Formuła 1 już dyskutuje o poprawie bezpieczeństwa
Wypadek Julesa Bianchi po Grand Prix Japonii tradycyjnie wywołuje sporą dozę dyskusji na temat bezpieczeństwa w Formule 1.Cała dyskusja na temat bezpieczeństwa rozpoczęła się jednak jeszcze przed wyścigiem, kiedy to spodziewając się uderzenia tajfunu, bezskutecznie próbowano przesunąć godzinę rozpoczęcia wyścigu na nieco wcześniejszą, aby uniknąć ulewy.
Niki Lauda, reprezentujący Mercedesa, zapytany o to czy FIA podjęła dobrą decyzję o rozegraniu Grand Prix Japonii, odparł: „Tak. Kierowcy ruszyli za samochodem bezpieczeństwa, nie było w tym nic złego.”
„Mogliśmy jednak wystartować ten wyścig wcześniej. Nie ma co do tego wątpliwości. Można to było przewidzieć i mogliśmy wystartować o godzinie 13:00 [zamiast 15:00] czasu lokalnego.”
Lauda przyznaje, że po fakcie można twierdzić iż samochód bezpieczeństwa powinien pojawić się na torze zaraz po wypadnięciu Adriana Sutila.
„Wypadek Sutila zdarzył się z dala od linii wyścigowej i w normalnych warunkach nie dyskutowalibyśmy tutaj o tym, gdyż bolid był już z toru zabierany.”
„Pod tym względem decyzja była prawidłowa, jednak ostatecznie okazała się błędna.”
Jenson Button uważa, że przedstawiciele FIA dobrze reagowali na zmiany zachodzące na torze: „Uważam, że FIA wykonała naprawdę bardzo dobrą robotę kontrolując całą sytuację. W takich chwilach jest bardzo ciężko. Oni słuchają się nas, kierowców przez cały czas.”
„Chcemy się ścigać, ale chcemy to robić w bezpieczny sposób. Gdy koła przestają wyrzucać w powietrze duże ilości wody, w zasadzie możemy już zakładać opony przejściowe.”
„Uważam, że w tym wypadku wykonali bardzo dobrą robotę, gdyż sytuacja nie była łatwa.”
Lauda, który sam kilkadziesiąt lat temu przeżył potworny wypadek, zasiadając za kierownicą bolidu Formuły 1 uważa, że dzisiaj sport ten przypomniał o swoich zagrożeniach.
„Sport motorowy jest niebezpieczny. Przywykliśmy do tego, że nic się nie dzieje i nagle zostaliśmy wszyscy zaskoczeni.”
„Zawsze musimy być świadomi tego, że sport motorowy jest niebezpieczny- na dzisiejszy wypadek składa się także wiele innych czynników.”
„Jeden bolid wypada, wóz sprzątający wyjeżdża na pobocze i wpada w niego drugie auto. To bardzo nieszczęśliwy zbieg okoliczności.”
Lauda wierzy jednak, że można z niego wyciągać wnioski na przyszłość: „Powinny być z tego wyciągnięte wnioski, że w tak trudnych warunkach podczas wyścigu powinno reagować się inaczej, gdyż szanse na wypadnięcie z toru w tym samym miejscu są znacznie większe.”
komentarze
1. Del_Piero
Błędem było wprowadzenie dźwigu przed SC. Lepiej już walnąć w drugi bolid niż w dźwig z którym bolid po prostu nie ma szans, tak jak motor w zderzeniu z samochodem.
2. Skoczek130
Teraz można gdybać. Gdyby wyjechał SC, dyskutowano by na temat zbytniej ostrożności. To była bardzo pechowa i niefortunna sytuacja. Nie ma co zganiać na nikogo winy.
3. elin
@ 2. Skoczek130 - dokładnie.
Ile było gadania, że np. na Silverstone po wypadku Kimiego nie było potrzeby, aż tak tracić czasu i dokładnie naprawiać barierki, bo mała szansa aby inny bolid uderzył w to samo miejsce ...
Podobnie teraz, stał się wypadek, jest krytyka - dlaczego wcześniej nie wyjechał SC ... Ale gdyby wyjechał i nic by się nie stało, znowu by było - po co taka ostrożność, przecież to najlepsi kierowcy świata, więc powinni sobie poradzić w każdych warunkach ...
4. Skoczek130
@elin - tak to jest z marudamii. I tak źle i tak nie dobrze... Nie poradzi się na nich nic... ;) Pzdr :))
5. czarnyyy30
@3. Właśnie specjalnie się zalogowałem żeby napisać dokładnie to o czym Ty piszesz, wiec juz się nie rozwijam. Ale tylko dodam mając nadzieję że Lauda pamięta to co niedawno powiedział i ze więcej już nie będzie taki pewny
6. Jaro75
Życie i tyle.
7. mmmis
@2 w każdym razie wg mnie lepiej jest sobie pomarudzić i wprowadzić SC, niż ma ucierpieć na tym kierowca - takie jest moje zdanie.
8. Root
A ja dodam do tego, że najprawdopodobniej winny wypadku jest sam Bianchi, bo przecież tam był wypadek Sutila, o którym Bianchi wiedział, były żółte flagi nakazujące szczególną ostrożność i zwolnienie w tym segmencie toru, wiedział jaka jest pogoda... Jak sam kierowca nie dba o bezpieczeństwo, to cóż można zrobić?
9. Manonfire
Jak zwykle są dwie strony tego medalu. Pierwsza to naturalnie zadbanie o jak najwyższy poziom bezpieczeństwa zarówno kierowców, jak i obsługi, kibiców itp. Ale to tak, jak z tzw. "bezpiecznym seksem" (w sensie niechcianej ciąży, zakażenia chorobami). Nie ma takiego pojęcia. Może być "bezpieczniejszy", ale całkowicie bezpieczny nie będzie. Druga strona jest IMHO taka, że jak ktoś decyduje się na zapylanie 320 km/h przez kilka godzin co dwa tygodnie, musi liczyć się z pewnym ryzykiem, i to niemałym, mimo obecnej technologii. Benzyna we krwi to nie krówka ciągutka. Ryzyko śmierci lub kalectwa w sportach motorowych było, jest i będzie. Za ten poziom ryzyka, za te prędkości uwielbiamy przecież zarówno wyścigi, jak i kierowców.
Oby Bianchi wyszedł z tego cało i mógł się dalej ścigać.
10. wobz
nie ma co kombinować poprostu pech
niech szybko eraca do zdrowia
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz