Sainz chciałby jutro powrócić do bolidu
Carlos Sainz tweetując ze swojego szpitalnego łóżka w Soczi potwierdził, że czuje się dobrze a jego jedynym zmartwieniem jest obecnie to jak przekonać lekarzy do tego, aby pozwolili mu jutro zasiąść za kierownicą bolidu F1.Kierowca bezpośrednio po wypadku podnosząc kciuk do góry dał znać, że nic groźnego mu się nie stało, po czym na noszach został przetransportowany do centrum medycznego znajdującego się na torze, skąd zabrano go helikopterem do pobliskiego szpitala na kompleksowe badania kontrolne.
„Wszystko w porządku! Nie ma się czym martwić” pisał na swoim profilu społecznościowym Sainz, dodając zdjęcie z kciukiem skierowanym do góry. „Już myślę jak przekonać lekarzy, aby pozwolili mi wystąpić w jutrzejszym wyścigu!”
W oświadczeniu przesłanym przez zespół Toro Rosso poinformowano, że hiszpański kierowca na wszelki wypadek pozostanie przez noc w szpitalu na obserwacji.
„Po przybyciu do szpitala numer 4 w Soczi, Carlos Sainz, który ani na chwilę nie stracił przytomności przeszedł kompleksowe badania medyczne, włączając w to pełny skan ciała.”
„Skan nie wykazał żadnych urazów. Niemniej, kierowca pozostanie w szpitalu na nocnej obserwacji na wszelki wypadek, co jest normalną procedurą w takich okolicznościach.”
Toro Rosso cały czas bada przyczynę wypadku, która na chwilę obecną nie wydaje się być sprowokowana awarią techniczną bolidu. W kwalifikacjach do GP Rosji zespół reprezentowany był jedynie przez Maxa Verstappena.
All ok! Nothing to worry about! Already thinking how to convince The doctors to Be on the grid for tomorrow! pic.twitter.com/81W1QFDo8q
— Carlos Sainz (@carlosainz) October 10, 2015
komentarze
1. matito
Mogli by mu pozwolić wrócić bo dusza rywalizacji kierowcy to nie to co oglądanie w tv :)
2. Kazik
Nie ma szans w takiej sytuacji. Za dwa tygodnie (niecałe) powinien dostać zgodę na start w USA.
3. CzarnyKret22
To nie ta formuła 1 co kiedyś. Dawniej nawet ze złamaną nogą,ręką startowali a tera no cóż bezpieczeństwo nad wszystko.
4. elin
Pod względem bezpieczeństwa ... bardzo dobrze, że to już nie ta F1 co kiedyś.
Wystarczy porównać śmiertelne wypadki na torze, kiedyś i dzisiaj.
Jeden Jules Bianchi, to i tak o jednego kierowcę za dużo.
Lepiej niech Sainz opuści jeden wyścig, niż by miały być wątpliwości, co do jego stanu zdrowia.
5. Del_Piero
Bezpieczeństwo to rzecz ważna. Jedyne w czym F1 przesadza pod tym względem to neutralizacja przy nieco mocniejszym deszczu. Do dziś pamiętam GP Korei 2010 i przejechane za SC chyba 19 okrążeń. Hamilton darł się przez radio, że chce się ścigać. A warunki nie były jakieś beznadziejne jak na Fuji czy Nurburgringu w 2007.
@3. CzarnyKret22 - a kiedy ktoś jechał ze złamaną nogą, ręką? Jak to jest w ogóle możliwe?
6. Kazik
Dodam tylko, że taki Checo Perez, który do mięczaków na pewno nie należy pomimo zgody na start od doktora FIA odpuścił wyścig bo nie był pewny czy już jest w 100 % o.k. po swoim crashu w Monako. Tak więc Carlosowi życzymy pełnej formy na Austin.
7. dexter
Z tego co mozna bylo zobaczyc to wypadek zdarzyl sie na dohamowaniu do zakretu nr. 13. Widac bylo jak kierowca traci na dohamowaniu tyl bolidu. Przodem uderza w bariere, a pozniej auto wpada pod bariery Tecpro - to sa specjalne bariery ktore przystosowane sa na uderzenia z wysoka predkoscia (czolowe zderzenia z predkoscia 200 km/h) .Wtedy cala energia uderzenia zostaje przez taki system wchlonieta, a kierowca bedzie mial na malej przestrzeni szanse przezycia.
Choc, tutaj wyglada na to, ze auto jakby wbilo sie nosem pod bariery. Optymalnie nos powinien uderzyc w srodek bariery, aby cala energia uderzenia zostala perfekcyjnie pochlonieta przez bariery. Z pewnoscia trzeba sie temu dokladniej przyjrzec. I tak super ze wszystkie elementy bezpieczenstwa (klocki Tecpro, nos bolidu ) zdaly egzamin na medal - kierowca wyszedl zywy i caly z powaznego wypadku. I trzeba pamietac ze nos w F1 jest wyzej skonstruowany niz przednia czesc auta innych serii wyscigowych np. WEC albo IndyCar. Wysokosc nosa w F1 zostala tak wybrana aby podczas wypadku tzw. T-Bone auto wyrzadzilo jak najmniej szkod. W przypadku zderzenia czolowego glownie bariery bezpieczenstwa musza wykonac cala prace.
Miejsce w ktorym Sainz stracil panowanie nad swoim bolidem ogolnie mowiac jest dla samego kierowcy jest dosc trudne, poniewaz tam przelatuje sie obok lewego luku z predkoscia ponad 300 km/h. Dodatkowo otwarty DRS (czyli maksymalny top-speed) i bezposrednio trzeba auto ustabilizowac juz do nastepnego prawego zakretu. Wyglada na to ze Sainz uderzajac na poczatku nosem w bariere uszkodzil sobie przednie zawieszenie a tym samym przedni uklad hamulcowy. Mozliwe ze na tylnej osi zostaly mu tylko sprawne hamulce. W takim momencie mozliwe jest ze kierowca bedzie mial tylko do dyspozycji 40 procent sily hamowania. Albo wcale nie bedzie jej mial. Pozniej juz tylko jest pasazerem i w ulamku sekundy widzac sciane musi przygotowac sie w na duzy bol. W takim momencie kierowca jest bez najmniejszych szans.
Podczas dohamowania do nieszczesliwego zakretu jego bolid nagle ustawia mu sie w poprzek a nastepnie bez zadnego opoznienia leci dalej, hmmm.
Na pierwszy rzut oka wyglada wszystko na mozliwy blad kierowcy. Wlasciwie kierowca oprocz trzymania sie idealnej linii jazdy musi z zakretu do zakretu przestawic balans hamulcow
(Apropos: kiedy i dlaczego sie to robi opisalem pod tematem: „Massa najszybszy na mokrym torze w Soczi“ - mozna sobie poczytac).
To jest takie miejsce gdzie kierowca tendencyjnie chce miec wiekszy balans na tylnej osi, poniewaz kolo na przedniej osi w tym miejscu podczas dohamowania moze sie blokowac. Wydaje sie ze balans hamulcow mogl byc przez kierowce zbyt mocno na tylna os ustawiony. Wtedy znowu tylne kola beda blokowac i auto nagle ustawia sie w poprzek. No, ale to juz musi zespol i kierowca przeanalizowac.
Zespol dosc szybko bedzie posiadal wszystkie informacje. W takiej sytuacji zespol musi sie upewnic czy nie byl to czasami jakis techniczny defekt. No, ale gdyby to byl blad techniczny ktory moglby zagrozic bezpieczenstwo drugiego kierowcy, to samochod Verstappena nie zostalby szybko dopuszczony do kwalifikacji. W koncu kierowca chce miec 100% pewnosc ze z jego autem bedzie wszystko ok.
Dobrze ze nic sie nie stalo. Wypadek wygladal bardzo powaznie, wszystko zostalo uszkodzone wraz z cala elektronika. W takim przypadku kierowca traci kontakt radiowy z zespolem, a to jest zawsze nieprzyjemna sytuacja dla wszystkich. Po takim wypadku kierowca wyciagany jest z bolidu wraz z cala skorupa w ktorej siedzi. Teraz Sainz bedzie musial w szpitalu przejsc przez wszystkie badania i miec nadzieje ze w nastepnym wyscigu moze wystartuje.
PS. Z onboardu bylo widac jak Sainz krotko przed punktem dohamowania przestawia guziki na kierownicy i chwile pozniej hamuje i traci kontrole nad samochodem. Pytanie trzeba postawic: dlaczego w tak poznym momencie jadac na prostym odcinku kierowca bawi sie kierownica? Z reguuly w kwalifikacjach auto jest bardzo lekkie, posiada jak Toro Rosso male skrzydelka. Dodatkowo w zakrecie bedzie stosunkowo niestabilne. Wtedy trzeba byc juz skoncentrowanym na dohamowaniu, a nie w tak poznym momencie bawic sie jeszcze kierownica. No, ale latwo sie z boku mowi... Ale tajemnica nie jest ze Toro Rosso ze wzgledu na wysokie zuzycie paliwa trymuje swoje auto na mniejsza sile docisku niz wlasciwie w rzeczywistosci bylaby konieczna. Jezeli system DRS bedzie automatycznie sprzezony z hamulcem i nie zamknie sie w odpowiednim momencie to kierowca faktycznie moze miec problem.
8. dexter
@elin
Witaj, kolezanko elin ;) Nie przejmuj sie takimi wpisami...
Pozdrawiam
9. elin
@ dexter
Witam, kolego dexter ;-).
Jak zawsze, dobrze przeczytać Twoją opinię.
Aż tak się nie przejmuję ... ;-) ... Tylko uważam, że nie bardzo jest sens porównywać dawnej F1 z obecnymi czasami ... - szczególnie jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Pod tym względem wiele zmieniono na lepsze ... i dobrze, że tak się stało.
Pozdrawiam
10. dexter
Absolutna racja kolezanko elin, absolutna...
Ja tez staram sie juz zbytnio nie zwracac uwagi. Ale, przyznam ze niekiedy czytajac niektore komentarze to nie raz musze sie jeszcze po glowe podrapac... :)
11. elin
Dexter, no niestety racja ... czasem, podczas czytania niektórych komentarzy, trzeba naprawdę dużej cierpliwości ... ;-).
Nieraz mam wrażenie, że coraz więcej osób pisze tutaj, żeby tylko coś napisać ... i niestety wychodzą takie bzdury, że aż ciężko czytać, czy powstrzymać się od komentarza ...
Ale ...na szczęście są również osoby które naprawdę pasjonują się F1 ... i dla nich warto tutaj pisać :-).
Miłego dnia, kolego dexter
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz