Russell odniósł trzecią z rzędu wygraną w cyklu Wirtualnych GP
George Russell okazał się najlepszy w wirtualnym wyścigu na ulicznym torze w Baku.W przedostatniej rundzie z cyklu Wirtualnych GP, który ma zapewnić rozrywkę, zastępując prawdziwe Grand Prix Formuły 1, wzięło udział 8 kierowców z tegorocznej stawki.
Do George'a Russella, Nicholasa Latifiego, Charlesa Leclerca, Alexa Albona, Antonio Giovinazziego i Lando Norrisa, którzy regularnie biorą udział w zabawie, dołączyli także Sergio Perez i Pierre Gasly.
W kwalifikacjach najlepszy okazał się Brytyjczyk z Williamsa, który od kilku rund znajduje się w bardzo dobrej dyspozycji. Udało mu się wyprzedzić Alexa Albona o około 0,3 sekundy.
Dobrego miejsca na starcie nie wywalczył za to Charles Leclerc, który w pierwszych wyścigach cyklu spisywał się znakomicie. Monakijczyk wykręcił dopiero 10. czas, przyznając jednocześnie, że nie ma już motywacji do przygotowywania się do esportowej rywalizacji i czeka na powrót na prawdziwy tor.
Wyżej od kierowcy Ferrari znaleźli się też Pierre Gasly na 7. pozycji i Lando Norris na 9. Gorzej poszło Antonio Giovinazziemu, Nicholasowi Latifiemu i Serio Perezowi, którzy zajęli odpowiednio 11., 12. i 18. miejsce.
Na starcie Wirtualnego GP Azerbejdżanu prowadzenie utrzymał George Russell, który szybko zaczął oddalać się od Alexa Albona. Na 3. miejsce awansował za to Esteban Gutierrez, który poradził sobie z Louisem Deletrazem.
W trakcie pierwszego okrążenia doszło do zamieszania w sekcji przy zamku, gdzie grupa kierowców miała ze sobą kontakt. Kilka pozycji w ten sposób stracił m.in. Charles Leclerc, skazując się na słaby wynik. Monakijczyk okrążenie później miał kolejną przygodę, przez którą poniósł dodatkowe straty.
Gdyby Alexowi Albonowi udało się utrzymać blisko George'a Russella, mógłby walczyć z nim na długiej prostej, tak jak to miało miejsce w wirtualnym wyścigu na Interlagos. Brytyjczyk był jednak za szybki, a do tego obaj kierowcy wybrali nieco inne strategie.
Taj założył twarde opony na 6. okrążeniu, ale jego wyjazdowe kółko było zbyt słabe, by podciąć rywala z Williamsa, który zdecydował się na średnią mieszankę.
W ten sposób George Russell powiększył przewagę i spokojnie jechał do mety. Co prawda na pewnym etapie dopadła go degradacja, ale był wystarczająco z przodu, by móc odnieść trzecią wygraną z rzędu w cyklu Wirtualnych GP.
Alex Albon, który po drodze otrzymał jeszcze karę, utrzymał 2. miejsce, mając odpowiednią przewagę nad Estebanem Gutierrezem na 3. pozycji.
Z etatowych kierowców Formuły 1 w pierwszej dziesiątce znaleźli się jeszcze Lando Norris na 4. miejscu i Nicholas Latifi na 7. miejscu.
Debiutujący w wirtualnych wyścigach Pierre Gasly przekroczył linię mety jako 11., podobnie jak Valtteri Bottas 2 tygodnie temu. Z kolei Charles Leclerc i Sergio Perez, którzy nie mogli zaliczyć wyścigu do udanych i pod koniec zwyczajnie rozmawiali ze sobą o różnych sprawach, zostali sklasyfikowani na odpowiednio 14. i 15. pozycji.
Kolejny raz problemy techniczne dotknęły Antonio Giovinazziego, który nie był w stanie dołączyć do rywalizacji.
Za tydzień odbędzie się ostatni wyścig z cyklu Wirtualnych GP. Kierowcy będą ścigać się na obiekcie imienia Gillesa Villeneuve'a w Kanadzie.
komentarze
1. Fanvettel
Chociaż tutaj Russel może sie cieszyć wysokich miejsc.
W prawdziwych wyścigach będzie w TOP3....ale od końca.
2. sylwek1106
Nawet obejrzałem kawałek z ciekawości. Wniosek jest jeden: równie dobrze mogliby ścigać się czołgami czy skuterami wodnymi. Gumowe bandy, brak uszkodzeń i znikające samochody.
3. hubi7251
W dodatku przejechał 85% wyścigu na miękkich, co w grze jest niemożliwe. Za dużo ułatwień mają w tym wirtualnym ściganiu.
4. iceneon
@3. hubi7251
Wirtualne ściganie to by było jak by ścigali się w symulatorach, oni po prostu grają w grę.
5. Mayhem
@3 A to nie było tak, że on startował na miękkich i przejechał 8 czy 9 z 26 okrążeń i zmienił na pośrednie ? Wtedy był się nawet zgadzało.
6. hubi7251
#5 tak bylo,dokładnie. Moj błąd w nazewnictwie.
Śmieszą mnie ludzie, którzy robią z niego przyszłego mistrza, ponieważ wygrywa w grze.
7. Raptor202
@6 A rzeczywiście są tacy?
8. devious
@7. Raptor202
"A rzeczywiście są tacy?"
Sam Russell przyznał, że po jednej wygranej w Virtual GP jego rozpoznawalność wzrosła dużo bardziej niż po całym sezonie w F1.
Tacy już są "typowi kibice" - możesz dokonywać cudów na końcu stawki ale nikogo to nie obchodzi. Ale wygrasz wirtualny, nic nie znaczący, ale za to mega promowany wyścig rozgrywany w niedopracowanej, pełnej błędów grze w stawce w połowie składającej sie z amatorów-celebrytów - i nagle twitter szaleje.
Analogicznie było z Sainzem, jak jeździł w Toro Rosso i miażdżył tam Kvyata to dosłownie był przezroczysty, w Renault wykonał solidną robotę i też mało kto go w ogóle kojarzył... W McLarenie było lepiej, ale nadal prawie nie było go w transmisjach TV (z czego nawet zaczęły powstawać memy) - teraz nagle przeszedł do Ferrari i już nagle wszyscy widzą w nim świetnego kierowcę, i ponoć był takim od dawna. To bardzo ciekawe, bo ja pamiętam zupełnie co innego...
Wracając do wirtualnego ścigania - same wyniki nie są wyznacznikiem niczego, bo przecież pro Simracerzy zmiażdżyliby kierowców F1 a jakoś nikt ich do F1 nie zaprasza do prawdziwej jazdy... To inna bajka. Na wyniki składa sie wiele rzeczy, ale kluczowe wydaje się przygotowanie - i Russell widać "przypakował" tutaj ostatnio, w jaki konkretnie sposób? Obstawiam, że po prostu "zaangażował" jakiegoś Simracera ze ścisłego topu, z którym trenuje i ten dzieli się sekretami - zresztą ktoś mu układa te strategie, nawet robią z tego "pseudo-radio" z "inżynierem wyścigowym" więc faktycznie ktoś ogarnięty mu doradza. Plus musiał włożyć kupę pracy w przygotowania - widać dobry etos pracy i "łeb na karku" - a takie cechy akurat są na plus w kontekście kierowcy F1.
A co do samych zawodów - ciężko się to ogląda, a już zwłaszcza porównując np. do Trophy Legends by ROKiT, w grze RFactor2 - tam jest to dużo, dużo ciekawiej pokazane, po prostu przepaść jeżeli chodzi o poziom transmisji.
9. Adriano 76
Może to jest jego miejsce - e-sport?
:)
10. seybr
Rozumiem jak by ścigali się ze ściągniętymi kagańcami. Obijają się jak resoraki, zero systemu zniszczeń. Są ligi F1, gdzie gra się bez kagańców i asyst. Pełne zniszczenia. Jestem ciekaw jak by wsiadł z kolesiami, którzy dużo ścigają się bez asyst i całkowitym możliwością rozbicia bolidów. Raz na jakiś czas sobie pogram. Powróciłem do F1 po paru latach i uważam, że gra zawiera dużo błędów. Singiel jak singiel dobrze że jest F2. Ale w kampanii czasem brak logiki. Gra online czasem żyje swoim życiem.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz