Szef Red Bulla skomentował ostatnie wydarzenia wokół Maxa Verstappena. Brytyjczyk podkreślił, że Holender ma ciągle ważną umowę z jego zespołem i nie rozgląda się za żadnymi alternatywami.
Weekend wyścigowy na Silverstone na razie zdominowany jest przez wątek rozmów i plotek dot. Maxa Verstappena i Mercedesa. Wszelkie spekulacje zdecydowanie nabrały na sile w ostatnich dniach, a w czwartek w tej sprawie wypowiadało się wielu przedstawicieli ekip, na czele oczywiście samym Holendrem.
W piątek do głosu doszedł z kolei Christian Horner, który pojawił się na piątkowej konferencji prasowej i odpowiadał na pytania związane z całą sprawą. Jedno z nich dotyczyło ewentualnego planu B, na co zareagował w dość uszczypliwy sposób, biorąc pod uwagę, że obok niego siedział CEO McLarena, Zak Brown:
"Oscar Piastri. Wszystko to jest naprawdę subiektywne. Jesteśmy naprawdę skoncentrowani na naszych obecnych kierowcach i tej relacji. Max ma ważny kontrakt do 2028 roku", stwierdził głównodowodzący stajnią z Milton Keynes.
"Jasno zadeklarował, że chciałby spędził swoją karierę w Red Bullu od samego początku do końca. To dla niego coś wyjątkowego i unikalnego. Na tym się koncentrujemy. Zwyczajnie ignorujemy ten cały szum, skupiają się na obszarach, które wiemy, że musimy poprawić i jak to zrobić."
Horner nieprzypadkowo wspomniał o Piastrim, ponieważ już dawno temu przyznawał, że Red Bull był zainteresowany jego usługami. Aktualne szanse na wyciągnięcie Australijczyka z McLarena wydają się jednak zerowe, zważywszy na to, że przed sezonem 2025 otrzymał nową, wieloletnią umowę. Przedstawiciele Red Bulla i McLarena zostali jednak zapytani o wzajemne sprawdzanie opcji:
"Zawsze respektowaliśmy kontrakty kierowców z ich zespołami. Mają dwóch świetnych kierowców, którzy nawzajem na siebie naciskają i udaje im się przy tym utrzymywać zdrową relację, a to zawsze jest spore wyzwanie, kiedy dwóch bardzo dobrych kierowców rywalizuje o najważniejszą nagrodę w F1", podsumował Brytyjczyk.
"Każdy zespół jednak się różni. Zresztą nie oczekiwałbym, by którychś z tych chłopaków chciałby opuścić bolid, który obecnie jest najszybszy. Dlaczego mieliby to robić? Przecież znajdujesz się na czele stawki i jej przewodzisz. Naprawdę byłbym zdumiony, gdyby doszło do jakiejś zmiany."
"Nasi kierowcy nigdzie się nie wybierają. Są bardzo zadowoleni i my też jesteśmy zadowoleni, więc nie ma konieczności rozglądania się za innymi kierowcami w stawce", dodał CEO McLarena.
Szef Red Bulla otrzymał też inne pytania w kontekście plotek dot. Verstappena. Słusznie uwypuklono przed nim fakt, że czterokrotny mistrz świata już dwukrotnie nie skorzystał z okazji do tego, by zapewnić, że w 2026 roku będzie reprezentował barwy Byków. 51-latek obwinił z kolei George'a Russella za tę sytuację, co już próbował robić także w Austrii:
"Umowy między kierowcami a zespołami pozostają poufne. W przypadku każdego kierowcy jest kwestia związana z wydajnością i takowa jest też w kontrakcie Maxa. Jego intencja jest taka, że będzie tutaj i dla nas jeździł w 2026 roku. Nieuniknione jest jednak to, że stanowi ogromne zainteresowanie dla każdej ekipy w stawce."
"Tak naprawdę to George wywołał te wszystkie spekulacje, próbując prawdopodobnie wykorzystać to dla swojej sytuacji i wymusić jakąś jasność. Można to zrozumieć, patrząc na to, jak dobrze spisuje się w tym sezonie. Nieuniknione są jednak ciągłe spekulacje w tej sprawie. Najważniejsza jest jednak przejrzystość między Maxem a zespołem, a tutaj jest wszystko bardzo klarowne."
Horner odniósł się również do tego, czy to ewentualnie Russell mógłby być alternatywą dla Red Bulla w przypadku odejścia Verstappena. Warto przypomnieć, że w zeszłym roku takie sugestie padały z jego ust:
"Niezwykłe jest to, że George ciągle pozostaje na tym rynku, ale nie mieliśmy z nim żadnych rozmów. Wygląda na to, że jest dość pewny tego, iż pozostanie tam, gdzie znajduje się obecnie. Mamy jednak sporą głębię w naszym teamie. Można oglądać kierowców Racing Bulls czy Lindblada, który dzisiaj z nami jeździł, a sezon 2026 to będzie transformacja"
"To prawdopodobnie największa zmiana zasad w F1 na przestrzeni ostatnich 50 lat, bo zarówno zmieni się samo podwozie, jak i jednostka napędowa. Nikt z ręką na sercu nie wskaże, jaki może być układ sił w stawce. To może być którychś z panów obok mnie siedzących [Brown lub Andy Cowell]."
"To może być Ferrari lub Mercedes. To może być każdy. W kontekście sezonu 2026 na razie jest sam subiektywizm i dopiero za rok, mniej więcej o tej porze, pojawią się wskazówki odnośnie układu sił. Nie ma żadnej gwarancji, że wskoczenie do Mercedesa z automatu zapewni lepsze położenie."
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się