Binotto jest pewien, że Ferrari stać na dużo więcej
Ferrari w Australii spisało się poniżej oczekiwań, wyraźnie odstając od Mercedesa. Szefowie obu ekip uważają, że przyczyną tego były kłopoty z balansem i ustawieniami, jednocześnie spodziewając się, że ta sytuacja się zmieni.Weekend od początku układał się pod dyktando Mercedesa. Ferrari przyzwyczaiło wszystkich do gorszej formy w piątek, ale tym razem poprawa nie nastąpiła. Bottas i Hamilton podzielili się triumfami w wyścigu i kwalifikacjach.
Dla Ferrari nie został nawet łyk szampana, ponieważ Vettel i Leclerc dojechali na 4. i 5. miejscu. Jest to rezultat, którego po testach mało kto się spodziewał.
Wytłumaczyć słabszą dyspozycję swoich rywali próbował Toto Wolff, twierdząc, że to przejściowe kłopoty z ustawieniami i balansem. Podobnie wypowiedział się Mattia Binotto.
"Warunki w Melbourne są inne niż w Barcelonie - zamiast gładkiego toru jest wyboisty, wieje mocniej, temperatury są wyższe. Z pewnością zewnętrzne czynniki wpłynęły na osiągi naszego bolidu. Tak jak mówił Toto, najwyraźniej ma tego świadomość, nie znaleźliśmy optymalnego okna pracy czy też balansu samochodu. Musimy to zrozumieć. Wiemy jednak, że to na pewno nie jest realny potencjał naszego bolidu. Jesteśmy praktycznie pewni, że on jest większy i nie byliśmy w stanie go pokazać w trakcie weekendu."
"To było niespodziewane. Zawsze ma się nadzieję na poprawę sytuacji w trakcie weekendu, gdy są kłopoty z balansem i ustawieniami. Tak się jednak nie stało. Musimy wziąć dane do domu i je przeanalizować. To musi pozostać wyjątkiem przez cały sezon, ale myślę, że dostaliśmy dobrą lekcję. Jeśli znajdziemy problem, możemy wrócić nawet mocniejsi."
Bardzo ciekawą opinię o problemach Scuderii wygłosił również Marc Priestley, były mechanik McLarena, którego książka jest dostępna na polskim rynku. Uznał, że być może Włochom czkawką odbiły się świetne testy, w czasie których nie trzeba było specjalnie skupiać się nad ustawieniami, bo auto było od razu bardzo dobre. Z kolei Mercedes musiał się napocić i sprawdził praktycznie dwie inne maszyny, znacznie lepiej analizując W10.
komentarze
1. karoman69
Na moje oko jeśli VET nie zrobi sobie PP i wystartuje z 2 lub 3 rzędu to możemy liczyć na jakiś spektakularny błąd,bączki kręci się po wygranym wyścigu.VET jest coraz większym kłębkiem nerwów,co zresztą widać podczas jego wypowiedzi. Po tym co zapowiadali po testach w Barcelonie jacy to oni szybcy i naj,a tu klops.Koniec jego jest bliski,W tym sezonie nie da rady nawet w generalce stanąć na pudle,
2. Amnes
Już jeden taki rok temu i dwa lata temu był co tak mówił.
3. Marcin 1977
Bahrajn bedzie oby piaskiem nie sypnelo Panie Binotto po oczach a...szkoda Leclerka.. mlody rumak stajni mogl powierzgac a tak to cugle założone....Vettel do roboty ...oj obawiam się ze Ferrari na podium nie stanie chodz jestem fanem .. w innej stajni niestety stajnia Augiasza ..Wiliams ktos tu posprzata by kierowcy jezdzic mogli ..a tu piaskiem po oczach ..
4. TomPo
Co roku to samo - na testach grande machina, a pozniej wloska tragedia.
Tempo wyscigowe pokazali chyba gorsze niz w zeszlym roku, bo Q przegrali o takie same 0.7s
No i do tego teamorders juz w pierwszym wyscigu... a na zlego konia stawiaja mam wrazenie.
O braku walki o ten 1 pkt to tez nie ma co wspominac, najlatwiej przeciez taki olac i oddac Mercowi.
No i obrona przed RBR tez byla praktycznie zadna, a na tym torze da sie bronic przed szybszymi.
Pierwszy wyscig i juz geniusz strategow dal o sobie znac, jesli chodzi o pitstopy.
Tak wiec czy Ferrari stac na duzo wiecej?
Oczywiscie, bo to co pokazali w Australii, to jak na Ferrari oraz budzet jakim dysponuja, to totalna klapa.
Co to duzo mowic, Honda podium ma, a Ferrari ma jak na razie guzik.
Ktos powie pewnie ze jestem stronniczy bo nie lubie Ferrari, ale jakos nie wyobrazam sobie teraz zadnego szczesliwego tifosi.
Zobaczymy jak im pojdzie na bardziej 'normalnych' torach, czy bedzie to bardziej walka Merca z Ferrari, czy Ferrari z RBR.
5. Jen
W sumie to widzę jeden pozytyw tego początku. Ostatnie dwa sezony Ferrari bardzo dobrze zaczynało a potem z balonika stopniowo uchodziło powietrze. Teraz kiepsko rozpoczęli sezon to może dalej będzie im lepiej szło.
Nietrafienie w okno pracy opony może się przytrafić każdemu zespołowi. Mercedes i RBR także mieli takie nieudane weekendy. Traf chciał, że Ferrari przytrafiło się to w pierwszym wyścigu. Jedyne porównanie jest tylko do testów. Musi minąć kilka wyścigów, aby można było wyciągać jakieś wnioski co do dyspozycji zespołów. Równie dobrze w Bahrajnie Ferrari może dowieźć dublet.
6. sliwa007
4. TomPo
TO jest dozwolone więc nie widzę problemu, krytyka zawsze będzie. Jakby nie zablokowali Leclerca to pewnie byłyby krzyki dlaczego nie wspierają swojego lidera od początku.
5. Jen
Nie wstrzelili się w optymalne okno pracy opon, pytanie tylko dlaczego? Nie poznali jeszcze swojego bolidu i opon na tyle dobrze by to ładnie ustawić a może jest gdzieś wada konstrukcyjna?
Jeśli to drugie, to mogą mieć problemy z oponami przez większość sezonu, podobnie jak Mercedes w poprzednich latach.
7. S3baQ
Hahahaha. Tak jak przez ostatnie 2 lata??? Jak nie uwolnią Lec, tylko beda dalej tępo stawiać na Vet, to moga po raz 3 zapomniec o majstrach.
8. Jen
@6 sliwa007
To już muszą inżynierowie Ferrari ustalić w fabryce co się stało. Możliwe, że zwyczajnie nie trafili w dobre ustawienia.
Dopiero kolejne wyścigi pokażą w jakiej prawdziwej formie są czerwoni.
9. TomPo
@6
Bo rozsadniej jest najpierw ustalic tego lidera, poprzez wyniki na torze, a nie ustalac go jeszcze przed sezonem. Szczegolnie jesli lider od kilku lat niedomaga i niweczy wysilek setek ludzi. Dodatkowo jechal ponoc uszkodzonym bolidem.
Decyzja o braku pitstopu dla Leclerca, by powalczyl o ten 1pkt tez jest niezrouzmiala, TO lepiej by wygladalo wizerunkowo, a Ferrari nie oddaloby frajersko punktu bez walki.
Efekt mamy taki, ze Vet i tak wie ze powinien przegrac, wiec jego psychika i tak ucierpiala, Leclercowi na dzien dobry podcina sie skrzydla, a Ferrari oddaje bez walki punkty Mercowi, a przez (jak zwykle) skopana strategie, oddali punkty RBR i wizerunkowo przegrali wyscig z Honda.
Oczywiscie, to dopiero pierwszy wyscig sezonu, ale zaczeli go od (moim zdaniem) wieloplaszczyznowej kompromitacji. Tak samo jak Renault czy Williams - ten sam kaliber porazki, patrzac na wyznaczone cele i ambicje tych zespolow.
10. sliwa007
9. TomPo
Ja nie mówię, że Ferrari podejmuje dobrą decyzję wspierając za wszelką cenę Vettela, tylko stwierdzam fakt, że TO samo w sobie jest dozwolone a skoro jest dozwolone to nie czepiajmy się tego, że ktoś je stosuje. Nawet jeśli jest to pierwszy wyścig sezonu. Mają do tego prawo.
Z walką o 1pkt pełna zgoda - powinni ściągnąć Leclerca i dać mu nowe gumy. Vettel mógł spokojnie jechać do mety i dbać o opony a Leclerc walczyć o dodatkowy pkt.
W ostatnich latach na Ferrari spadło dużo krytyki, jakoby w nieodpowiednim stopniu wspierali swojego lidera. I tak częściowo było. Potrafili doszczętnie zniszczyć Kimiemu wyścig, zrobić z niego tarczę osłaniającą Vettela, potrafili spowalniać nim Hamiltona itd. Ale były też wyścigi w których nie do końca wiedzieli jak mają się zachować. Brakowało konsekwencji i tak po naszemu, brakowało im jaj by pewne akcje wykończyć.
Przyszedł Binotto i konsekwentnie stawia wszystko na Vettela. W kalendarzu jest 21 rund i we wszystkich planują wspierać Vettela.
Moim zdaniem taka strategia ma szanse na sukces, pod warunkiem że wspiera się tego lepszego. Dla mnie Vettel to jednak jest czołówka, taka szersza ale jednak czołówka. Leclerc ma za sobą raptem jeden sezon startów i też nie zawsze błyszczał. Tutaj też nie błyszczał, chociaż pokazał się z dobrej strony.
Potrzeba kilka wyścigów, może nawet pół sezonu by w naturalny sposób wyłonił się lider w zespole. W tym czasie Hamilton może już być daleko z przodu.
Ferrari ma swoją strategię, pozwólmy im ją realizować bo na papierze nie wygląda to źle.
Leclerc nie musi wygrywać, by przekonać do siebie kogo trzeba. W Australii pokazał, że jest w stanie wyprzedzić Vettela na dystansie wyścigu. Myślę, że jeśli Binotto ma jakiś zeszyt z ocenami kierowców to przy nazwisku Leclerc stoi dość dobra ocena po tym wyścigu.
11. mcjs
@9. TomPo
Może podziel się tymi wszystkimi przemyśleniami z Binotto? Co Ci szkodzi spróbować, napisz. A nuż Mattia przyzna Ci rację i weźmie na doradcę? Wtedy będziesz mógł coś podziałać w kwestii odejścia Ferrari z F1, o czym tak często piszesz :)
Leclercowi na dzień dobry podcina się skrzydła? Zdajesz sobie sprawę, że on dopiero zaczyna karierę i będzie jeździł dla Ferrari jeszcze przez wiele sezonów? Myślę, że niejeden młody, utalentowany kierowca chciałby być w takiej sytuacji jak Charles, dostać szybki samochód w czołowym zespole. On zdąży swoje pokazać i udowodnić szybkość. A na razie ma robić przede wszystkim to, czego oczekuje od niego szefostwo zespołu. A oni oczekują, że będzie wspierać Vettela.
I bardzo Cię proszę, nie pisz o wielopłaszczyznowej kompromitacji. Tak byłoby, gdyby na przykład nie przyjechali w punktach. Tu nie ma żadnego porównania do Williamsa, który technologicznie jest na dnie, czy Renault, które siedzi w lesie.
Ocenianie formy zespołu po jednym wyścigu, na niereprezentatywnym torze, jest nieporozumieniem.
12. TomPo
@11
Napisalem, kompromitacja w stosunku do stawianych sobie celi oraz oczekiwan.
Renault chce walczyc o podia, a sa daleko w lesie, na razie Honda z RBR ma podium.
Williams - chyba kazdy widzi, mialo byc lepiej, a jest gorzej niz rok temu, bo nawet czesci nie ma.
Ferrari chce walczyc o tytuly, a na razie ich na podium nie bylo.
Tak wiec proporcjonalnie do oczekiwan/budzetow/celi itd - to jest porownywalna kompromitacja.
I nie chodzi tylko o wynik koncowy, ale o caly wyscig i popelnione bledy strategiczno-wizerunkowe.
W sumie, komentatorzy oraz np wloskie media wypowiadaja sie w podobnym tonie wiec...
Nie oceniam sezonu, oceniam pierwszy wyscig - kompromitacja, jakbys na to nie popatrzyl.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz