Formuła 1 rozważała zmianę systemu punktacji
Okazało się, że zasada znana sprzed trzydziestu laty mogła dostać drugie życie, czyniąc sezon 2020 jeszcze bardziej wyjątkowym.Chase Carey w poprzednim tygodniu potwierdził, że cyrk Formuły 1 nie stanie nawet po wykryciu koronawirusa u kierowcy, a zespoły będą zmuszone korzystać w takim wypadku ze swoich rezerwowych.
Portal RaceFans dowiedział się o pomyśle podjętym przez władze, aby zaradzić takim właśnie absencjom. Podaje się, że pod uwagę brany był system odrzucania najgorszego wyniku używany w latach 1984-1990. W dużym skrócie polegał on na wyznaczaniu ilości wyścigów, z których niezliczane będą punkty. Wówczas zdecydowano się nie brać pod uwagę pięciu najsłabszych wyników spośród szesnastu rund mistrzostw świata. Oznaczało to, że na koniec w klasyfikacji generalnej każdy kierowca miał przypisane punkty z jedenastu swoich najlepszych startów.
Zasada ta miała swoje różne wariacje w zasadzie od początku historii Formuły 1. Porzucona ją ostatecznie dopiero po sezonie 1990. Wówczas mistrzem świata został kierowca McLarena, Ayrton Senna, który punktował podczas jedenastu weekendów, mimo, że jego największy rywal, Alain Prost, podczas dwunastu.
Z kolei dwa lata wcześniej, zasada o porzucaniu wyników miała bezpośredni wpływ na mistrzowski tytuł. Również wtedy walka toczyła się między duetem Senna-Prost. Francuz ogólnie zdobył więcej punktów, jednak brazylijski kierowca w punktowanej jedenastce umieścił osiem zwycięstw i trzy drugie miejsca. Gdyby kierowcy walczyli wtedy na współczesnych zasadach, to Prost z dorobkiem 105 punktów, znalazłby się wyżej w klasyfikacji generalnej od Senny mającego 94 oczka. Panujące wtedy zasady przekonwertowały to jednak w wynik 90-87 dla Brazylijczyka.
System już nigdy później nie wrócił. Od 1991 roku kierowcy zatrzymują wszystkie zdobyte przez siebie punkty. Ross Brawn, przyznał jednak, że władze ostatnio "rozważały" wskrzeszenie takiego rozwiązania w sezonie 2020.
Cały plan został ostatecznie porzucony, po tym jak zorientowano się, że niektóre zespoły mogą dzięki niemu zdobyć przewagę.
"Doszliśmy do wniosku, że zespoły zaczęłyby z tym pogrywać, używałyby tego by celowo porzucić kilka wyników. Nie z powodu choroby kierowcy, a po prostu niesatysfakcjonującego rezultatu. W przypadku awarii, bądź wypadku mówiliby, że ten wynik przecież zniknie. Nie wiem jak temu zaradzić".
"Na pewno planowaliby, że nie zdobędą w tym wyścigu punktów i przy okazji oszczędzą silnik. Zaczęłyby się kombinacje".
"Formuła 1 używałaby częściej tego jako przewagi taktycznej, niż rzeczywistego wsparcia, jakim byłoby niekaranie kierowców, którzy nie byliby zdolni do jazdy z jakiegokolwiek powodu".
Brawn na końcu stwierdził, że kwestia wprowadzenia porzucania najgorszego wyniku wyłącznie w przypadkach pozytywnego testu na COVID-19 u kierowcy, nie jest obecnie tematem dyskusji.
komentarze
1. Andrzej369
Czyli gdyby taki system był w 2016 roku, to prawdopodobnie Rosberg nie zostałby mistrzem...
2. iceneon
Głupi system zabrał lepszemu Prostowi tytuł. Szkoda bo miałby ich 5, a Senna ledwie 2.
3. Del_Piero
Łatwo mówić z perspektywy 32 lat, ale system z 1988 wygląda dziś naprawdę absurdalnie. Promuje "zerojedynkowość" kosztem regularności. Obecny system punktacji jest doskonały, lepszego już nie wymyślą. Ale od tego jest FIA żeby psuć.
4. Jacko
@3. Del_Piero
Nie ma "doskonałych" systemów punktowych. W obecnym też można by się zastanawiać, np. dlaczego punktowane jest tylko 10 miejsc, a nie wszystkie? To powoduje, że w pewnym momencie wyścigu niektórym przestaje zależeć, a np. bardzo starający się zawodnik z 11 miejsca nic nie zyskuje nad ostatnim, który olewa. Podobnie można by się zastanawiać nad tak dużą różnicą punktową pomiędzy 1 a 2 miejscem itd.
Najbardziej "sprawiedliwym" systemem byłby taki, kiedy sumują się po prostu miejsca z całego sezonu (byłeś 1 w wyścigu, dostajesz 1 punkt. byłeś 17, dostajesz 17 punktów itd.) i wygrywa ten, który ma tych punktów najmniej, czyli w ciągu całego sezonu wywalczył najlepsze miejsca. Taki system jest jednak mało atrakcyjny i nie premiuje zwycięzców. Jednak pod względem obiektywności - najsprawiedliwszy. Zresztą od "zawsze" stosowany w żeglarstwie i się sprawdza (choć tam zazwyczaj też dodatkowo odrzucają jakieś najgorsze wyniki i to znowu lekko zaburza tę "obiektywność").
5. Franczos2010
No odwrotne pkt to dobry sprawiedliwy pomysł
6. Skoczek130
Bez sensu jest porównywać system punktowy sprzed iluś tam lat do ostatnich, w których np. miałby wpływ na losy tytułu. Przede wszystkim np. taki Rosberg, znając zasady i nie będąc pewnym tytułu mistrzowskiego, nie jechałby asekuracyjnie ostatnich wyścigów sezonu. Niemiec robił wszystko, by nie wejść w potyczkę z Hamiltonem. Nawet nie próbował udawać, że zależy mu na zwycięstwie w ostatnich z czterech rund sezonu. W każdym razie jeżeli w sezonie 2020 kierowcy wiedzieliby, na jakich zasadach jadą, dałoby to dodatkowy smaczek. Z drugiej jednak strony pomysł mało sprawiedliwy - czemu ktoś ma stracić punkty, które wywalczył np. rozważną jazdą, podczas gdy ten drugi zawalił jakiś wyścig, eliminując się z rundy? Równość w trakcie sezonu to jeden z elementów skutecznej walki o tytuł. Za to cenię Prosta. Obecny system jest jak najbardziej słuszny. I nie ma co zmieniać. Zmianie muszą ulec natomiast przepisy, które faworyzują bogaczy, przez co rywalizacja stała się do bólu przewidywalna. Złe to czasy, kiedy podium zawodnika spoza czołowej trójki traktujemy w kategoriach "cudu"... A żeby wyścig był ciekawy, musimy liczyć na chaos pokroju GP Niemiec 2019.
7. wheelman
"Cały plan został ostatecznie porzucony, po tym jak zorientowano się, że niektóre zespoły mogą dzięki niemu zdobyć przewagę."
To po kiego chu... piszesz mi o tym drogi Dawidzie?
8. pigmey
proste:jeden ekstra za murzyna
0.8 za araba
0.7 za wegatarianina i gap za wegana
0.5 za zmianę płci zawodnika plus dodatkowe testy za podwójną zmianę płci przez zawodnika w trakcie sezonu.
Chętnie zobaczę kolejne mniej zachowawcze propozycje!
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz