Marchionne: zapłaciliśmy wysoką cenę za ignorowanie kontroli jakości
Sergio Marchionne stwierdził, że jego zespół zapłacił wysoką cena za "ignorowanie" kontroli jakości, ale przyznał jednocześnie, że cały czas w niego wierzy.Problemy te sprawiły, że na cztery wyścigi przed końcem mistrzostw Lewis Hamilton zbudował sobie komfortową przewagę w mistrzostwach nad Vettelem, wynoszącą obecnie 59 punktów. Brytyjczyk już w Austin będzie więc mógł sięgnąć po tytuł mistrzowski, a jeżeli nic niespodziewanego nie wydarzy się, zdobycie przez niego tytułu mistrzowskiego jest już tylko kwestią czasu.
Prezes Ferrari wyraził swoje ubolewanie, że świeca zapłonowa, kosztująca zaledwie 59 euro, tak słono kosztowała jego ekipę w ostatnim wyścigu i ponownie podkreślił konieczność przykładania większej uwagi do kontroli jakości w zespole F1.
"To techniczny nonsens, który miał wpływ na bolid kosztujący miliony euro" mówił Marchionne dla włoskiego Class CNBC.
"Musimy ponownie przykładać większą uwagę do kontroli jakości podzespołów używanych w F1. To problem, który prawdopodobnie nieco zignorowaliśmy, gdyż przez lata nie był on dla nas najważniejszy."
"Niemniej ostatnie trzy wyścigi są przykładem tego jak dewastujący wpływ miało to na nasze osiągi. Naprawimy to."
Mimo ostatnich dotkliwych porażek, Marchionne wierzy, że osiągi bolidu sprawią, że jego zespół wywrze w ostatnich czterech wyścigach sezonu dużą presję na Mercedesa.
"Nie będę arogancki mówiąc, że nasz bolid jest obecnie na tym samym poziomie lub nawet lepszy od Mercedesa" mówił. "Jestem przekonany, że gdyby nie problemy z ostatnich trzech wyścigów, zupełnie inaczej prowadzilibyśmy tę dyskusję."
Co więcej Marchionne do końca widzi jeszcze szanse dla swojej ekipy: "Sezon nie jest przegrany, nadal mamy dużo pracy. Nie będę mówił o pechu, gdyż nie wierzę w to. Najważniejsze to nie tracić pewności siebie, która zaprowadziła nas tak daleko."
"Jestem zadowolony z tego co zespół dokonał i mam ogromną pewność siebie, że w kolejnych czterech wyścigach, będziemy w stanie zmniejszyć większość strat do Mercedesa."
komentarze
1. TomPo
Wow - odkryl Ameryke. Olanie kontroli jakosci sprawia, ze czesc za 1zł moze rozwalic sprzet warty milion i trzeba lepiej kontrolowac.
To nie kontrola tylko atmosfera w zespole. Wloskie gorace glowy furiatow i o przeoczenie nie problem, gdy wszyscy dookola dra morde i poganiaja.
Poludniowy temperament nie jest najlepszy do takiej zespolowej pracy jak przy F1, a co gorsza udzielil sie Vet.
2. rsobczuk
Coż za odmienny komentarz Marchione w stosunku do poprzednich jego wywiadów. Nagle umie przyznać się do błędu i nie zwala winy na zespół? Chyba problemy powstały po jego błędnych decyzjach dotyczących zmian w dziale silnikowym?
3. tomasss
takiego wała jak Polska cała - cytując klasyka. Kibicowalem Ferrari za czasów Schumiego, Ferdka teraz Vettela i musze przyznać, ze nie jest to łatwe zadanie...
4. Bzik
Łooo, włoska maniaaaanaaaaaa..... =D A, tak sobie zanuciłem, bo przypomniałem sobie, jak wygląda obecnie współpraca pewnej włoskiej firmy z firmą mojego szefa.
Taki przykład z lipca tego roku:
-WIELKI SZEFU OD DYSTRYBUCJI I DZIAŁU WYSYŁEK: proszę o podanie ilości i rodzajów części zamiennych do maszyn XXX, bo w sierpniu mamy urlopy i w fabryce mamy przestój i nic nie wysyłamy i nie składamy maszyn.
-KOORDYNATOR SERWISU W POLSCE: w tej sytuacji poproszę o wysłanie czarnego kota i szklanej kuli, w przeciwnym wypadku ni chuchu nie przewidzę, w których maszynach i jakie części wysypią się w miesiącu sierpniu.
O, tak Włosi podchodzą do pracy... =D
5. Jen
"Musimy ponownie przykładać większą uwagę do kontroli jakości podzespołów używanych w F1. To problem, który prawdopodobnie nieco zignorowaliśmy, gdyż przez lata nie był on dla nas najważniejszy."
Kwidesencja włoskiej mentalności. Co z tego, że Ferrari ma bolid dorównujący Mercedesowi, skoro jest awaryjny. I to nie jest problem ostatnich dwóch wyścigów. Już na Węgrzech Vettel miał problem z układem kierowniczym. Uratował ich wtedy tylko kręty tor wręcz skrojony pod czerwonych.
@tomasss
Przed wyścigami dla kibiców Ferrari powinni ostatnio puszczać komunikaty w stylu " Kibice Ferrari o słabych nerwach proszeni są o opuszczenie trybun lub wyłączenie telewizora".
6. rsobczuk
@tomasss-ja też kibicuję im od czasu jak Schumi zaczął tam jeździć i masz rację. Prowadzenie zespołu F1 nie jest łatwe. Oni są jednak zespołem doświadczonym i takie procedury już dawno powinny być wdrożone. Tak swoją drogą... Jako fani czerwonych ile czasu musimy czekać na jakieś mistrzostwo?
7. Kalor666
59..... ;')
8. dody
5 Kibice Ferrari o słabych nerwach proszeni są o opuszczenie trybun lub wyłączenie telewizora. Ich Mistrz o słabych nerwach proszony jest o opuszczenie samochodu lub wyłączenie silnika hahahaha
9. Vendeur
Cena za głupotę... Ferrari się nigdy nie nauczy. Podobnie jak ich kierowcy.
10. rsobczuk
Myślę, że w Ferrari jednak potrzebne są nie włoskie głowy. Mattia Binotto, który niby jest Włochem, ale tak na prawdę nim nie jest ogarnął bardzo dobry bolid. Kiedyś Niki Lauda powiedział, że Włosi ze swoim podejściem nie zbudują dobrze działającego zespołu. Jako kontr-przykład dali Binotto, ale Lauda powiedział, że Binotto najważniejszą część życia (studia i zbieranie doświadczenia) zbierał nie mieszkając we Włoszech tylko w Szwajcarii. Myślę, że większość kadry Włoskiej powinna wypaść z Ferrari i powinna zostać zastąpiona kimś z Niemiec lub innego kraju.
11. Grafii
Od dawna kibicuje Ferrari, Vettelowi mniej. Wole Kiniego pomimo ze robi za dupochrona Vettela. Od dawna tez wiem że ferrari robi "zabawki" wyścigowe, bo z jakością wykonania a już na pewno z wytrzymałością ich samochody nie mają dużo wspólnego.
Wiem ze to ostre słowa, ale taka jest prawda. To samo tyczy się drogowych wersji Ferrari, co nawet w TopGear pokazywali.
To ze Vet nie zdobędzie tytułu to i dobrze. Mistrz musi walczyć z wszystkimi a nie zdobywać tytuły z pomocą kolegów z teamu. Hamilton po oddaniu pozycji Botadowi urósł dla mnie na prawdziwego mistrza. U Vet nie kojarzę żadnych wartych zapamiętania zachowań
12. fastestlap
pierwszy raz słyszę , że pan prezes za coś przeprasza !
Ferrari już dawno - właśnie mniej więcej od czasów Schumachera jest zespołem wielonarodowym
pitolenie prezesa o zwiększeniu kontroli jakości mnie osobiście nie przekonuje
to jest F O R M U Ł A 1 , tu każdy element jest sprawdzany kilka razy i na pewno również bezpośrednio przed użyciem/zamontowaniem
można tą sytuację nazywać: pechem/zbiegiem okoliczności/nieszczęściem
ale takie rzeczy - szczególnie elektryczne - mogą zepsuć się w każdym momencie i nie ma na to rady
kiedyś mój brat kupił komplet świec znanej niemieckiej firmy (4 szt.)
potrzebował dwie do motocykla, założył i z ojcem kombinowali przez ponad dwie godziny, dlaczego pali tylko jeden cylinder
miałem wtedy 15 -16 lat, przyjechałem do nich do garażu moim Wigry 4
moje pierwsze pytanie - czy sprawdzali iskrę na obu świecach?
popatrzyli na mnie jak na szczeniaka
ale sprawdzili
i okazało się ,że na 4 nowe świece wyjęte z pudełka iskra przeskakuje na trzech, a ta jedna jest niestety do d...
dla mnie dziwne jest to, że Vettel ruszył do wyścigu na 6 świecach - inaczej już na starcie nie obroniłby drugiej pozycji, problemy zaczęły się później
- więc albo świeca raz dawała iskrę a raz nie
albo to problem z cewką zapłonową - która jak każda elektryczna część może wysiąść w każdej chwili
13. Curtis
@fastestlap
Vettel miał problemy z bolidem już od samego startu. Widać było ewidentnie nawet bez powtórki, że świetnie ruszył z miejsca, zdecydowanie szybciej od Hamiltona i w normalnych okolicznościach by go wyprzedził, ale potem zaczął do niego tracić na kolejnych metrach. Po pierwszym zakręcie już czułem, że coś jest nie tak, kiedy zobaczyłem, jak daleko od Vettela jest Hamilton. To naprawdę cud, że Vettel utrzymał po starcie drugie miejsce, ale to w dużej mierze dzięki temu, że świetnie ruszył z miejsca i myślę, że gdyby nie awaria w jego bolidzie to teraz mówilibyśmy o tym, jak znakomicie on wystartował, wyprzedzając na starcie Hamiltona.
14. dexter
Zasadniczo trzeba przyjac, ze w momencie gdy mechanicy na gridzie stawiaja swoje boxy z narzedziami obok auta, otwieraja pokrywe silnika i ustawiaja sie w taki sposob wokol auta aby nikt nic nie podgladal, to sytuacja nigdy nie jest malym pikusiem. Bardzo mi przykro, ale takie rzeczy nie sa wczesniej zaplanowane. Dodatkowo trzeba sobie wyobrazic, ze to jest auto Sebastiana Vettela, faworyta, kierowcy wyscigowego ktory za chwile ma wygrac wyscig, takze ...
Jak ja slysze od Rzecznika Prasowego Ferrari, ze trzeba wymienic swiece w silniku wscigowym to dostaje bolow brzucha, poniewaz swieca zaplonowa tak po prostu nie moze sie zepsuc. Inne zespoly nie musza wymieniac swiec (tzn. musza, ale nie na gridze). W takiej sytuacji trzeba jasno postawic kilka pytan, bo to nie jest optymalna sytuacja. Wymiana swiec nie jest jakims standardem.
Trzeba sobie teraz wyobrazic zawodnika, ktory za kilka minut startuje do wyscigu i co w jego glowie musi sie w takiej chwili dziac? Gdzie tutaj jest miejsce na zbudowanie zaufania, zbudowanie koncentracji przed wyscigiem etc? Jeszcze na obiekcie na ktorym kierowca odgrywa kluczowa role.
Kierowca wyscigowy na okrazeniu natychmiast wyczuje ze cos nie jest w porzadku. Kierowca wyczuje, ze auto ma maly problem z zaplonem, ze silnik troche nieczysto pracuje. Na pierwszym biegu np. podczas startu jest to relatywnie obojetne czy auto chodzi na 6 albo na 5 cylindrach, ale pozniej bedzie coraz ciezej. Czas reakcji bedzie dobry ale pozniej kierowca mus spogladac juz tylko w lusterka. Antypatyczna sytuacja gdy silnik V6 pracuje tylko na pieciu cylindrach - w takiej sytuacji nawet na torze wyscigowym gdzie moc silnika nie odrywa powiedzmy az tak razaco duzej roli jak np. Monza, kierowca nic nie moze zrobic.
Z tym, ze naturalnie nie musi byc to wcale swieca zaplonowa, poniewaz w takiej sytuacji moze to byc takze cos innego. Mnie tylko zastanawia jedna rzecz, poniewaz Vettel krotko po starcie mowil przez radio, ze nie ma mocy silnika. A to nie musi wcale byc swieca zaplonowa, poniewaz moze byc rowniez: elektronika, wtrysk paliwa, zawory - jest wiele roznych rzeczy. W takim momencie zespol nie ma wyjscia, tylko musi do boksow sciagnac zawodnika aby zapobiec dlaszym uszkodzeniom. Bo moze cos byc nie tak z ukladem wtryskowym albo albo albo ... Chodzi o to, zaleznie od rzeczy ktore sa uszkodzone, aby calkowicie nie zajechac silnika. Ale calkiem szczerze mowiac, w takiej sytuacji tak czy siak jest wszystko obojetne.
W efekcie koncowym czy bedzie to swieca zaplonowa albo czy gdzies kolba zostanie zerwana wynik koncowy bedzie taki sam. W ostatnich tygodniach wiele rzeczy, az za duzo rzeczy w Ferrari poszlo nie tak. I trzeba sie jasno zapytac oraz przeanalizowac gdzie w Ferrari lezy problem?
Punkt jest taki, ze Ferrari nie ma techniki pod kontrola. Czy to byla swieca zaplonowa lub cos innego wlasciwie nie odgrywa zadnej roli. Taki silnik wyscigowy mozna unieruchomic tanimi czesciami jak i rownie dobrze super drogimi czesciami. Sek w tym, ze rezultat bedzie taki sam - silnik nie chodzi. Takze nie mozna mowic o bagatelnych rzeczach czy drobiazgach.
Dla Sebastiana Vettela cala podroz do Azji okazala sie jak jakas tania ryczaltowa wycieczka z biura turystycznego ktora mozna nazwac jednym slowem: "przerazajaca podroz".
Jeszcze na Monza Sebastian powtarzal: "powrocimy znowu", "bez obawy, mam dobre wyczucie", "walczymy dalej" itd. itp. A pozniej dramat na starcie w Singapurze (niepotrzebna kolizja) nastepnie techniczna katastrofa w Malezji i teraz to samo...
Trzeba sobie to tak wyobrazic, ze zawodnik (lider) motywuje cala druzyne. Wystarczy sobie tylko przypomniec motywujace slowa Vettela po GP Monza: "Zdobylismy tutaj tylko 3 miejsce, zostalismy pokonani ale powrocimy znowu! Ja wierze w was!" Albo wszystkie slowa odnosnie Ferrari i ta cala pozytywna gra ze wszystkimi emocjami, uczuciami, temperamentem wloskim itd. itp.
I zespol wyjezdza do Azji gdzie nagle wszystko, ale to wszystko sie sypie. Zwlaszcza 2 razy szwankuje technika. W takiej sytuacji jest dla mnie jak najbardziej logiczne, ze przyjdzie taki moment w ktorym czlowiek sobie pomysli tak: Ja tutaj rozrywam sobie moj tylek, robie absolutnie wszystko, staram sie jak moge a wy (przsadnie powiedziane, bardzo przesadnie powiedziane) podstawicie mi tutaj takiego gruchota ktory nic nie potrafi - nie potrafi ujechechac nawet kilkunastu kilometrow?
15. dexter
Sek w tym, kochani przyjaciele sportu motorowego, ze taki punkt dla kierowcy wyscigowego juz dawno nadszedl. I to jest logiczne (z cala sympatia i przychylnoscia do zespolu Ferrari), ze kierowca wyscigowy przy calym poklepywaniu sie po plecach, uscisku dloni etc. bedzie odczuwal gdzies bol brzucha. Jesli kierowca nie moze ukonczyc wyscigow, poniewaz co chwile cos sie gdzies sypie, to w pewnym momencie moze wystarczyc. A wtedy bedzie koniec z motywacja.
Na co w takiej sytuacji maja sie te wszystkie nonsensowne wypowiedzi motywacyjne przydac, jesli oni nie potrafia postawic auta na nogi?
Oczywisicie, ze wszystko w F1 jest bardzo skomplikowane, kontekst wszedzie jest bardzo zlozony, jednostka napedowa jest skomplikowana itd. itp. - ale to nic nie pomaga. Jesli inni potrafia, to Ferrari tym bardziej musi potrafic. I na tym prostym punkcie trzeba postawic kropke. Bo jesli Mercedes jest w stanie wybudowac silnik dla swoich klientow ktory chodzi i wytrzymuje (pomijajac w calosci zespol fabryczny), to Ferrari musi byc w stanie tez tak ucznic. W koncu to jest Ferrari a nie za przeproszeniem Hyundai Motor.
Jesli oni potrafia bez problemow tylko jeden samochod na nogi postawic (na mysli mam auto Räikkönena) to bardzo mi przykro, ale gdzies w systemie musi byc jakis blad?
Czy to jest kontrola jakosci czy tez kontrola calej koncepcji albo blad bedzie przy symulacji wszystkich procesow i przebiegow - nie wiadomo. Moze to byc stostanowisko badawcze, hamownia etc. W kazdym razie Ferrari ma wiele do roboty..
Jesli juz trzymam solniczke w rece, to wysypie tez troche wiecej soli na rane. Ja sie tak zastanawiam czy Vettel za wszesniej czasami nie przedluzyl swojej umowy w Ferrari, poniewaz ewentualnie, tzn. w pewnych okolicznosciach moglby miec takze cockpit Mercedesa. Choc takie zastanawianie sie dzisiaj w sumie tez nic nie pomoze. Jest jak jest i teraz Vettel musi patrzec jak sobie dalej moze poradzic.
Tzn. jestem przekonany, ze Vettel siedzac na fotelu za kierownica bolidu wyscigowego, bedzie tak jak do tej pory dalej naciskal, ale ten moment ktory potrzeba znalezc aby zmotywowac swoja druzyne do dalszej pracy (tzn. podtrzymac wartosc na takim poziomie aby zespol nie spuszczal glowy do dolu) - ten moment pomalu coraz trudniej bedzie teraz odnalezc.
Lewis Hamilton ukonczyl 20 ostatnich wyscigow z rzedu w punktach. Ostatnio z powodow technicznych nie ukonczyl wyscigu w Malezji, ale to byl rok 2016 - takze jest na dobrej drodze aby ustalic nowy rekord (27 wyscigow w punktach jest aktualnie rekordem - tak na marginesie rekordem Kimiego Räikkönena). Mozna mowic, ze bledy czy pech Ferrari graja pod karty Hamiltona, ale Lewis jezdzi bezblednie, jezdzi suwerennie, jezdzi absolutnie fantastycznie.
Na koncu mozna tylko zyczyc Vettelowi oraz Ferrari szczescia aby przynajmniej wygrali kilka wyscigow. A co bedzie na koncu osadzi Bog Wyscigowy.
W kazdym razie slowa pocieszenia bliskich scislych osob ktore beda np. podrozowac z nim po swiecie, tak jak np. fizjo itd. w takich trudnych momentach z pewnoscia troche sportowcowi moga pomoc.
16. dexter
Jeszcze tak a propos swiecy zaplonowej. Nie wiem, czy szef koncernu Fiat Chrysler Pan Sergio Marchionne czasami sie nie pomylil i myslal o wlasnym Ferrari albo zostal blednie zacytowany, poniewaz swieca do silnikow F1 kosztuje okolo 2000 euro.
Swiece zaplonowe do F1 produkowane sa przez zewnetrznego dostawce - oczywiscie nie jest to powod aby swieca zaplonowa sie zepsula. W przypadku Ferrari bedzie to japonska firma NGK. A centrala firmy znajduje sie dokladnie w Nagoya, czyli zaraz po drodze z toru wyscigowego na lotnisko Nagoya albo Osaka z ktorego odlatuja samoloty do Tokyo a pozniej Europy - zaleznie od ustalonych planow powrotu.
Ja na miejscu Sebastiana Vettela w drodze na lotnisko bym tam skrecil (czy wyladowal helikopterem jesli transport z toru na lotnisko odbywal sie droga powietrzna) ;-)
W kazdym razie bez swiecy zaplonowej nie funkcjonuje zaden silnik, bez swiecy zaplonowej nie jezdzi zadne auto. W F1 jest jeszcze taki problem, ze nie mozna szybko wymienic swiec poniewaz w odroznieniu do zwyklego samochodu drogowego swieca siedzi gleboko ukryta w zabudowanej tylnej czesci bolidu wyscigowego. Najpierw mechanicy musza usunac caly airbox aby zaczac prace nad wymiana swiec. Dodatkowo w Ferrari caly ?packaging?, czyli mozliwie duza oszczednosc miejsca przy rozmieszczeniu pojedynczych komponentow silnika w aucie (zaleta) jest w taki sposob kompaktowo zaprorojektowany, ze swiece zaplonowe siedza jeszcze glebiej ukryte niz w bolidach konkurencji. Wlasciwie w momencie gdy Vettel zorientowal sie i mechanicy zaczeli pracowac to do rozpoczecia wyscigu pozostalo okolo 15 minut. Mozliwe, ze gdyby bylo to inne auto to czas podczas intensywnej pracy bylby wystarczajacy, ale na podstawie takiej budowy praca w takim oknie czasowym byla praktycznie nie do wykonania (zbyt wiele elementow do rozmontowania i pozniej ponownego zamontowania).
Jeszcze tak na marginesie kilka slow dla fanow tuningu i szybkich samochodow sportowych
Wiele osob nie docenia jak wazna role odgrywa temat swieca zaplonowa. Kazdy z pewnoscia dostraja sobie swoj caly samochod (silnik spalinowy), tzn. walki rozrzadu, czas zaplonu etc. - wszystko jest modyfikowane aby wygenerowac jeszcze wiecej mocy. Ale jesli teraz swieca zaplonowa w tym calym procesie nie bedzie prawidlowo funkcjonowac, to cala reszta nic nie przyniesie. Trzeba sobie to tak wyobrazic, ze jesli bedzie jezdzic powiedzmy z wieksza kompresja albo cisnieniem doladowania to w komorze spalanie beda panowac automatycznie tez inne warunki. A przede wszystkim jesli bedziecie jezdzic na wyzszych obrotach w polaczeniu z wieksza kompresja i wiekszym cisnieniem ladowania to ten caly proces bedzie jeszcze bardziej ekstremalny patrzac na obciazenie. Ponadto kolejnosc bedzie coraz szybsza. Tzn. swieca zaplonowa za kazdym razem musi byc w stanie ta faze ladowania z cewki zaplonowej czysto przekazac. Dlatego elektroda na dole, tzn. ten palec na swiecy zaplonowej musi posiadac odpowiednia odleglosc i odpowiednia wartosc cieplna. Problem bowiem polega na tym, jesli swieca zaplonowa bedzie za goraca (sama w sobie) to zaczyna sie prazyc i dochodzi do samoczynnego zaplonu mieszanki powietrze-benzyna (bez iskry) - nie dobre! Albo odleglosc od gornego punktu do dolnego punktu na swiecy zaplonowej jest zbyt duza a dystans zapewnia quasi przeskok energii i jesli ten dystans bedzie zbyt duzy to wtedy iskra nie bedzie wystarczajaco silna aby mieszanke powietrze-benzyna zapalic. I teraz efekt np. z silnikiem ktory posiada cisnienie doladowania 2,5 bar albo 3 bar moze byc taki, ze cisnienie doladowania moze byc w stanie czesciowo swiece zaplonowa czy iskre po prostu "zdmuchnac" - nie dobre! Dlatego swieca zaplonowa jest troche tez kluczem do sukcesu, szczegolnie przy wysokich obrotach.
17. dexter
@12. fastestlap
Gdy na zdjeciu najwyzszy w hierarchii szef jest usmiechniety, nie oznacza to wcale ze za cos przeprasza ;-))
Jest cos takiego jak pech ktory moze sie trzymac jak smierdzaca kupa psa na podeszwie drogiego buta. Ale trzeba tez pewne rzeczy potrafic rozdzielic. Nie mozna tez wszystkiego ciagle nazywac pechem. W pierwszej linii trzeba zawsze przeanalizowac gdzie lezy problem. Sek w tym, ze tam gdzie czlowiek pracuje, tam moze dochodzic takze do zwyklego niechlujstwa.
Juz w Malezji zespol Ferrari mial problemy z silnikiem. Akurat w takiej sytuacji jak np. w Malzji gdzie Vettel w sobote podczas 3 treningu ma problem, nie mozna sie dlugo zastanawiac i szukac przyczyny tylko trzeba dzialac szybko. Wymiana silnika z wszystkimi bocznymi agregatami trwa w F1 okolo 2 godziny. Wtedy podobnie jak w Baku czy w Barcelonie mechanicy musza stary silnik wybudowac i nowy silnik zamontowac - silnik ktory mial wlasciwie dopiero na torze Suzuka zostac wdrozony do obiegu (specyfikacja 4). Ale co sie dzieje dalej? Sebastian wyjezdza na tor i po 7 kilometrach auto odmawia posluszenstwa. Okazuje sie ze waz wykonany z carbonu zostal naderwany. A pekniecie na grzebieniu bylo tak wyrazne, ze cale cisnienie doladowania spadlo gwaltownie, tzn. gdzies na peknieciu miedzy turbina, sprezarka a silnikiem powietrze musialo uciekac. W takiej sytuacji generator MGU-H nie bedzie tez produkowal mocy. To jest niemozliwe aby takim autem kierowca jechal dalej.
A to jest wszystko ?maly pikus?, poniewaz okazuje sie, ze Kimi Räikkönen ma pozornie podobny problem. Jesli okazaloby sie ze problem Räkkönena faktycznie jest podobny do problemu Vettela, to wtedy dzial kontroli jakosci w Ferrari ma problem - poniewaz to jest akurat czesc ktora pochodzi od dostawcy.
Sek w tym, ze moze byc to takze zupelnie cos innego. W momencie gdy kierowca otwiera calkowicie przepustnice i nic sie nie dzieje, to moze zawsze byc tez elektroniczny pedal gazu ktory bedzie sprawial problemy albo moze byc to bateria.
A bolidzie F1 tak jak juz kiedys wspomnialem sa dwie baterie. Jedna bateria wykorzystywana jest do tego aby auto ogolnie funkcjonowalo, tzn. bateria bedzie zasilac wszystkie rzeczy ktore potrzebuja prad, np. display na kierownicy itd. itp. A druga bateria potrzebana jest do silnika elektrycznego. Tam bedzie zmagazynowana energia ktora wytwarza moc, a moc jest potrzebna aby kierowca dobrze wystartowal. Jesli teraz ta druga bateria bedzie uszkodzona, to kierowca bedzie mial duzy problem. Ale gdy bateria bedzie tylko z jakiegokolwiek powodu wyladowana, to na gridzie (czyli na polu startowym) mozna taka baterie jeszcze podladowac i kierowca moze normalnie wystartowac. Zaleznie od odleglosci do pierwszego zakretu dobre przyspieszenie na starcie, czyli dodatkowa liczba koni mechanicznych moze byc zawsze decydujace.
Jest jeszcze airbox. A airbox w Ferrari zostal zmodyfikowany, poniewaz silnik akurat potrzebowal takie zapotrzebowanie chlodzenia. Mozliwe, ze ewentualnie przebudowa miala jakis negatywny wplyw na nowe silniki?
No coz, tak to juz jest gdy zespol musi, chce albo powinien nadrobic strate punktowa . Wtedy technika moze byc krucha, poniewaz zasadniczo podejmowane jest wieksze ryzyko. W kazdym razie gdy symptomy w dwoch samochodach beda podobne, to mozna postawic pytanie czy jest to niechlujstwo w dziale kontroli jakosci, bo niektore czesci produkuje zewnetrzny dostawca albo defekt bedzie mial z czyms innym do czynienia?
18. dexter
Edit:
*moze byc zawsze decydujaca
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz