WIADOMOŚCI

Mayer przedstawił swoje pomysły na zmiany w FIA i znowu skrytykował rządy Sulayema
Mayer przedstawił swoje pomysły na zmiany w FIA i znowu skrytykował rządy Sulayema © FIA

Były sędzia F1 potwierdził swoją kandydaturę w tegorocznych wyborach prezydenckich FIA. Na otwarciu swojej kampanii nie szczędził krytycznych słów w stronę rządów obecnego dowodzącego instytucją z Paryża.

2025-baner-f1-dziel-pasje-v2.jpg

Już w czwartek w motorsportowym środowisku rozbrzmiała informacja o tym, że Mohammed Ben Sulayem będzie miał jednak rywala w tegorocznych wyborach na Prezydenta FIA. Okazał się Tim Mayer, a więc były sędzia m.in. F1, który został zwolniony ze struktur Federacji właśnie przez Emiratczyka.

W piątek w okolicach Silverstone Amerykanin spotkał się z mediami, aby nie tylko potwierdzić swój start, lecz także ujawnić szczegóły swojej kandydatury. Podczas otwartego spotkania z prasą nie brakowało naturalnie z jego ust słów krytyki w stronę rządów Sulayema. Zresztą tak samo było już po jego październikowym zwolnieniu:

"Musimy być szczerzy w tym, gdzie znajdujemy się obecnie. Trzy lata temu Mohammed Ben Sulayem prowadził kampanię z dobrymi pomysłami z wartościami dla mniejszych klubów, transparentnością i reformą. Przekaz był odpowiedni, ale realizacja zawiodła. Zamiast reformy zaczęliśmy oglądać wyniki", powiedział 59-latek, cytowany przez The Race.
"Za kulisami otrzymaliśmy iluzję postępu i przywództwa, podczas gdy jego kierowniczy zespół odszedł. Pojawiła się też iluzja inkluzywności, bo ważne głosy, a zwłaszcza kobiet i osób z różnych środowisk nie zostały wysłuchane, gdy mówiły prawdę. Mamy też iluzję finansowej zmiany. Wprawdzie FIA powróciła do norm sprzed pandemii, ale teraz pojawił się mniej niezależny nadzór."
"Jest też iluzja transparentności i zaangażowania, bo proces podejmowania decyzji staje się coraz bardziej scentralizowany, a sprzeciw karany. Najbardziej destrukcyjna wydaje się natomiast iluzja uczciwości. W trakcie czterech Zgromadzeń Ogólnych pojawiły się zmiany w statutach [więcej TUTAJ], które choć były przedstawione jako przejaw modernizacji lub demokracji, w rzeczywistości wprowadziły największą centralizację władzy w historii FIA."
"To nie jest zarządzanie. Ono opiera się na wartościach i prawdziwej demokracji, w której liczy się głos każdego klubu, różnorodne perspektywy są nadrzędnym priorytetem, a cała organizacja czeka na wyzwania oraz debaty. Do tego transparentność, jasne raportowanie i sprawiedliwe oceny. Tutaj nie chodzi o kontrolę, a o to, by FIA służyła swoim członkom, a nie odwrotnie."

Mayer udzielił później dwóch wywiadów serwisom The Race i PlanetF1. W obu - mimo że wielokrotnie podkreślał, że jego kandydatura nie ma na celu zemsty - również nie uwypuklał wad rządów Sulayema. Pojawiło się nawet sformułowanie o "tyranii":

"[Jego] słowa są godne pochwały, ale działania już mniej. Gdy o tym mówił, opublikowali nowe statuty, które zrobiły mniej demokratyczną FIA. Teoretycznie ma prawo weta, jeśli chodzi o to, kto może z nim rywalizować. Nie uważam, by było to możliwe w praktyce, natomiast teoretycznie tak jest i o to zresztą walczył", powiedział syn współwłaściciela McLarena, Teddy'ego Mayera, dla PlanetF1.
"Ma bowiem możliwość podjęcia samowolnej decyzji o wykluczeniu przedstawicieli Światowej Rady, którzy są wybierani przez kluby członkowskie. Ci z kolei nie mogą obecnie - na mocy zawartej umowy - rozmawiać z osobami, które reprezentują, odnośnie tego, co dzieje się na tych posiedzeniach."
"To nie jest demokracja. To tyrania i musimy to zdecydowanie odmienić. Znam Mohammeda od bardzo dawna i nie przypisuję mu żadnych złych myśli. Nie sądzę też, by zamierzał w taki sposób działać jak się wydaje, jednakże rzeczywistość jest taka, że mamy po prostu problem."

W rozmowie z The Race Amerykanin podkreślił, że osoby, które popierały Sulayema w trakcie kampanii wyborczej w 2021 roku, teraz tego żałują. Nie omieszkał także zaznaczyć, że dalsze rządy Emiratczyka będą niszczyć FIA:

"Słowa "destrukcja" jest idealne w tej sytuacji. To nie jest pojedynczy cios dla organizacji. To śmierć od 1000 pojedynczych skaleczeń i to jest właśnie ten problem. FIA musi być szanowaną, dobrze kierowaną i zarządzaną organizacją. Dana wizja jest priorytetem, a ludzie mają dostrzegać szansę jej realizowania i są zachęcani do tego, by przychodzić do pracy każdego dnia."
"To jest natomiast najgorsze, co oglądam teraz. Znajdujemy się w takim położeniu, w którym dla klubów członkowskich najważniejsze jest to, by dostrzegały daną wartość i widziały, że mogą ją uzyskać. Mohammed jest bardzo dobry w tłumaczeniu, co dla nich dokładnie robi, ale musi być to robione od A do Z, a nie tylko dla wybranych klubów członkowskich. Musi być w tym uniwersalność."

Jeśli chodzi o jego pomysły na poprawę działań FIA, już w trakcie otwartej sesji medialnej zdiagnozował główny jej problem, czyli ten związany z sędziowaniem. Za niego mają odpowiadać problemy ze szkoleniem i to samo powtórzył w trakcie późniejszych wywiadów:

"Kwestionowałbym stwierdzenie o niekonsekwentnych decyzjach sędziów. Prowadzimy bowiem pewne badania za kulisami i decyzje arbitrów są zaskakująco spójne. Przeprowadzamy też badania wśród zespołów oraz kierowców i okazuje się, że ich oceny są dość zgodne. To praca członków zespołów i kierowców, żeby powiedzieć, że ta i ta decyzja była niedobra."
"To część tej gry i należy tego się spodziewać, pracując jako sędzia. Słabość nie leży jednak po stronie obecnych arbitrów, a tego, że nie pielęgnujemy całego pokolenia, które stanie za nimi. Mam już siwe włosy i jestem stereotypowym 59-letnim białym mężczyzną."
"Musimy współpracować z kobietami w sportach motorowych i osobami z całego świata. Musimy wsłuchiwać się w różne głosy. Do wieży kontroli wyścigów musimy przyciągać ludzi z całego świata. Już teraz mamy znakomite osoby, natomiast nie mają one wsparcia od następnego pokolenia."

Mayer zwrócił także uwagę na aspekt bliskiej współpracy z kierowcami, nawiązując do niedawnego ich listu skierowanego do Sulayema z prośbą o traktowanie ich jak dorosłych:

"Kierowcy są kluczowi. Byłem już w wielu mistrzostwach i tu nie chodzi tylko o F1. Kierowcy chcą być traktowani z szacunkiem i jak dorośli. To, co przecież robią, jest niesamowicie ryzykowne, a traktowanie ich jak niegrzeczne dzieci w szkole jest zwyczajnie niewłaściwe. Muszę mieć świadomość, że ich wspieramy, martwimy się o ich bezpieczeństwo i szanujemy ich za to, że są gwiazdami, mają własną opinię i to wartościową. Relację tę zdecydowanie można poprawić."

Na koniec 59-latek zaznaczył, że wie, jakie oczekiwania mają kibice względem Międzynarodowej Federacji Samochodowej:

"Szanuję spojrzenie kibiców na FIA jako regulatora i kwestię spójności. Oczekują uczciwości i równych szans w stawce, a później chcą, by FIA zniknęła z drogi, bo wyścig odbywa się na torze. To właśnie w tym celu na niego przyjeżdżają. Nikt nie płaci pieniędzy za to, aby przyjść na zawody motorsportowe i oglądać sędziów czy zespół odpowiedzialny za bezpieczeństwo."
"To wszystko jest ważne w kontekście całej tej rozrywki, natomiast chcą jednocześnie, byśmy zeszli z tej sceny. Będę słuchał kibiców, zespołów, kierowców oraz promotorów. Będziemy wspólnie działać, a potem będziemy schodzić z drogi."

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

0 KOMENTARZY
zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.