F1 zainteresowana powrotem do Long Beach?
Formuła 1 w ostatnim czasie w ekspresowym tempie poszerza kalendarz o nowe wyścigi a jeszcze więcej plotkuje się o kolejnych nowych lokalizacjach dla królowej sportów motorowych.Jeszcze w ubiegłym roku, kiedy pojawiły się plotki, że wyścig mógłby zostać przejęty przez F1 po tym jak zakończy się tam 2015 roku kontrakt IndyCar, takie sugestie były dementowane przez szefa toru, Jima Michaeliana: „Wyścig nie jest na sprzedaż i nie było żadnego kontaktu w sprawie jego sprzedaży pomiędzy kimkolwiek a Kevinem (Kalkhovenem, właścicielem).”
Niemniej Long Beach Press Telegram donosi, że już we wtorek podczas spotkania rady miasta zostanie przedyskutowany temat dzierżawy obiektu, którym mają być zainteresowani włodarze Formuły 1.
„Chcemy jedynie jasnego procesu, w którym odpowiedni ludzie będą mogli złożyć swoje oferty” mówił Chris Pook, który współpracuje z Berniem Ecclestonem. „Chcielibyśmy być jedną ze stron w tej sprawie.”
„Jeżeli wy wraz z radą miasta jesteście zdeterminowani do utrzymania wyścigu na ulicach miasta Long Beach możecie otworzyć publiczny przetarg” cytowano z kolei Berniego Ecclestone’a. „Proszę mieć na uwadze, że Formuła 1 jest zainteresowana powrotem do miasta, a my rozważamy odpowiednią ofertę, jeżeli zdecydujecie się na taki proces.”
komentarze
1. expel
Ku#*a... najlepiej to niech będą same wyścigi uliczne... to juz jest parodia... wywalić prawdziwe tory i ścigać się po ulicach... gdzie wszystko odbywa się na zasadzie start and stop... zero możliwości wyprzedzania eh..... powinny być ze 2, góra 3 wyścigi uliczne w sezonie a jak na razie wygląda na to ze chyba pół sezonu będzie na ulicy. 1 Monako, 2 Singapur, 3 New Jersey, 4 Long Beach, 5 Walencja, coś mówiono o GP Rzymu i o Moskwy o ile mnie pamięć nie myli...
ps. z Walencja nie jestem pewien bo nie pamiętam czy całkowicie zniknęła z kalendarza czy ma wracać co jakiś czas...
2. Nutella_w_pomid
Ja lubię tory uliczne, bo to jest prawdziwy sprawdzian dla kierowców i bolidów. opony, hamulce i pakiet aerodynamiczny bardziej cierpi niż np. na torze Suzuka. A w dodatku jeden błąd kierowcy na ulicznym kończy się często lądowaniem na bandzie, podczas gdy na normalnych torach sa takie pobocza, że moze bezkarnie wyjechac na nie i spokojnie wrócić na tor. Wyścig to nie tylko wyprzedzanie.
3. Yachu
Soczi to też kolejny tor uliczny. Y
4. Jahar
@2. Wszystko pięknie ale na torach ulicznych często brakuje długich średnio szybkich zakrętów na których kierowcy mogą dużo zyskać dzięki własnym umiejętnościom a tak coraz częściej jeździ się na zasadzie gaz do dechy, hamulec w podłogę i tak w kółko bez większego zróżnicowania. Do tego bliskość band odbiera zawodnikom chęci do ścigania.
5. Dexterus
@1. expel
Wiesz, problem w tym, że "prawdziwe tory" i tak są wywalane - z tym że na korzyść lotnisk made by Tilke. Klasyka przegrywa z pieniędzmi szejków i despotów.
Jasne, najchętniej to bym widział Formułę na torach a'la Spa, Monza, Nurburing, Silverstone, Suzuka, Melbourne, Montreal, Interlagos. Do listy dodajmy jeszcze Monako z miłości do tradycji oraz Austin, każdy wyścig x2 (niczym w niektórych seriach wyścigowych albo w skokach narciarskich ;) i voila! Byłbym przeszczęśliwym człowiekiem.
Ale skoro jest to obecnie marzenie ściętej głowy, to ja już wolę mniejsze zło, czyli tory uliczne. Może F1 zmienia się tam w karawanę, ale przynajmniej stawia jakieś wymogi bolidom (skrzynia, hamulce) oraz kierowcom.
Nie to co "lotniska", gdzie nawet już pułapek żwirowych nikt nie zakłada; lub bezpłciowe kółka, które pamięta się głównie z racji bajerów architektonicznych, a nie ciekawego profilu (vide Chiny)
A jak ktoś potrafi, to nawet w Monako i Singapurze wyprzedzi, wykazując przy tym CIUT więcej talentu ponad zwykłe wciśnięcie guziczka "Cheat mode on".
6. Dexterus
@4. Jahar
"Bliskość band odbiera zawodnikom chęci do ścigania"
Na bogów Chaosu. Czy ja przeczytałem to, co przeczytałem?
Naprawdę, naprawdę, naprawdę naszym marzeniem ma być przeobrażenie F1 ze sportu geniuszy kierownicy w rywalizację for pussies?
Na to zdanie Hunt przewraca się w grobie, Hill zostałby pustelnikiem, Lauda dokonałby rytualnego samospalenia, a Prost z Mansellem wyemigrowaliby na bezludnę wysepkę na Pacyfiku. Idę popłakać do kącika.
7. Michael Schumi
A właśnie: mówiono jeszcze o GP Londynu. Wiadomo cokolwiek w tej sprawie?
8. Michael Schumi
Z fajnych torów jest Monako, Belgia, Silverstone, Monza, Brazylia, Austria. Jest to niemożliwe, ale z wielką chęcią umieściłbym tam jeden z najtrudniejszych wyścigów w F1: historyczny tor Nordschleife.
9. jack22
Ja bym chciał s powrotem zamiast Tilkodroów, Detroit, Mexico City, Buenos Aires, Aida itp
10. RyżyWuj
Niech zrobią GP Warszawy i wtedy po jednym wyścigu ostatecznie się wyjaśni czy buspasy spowalniają komunikację czy nie.
11. bartexar
@8. W tej chwili byłoby to niemożliwe ze względu, ze tor zbankrutował, i jest cholernie niebezbieczny. Pozatym okrążenie ponad 20 km. Wyobraź sobie że musi wyjechać SC albo musisz zjechać szybko na wymianę opon. Musiałyby być ze 3 aleje serwisowe.
Ja bym się bardzo cieszył z powrotu toru Istanbul Park. Genialny zakręt nr.8 i parę ładnych prostych. Nie pałam miłością do islamistów (wybaczcie, tak już mam), to tor mają świetny.
12. Jahar
@dexterus. W obecnej F1 już nie ma miejsca dla herosów co pokazują wyścigi w deszczu. Zwykle połowa zawodników narzeka na to, że jest mokro. Skoro jest jak jest to już wolę obejrzeć próbę wyprzedzania na szerokim torze niż oglądanie 60 okrążeń gdzie się tylko czeka aby przeciwnik popełnił błąd.
13. bartexar
@12. To nie zawodnicy. To FIA. W tamtym roku widziałem każdy wyścig, i nie przypominam sobie, żeby chociaż raz użyte były opony z niebieskim paskiem. (Mówięc o wyścigach). Dlaczego? Bo zaraz płaczą że się Vettelowi skórka zedrze.
Z tymi oponami mogłem się pomylić, jeżeli się pomyliłem, to przepraszam i dobrze by było żebyście mnie poprawili.
14. Dexterus
@ 12. Jahar
Jak to "nie ma"? To, że zaraza politycznej poprawności (realizowanej po linii drobnomieszczańskiej moralności starszawej cnotki-niewydymki) opanowała świat sportów motorowych nie oznacza, że muszą tam od razu jeździć same fajfusy.
Awrite, rozumiem, że mamy teraz takie czasy, gdy największym skandalem w ubiegłorocznym sezonie jest "fuck" rzucone przez radio (wiadomo przez kogo). Cóż, Formuła 1 straciła zęby i pazury już kilka lat temu, w erze Schumachera. Ale co to się ma do ich umiejętności? Że co, teraz, gdy jeżdżą w monokokach, z HANSami, gdy po dzwonach takich jak doświadczył Kubica wychodzi się ze zwichnięciem kostki, mają się bać bardziej niż w czasach gdy rocznie ginął przynajmniej jeden kierowca?!
Jeśli nawet tak jest (w co nie wierzę, przynajmniej nie w przypadku kilku osób, już bez nazwisk), to nie znaczy że ja mam się na to godzić! Jeśli kierowcy są do bani, zmieńmy kierowców!
A nie, że będziemy jeszcze im szli na rękę i wycofywać tory uliczne, bo biedaczki boją się jeździć blisko ściań. To może w ogóle odwołajmy jeszcze wyścigi ze startu wspólnego? Bo zaraz się okaże, że będą się też bać zderzeń - to niech jeżdżą osobno, będziemy porównywać czasy. Will be fun!
Nieeeee... Ma być trudno, by nie rzec kolokwialnie: hardcore'owo. Jak ktoś się boi, to niech zmiata grać w golfa. Niech tory zostaną, a ja będę wierzył, że prędzej czy później - zgodnie z prawem ewolucji - pojawi się ktoś, kto bać się nie będzie; i uzyska dzięki temu taką przewagę, że inni też będą musieli się dostosować i rzeczone "bliskie bandy" wsadzić sobie w buty.
15. elin
@ 14. Dexterus
Dobrze napisane i dopisuję się do Twojego " postulatu " :-).
Chociaż według mnie, główny problem, to nie tory na których nie da się wyprzedzać. I nie " leniwi " kierowcy, którzy czekają na błąd przeciwnika.
Oprócz kilku wyjątków, w F1 jeźdzą najlepsi i potrafią sobie poradzić w każdych warunkach pogodowych.
Tory też nie są największym problemem. Wygrać w takim miejscu, jak np. Monako, to marzenie większości zawodników i nie ma czegoś takiego, jak lęk przed bliższym " kontaktem " z bandą - kto nie ryzykuje, nie wygrywa - i kierowcy dobrze o tym wiedzą.
Ale ( moim zdaniem ) tym co najskuteczniej " stopuje " obecnych herosów kierownicy ( oprócz ograniczeń bolidu ) są ... kary. W większości przypadków zwyczajnie nie opłaca się atakować rywala, lepiej wszystko kalkulować.
Już jest długa lista " zakazów ", jak nie wolno wyprzedzać i cały czas dopisywane są nowe punkty. A i tak kierowca nie ma gwarancji, że sędziowie się czegoś zabronionego lub niebezpiecznego nie dopatrzą ...
F1 powstała z pasji do ścigania, prędkości ... Ale obecnie, to głównie widowisko dla elit, gdzie ma być poprawnie politycznie i bezpiecznie.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz