Mick Schumacher staje pod coraz większą presją ze strony mediów
Mick Schumacher mimo wyjątkowo medialnego i uznanego w kręgu F1 nazwiska może powoli zacząć się obawiać o dalszą karierę w Formule 1.Tak przynajmniej uważa były kierowca, a obecnie komentator wyścigów Christian Danner, który zauważa wyraźny spadek postępów jakie młody Schumacher czyni w świecie wyścigów Grand Prix.
W zeszłym roku syn legendarnego Michaela Schumachera bez większego problemu zdominował partnera zespołowego jakim był Nikita Mazepin.
"Co dobrego jest w tym, że jest się 13, 14 ,14 czy 25 razy szybszym od Mazepina?" pytał Danner w rozmowie z motorsporto-magazin.com. "Nic."
"Ale jeżeli pokonasz Magnussena, to coś już znaczy."
Po pięciu eliminacjach mistrzostw świata F1 w klasyfikacji kierowców góruje jednak doświadczony Duńczyk, który w ostatniej chwili zastąpił przed sezonem zdegradowanego po brutalnej napaści Rosji na Ukrainę Mazepina, podczas gdy Schumacher zachowuje zerowy dorobek punktowy.
W niższych seriach wyścigowych Mick Schumacher zdążył już przyzwyczaić swoich kibiców iż rozkręca swoja formę z reguły w drugim roku startów. Początek 2022 nie idzie jednak po jego myśli. W Miami był on bliski zdobycia pierwszych punktów, ale pod koniec wyścigu uderzył w bolid swojego przyjaciela, Sebastiana Vettela.
Błędy Niemca irytują już nie tylko szefa zespołu Gunthera Steinera, ale również Ralfa Schumachera, czyli stryja Micka, który w jednym z wywiadów stwierdził, że jego bratanek popełnia stanowczo za dużo błędów.
"Uważam, że on ma tempo" mówił Danner. "Teraz musi je potwierdzić także na dłuższym dystansie."
"Widziałem statystyki na temat wszystkich jego wypadków, więc Steiner może wystawić mu kosztowany rachunek. Trzeba to otwarcie przyznać, że uszkodził wiele części."
"Czy powinniśmy obawiać się o karierę Micka?" pytał komentator. "Czy jest wystarczająco dobry na Formułę 1?"
"Problemem jest to, że gdy wejdziesz już do Formuły 1, nauka kończy się bardzo szybko. Lando [Norris] również miał problemy, ale był również niewiarygodnie dobry od samego początku."
"Leclerc także popełniał mnóstwo błędów, ale i tak zdołał pokazać się w Sauberze. Podobnie było z Verstappenem. Poprzeczka jaką stawia to pokolenie kierowców jest zawieszona bardzo wysoko i Mick musi się z tym mierzyć" dodawał Danner.
komentarze
1. Damianekkkkk
Mick musi pokonać Magnussena albo chociaż zbliżyć się do niego, żeby utrzymać się w Formule 1. W tym roku ma bolid pozwalający na walkę o punkty podczas każdego kolejnego weekendu wyścigowego. Ciekawi mnie czy dostanie jeszcze szansę na kolejny sezon jak nie będzie nadal zdobywał punktów, bo wiadomo, że jest członkiem Akademii Ferrari i kierownictwo zespołu z Maranello będzie o nim rozmawiać z Haasem.
2. X-Y-Z
Gdyby nie nazwisko, które przyciąga sponsorów, Haas już dawno by podjął decyzję o rozwiązaniu kontraktu. Niestety pewne rzeczy można wypracować i się nauczyć, ale żeby rywalizować w tej lidze z najlepszymi z najlepszych trzeba jeszcze mieć talent, a tu ........
3. Globtrotter
jeden z wielu przypadków w świecie sportu, gdzie nazwisko jest przekleństwem. Mick w F1 nic nie osiągnie
4. Jakusa
3@ Chyba miałeś na myśli błogosławieństwem, gdyby nie nazwisko to Mick być może nawet do F2 by nie doszedł.
5. Pawel2225
@Globtrotter:dokładnie jego Tata stał się legendą F1 bo miał przede wszystkim ogromny talent.Dlatego kopia nigdy nie będzie oryginałem.
6. Jacko
@4. Jakusa
Na dwoje babka wróżyła... Od dziecka jesteś porównywany do sławnego rodzica i ciąży na Tobie ogromna presja, a nie wszyscy potrafią sobie z tym poradzić. Całkiem możliwe, że gdyby był "nieznany" i miał większy luz, to by się rozwinął zupełnie inaczej. Ten wypadek Michaela i cała ta sytuacja też zapewne nie pozostała bez wpływu na jego psychikę. Przecież on miał wtedy niecałe 15 lat i w dodatku był z nim wtedy. Od tego czasu z tym żyje...
7. Andrzej369
@1 Raczej dostanie jeszcze jeden sezon, bo Ferrari kogo lepszego ma na tą chwilę do obsadzenia? Schwartzmanna? Nie jestem w pełni zorientowany w obecnych składach akademii, ale z tego co pamiętam akurat Ferrari nie miało chyba potencjalnych diamencików w krótkim terminie, więc pojeździ, aż nie będą mieli kogoś lepszego, albo się poprawi.
Osobiście liczę że się poprawi, w Miami już tempo miał bliższe Magnussena, ale obaj popełnili błędy
8. Tomek_VR4
@7
Może Piastri, ale niewiadomo czy Alpine się zgodzi
9. Damianekkkkk
@7 niby jest jeszcze Callum Ilott, który ze względu na brak sponsorów ściga się w Stanach, a był przymierzany do Alfy Romeo w zeszłym roku i jest ich kierowcą rezerwowym jak Robert.
A tak poza nim to Szwarcman czy też Arthur Leclerc nie sądzę żeby dostali się do F1 (Arthur zdaje się nie ma takiego talentu jak Charles, który w cuglach zdobywał mistrzowskie tytuły w F3 i F2 rok po roku)
A poza nimi w Akademii Ferrari są tacy młodzi kierowcy jak Beganović (rocznik 2004), Bearman i Camara (obaj rocznik 2005) czy Wharton (rocznik 2006) więc oni dopiero za kilka lat jak dobrze się będą rozwijać to awansują wyżej, chociaż Bearman już teraz ściga się w Formule 3, ale i tak to melodia przyszłości.
10. belzebub
Z Mickiem to od samego początku była farsa. Ferrari na Na siłę chciało przywrócić nazwisko Schumachera w F1, wykorzystując u młodego chęć do ścigania. Tylko talent nie przechodzi w genach od rodzica, tylko albo się z nim rodzisz albo nie. Dla mnie śmieszne jest tłumaczenie, że jest pod presją swojego nazwiska, że ojciec miał wypadek i psychicznie nie może się odblokować. Bez przesady, Leclerc niedawno stracił ojca, a jakoś normalnie się ściga i obecnie jest nawet liderem klasyfikacji. Poza tym jeśli chodzi o nazwisko, mógłby się ścigać pod nazwiskiem panieńskim matki, ale wtedy pewnie nie byłby tak promowany. Powiedzmy, że ścigał by się w niższych seriach, zdobyłby majstra w F2, ale skończył by jak de Vries, czyli bez fotela.
Dlatego należy spojrzeć prawdzie w oczy, Mick nigdy nie osiągnie tego co ojciec. Nie ma ani jego charyzmy, cwaniactwa, a przede wszystkim jego szybkości. To co Schumi zrobił w pierwszym wyścigu na Spa nieznając toru jako kierowca wyścigowy, praktycznie bez zaplecza finansowego to była klasa. A przecież bolid Jordana to nie była konkurencyjna konstrukcja. Gdyby dzisiaj wsadzić Micka nawet do obecnego bolidu Ferrari, to Leclerc objechał by go jak chciał, stawiam że różnica między nimi mogłaby być na poziomie sekundy na jednym okrążeniu.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz