Lewis Hamilton po kolizji z Nico Rosbergiem na ostatnim okrążeniu wygrał Grand Prix Austrii na metę wjeżdżając przed Maxem Verstappenem i Kimim Raikkonenem.
Pogoda w okolicy toru Red Bull Ring w niedzielne popołudnie znacząco uległa zmianie w stosunku do dwóch pierwszych dni weekendu wyścigowego w Austrii. Niebo przez cały wyścig było całkowicie zachmurzone, a temperatura powietrza spadła do zaledwie 15 stopni Celsjusza, co teoretycznie sprzyjało ekipie Mercedesa.Formule 1 udało się jednak uniknąć deszczu, mimo iż po kilkunastu okrążeniach kierowcy zaczęli informować przez radio, że w niektórych miejscach toru pojawiają się pierwsze krople deszczu. Ostatecznie jednak nie było potrzeby korzystania z opon deszczowych.
Lewis Hamilton, który startował z pole position po starcie pewnie obronił swoją pozycję, podczas gdy Nico Hulkenberg dał się wyprzedzić zarówno Jensonowi Buttonowi i Kimiemu Raikkonenowi, a także Danielowi Ricciardo.
Przed wyścigiem wydawało się, że to kierowca Force India korzystający z silnika Mercedesa będzie dłużej stawiał opór napierającej stawce, ale w praktyce okazało się, że większy problem na początku wyścigu stanowił dla swoich rywali Jenson Button.
Nico Hulkenberg bardzo szybko zaczął tracić hurtowo pozycje prawdopodobnie ze względu na bardzo zużywające się ogumienie. Po dwóch pit stopach, Hulkenebrg znalazł się na torze już obok swojego kolegi z zespołu Sergio Pereza, który startował z 16 pola.
Jenson Button bronił się nieco dłużej, ale również i on w końcu musiał poddać się w walce z Red Bullami i Ferrari.
Pierwsze zjazdy na aleję serwisową zgodnie z prognozą Pirelli zostały zapoczątkowane przez kierowców startujących na ultra-miękkich oponach już na 9 okrążeniu. W grupie zmieniających opony w tym czasie znalazł się odrabiający straty po karze za wymianę skrzyni biegów Nico Rosberg.
Niemiec po założeniu miękkich opon utrzymywał bardzo dobre tempo, podczas gdy Lewis Hamilton pozostawał na prowadzeniu na torze, ale cały czas korzystając z ultra-miękkiej mieszanki opon. Brytyjczyk niesamowicie długo zdołał zachować swoje opony w stanie używalności, zjeżdżając na ich zmianę dopiero na 22 okrążeniu, jednak po zmianie opon znalazł się na torze za swoim partnerem z zespołu.
Jadący za nim Sebastian Vettel wraz ze swoim zespołem starali się wykorzystać przewagę startu na super-miękkich oponach. Niemiec pozostał na torze, ale już na 27 okrążeniu na prostej startowej jego tylna prawa opona nie wytrzymała takiego dystansu i eksplodowała.
Niemiec zakończył udział w GP Austrii mimo iż miał szansę na kolejny dobry wynik, a po jego wypadku na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, który część kierowców postanowiła wykorzystać do zmiany opon.
Po restarcie, gdy większość stawki jechała na miękkich oponach kierowcy podążali jeden za drugim a jedyną niewiadomą było to czy wszystkim uda się dotrwać do mety na swoich oponach.
Kierowcy Mercedesa zdecydowali się na dodatkową zmianę opon. Lewis Hamilton na 55 okrążeniu otrzymał komplet miękkich opon, podczas gdy okrążenie później super-miękkie opony otrzymał Nico Rosberg.
Po tym jak kierowcy Mercedesa zjechali do boksów tymczasowe prowadzenie w wyścigu objął Max Verstappen z Red Bulla. Holender nie cieszył się zbyt długo pierwszą pozycją, gdyż bardzo szybko dopadli go kierowcy Mercedesa dysponujący świeżymi kompletami opon.
Na inną strategię ekipa Red Bulla zdecydował się w przypadku Daniela Ricciardo, któremu na końcówkę założono ultra-miękkie opony. Australijczyk szybko odzyskał stratę, wyprzedzając jadącego na piątej pozycji Buttona ale na dogonienie Raikkonena nie było szans.
Gdy wydawało się, że kierowcy Mercedesa mają w kieszeni kolejny dublet na mecie GP Austrii, Lewis Hamilton zaczął bardzo zbliżać się do Nico Rosberga i na ostatnim okrążeniu przeprowadził atak, który zakończył się kolejną w tym sezonie kolizją.
Tym razem szczęśliwie bolidy zdołały dojechać do mety. Lewis Hamilton z mniejszymi uszkodzeniami zdołał jako pierwszy wjechać na metę, podczas gdy Nico Rosberg z urwanym przednim skrzydłem wjechał na metę dopiero na czwartej pozycji, po drodze dając się wyprzedzić Verstappenowi i Raikkonenowi.
Niemiec znalazł się jednak na celowniku sędziów, którzy przyjrzą się jego jeździe na ostatnim okrążeniu wyścigu.
Na ostatnim kółku dzisiejszej rywalizacji z toru wypadł również Sergio Perez.
Za Rosbergiem na metę GP Austrii wjechał Daniel Ricciardo, który wyprzedził Jensona Buttona. Brytyjczyk dzisiejszym wynikiem wyrównał najlepszy wynik McLarena w tym sezonie.
Do punktowania w Austrii powrócił również zespół Gene’a Haasa. Romain Grosjean finiszował na 7 pozycji, wyprzedzając Carlosa Sainza i Valtteri Bottasa.
Wyścig sensacyjnie zakończył się za to dla Manora, który dzięki świetnej jeździe Pascala Wehrleina zdobył swój pierwszy punkt w tym sezonie. Niemiec już we wczorajszych kwalifikacjach zaprezentował się ze świetnej strony, zdobywając wysoką, 12 pozycję startową.
04.07.2016 13:28
0
@7 - wymode"l"owano (chyba czerep żelem): IQ44 to Twój iloraz inteligencji? Bo nie kojarzę takiego zawodnika w F1. Zresztą po co ja do Ciebie piszę. Lepiej pokonwersować z mrówką, która ma większe IQ...
04.07.2016 13:30
0
@7 od Twojego oczywiście. Ban na dzisiaj. Dostaję już torsji czytając Twoje wypociny.
04.07.2016 14:10
0
Kilka slow na temat incydentu... Zacznijmy od tego ze Rosberg wreszcie zrobil to, co mu zarzucano tzn. pokazal na torze pazur broniac sie przed Hamiltonem - i to mi sie osobiscie podoba. A ze niekiedy manewr moze sie nie udac, bo mozna sobie uszkodzic auto i stracic drogocenne punkty - z tym kazdy zawodowy kierowca wyscigowy powinien sie liczyc. W sumie Rosberg wpakowal sobie samobojcza bramke, poniewaz mozna bronic sie przed atakiem rywala, ale do kolizji nie mozna dopuscic. Oczywiscie gdyby przepuscil Hamiltona ktory jechal po zewnetrznej to znowu pojawily by sie pytania dlaczego tak zrobil? Patrzac na powtorke z lotu ptaka mozna ocenic incydent piedziesiat na piecdziesiat z tendencja winy Rosberga. Nico Rosberg dosc pozno byl na hamulcu, tzn. dosc pozno hamowal. Mial problemy z hamulcami ktore byly przegrzane a wtedy hamulec zachowuje sie pasywnie. System "Brake-by-Wire" ktory od polowy wyscigu sprawial Rosbergowi klopot na ostatnich okrazeniach w ogole przestal dzialac. Pytanie jednak trzeba postawic czy w sytuacji gdy kierowca ma jakis problem z hamulcami to nie jest czasami zobowiazany wczesniej do zakretu dohamowac? Jezeli jest jakis problem z temperatura hamulca to kierowca powinien byc w stanie wczesniej rzecz rozpoznac i odpowiednio zareagowac. Rosberg ze wszystkich sil na zakrecie 2 probowal nie dac sie wyprzedzic przez Hamiltona - co w jego sytuacji jest zrozumiale. Kazdy kierowca moze sie takze spoznic na do dohamowaniu (co jest naturalne), ale jesli kierowca swiadomie zdaje sobie sprawe ze ma pewien problem z hamulcami, wie ze hamulec w 100% nie funkcjonuje tak jak trzeba - to zaczyna do zakretu wczesniej hamowac. Chyba ze chce swojego rywala z premedytacja wypchac z toru... Choc z logicznego punktu widzenia kierowcy wyscigowi nie szukaja specjalnie kolizji. Ogladajac incydent z lotu ptaka moze sie wydawac ze Lewis Hamilton tez calkowicie nie byl bez winy, poniewaz wygladalo to tak jakby pociagnal dosc solidnie w prawo i tym samym utrudnil zycie Rosbergowi. Pytanie tylko, czy widzial Rosberga, a moze go w ogole nie widzial? W bolidzie F1 widocznosc w lusterku jest mocno ograniczona i jedynie mogl zdawac sobie sprawe ze rywal gdzies tam z boku na wewnetrznej bedzie jechal. Ale ze Rosberg bedzie mial nadmiar predkosci, takich rzeczy Hamilton z duzym prawdopodobienstwem nie bedzie wiedzial (takie rzeczy jak np. problem z hamulcami inzynier wyscigowy ktory opiekuje sie wlasnym zawodnikiem nie bedzie innej druzynie glosno rozglaszal). W kazdym razie na powrokach takze widac ze Hamilton w punkcie dohamowania mial swoj nos z przodu i dodatkowo zostawil Rosbergowi wystarczajaco duzo miejsca, poniewaz zanim wykonal solidny skret w prawo pojechal prawie az do krawedzi toru. Takze ciezko jest tutaj przypisac calkowita wine Hamiltonowi.
04.07.2016 14:24
0
Coz, kierowca wyscigowy jak ma taka mozliwosc to wyprzedza i nie czeka do nastepnego zakretu. Nigdy nie wiadomo co po zakrecie moze sie jeszcze przydarzyc. Co bedzie jesli Rosberg pokonujac pozniejszy zakret nagle pojedzie inna linia albo bedzie mial lepsza trakcje i lepiej na wyjsciu przyspieszy? Trzeba pamietac ze to bylo ostatnie okrazenie. A kierowca jesli nie wyprzedzi to moze miec klopoty, poniewaz: a). bedzie tylko drugi b). ludzie moga pomyslec ze zakonczenie wyscigu moze byc sterowane z gory (choc takim sprawami zaden zawodowy kierowca sie nie interesuje) c). w nastepnych zakretach trudno jest wyprzedzic, poniewaz nastepujace zakrety pokonuje sie dosc „plynnie“, a nastepna strefa DRS dopiero znowu znajduje sie na odcinku start/meta. I glupio jest, poniewaz w tym miejscu na ostatnim okrazeniu powiewa przewaznie czarno-biala flaga. Mozliwosci wyprzedzenia na Red Bull Ringu to przede wszystkim zakrety 1 i 2. Punkt pomiarowy do pierwszej strefy DRS znajduje sie 360 metrow przed zakretem 2. 85 metrow po skrecie tylne skrzydlo moze zostac plasko ustawione. Drugi punkt pomiarowy, zanim 110 metrow za zakretem nr. 9 (czyli na odcinku start/meta) system DRS moze zostac aktywowany, znajduje sie 10 metrow za zakretem nr. 8. Zatem przed oraz za zakretem nr. 3 nie ma strefy DRS. Dla samego Mercedesa taka sytuacje jest „not amused“, poniewaz takim sposobem zespol tylko podaje na tacy prezenty dla Ferrari. Jesli takim sposobem (kolizje kierowcow) straca tytul konstruktorow, to ja osobiscie nie chcialbym byc na miejscu zawodnikow. Ze strony zespolu taka sytuacja byla juz dwa lata temu przerabiana i tutaj zespol ma jasno zdefiniowaniowane zasady. Na pierwszym miejscu stoi zawsze wygrana wyscigu oraz liczba zdobytych maksymalnych punktow. Tzn. w optymalnej sytuacji po zakonczeniu wyscigu na podium kierowca Mercedesa powinien byc na pierwszym i drugim miejscu. Oczywiscie dla widzow i kibicow sportu motorowego takie podejscie jakie stosuje Mercedes jest idealne, poniewaz kierowcy z jednego zespolu moga na limicie bez zadnych ograniczen walczyc ze soba na torze. Ale dla zespolu jest bardzo ryzykowne. Takie podejscie dawniej w F1 wcale nie bylo oczywiste - tak kiedys funkcjonowala formula 1. Dzis znowu mozna dyskutowac czy w takiej sytuacji gdy zespol prowadzi w klasyfikacji konstruktorow ktos nie powinien powiedziec swoim zawodnikom aby w ostatnich dwoch okrazeniach trzymali swoja pozycje. To jest logiczne ze Rosberg nie bedzi chcial przepuscic Hamiltona, tylko bedzie blokowal. Jezeli zawodowy kierowca prowadzi w klasyfikacji mistrzost swiata, to jest mu to obojetne gdy przegrywajac wyscig pociagnie ze soba swojego najwiekszego rywala. Dla niego wazne jest aby on byl z przodu, reszta i jakim sposobem to zrobi absolutnie nie odgrywa zadnej roli. W koncu to jest walka o tytul mistrza swiata i wszystkie korzysci ktore sie za tym tytulem kryja. Tak samo logiczne jest ze Hamilton z otwartym DRSem na ostatnim okrazeniu bedzie probowal atakowac. I tutaj zespol moze powinien wczesniej zareagowac i dac swoim zawodnikom do zrozumienia aby w dwoch ostanich okrazeniach trzymali swoje pozycje. Dla widzow tak jak juz wyzej napisalem taka sytuacja w ktorej zespol Mercedesa pozwala swoim kierowcom walczyc do samego konca, gdzie zawodnicy maja calkowicie wolna reke, jest z pewnoscia bardzo ciekawa - ale dla zespolu Mercedesa juz nie musi byc koniecznie az taka dobra. I nie mozna zapomniec ze taka jest filozofia i strategia zespolu Mercedes i od wielu lat jest stosowana. No, ale przynajmniej jest ciekawie...
04.07.2016 19:14
0
takie rzeczy jak np. problem z hamulcami inzynier wyscigowy ktory opiekuje sie wlasnym zawodnikiem nie bedzie innej druzynie glosno rozglaszal - na mysli mam oczywiscie przeciwna strone tego samego garazu.
04.07.2016 20:03
0
Gdyby Nimi zarządzał dr Marco a nie Wolf to obydwaj wylądowali by do końca sezonu w Manorze :-) :-) Bardzo mnie ciekawi jak Wehrlein poradził by sobie w pierwszym składzie. Jak wprowadzą team orders i zabronią walki od pewnego momentu wyścigu to będzie jakaś masakra.. Ciekawie wreszcie było, nikt nie odpuścił i do końca były emocje. Tylko więcej tego cholernego piasku na poboczach i F1 odzyskała by pazur.
04.07.2016 23:38
0
Moj nos podpowiada mi, ze Mercedes bez "szczegolnych powodow" nie wprowadzi "Team-Order", poniewaz od lat taka filozofia zespolu funkcjonuje dosc dobrze. Ale, dawniej w pewnym zespole bylo takie uzgodnienie ze wynik przed koncem wyscigu na ostatnich trzech okrazeniach nie moze zostac zmieniony. Z wyjatkiem, ze wzgledu na problemy techniczne bolidu ktory jedzie z przodu i utrate miejsca bolidu ktory jedzie z tylu (W RB bylo nawet kiedys tak, ze kierowca ktory po ostaniej zmianie ogumienia byl z przodu, to rowniez pozostal z przodu). Do uzgodnienia mozna mozna by bylo jeszcze dodac ze kierowca ktory nie bedzie trzymal sie zasad w nastepnym wyscigu nie bedzie bral udzialu, poniewaz pojedzie kierowca rezerwowy. Sankcja finansowa z pewnoscia tez bedzie jakims rozwiazaniem. Ale, ja mysle ze zespol ma jeszcze inne sposoby aby po cichu nalozyc sankcje na zawodnika. Historia pokazala co moze sie zdarzyc gdy jeden z najlepszych kierowcow w calej stawce bedzie zbyt mocno wychylal sie na boki i dlaczego taki kierowca np. nie otrzymal szansy w Mercedesie. Jezeli Lewis i Nico powedruja takimi sladami, to mozna tylko powiedziec- szkoda. Bo ile razy zespol moze pewne rzeczy powtarzac.. Ja sie absolutnie nie dziwie ze Toto moze byc wsciekly gdy na torze takie rzeczy obserwuje. W pelni rozumiem ze dla zawodowego kierowcy wyscigowego liczy sie tylko i wylacznie osobisty tytul mistrza swiata - z takiego powodu kierowca sie sciga i cale zycie ciezko pracuje. Czasami kierowca podejmuje decyzje ktore sprzeczne sa z interesem zespolu - na takie zachowanie tez mozna niekiedy przymknac oko, poniewaz pokazuje pewne cechy charakteru ktore sa u zawodowcow poszukiwane. Ale niektorzy kierowcy musza sobie przypomniec ze F1 w pierwszej linii to mistrzostwo konstruktorow - bo z tego powodu zespoly angazuja sie w F1. Za zdobyte punkty zespoly na koncu dostaja pieniadze. Ja osobiscie tez jestem za sciganiemsie do samego konca, ale gdy zbyt czesto dochodzi do kolizji miedzy zawodnikami (bo to nie byl pierwszy incydent) to trzeba pomyslec nad innym rozwiazaniem. W kazdym razie gdybym ja byl szefem zespolu F1, to obaj zawodnicy u mnie w biurze stoja na „dywaniku“.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się