powiedziałby tylko, że to nie było miłe.
komentarze
1. Del_Piero
Ludzie oburzający się o emocje (frustracje) w jakimkolwiek sporcie nie powinni go po prostu oglądać i przestać zgrywać internetowych rycerzy. Ile razy to ludzie już oburzali się, że taki Ronaldo macha łapami bo coś mu nie wyszło lub nie dostał podania, albo Mourinho który lubił komentować pracę sędziów. Albo że Hannawald za mocno się cieszy. Vettel rozumie Leclerca, bo on sam (choć znacznie bardziej perfidnie i to nie przez Ferrari) został okradziony z zasłużonej wygranej w Kanadzie.
2. XandrasPL
Niestety ale ze znanych sportów to raczej tylko kierowcy F1 (ogólnie kierowcy) są pod mikrofonem. Vettel'owi do dziś wypominają to jak cisnął po Charlim, mimo iż są idiotami bo dalej myślą jakoby było to skierowane prosto w jedną osobę a chodziło o cały panel sędziowski na który mówiło się "Charlie".
Ta sytuacja z Bahrainu o której jest mowa w tekście to i tak była wina Lewisa. Jednak emocje wzięły górę. Zwykłych ludzi irytuje to, mimo iż nie mieli do czynienia z prawdziwym sportem w którym masz możliwość walki z rywalem mogącym zmienić ogólny rezultat.
3. Jen
Gdyby nie emocje to sport nie byłby atrakcyjny zarówno dla zawodników jak i kibiców.
4. Raptor202
@1 Mourinho to akurat ma coś z deklem nie tak. Jak coś nie szło, to zawsze winny sędzia albo pogoda, albo jeszcze coś innego, tylko nie on, bo on jest przecież de speszal łan. Niemniej jednak fakt, że wyciąganie na wierzch każdej emocji, jaka przewija się u sportowców w trakcie rywalizacji, to szukanie sensacji na siłę i niczego dobrego nie przynosi.
5. 2lame4u -_-
Ja tam lubię sobie pooglądać i posłuchać w jaki sposób sportowcy przeżywają swoje emocje ( bez przeginania al'a Zidan vs Materazzi :D). Dodaje to pewnego smaczku w obserwacji i sprawia, że nie zasypiam podczas oglądania :P
Szkoda, że tak mało "radia" leci w przekazach telewizyjnych, nawet tych czysto technicznych.
6. Polak477
4. Raptor202
Mourinho to sprawny aktor i jego przedstawienia mają odciągać uwagę od piłki. W jego biografii był nawet fragment, w którym tłumaczył to piłkarzom Interu. W skrócie - przed meczem z Barceloną w LM powiedział piłkarzom, że wyjdzie na murawę Camp Nou i zacznie sobie przechadzać się po boisku. Kibice będą tym sprowokowani i całą złość wyładują na nim przez co na początku meczu nie będą mieli tyle siły i ochoty, żeby atakować piłkarzy.
On bardzo często odciągał uwagę od murawy właśnie po to, żeby ściągać presję i nakładać ją na siebie, albo kogoś innego (np. Sędziów).
Teraz widać to szczególnie dobrze, kiedy pracuje jako ekspert telewizyjny i wypowiada się bardzo sensownie.
7. alfaholik166
Akurat doskonale rozumiem Vettella, bo ja podobny poziom emocji przeżywam grając w... scrable, które zdarza mi się traktować jako namiastkę sportowej rywalizacji. Na szczęście jedynymi świadkami niektórych moich "ekstremalnych" zachowań są jedyne cztery kąty mojego pokoju z komputerem, w takich jednak sytuacjach człowiek też przy okazji dowiaduje się czegoś o sobie. Wiem na pewno, że z moją emocjonalnością do zawodowego uprawiania sportu na jakimkolwiek poziomie raczej bym się nie nadawał...;-)
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz