Kierowcy wiedzą o ryzyku, ale kochają wyścigi
Od czasu wyścigu w Korei w świecie sportu motorowego miały miejsce dwa tragiczne w skutkach wypadki.Mimo tak dramatycznych wieści pod koniec sezonu czołowi kierowcy F1, którzy w mniejszym lub większym stopniu znali ostatnie ofiary sportów motorowych, nie zamierzają zmieniać swojego podejścia i uwielbienia do tego co robią, przyznając że zdają sobie sprawę z ponoszonego przez siebie ryzyka.
„To były okropne dwa tygodni dla sportów motorowych” wyznawał mistrz świata F1, Sebastian Vettel. „Gdy wróciłem z Korei usłyszałem o wypadku Dana Wheldona w Ameryce. W ubiegłym tygodniu siedząc na sofie oglądałem telewizję i wyścig MotoGP. Widziałem wypadek Marco.”
„Nie byłem jego bliskim przyjacielem, ale znałem go. Spotkałem go w tym roku. To okropne uczcie czekać, czekać i czekać, gdyż z reguły wie się, że to nie jest dobra oznaka, gdy trzeba tak długo czekać na odpowiedź tego co się stało.”
„Wszyscy podejmujemy pewne ryzyko, gdy wchodzimy do bolidu czy siadamy na motorze. Uwielbiamy jednak sport motorowy, uwielbiamy ten dreszczyk. Jednocześnie wierzymy, że nic się nam nie przytrafi.”
„Uwielbiamy to co robimy i zdajemy sobie sprawę z ponoszenia pewnego ryzyka, ale szokujące jest to jak szybko sprawy mogą ulec zmianie. Uważam, że cały czas powinniśmy podnosić bezpieczeństwo i będziemy krytykowani za zbyt dużą odległość do bolidów na torze, za zbyt duże strefy wyjazdowe i inne tego typu rzeczy, ale z drugiej strony nigdy nie chcielibyśmy być w sytuacji w jakiej aktualnie znajdują się wszyscy kierowcy MotoGP, czy serii IndyCar.”
„Trzymamy kciuki i liczmy że nic się nie wydarzy. Niemniej to nie jest niemożliwe. Zdajemy sobie z tego sprawę. Aktualnie jedyną rzeczą jaką możemy zrobić to uszanować ich i dać rodzinom odetchnąć. Dać im czas, którego potrzebują.”
Fernando Alonso jest z kolei przekonany, że dwa tragiczne wypadki nie wpłyną na niego podczas jazdy bolidem, ale przypomniały mu o niebezpieczeństwie na jakie się naraża.
„To nie wpływa na ciebie gdy jeździsz, wpływa na ciebie w trakcie tygodnia” mówił Hiszpan. „To były bardzo smutne dni. Byłem w domu i oglądałem telewizję. Wypadek Dana widziałem w powtórce w wiadomościach. Byłem w szoku przez dwa czy trzy dni.”
„Potem wypadek Marco widziałem na żywo. Oglądałem wyścig i nie mogłem w to uwierzyć w niedzielę i w poniedziałek, ale takie rzeczy się zdarzają. To są bardzo smutne dni dla sportu motorowego i bardzo smutne dni dla nas.”
„Gdy ściga się, gdy zamyka się wizjer kasku, nie myśli się o ryzyku. Uwielbiamy wyścigi, uwielbiamy konkurencję i uwielbiamy adrenalinę, którą daje nam jazda. To ona nas oślepia przed ryzykiem.”
Lewis Hamilton po kolejnych śmiertelnych wypadkach przypomniał o tragicznych wypadkach Christiana Bakkeruda i Martina Hines.
„Ostatnie kilka miesięcy było bardzo tragiczne” mówił Hamilton. „Odszedł Christian Bakkerud, który był wspaniałym kierowcą, teraz kolejni dwaj kierowcy, a także Martin Hines, który stanowił olbrzymią część sportu i był kimś kto pomógł mi dostać się tu gdzie jestem.”
Michael Schumacher z kolei dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma możliwości wyeliminowania w stu procentach zagrożenia, mimo że standardy bezpieczeństwa cały czas są podnoszone.
„Nie sądzę, że gdy jeździmy, myślimy o tym, że stwarzamy sobie zagrożenie” mówił Schumacher. „Przede wszystkim, gdy jedziemy na granicy możliwości auta, czujemy się z tym dobrze i dlatego naszą ambicją jest zawsze jechanie na limicie. Tak samo będzie w ten weekend.”
„Pełne bezpieczeństwo nie jest możliwe w żadnej sferze życia. Tak, większe ryzyko jest w sportach motorowych, Formuła 1 jest prawdopodobnie najszybszym sportem motorowym na świecie.”
„Jednocześnie jednak bezpieczeństwo zostało mocno poprawione. Gdy spojrzy się na nowe projekty, takie jak ten tor. Są na nich duże strefy wyjazdowe i z pewnością jest tu wysoki standard bezpieczeństwa. Gdy coś się wydarzy, nazywam to przeznaczeniem, a wszyscy wcześniej czy później musimy stawić mu czoła.”
„Jestem bardzo poruszony tym co się przytrafiło tym dwóm kierowcom, ale niestety musimy przyznać, że takie jest życie.”
komentarze
1. beltzaboob
Dzisiaj pogrzeb Marco. Jeździł ostro, tworzył widowisko. To była ścisła czołówka, wielki potencjał.
Żal.
Co więcej pisać.
2. MARTINWTCC
Teraz sie o Marco dowiedzialem nie no nie wierzę
3. Jaro75
Było ryzyko,jest i będzie.Normalne.
Nie tylko w tym sporcie.
4. Gosu
W F1 nikt nie zginął od śmierci Senny w 1994 roku. Standardy bezpieczeństwa wyprzedają inne serie o lata świetlne.
5. athelas
No kto jak kto ale Schumi widział na własne oczy ostatni śmiertelny wypadek w F1... To było dawno, co dobrze świadczy o F1. Jednak są to na pewno trudne 2 tygodnie dla całego świata sportów motorowych. Liczę, że kierowcy w jakiś sposób uczczą pamięć Dana i Marco. Ten drugi dla Schumiego może być dość bliski, przecież jeszcze w 2009 roku Michael startował w Moto GP.
Przywołując sprawę tych stref wyjazdowych... niestety płacimy cenę w postaci mniejszej widowiskowości. Oglądając okrążenia na Imoli sprzed 20 lat naprawdę uderza mnie jak mało miejsca od barier tam jest w porównaniu do nowych azjatyckich obiektów. Trzeba się zastanowić, żeby nie przegiąc - duże strefy wyjazdowe oznaczają, że wyjechanie poza tor kierowce nic nie kosztuje, kiedy np w Monako takiej możliwości nie ma. Może więcej żwirowych pułapek? Wtedy zarówno błąd będzie kosztowny i bezpieczeństwo zachowane.
6. athelas
4. Prawda jest też taka, że prędkości sa mniejsze, auta stabilniejsze. Kiedy ostatnio F1 grzała 360 na godzine? chyba w 2004 roku. A w IndyCar na owalach tyle jest cały czas. Owale zawsze były niebezpieczne - jak ktoś już wypadnie w peletonie, to karambol murowany.
7. sliwa007
W wypadkach samochodowych zginęło już wielu moich znajomych a pomimo tego dalej jeżdżę samochodem. Dziwne by było jakby po tych wypadkach jakiś kierowca z F1 zakończył karierę.
Biorąc pod uwagę ogromną ilość różnych serii wyścigowych w sportach motorowych liczba wypadków śmiertelnych jest bardzo mała. Oczywiście najlepiej jakby nie było ich w ogóle, ale i tak w obecnych czasach poziom bezpieczeństwa jest bardzo wysoki.
Oczywiście każda śmierć jest wielką stratą, ale w pewnym sensie dodaje to takiej "powagi" tym wyścigom. Wiem że to głupio brzmi, ale dzięki temu że ktoś zginął możemy sobie wyobrazić jak bardzo jest to niebezpieczne. Wiemy czym mogą skutkować błędy popełniane przez zawodników i niewątpliwie jest to jeden z czynników decydujących o dużej popularności i oglądalności
8. Polak477
Nie rozumiem tłumaczenie wypowiedzi Alonso. Bo wychodziłoby na to, że w wiadomościach widział coś co się dopiero wydarzy, bo najpierw napisane jest:
"Wypadek Dana widziałem w powtórce w wiadomościach.", a za chwilę:
"Potem wypadek Marco widziałem na żywo.".
9. kubex
@Polak477 wypadek Dana był kilka godzin po GP Korei, czyli dwa tygodnie temu, a Marco, w zeszłą niedzielę, więc nie wiem czego tu nie rozumieć...
10. tcx
Mam nieodparte wrażenie że kierowcy F1 robią z siebie wielkich męczenników i bohaterów jak jakieś sieroty.
Co maja powiedzieć kierowcy IOM TT ? gdzie każdy błąd kończy się ...
Lubię F1 lecz takie gadanie mnie denerwuje ...
http://youtu.be/RsYhJem1PBw -polecam obejrzeć wszystkim kierowcom F1 :)
http://youtu.be/I5HnPUujf-M
11. athelas
10. Niech obejrzą lata 50. i 60. w F1, to wystarczy. Dość podobne ryzyko :D
No cóż, ale jechać 250 km/h przez wąskie uliczki Monako dzisiaj to też jest wyczyn... Szkoda tylko, że poza tym torem właściwie nic takie nie jest.
12. wheelman
Moto GP w porównaniu do F1 ma zerowy poziom bezpieczeństwa. Chodzi mi oczywiście o budowę pojazdu i sposób kierowania.
Inne serie Open Wheel też trzymają poziom pod względem budowy samochodu. Z Indy Car jest problem tego typu, że jeździ się cały czas z dużymi prędkościami i cały czas blisko innch samochodów. Nikt tam nie jeździ gęsiego.
Porównajcie sobie uszczerbek na zdrowiu kierowcy z WTCC i F1 który wjeżdża skosnie w bandę, spora różnica.
Głupio mi, że piszę to w takich okolicznościach, ale kierowcy F1 powinni po prostu w tej sytuacji złożyć kondolencje bez dywagacji na temat bezpieczeństwa w F1.
13. Święty
„Nie sądzę, że gdy jeździmy, myślimy o tym, że stwarzamy sobie zagrożenie” mówił Schumacher.
Tak Michael, ty zazwyczaj o tym nie myślisz...
14. Polak477
9. A dobra, bo pomyliłem ich imiona :). Nie oglądam tych serii, więc myślałem, że pierwszy zginął ten co był po "potem", a że do tego czytałem tą samą wiadomość na innym serwisie gdzie było to przetłumaczone, że najpierw widział ten wypadek na żywo, a później jeszcze kilka razy w powtórkach w wiadomościach to mi się to wszystko poplątało.
15. Ferrari60
Marco nie mógł odpuścić i wyjechać na ten żużel... widziałam to na żywo jak Marco leżał nieruchomo na torze. To tak jakby w F1 zabrakło Felipe Massy.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz