Nikola Tombazis nie sądzi, aby komentarze na temat wyraźnego spadku tempa bolidów F1 od przyszłego roku powinny budzić niepokój - zdaniem Greka samochody nowej generacji będą tylko niewiele wolniejsze od obecnych.
Formuła 1 już za moment wejdzie w jedną z największych rewolucji technicznych w historii. Samochody na przyszły sezon będą mocno różnić się od tego, z czym kierowcy mieli do czynienia w poprzednich latach.
Oprócz szerokich zmian aero, istotną nowością będą także jednostki napędowe - te mają generować dużo więcej mocy z jednostki elektrycznej, co dotychczas było obiektem problemów wśród konstruktorów projektujących nowe silniki.
W obliczu obaw o to, jak dane jednostki zachowywałyby się na różnego rodzaju torach, FIA podzieliła się z zespołami planami związanymi z zarządzaniem energią w sezonie 2026.
Takie rozwiązania, a także dane z symulatorów poszczególnych zespołów zaczęły sugerować, iż nowe bolidy mogą być dużo wolniejsze od tych obecnych. Pojawiły się nawet głosy, jakoby miały one spaść z osiągami do poziomu Formuły 2.
Zdaniem szefa F1 z ramienia FIA, Nikoli Tombazisa, nie ma jednak powodów do obaw. Grek twierdzi, że bolidy Formuły 1 wciąż będą zauważalnie szybsze od tych z serii F2, a nowe regulacje techniczne tylko w niewielkim stopniu spowolnią samochody względem tego, z czym mamy do czynienia obecnie:
"Komentarze sugerujące, że tempo będzie na poziomie Formuły 2, są kompletnie chybione" - powiedział Tombazis w wywiadzie dla The Race.
"Mówimy o czasach okrążeń wolniejszych ogólnie o jedną lub dwie sekundy względem tego, gdzie jesteśmy teraz, w zależności od toru i warunków."
"Oczywiście na początku nowego cyklu byłoby niedorzeczne, gdyby samochody były szybsze niż te z poprzedniego."
"Nie kosztowałoby nas to nic z punktu widzenia przepisów. Bardzo łatwo byłoby sprawić, aby bolidy były szybsze, ale trzeba pozwolić, by stopniowo odzyskiwały osiągi dzięki naturalnemu rozwojowi."
"Nie można więc zaczynać nowego cyklu będąc szybszym od poprzedniego. Można sobie wyobrazić, co by się stało za 20 lat."
"To naturalne, że samochody będą nieco wolniejsze, ale nie sądzę, byśmy byli choćby blisko dyskusji typu "to już nie jest Formuła 1" w jakiejkolwiek formie."
Zmiany regulacji technicznych na przestrzeni lat w Formule 1 często bywały wprowadzane, aby spowolnić coraz to szybsze samochody w obawie o bezpieczeństwo kierowców. Dziś rewolucje techniczne mają na celu rozwój nowych technologii, a także zapewnienie lepszej jakości ścigania.
Gdy w 2014 roku w Formule 1 po raz pierwszy w historii pojawiły się silniki hybrydowe, samochody wyraźnie zwolniły - porównując czasy pole position z GP Hiszpanii: w 2014 roku Lewis Hamilton wykręcił okrążenie na poziomie 1:25.2 - to prawie 5 sekund wolniej, niż czas Nico Rosberga dający mu pierwsze pole startowe rok wcześniej przed wprowadzeniem nowych silników.
Podczas tego samego weekendu wyścigowego w 2014 roku kierowca GP2 (obecnie F2) Stephane Richelmi sięgnął po pole position z czasem 1:29.2 - mimo iż jechał on konstrukcją GP2, wykręcił czas lepszy niż czterech najwolniejszych kierowców w kwalifikacjach F1.
Samochody z roku na rok stawały się jednak coraz szybsze - rozwój jednostek napędowych połączony z wprowadzeniem większych opon i mocniejszego docisku sprawiły, że po upływie zaledwie kilku sezonów Formuła 1 obserwowała najszybsze samochody w historii.Podobnie szybki rozwój najprawdopodobniej będzie czekał bolidy F1 w najbliższej przyszłości.
Na temat przyszłorocznych konstrukcji wypowiedział się także Paul Monaghan, główny inżynier Red Bulla. Brytyjczyk potwierdził słowa Tombazisa zaznaczając jednak, że wciąż pozostaje sporo niewiadomych dotyczących finalnych osiągów nowych konstrukcji:
"To w pewnym stopniu zależy od toru. Mamy tory, które można nazwać energetycznie bogatymi i takie, które są energetycznie ubogie. Na tych pierwszych, gdzie łatwo napełnić magazyn energii, czas okrążenia będzie tylko nieco wolniejszy. Na tych ubogich, z którymi obecnie mamy trochę problemów, strata jest nieco większa" - tłumaczył Monaghan.
"Jedną z największych trudności jest teraz ustalenie, ile faktycznie będziemy mieć przyczepności. Mamy mapę aerodynamiczną, która mówi nam: "osiągniemy taki poziom docisku", ale czy to będzie rzeczywistość? Gdy dostaniemy finalne opony Pirelli, mogą być trochę lepsze albo trochę gorsze, a to mocno wpływa na ogólny czas okrążenia."
"Tak, samochody będą trochę wolniejsze. Nie sądzę jednak, że osiągniemy tempo Formuły 2 - przynajmniej mam nadzieję, że nie."
© FIA


Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się